Żałosny koniec Pax Americana

 |  Written by Rosemann  |  1
Nie orientuję się i myślę, że dziś mało kto uczciwie powie, że orientuje się w tym wszystkim, co tak gwałtownie następuje w światowym porządku. Oszczędziłbym więc sobie uwag na ten temat gdybym nie natknął się na przytoczoną w mediach społecznościowych informację, że w czasie, gdy prezydent Turcji Recep Erdogan zablokował w lotniczej bazie Icirlik 1500 osób amerykańskiego personelu wojskowego i publicznie pozwala sobie i innym przedstawicielom tureckich władz na bardzo nieprzyjazne gesty wobec Stanów Zjednoczonych, prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Hussein Obama II zajęty był grą w golfa.*

To jakoś mocno zakorespondowało z „oceną polityczną” usłyszana wczoraj podczas spaceru z mijanego piwnego ogródka. „Wpuścili Bambo do Białego Domu i od razu cały ład światowy poszedł się jechać” (oczywiście na końcu było odrobine inne słowo). Trudno się z tą wypowiedzią nie zgodzić, oczywiście poza nawiązaniem do rasy i koloru skóry Obamy.  Bez względu na to czy jest Obama  czarny, czy byłby biały, czerwony pomarańczowy czy choćby i lilaróż, dokonania jego prezydentury, przynajmniej w obszarze polityki zagranicznej wyglądają dramatycznie.

A zaczęło się przecież tak obiecująco gdy obejmujący po uchodzącym do dziś za „światowego podpalacza” George W Bushu urząd prezydenta Barack Obama, chyba na zachętę, otrzymał pokojową nagrodę Nobla. Dziś śmiało można się domagać od niego, żeby kończąc prezydenturę te nagrodę oddał.

W 2009 r. wydawać się mogło, że większego burdelu w światowej polityce od pozostawionego przez Busha być nie może. Że żyjemy w XXI wieku, że świat zajęty jest intensywna konsumpcją i że zagrożeniem mogą być co najwyżej pastuszkowie, którzy też chcieliby konsumować ale nie mają co i za to są obrażeni na zachodnia cywilizację.

W roku 2016 największemu światowemu mocarstwu, rządzonemu przez Obamę, pistoletem przed nosem wymachuje szef państwa będącego, przynajmniej formalnie, militarnym sojusznikiem. A ten pistolet w znacznej części jest „made in USA” i w znacznej części kupiony za amerykańskie pieniądze.
Bywało w historii NATO, że się partnerzy na siebie boczyli jak choćby Francja, która ostentacyjnie wyszła ze struktur wojskowych paktu szarpiąc się z Amerykanami czy jak mający zbrojne epizody konflikt Gracji i Turcji i Cypr. Nigdy jednak żadne państwo, szczególnie w ramach NATO, nie ośmieliło się blokować gdziekolwiek stacjonujących  amerykańskich  żołnierzy.

I to jest miara upadku Ameryki pod rządami Baracka Husseina Obamy II.

Jedną z pierwszych moich refleksji wywołanych agresywnymi ruchami Erdogana pod adresem Stanów Zjednoczonych było stwierdzenie, że właśnie włączył się on w amerykańską kampanię prezydencką. I nie po stronie partii, która dała Ameryce Baracka Obamę.

Zatarg między Stanami Zjednoczonymi i Turcją bez wątpienia nie nabije punktów kandydatce Demokratów Hillary Clinton. W znacznym stopniu to ona wszak odpowiada za architekturę polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Polityki, która oznacza nie tylko totalny bałagan wynikły z „arabskiej wiosny” ale także bezkarność Rosji, dezorientację zachodniej Europy i wreszcie to upokorzenie samej Ameryki.

Trudno powiedzieć w jaki sposób na Amerykę może wpłynąć Turcja wspierając dziś de facto szanse wyborcze Trumpa.

Trudno też przewidzieć jaki kształt mogłoby mieć NATO gdyby, jak sugerowano po pierwszych nieprzyjaznych sygnałach ekipy Erdogana wobec USA, Turcja zdecydowała się opuścić sojusz.
Zapytał mnie Zebe co będzie, jeśli Turcja z NATO wyjdzie.  Nie wiem oczywiście ani czy wyjdzie ani co się stanie ale zakładam, że o ile sojusz by to przetrwał, też skąd może zechcieć wyjść. Może dla nas wyglądać to dramatycznie ale też może się okazać, że ktoś musi się dla Amerykanów w naszym regionie stać „nową Turcją”.

Może też być i tak, że Amerykanie, wskutek działań noblisty Obamy, powie Europie „a radźcie sobie sami” i zechce realizować się jako światowe mocarstwo całkiem gdzie indziej.

Może przesadzę ale powiem, że dziś, kiedy wali się na pysk międzynarodowy prestiż Ameryki a z nim do przeszłości odchodzi, przynajmniej w znanym nam kształcie, Pax Americana, na to czy 45 Prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie demokratka Hillary Clinton czy republikanin Donald Trump większy wpływ ma Recep Erdogan niż Barack Hussein Obama II. Barack Hussein Obama II nie ma bowiem na to czasu zajęty grą w golfa.
 
* https://twitter.com/WojciechMucha/status/754566515945508864
5
5 (3)

1 Comments

alchymista's picture

alchymista
...rządziło Ameryką czterech debilów. Jeden urzadził wojenkę w Kuwejcie, ale jej nie dokończył. Drugi szastał kredytami, opcjami i innym dziadostwem, ale z pozoru ustabilizował budżet. Trzeci wysyłał wojsko dokądkolwiek się tylko dało, podwyższając cene ropy i nabijając kabzę ruskim. Czwarty kontynuował politykę poprzednika, z tym tylko, że obalał te reżimy, które poprzednika wspierały. Na przykład w Egipcie. I tak dalej...

Więcej notek tego samego Autora:

=>>