28-letni pilot Airbusa A320 Andreas Lubitz świadomie uderzył w zbocze [nd.pl]

 |  Written by Ursa Minor  |  2
– Wydaje się, że zbliżamy się do odkrycia prawdy. Nie wiadomo, dlaczego samolot zaczął tak nagle opadać, ale wydaje się, że kryła się za tym wola zniszczenia samolotu – powiedział wczoraj francuski prokurator Brice Robin.

Potwierdził tym samym zaskakujące doniesienia dziennika...(...)


Pełna treść artykułu dostępna na stronie:
http://wp.naszdziennik.pl/2015-03-27/210301
0
No votes yet

2 Comments

Ursa Minor's picture

Ursa Minor

Katastrofa samolotu w Alpach: „Pilot robił to z premedytacją. Musiał wprowadzić reżim zniżania"

"Nie jest wskazane by pilot opuszczał kokpit w innej sytuacji niż potrzeba fizjologiczna. Pilot może wyjść, ale tylko, gdy spełnione są odpowiednie warunki" - mówi reporterowi RMF FM Kubie Kałudze, Jan Czyżewski - kapitan, pilot, wieloletni szef pilotów Eurolotu.

Kokpit Airbusa A320 /AIRBUS / HANDOUT /PAP/EPA
Kokpit Airbusa A320
/AIRBUS / HANDOUT /PAP/EPA

Kuba Kaługa: Kiedy pilot może opuścić kokpit i czy w ogóle może to zrobić?

Jan Czyżewski: Pilot jest człowiekiem. Każdego człowieka sytuacja może zmusić do opuszczenia kabiny. Może ją opuścić na krótko, na przykład chcąc zaspokoić potrzebę fizjologiczną. Nawet wtedy jednak może to zrobić tylko w określonych warunkach. Takim momentem jest zajęcie poziomu przelotowego, ustabilizowanie konfiguracji lotu, przekazanie obowiązków drugiemu z pilotów. Wtedy na krótko można wyjść do toalety, która w każdym samolocie znajduje się blisko kabiny pilotów.

Piloci muszą się jakoś porozumieć w tej kwestii? Drugi pilot musi się zgodzić?

Tak, to powinno być jednoznaczne wyrażenie zgody, że na pewien czas można to zrobić. Jeżeli potrzebne są ustalenia, to robi się je i na krótko jeden z członków załogi może wyjść. Załoga we współczesnych samolotach jest dwuosobowa, rzadko zdarza się większa. Wtedy opuszcza się na kilka lub kilkanaście sekund kokpit, po czym sprawnie wraca się na swoje miejsce.

Te zasady są takie same dla wszystkich linii lotniczych?

Generalnie tak. Można jeszcze jakieś restrykcje dodatkowo tutaj stosować. W niektórych samolotach na przykład nie ma toalety z przodu, jest tylko jedna z tyłu. Wtedy na ogół powinno się zaprosić szefa lub szefową pokładu, poprosić o to, żeby ta osoba pomogła koledze. Krótko mówiąc: zalecane jest poproszenie na ten czas osoby z personelu pokładowego, żeby wspomogła kolegę w sytuacji, gdyby coś nieprzewidzianego wydarzyło się.

Zgodnie z przepisami, jeżeli piloci wychodzą z kokpitu, to tylko do toalety?

Na ogół innych potrzeb nie ma. Nawet nie jest wskazane, żeby któryś z członków załogi kokpitowej przemieszczał się do pasażerów. Nie po to zamontowano drzwi, które mają chronić kokpit, żeby członek kokpitu wychodził i cokolwiek załatwiał z pasażerami. Zgodne z ideą montowania tego zabezpieczenia jest to, że miejscem pracy pilota jest kokpit i to są naprawdę incydentalne sytuacje, gdy pilot wstaje i idzie do toalety. Na ogół można wykonać dziesiątki lotów i nie zobaczy się pilota poza kokpitem.

Jak pilot wychodzi to obowiązkiem szefowej jest zasłonić zasłonkę, żeby nikt z pasażerów nie widział, że pilot wychodzi z kokpitu. Uprzedza się szefową poprzez interkom na zasadzie "Słuchaj, ja za chwilę wyjdę, przygotuj się na to". Jest więc korytarzyk pomiędzy kokpitem a częścią pasażerską, szefowa zasłania zasłonkę i w tym czasie pilot korzysta z toalety, wychodzi, zamyka się i z powrotem wraca.

Dyskrecja przede wszystkim, żeby pasażer nie widział, że pilot opuszcza kokpit?

Tak, dlatego to wszystko jest robione. W tym czasie oczywiście szefowa czy szef pokładu czuwa, zabezpiecza ten odcinek. To miejsce stanowi pewnego rodzaju filtr, żeby pilot mógł załatwić swoje sprawy.

Jak wyglądają kwestie badań psychologicznych? Badania tego, jaki jest ten człowiek i jak on się sprawdza w trudnych sytuacjach?

Piloci są badani regularnie, okresowo, w różnych interwałach czasowych - w stosunku do młodych pilotów stosuje się cykl roczny takich szczegółowych badań. 

Jan Czyżewski - kapitan, pilot, wieloletni szef pilotów Eurolotu. /Kuba Kaługa /RMF FM
Jan Czyżewski - kapitan, pilot, wieloletni szef pilotów Eurolotu.
/Kuba Kaługa /RMF FM

To są badania psychologiczne?

To są ogólnie badania lotnicze, lekarskie. Badania psychologiczne są prowadzone, rozszerzone na tzw. wejściu do zawodu. Czyli są to szerokie badania organizowane w takich różnych miejscach i ośrodkach, w uprawnionych ośrodkach prowadzenia badań lotniczo-lekarskich i obejmują również badania psychologiczne. Natomiast w trakcie kariery badania psychologiczne są realizowane zgodnie z zaleceniami, sugestiami operatora. Czyli trzech pilotów danej firmy jeżeli ma jakieś domniemania i chce, żeby pilot również został zbadany pod tym kątem powiadamia orzecznika, sporządza opinię służbową, na co zwrócić uwagę i pilot musi również rozszerzyć te swoje badania okresowe lub odbyć badania okolicznościowe pod kątem psychologicznym. Czyli jest to tak zwany system czujności, do którego jest zobligowany szef pilotów firmy.

Pan był szefem pilotów Eurolotu przez kilkanaście lat. W tym czasie ilu pilotów pan wysłał na takie dodatkowe badania psychologiczne? Czy były takie potrzeby?

Oczywiście, co najmniej kilku. Pojawiają się wątpliwości, sugestie dotyczące co najmniej kilku, może nawet kilkunastu pilotów. Jak najbardziej korzystałem z tego narzędzia i jest to obowiązek zawodowy, żeby człowiek, który odpowiada za kondycję psychofizyczną pilotów, tak wykonywał swoje zadania.

W Germanwings te procedury wyglądały podobnie?

Z pewnością tak. Przez wiele lat byłem instruktorem symulatorowym, gdzie spotykają operatorzy pracujący na różnych typach symulatorów. Znam swoich odpowiedników z różnych europejskich i nie tylko europejskich firm. Są konferencje operatorów danych typów, gdzie też wymieniane są poglądy i jak najbardziej wiem, że to jest w świecie stosowane takie właśnie okolicznościowe, okresowe badania poszerzone o badania psychologiczne. Nie ma wątpliwości bez odpowiedzi. Są wątpliwości - musi być konkretna odpowiedź.

Zdarzało się, że któryś z pilotów nie przeszedł takich badań i musiał pan mu powiedzieć: "Przepraszam, ty nie będziesz mógł latać"?

Zdecydowanie tak. Niestety nie ze wszystkimi kontynuowałem pracę, były przypadki że rozstawaliśmy się.

To oznacza koniec kariery dla pilota, czy on ma później szansę przejść takie badania ponownie?

Mogło to być jakieś zjawisko okresowe, przecież niekoniecznie to musiał być dołek psychiczny i wiele innych rzeczy. Natomiast nie może kontynuować aktywnego latania. Najczęściej moje doświadczenia dotyczyły okresowych zdarzeń. Wtedy umawialiśmy się na absencję w lataniu na określony okres: trzy miesiące, pół roku. Później oczywiście jest procedura wznowienia. To nie są jakieś trwałe rzeczy, z resztą trudno, żeby do zawodu pilota dostał się człowiek z trwałymi jakimiś niedyspozycjami w zakresie psychologicznym.

Czy są realne narzędzia w liniach lotniczych, żeby wyłapać taką awaryjną, nagłą sytuację, kiedy ktoś może mieć jakieś problemy i zabronić mu lecieć?

Zdecydowanie tak. Jest w liniach stosowany system powiadamiania SMS, który gwarantuje anonimowość. Po prostu w trosce o swoje bezpieczeństwo członkowie załogi informują operatora - czyli w tym wypadku przełożonego operacji lotniczej firmy, którym też byłem przez ostatnie lata - że coś jest nie tak, żeby zwrócić uwagę. Oczywiście wtedy natychmiast następuje reakcja, obserwacja czy odsunięcie w celu sprawdzenia, badań okolicznościowych. Czyli reakcja jest natychmiastowa na podstawie informacji, bo w tym fachu nie ma zjawiska polegającego na tym, że można na kogoś donieść. Jest właśnie system SMS, który gwarantuje, że to istnieje w trosce o nasze wspólne miejsce pracy, w trosce o nasze wspólne bezpieczeństwo. Czyli powiadamia się i przełożeni są zobligowani do natychmiastowej reakcji.

Jak pan ocenia, co tam się musiało stać między tymi pilotami?

Niekoniecznie między nimi. To mogło być czekanie na odpowiedni moment i niekoniecznie z tym kapitanem, niekoniecznie w tym locie, ale jakieś kwestie mogły zadziałać, czekanie na właściwy moment. Tym właściwym momentem było opuszczenie kokpitu przez kapitana. To niekoniecznie dotyczyło spraw - moim zdaniem - między tymi dwoma dżentelmenami. To mogły być inne przesłanki, natomiast wykorzystany moment: że można to zrobić właśnie tu i teraz.

To było impulsywne pana zdaniem, czy musiało być zaplanowane przez tego drugiego pilota?

Takich rzeczy nie robi się impulsywnie.

Z premedytacją?

Raczej z jakąś premedytacją, jakimś dojrzewaniem. Nie wyobrażam sobie wykonania takiej czynności bez długiego dojrzewania, kalkulowania wszystkiego. W tym wypadku - śledząc przekrój, trajektorię lotu - widać, że samolot ma laminarną ścieżkę schodzenia. Oznacza to, że człowiek raczej nie zrobił tego ręcznie, tylko wprowadził zniżanie na autopilocie - musiał zdławić silniki po to, żeby nie przekroczyć w tym dosyć dużym kącie zniżania dopuszczalnej prędkości konstrukcyjnej. Bo samolot rozpadłby się w powietrzu jakby przekroczył tę prędkość. Wiemy, że był widziany nad górami w całości i że po rozrzucie szczątków widać, że uderzył jako jednolita konstrukcja, czyli pilot robił to z premedytacją. Musiał na autopilocie wprowadzić reżim zniżania, określić tempo schodzenia, zdławić silniki po to, żeby z prędkością nieprzekraczającą możliwości konstrukcyjnych, zderzyć się z ziemią.



Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/raport-katastrofa-samolot-w-alpach/fakty/news-katast...
Ursa Minor's picture

Ursa Minor

Lufthansa po katastrofie airbusa wprowadza zasadę 2 osób w kokpicie

Władze Grupy Lufthansy wprowadzają zmiany w samolotach reakcji na katastrofę airbusa we francuskich Alpach. Zdecydowano o wprowadzeniu obowiązku stałego przebywania dwóch osób w kokpicie podczas lotu.

Zdj. ilustracyjne /PAP/EPA/INGO WAGNER  /
Zdj. ilustracyjne
/PAP/EPA/INGO WAGNER /

We współpracy z niemieckim urzędem bezpieczeństwa lotniczego, innymi niemieckimi przewoźnikami oraz niemieckim stowarzyszeniem przemysłu lotniczego przewoźnicy Grupy Lufthansa wprowadzą nową procedurę korzystania z kokpitu, stanowiącą środek zapobiegawczy. W ramach nowej procedury dwie uprawnione osoby będą musiały przebywać w kokpicie podczas całego czasu trwania lotu - czytamy w oświadczeniu Lufthansy.

Przewoźnicy Grupy Lufthansa, do której należą oprócz Germanwings także Austrian Airlines, Swiss Air i Eurowings, mają wdrożyć nową procedurę tak szybko, jak będzie to możliwe.

Zmiana przepisów dotyczących lotów jest reakcją na informacje prokuratury w Marsylii, że wtorkową katastrofę samolotu Airbus A320 najprawdopodobniej spowodował rozmyślnie drugi pilot pod nieobecność w kokpicie kapitana. W katastrofie zginęło 150 osób, czyli wszyscy, którzy znajdowali się na pokładzie.

Rozszerzą struktury bezpieczeństwa

Władze Lufthansy poinformowały też, że zamierzają rozszerzyć swoje struktury bezpieczeństwa. Oprócz tzw. pilotów bezpieczeństwa (safety pilots) utworzono nowe stanowisko Group Safety Pilot, którego zadaniem będzie rozpatrywanie i dalsze usprawnianie procedur bezpieczeństwa lotów oraz raportowanie bezpośrednio dyrektorowi generalnemu Lufthansy Carstenowi Spohrowi.

Zasadę dwóch osób w kabinie pilotów zamierza wprowadzić wiele linii lotniczych na świecie, tak aby w przyszłości żaden pilot nie mógł sam przebywać w kokpicie.

Stosowanie tej zasady nakazały swym przewoźnikom władze kanadyjskie. Linie WestJet Airlines poinformowały, że wprowadzają to rozwiązanie ze skutkiem natychmiastowym. Jeszcze przed pojawieniem się tego obowiązku zapowiedziały to w czwartek linie Air Canada i Air Transat.

Od piątku zasadę tę będą stosować także niektórzy europejscy przewoźnicy: norweskie tanie linie Norwegian Air Shuttle (NAS), brytyjski tani przewoźnik EasyJet i islandzkie narodowe linie lotnicze Icelandair. 

Również włoskie linie lotnicze Alitalia ogłosiły, że przywracają zasadę obecności co najmniej dwóch osób w kabinie pilotów.

W USA takie regulacje już obowiązują

W Stanach Zjednoczonych zgodnie z wymogami federalnego urzędu ds. lotnictwa już obowiązują przepisy, które nakazują, by w kokpicie samolotów amerykańskich linii lotniczych przybywały dwie osoby. Jak zapewniło w czwartek amerykańskie stowarzyszenie pilotów linii lotniczych ALPA (Air Line Pilots Association), "każda linia lotnicza w USA ma opracowane procedury w celu zapewnienia, że nigdy nie może dojść do sytuacji, w której pilot zostaje sam w kokpicie". Jeśli któryś z pilotów musi z jakiegoś powodu wyjść, wówczas do kokpitu obowiązany jest wejść steward lub stewardesa.

Obecnie europejskie przepisy mówią, że w czasie lotu załoga lotnicza powinna co do zasady pozostać na swoich stanowiskach, a opuszczenie kokpitu jest możliwe z powodu potrzeb fizjologicznych lub operacyjnych. Nie ma reguły, która by mówiła, że w razie gdy jeden z pilotów musi opuścić kabinę, powinien być zastąpiony przez kogoś innego z załogi pokładowej.



Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/raport-katastrofa-samolot-w-alpach/fakty/news-luftha...

Więcej notek tego samego Autora:

=>>