"Andrzej Duda - prezydentem!"

 |  Written by max  |  5
"Andrzej Duda - prezydentem!" Tak żegnał Kraków naszego kandydata na Prezydenta Polski. Pół godziny temu kampania prezydencka Andrzeja Dudy oficjalnie zakończyła się; podobnie jak ostatni 30-godzinny maraton spotkań z wyborcami.

Kraków nie zawiódł. Mimo późnej pory, mimo mżawki krakowski Rynek Główny pełen był ludzi w różnym wieku (przeważała młodzież i ci w kwiecie wieku:)), zebranych pod biało-czerwonymi flagami, którzy przyszli zobaczyć ich przyszłego prezydenta. Kamieniczki krakowskie wielokrotnie tego wieczoru słyszały gromkie "Andrzej Duda!", "Witaj w domu!" i "Czas na zmiany!". Było też "Sto lat".

Samo spotkanie przygotowane zostało w sposób bardzo profesjonalny - jestem popod wrażeniem. Dobra konferansjerka, właściwy podkład muzyczny (wreszcie ktoś wpadł na pomysł, żeby wykorzystać utwory takiego "Two Steps From Hell"), wreszcie energiczne wystąpienie Beaty Szydło umilały czas oczekującym.

A sam kandydat? Wierzcie mi lub nie - ale nie widziałem jeszcze w Polsce tak charyzmatycznego polityka. Duda w studio - to nie Duda na wiecach. Doskonale przygotowana mowa, dobrze rozłożone akcenty, usatysfakcjonowani byliby też zwolennicy "nazywania pewnych spraw po imieniu". Były konkrety o planach naprawy polskiej gospodarki, o potrzebie zgody i solidarności, ale na koniec nie zabrakło pani Jowity, 2 mln podsłuchanych przez służby rozmów telefonicznych oraz podglądniętych sms'ów, był passus o czytaniu z kartek i ośmieszaniu autorytetu prezydenta. I inne.

Nie należę do ludzi entuzjastycznie nastawionych do świata i ludzi, a magia tłumu zupełnie na mnie nie działa. Ale muszę swtierdzić jedno - Andrzej Duda przeszedł długą drogą przez ostatni rok. Znałem go jako uczciwego, inteligentnego i sympatycznego człowieka - od początku uznałem, że to dobry kandydat. Żadnej z tych cech nie stracił, ale teraz stał się, dodatkowo, politykiem, przez duże P. To co widziałem, przypominało najlepsze wzorce zachodnie - tak właśnie owinien zachowywać się i mówić polityk. I brawa, wielkie brawa dla całego sztabu wyborczego.

Pisane na gorąco - relacja krótka, muszę, ja z kolei, wrócić do domu.

PS. Telewizja przekłamuje. Nie jest w stanie oddać ani energii Dudy, ani jego umiejętności porwania za sobą ludzi, nie za długim przecież wystąpieniem.
5
5 (5)

5 Comments

Waldemar Żyszkiewicz's picture

Waldemar Żyszkiewicz
...z Kanady napisał mi, że obejrzał na żywo z Krakowa pełen ludzkiej radości i entuzjazmu wiec kończący kampanię prezydencką Andrzeja Dudy. Wtedy trochę mu pozazdrościłem. Teraz, dzięki Twej opowieści mam wyobrażenie i to ze sporą dawką konkretów. Jeszcze raz dziękuję, życzę dobrej nocy, także tej przed drugim dniem Zielonych Świątek, które np. w zeświecczonej, ale nominalnie wciąż jeszcze luterańskiej Szwecji nadal trwają przez dwa dni. Snabbt blir det Pingst!
 

Waldemar Żyszkiewicz

max's picture

max
Bardzo na gorąco pisałem. Z tego co zdążyłem usłyszeć, transmisja jednak nie była w stanie oddać atmosfery wiecu - kolega oglądał w telewizji i porównaliśmy wrażenia.

Ale mówieszczerze to był, na warunki polskie, majstersztyk. I, tym razem, w dobrej sprawie.
Nie zabrakło chłopczyka, który przepychał się do sceny (7-9 lat?), a potem przedstawił się i "męskim" głosem powiedział, kogo chce na prezydenta. Aplauz.

Nie zabrakło pięknych i młodych pań, lekko speszonych (sztucznie bądź naturalnie), jasno deklarujących, że chcą uczciwego i mądrego człowieka za prezydenta. Aplauz.

Nie zabrakło hymnu Polski odśpiewanego zaraz po przybyciu kandydata - o dziwo czysto zaintonowanego przez panią na podium i tak samo czysto odśpiewanego (czyżby krakowianom poprawił się słuch? :)) przez publikę.

O samy wystąpieniu Dudy pisałem. Opodwiednia dawka zdecydowania, najpierw obietnice, skierowane do różnych grup (naukowcy, rolnicy, robotnicy no i rdzenni małopolanie - oczywiste) - wszystko spięte ładną klamrą: "jesteśmy Polakami". Było o roli prezydenta, który po zaprzysiężeniu jest prezydentem wszystkich, a jego rolą jest obrona Polaków i pilne słuchanie ich głosu. Aplauz, aplauz, aplauz.

A potem było "przejście", podparte cytatem z Mickiewicza: "śmieszy, tumani, przestrasza". I, tak wyczekiwany przez sporą częśc elektoratu "pazur" - wycieczka w stronę Komorowskiego. Czym śmieszy, czym tumani, a czym przestrasza.

Całość relatywnie krótka (20-30 minut, z przerwami na - aplauz), na tyle długa, żeby powiedzieć co trzeba, a nie znużyć. Bo i dobrze dawkowane emocje i napięcie, odpowiednia kolejność tematyczna - co ja bedę więcej pisał, czapki z głów.

Duda jest ewenementem na polskiej scenie politycznej. I lider, i trybun. Tusk jest przy nim drewniany, Kukiz prymitywny, a i Kaczyński wychodzi na zbytniego intelektualistę.

Co ciekawe - niezorientowanym nadmienię, że Rynek w Krakowie dość duży jest - do momentu przybycia Dudy odbywałą się tam równolegle co najmniej jedna impreza. Jak to mówi młodzież - jakaś techniawa leciała ze sceny po drugiej stronie Sukiennic. Ale po przybyciu Dudy wszystko ucichło i swobodnie mieszczący w dobrych warunkach 100 tysięcy ludzi Rynek - stał się cichy. Był tylko Duda i skandujący wiecowicze. Dobry manewr.

Powiewające flagi, son et lumiere, klimat improwizacji - bardzo dobrze zrobione, naprawdę. 

Wiem, że plan sztabu zakłądał, że ponieważ dominacja Komorowskiego w mediach jest oczywistą oczywistościa - trzeba postawić na bezposredni kontakt z ludźmi, na wiece. Ale w zyciu bym nie przypuszczał, doceniając prezesa - bo doceniam, że Kaczyński aż tak świetnie wybrał.

A Duda jak człowiek z żelaza, biorąc pod uwagę wspomniany 30-godzinny objazd  Polski, ropoczęty zaraz po wczorajszej debacie. Pewnie się przespał w drodze, kiedy mógł, ale i tak - podziwiam.

Tak że, jeśli ktoś, w starym prawicowo-rozczarowanym stylu, zarzuci sztabowi Dudy lub samemu kandydatowi "błędy" - będzie w wielkim błędzie. Dla lubiących statystyki - Duda objechał 260 czy 270 miejscowości (nie pamiętam dokładnie). Nie tylko objechał - nie bał się do ludzi wychodzić i z nimi rozmawiać. NIe zamkniete spotkania, a la Komorowski i jego pośpieszny truchcik do mercedesa na zewnątrz.

pozdrawiam serdecznie :)

PS. GG, w wątku u Kukizie już jutro, jeszcze sie zastanowię na ile to świętą ciszę wyborczą naruszy. Ale korci mnie :) - natomiast dziś już nie bardzo mnie stać na poważne polemiczne argumentacje, druga w nocy, a ja ostatnio po wiele godzin na nogach. ;)

Ale jak to jest formalnie - mogę oceniać kandydata, który przepadł w I turze, w czasie ciszy wyborczej przed II turą - czy nie mogę? :)
 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Waldemar Żyszkiewicz's picture

Waldemar Żyszkiewicz
Z tego co zdążyłem usłyszeć, transmisja jednak nie była w stanie oddać atmosfery wiecu - kolega oglądał w telewizji i porównaliśmy wrażenia.

Nie bierzesz jednak pod uwagę znacznie wyższego poziomu emocjonalności ludzi, przeżywających Polskę i swą polskość podczas pobytu na obczyźnie, o którym to pobycie coraz cześciej trudno powiedzieć, że to jakieś wielkie mecyje... Za granicą inaczej się jednak reaguje, także z powodu oddalenia poznawczego od polskiego realu. Wystarczy porównać wyniki głosowań Polonii z wynikami krajowymi. 

Dzięki za daleko idące poszerzenie relacji :)  Nie oglądam telewizji.
 

Waldemar Żyszkiewicz

Hun's picture

Hun
...dziękuję za relację. Wczoraj od 6.00 do prawie 21.00 za kółkiem, telewizję dopiero wieczorem pooglądałem...

Zmrożony zamachem dokonywanym przy pomocy reklamówki, dramatycznie zaciśniętej w dłoni (....owskiego, rzecz jasna) terrorysty, napiłem się czym prędzej niskoprocentowego alkoholu i oklapłem zadumany nad cyrkiem, w którym nas zamkli...

Ale potem wspomniałem sobie profetyczne, jak widać, "jaki prezydęt, taki zamach" i już mi było lżej...wink

A co do Kukiza to uważam, że pisząc o osobie nie biorącej udziału w wyborach, nie naruszysz Ciszy i nie zostaniesz oskarżony  Jątrzenie i Dzielenie...

Pzdr, Hun

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
max's picture

max
O, żyjesz! ;)

Słuchaj, Hunie, "zamkli" nas na własną prośbę. Bo nam było wygodniej przez lata.
Zająć się własnymi czterema literami, swoim grillem i książkami, pracą i imprezkami, rodziną i "M jak miłość". (co kto woli, niech wybiera)

Wygodnie było uwierzyć, że wraz ze zmianą etykiety na "demokrację" wszystko ulegnie poprawie. Bo przeciez "swoje zrobiliśmy" - teraz pozostaje już tylko "mądrze wybierać", w najlepszym z dostępnych ustrojów, a reszta sama się zrobi.

Rzuciliśmy się, Polacy, koncumoać, bo powiało "Zachodem". Pacz - tera ja, Czueniu,, zaposiadam czytnik e-booków, komórę wypas, mogę se neta na mieście poczytać, a w sieciówce H&M zaj... dżinsy kupiłem (były na promo). I co, nie jest lepiej? Co mi tu jakiś dupek (polityka jest zła, każdy widzi, ja też gupi nie jestem!) bedzie trzy po trzy pieprzył  o "potrzebie zmian".

Atomizacja społeczeństwa, zjawisko typowe nie tylko dla Polski, a będące pochodną faktu, że technologia "trafiła pod strzechy" sprzyja manipulacjom. W ofercie medialnej dostajemy kreatywnie selekcjonowane "wiadomości", szpikowani jesteśmy reklamami, odpowiednio: wiagry, Maybelline i Rzeczywistości. Całą kwestię można by rozpatrywać właśnie tak - kto kontroluje przepływ informacji, ten sprawuje rząd dusz. Narzedzia, które dano nam do dyspozycji również mają wbudoane ograniczenia. Ile znakó maksymalnie na twitterze? Bogato ilustrowane facebookowe mądrości - a wiesz, że znam kupę ludzi, dla których facebook jest "oknem na świat", jedynym, i spędzają tam noce i dnie? 

Wychodze z założenia, że wszystko jest dla ludzi, i wszystko może służyc dobrym celom. Ale gdy "internety i telewizje" stają się ersatzem prawdziwego życia, gdy zanika kontakt między ludźmi (ten nieformalny czyli pracę eliminujemy, bo to rzadko idzie w parze) - stajemy się stadem owiec podatnym na ujadania owczarków.

Tak, możemy zwalać wszystko na system, na postkomunistyczne układy, manipulacje.  O, one istnieją i działają, niewątpliwie. Ale kto - kto jeśli nie my do tego dopuścił? Krytykujemy młoduch - a kto ich wychowywał - albo kto ich właściwie nie wychowywał i pozwolił by kształował ich komercyjny mainstream? Czy Michniki, Wojewódzkie i Komorowskie - czy oni pojawili się znikąd? Nie, działali z naszą cichą lub głośną aprobatą.

***
Dość.
Już lepiej skomentuję u GG, jeśli mówisz, ze tabu nie złamię. :)


 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>