Upolityczniony naukowiec (1)

 |  Written by Godziemba  |  4
Po zakończeniu I wojny światowej Stanisław Kot porzucił działalność polityczną poświęcając się pracy naukowej.
 
    Na początku 1919 roku ukazała się jego monografia o Andrzeju Fryczu-Modrzewskim, która stała się podstawą jego podania o habilitację. Jednak na posiedzeniu w listopadzie 1919 roku Rady Wydziału Filozoficznego UJ zadecydowała o przystąpieniu do realizacji jego wniosku „dopiero z chwilą gdy Wny Pan złoży wobec Dziekana Wydz. Filoz. oświadczenie tej treści, że Wny Pan wyznaje, iż w czasie wojny brał udział walkach politycznych, prowadzonych w sposób wysoce niewłaściwy i szczerze tego żałuje”. Sprawa dotyczyła bardzo ostrej publicystyki Kota na łamach biuletynu Departamentu Wojskowego NKN oraz posądzenia szefa Biura Prasowego NKN o przyczynienie się do internowania w 1914 roku przez władze austriackie Stanisława Strońskiego – w 1919 roku profesora UJ i jednego z liderów Narodowej Demokracji.
 
    Na tę uchwałę Rady Wydziału Kot zareagował listem otwartym do grona profesorów Wydziału, w którym uznał, że za tą decyzję Rady Wydziału „kryje się pospolity objaw walki polityczno-partyjnej.” Jednocześnie podkreślił, iż nie ma zamiaru wypierać się kilkuletniej pracy na rzecz Legionów, „przeciwnie lata te, w której choć w skromnej mierze zdołałem się przyczynić do powstania polskiej siły zbrojnej, uważam za najpiękniejsze w moim życiu i z powodu takiego przekonania żądanej (…) deklaracji złożyć nie mogę”.
 
    Sprawa odbiła się głośny echem w całym kraju, o co zadbał sam autor wysyłając kopie listu do wielu znanych osobistości w Polsce. Poparcie udzielone mu przez wiele znaczących postaci świata nauki, w tym rektora UJ prof. Stanisława Estreichera, doprowadziło do zmiany stanowiska Rady Wydziału Filozoficznego UJ, której komisja w styczniu 1920 roku dopuściła go do kolokwium habilitacyjnego. Na jego wykład w lutym 1920 roku przybyła liczna grupa profesorów Wydziału Prawa UJ ze prof. Estreicherem na czele.
 
   W połowie marca 1920 roku Rada Wydziału Filozoficznego UJ przyjęła habilitacje Kota, uchwalając jednocześnie przedstawienie jego kandydatury na nadzwyczajną katedrę historii kultury.
 
   W końcu 1919 roku Kot został powołany w skład Komisji do badania Dziejów Wychowania i Szkolnictwa w Polsce, w której objął funkcję sekretarza i redaktora wydawnictw. W tym samym czasie wraz ze prof. Stanisławem Estreicherem oraz prof. Tadeuszem Sinką był inicjatorem założenia Krakowskiej Spółki Wydawniczej, której głównym przedsięwzięciem stała się seria wydawnicza „Biblioteka Narodowa”, upowszechniająca masowemu czytelnikowi klasykę polską i obcą w fachowym opracowaniu.
 
    W 1921 roku zainicjował powstanie czasopisma poświęconego historii polskiej reformacji „Reformacja w Polsce”, które stało się jednym z najlepszych czasopism historycznych w II RP. Trzy lata później opublikował „Historię Wychowania. Zarys podręcznikowy”, która przyniosła mu zasłużony rozgłos.  W tym samym roku napisał cenną monografię Komisji Edukacji Narodowej – „Reforma szkolna Stanisława Konarskiego”.
 
    Jego dokonania na polu naukowym zostały docenione przez środowisko – w 1921 roku został członkiem-korespondentem Polskiej Akademii Umiejętności (w 1928 roku został członkiem zwyczajnym), a w 1924 roku został mianowany profesorem zwyczajnym. Dzięki nawiązaniu licznych kontaktów z uczonymi z innych krajów europejskich, w 1925 roku został członkiem Societe de l’histoire du Protestantiane Francaise w Paryżu, rok później Międzynarodowego Komitetu Grotiusa w Hadze, a w 1928 roku Czeskiej Akademii Nauk.
 
    W 1921 roku został członkiem grona ekspertów przygotowujących tekst konkordatu ze Stolicą Apostolską. W pracach tego gremium dążąc ograniczenia wpływu Watykanu na Kościół w Polsce i zwiększenia wpływu państwa na obsadę stanowisk kościelnych domagał się „zabezpieczenia wpływu państwa przy nominacjach sufraganów i kanoników” oraz „szybkiej egzekutywy w usuwaniu księży, gdy żądają tego w swej większości parafianie”.
 
   W 1922 roku zdecydowanie sprzeciwił się wnioskowi złożonemu przez sympatyków endecji wprowadzenia numerus clausus dla studentów żydowskich, co spowodowało ostrą kontrakcję młodzieży narodowej, która podjęła próbę zerwania jego wykładu, „jednak Profesor zerwał się z krzesła i górując nad bojówkarzami siłą głosu zbeształ ich ostro i wyprosił z sali”.
 
    W marcu 1926 roku Władysław Grabski na posiedzeniu Zrzeszenia Profesorów Szkół Wyższych zaprotestował przeciwko oczernianiu go przez innych profesorów, wśród których wymienił także Stanisława Kota. Sprawa nabrała sporego rozgłosu, a powołana na żądanie Kota komisja UJ uwolniła go od podejrzeń, uznając wszystko za wynik „fatalnego nieporozumienia”.
 
   W końcu 1925 roku Kot otrzymał propozycję objęcia katedry historii wychowania na Wydziale Filozoficznym UW. Sprawa stanęła na porządku obrad Rady Wydziału na początku czerwca 1926 roku, a więc już po zamachu majowym przeprowadzonym przez Józefa Piłsudskiego, którego Kot zawzięcie zwalczał w czasie I wojny światowej.  Sprzeciw wobec jego nominacji złożył prof. Tadeusz Wołek-Czernecki.
 
     Sprawa ponownie stanęła na porządku dziennym w styczniu 1930 roku i ponownie sprzeciw złożył prof. Wołek-Czernecki oskarżając Kota o przewiezienie „przez granicę polską w bagażu dyplomatycznym kosztownego dywanu wschodniego” i uchylenie się tym samym od opłaty celnej. W odpowiedzi Kot przyznał, iż dywan faktycznie przewiózł, ale nie w bagażu dyplomatycznym, a niego nie oclenie „stało się bez jego winy”. Powołana przez Senat UJ komisja nie stwierdziła naruszenia przez niego prawa.
 
    W tej sytuacji Rada Wydziału Humanistycznego UW opowiedziała się w maju 1930 roku za jego mianowaniem na katedrę historii wychowania i doktryn pedagogicznych. Zatwierdzona przez Senat UW uchwała została skierowana do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, które nie nadało jej ciągu dalszego. W ten sposób ostatecznie nie doszło do jego przeniesienia do Warszawy. 
 
    W tym samym okresie doszło do powrotu Kota do działalności politycznej. Wziął on udział, jako gość, w krakowskim Kongresie Obrony Prawa i Wolności Ludu, zorganizowanym przez partie Centrolewu w końcu czerwca 1930 roku.
 
    W obawie przed aresztowaniem na jesieni 1930 roku Kot wyjechał na kilkumiesięczny odpoczynek do Francji. Jego powrót nastąpił po zwolnieniu większości więźniów brzeskich.
 
    Kot był jednym z inicjatorów listu krakowskich uczonych napisanego do posła na sejm z ramienia BBWR, prof. UJ Adama Krzyżanowskiego, w którym stwierdzono, iż „liczne wydarzenia, jakie zaszły w ostatnich latach, podważają – według naszego głębokiego przekonania – moralne podstawy życia społecznego i politycznego w Polsce, a przez to samo zagrażają rozwojowi, a w dalszych konsekwencjach nawet istnieniu państwa polskiego”. Zdecydowanie krytykując aresztowanie przez władze b. parlamentarzystów wskazywano, iż „powyższe fakty, niespotykane w świecie cywilizowanym musimy uznać za hańbę XX wieku. Musimy je potępić ze stanowiska ludzkości. Musimy je ogłosić jako ciężką krzywdę wyrządzoną Polsce. Brześć hańbi imię Polski w Europie. Brześć wprowadza rozkład i zgniliznę w życie polskie”. Poddany presji środowiskowej prof. Krzyżanowski w lutym 1931 roku złożył mandat poselski.
 
    Bliski przyjaciel Kota prof. Stanisław Estreicher bardzo negatywnie oceniał ten list, uznając „za błąd wciąganie autorytetu uniwersytetu do polityki. Kot zebrał zaś podpisy pod swoją odezwą tylko w sferach profesorskich, tak że odezwa robiła wrażenie aktu tylko ze strony uniwersytetów. (…) Przepowiadam, że jest to fatalny precedens do wciągania uniwersytetów do polityki i że się na szkołach wyższych pomści, bo wywoła przeciw nim reakcję ze strony Piłsudskiego i jego ludzi”.  Profesor Estreicher nie mylił się w obu kwestiach, ale Kot nie zamierzał zrezygnować ze swej nowej wojny z piłsudczykami.
 
CDN.
 
 
 
5
5 (2)

4 Comments

tł's picture

To historia z III RP ubrana w kostium II ;-)))?

Pzdr.
Godziemba's picture

Godziemba
Oczywiście.

Kot znakomicie pasowałby do KOD-u.

Pozdrawiam
alchymista's picture

alchymista
jak wielu ludzi z lewa i z prawa rzucało kłody pod nogi Piłsudskiemu. Najwyraźniej przeszkadzał całej agenturze świata.
Godziemba's picture

Godziemba
Nie tylko agenturze, ale także pożytecznym idiotom i .....zwykłym głupcom.

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>