Osaczeni

 |  Written by grzechg  |  4

Bodaj najpiękniejszą paralelą posłużył się Stefan Bratkowski. Zauważył, że strategia Jarosława Kaczyńskiego polega na mocnym uderzeniu w politycznych przeciwników, wykończeniu ich, a następnie wprowadzenie w życie bardziej łagodnego kursu. Tę strategię porównał wprost w swoim programie radiowym ze strategią Stalina i reżymów komunistycznych. Mocne uderzenie, terror, a potem odwilż. Zastanawia, już całkiem poważnie z punktu widzenia psychiatrii, co dzieje się w umysłach ludzi szczerze nienawidzących Prawa i Sprawiedliwości i samego Prezesa, zachowujących się zupełnie tak, jakby jutro mieli zostać osadzeni na Rakowieckiej i skazani strzałem w tył głowy na śmierć. Ludzi tacy jak Bratkowski, Wołek, Lis, Wroński są beneficjentami tego systemu, w ich rękach jest zdecydowana większość mediów elektronicznych, a więc tych, które decydują o tym, jak postrzegamy świat i nasze najbliższe otoczenie. Trzeba postawić pytanie, czy to tylko chwilowe szaleństwo, wściekłość wynikająca z przegranej, czy też dobrze zaplanowana gra na pokonanie przeciwnika poprzez wywołanie w Polakach strachu, że jeszcze nie dziś, ale jutro może zapanować w Polsce terror i totalitaryzm. Ich naprawdę trzeba by było przebadać.   
 

Jeśli bowiem wszyscy ci ludzie podniecają się tak bardzo z każdego artykułu w zagranicznej prasie krytykującego nowy rząd i PiS, jeśli to wprawia ich wręcz w euforię, to może Polska w ogóle dla nich nic nie znaczy, chyba że to jest ich Polska, Polska elit i posłusznego im społeczeństwa. W przeciwieństwie do tak zwanego mainstreamu, ani Jarosław Kaczyński, ani PiS  nie chcą posłusznego im narodu, nie chcą rządu dusz, nie chcą też wcale, by ich idee były obowiązującym kanonem politycznym i społecznym. Jeśli PiS czegoś chce tak naprawdę, to jedynie poszanowania wartości narodowych i ogólnie szacunku dla Polski i Polaków. Ludzie tacy jak Lis czy Wołek, Bratkowski czy Smolar, wprost przeciwnie. Polska ma być skrojona ideowo jak państwo stricte liberalne, gdzie nie ma miejsca dla tak zwanego Ciemnogrodu. O wiele większym liberałem w rzeczywistości jest więc Kaczyński, a nie  Tusk, Michnik, czy Lis. To jest dość niesłychane, że ludzie mający olbrzymie  środki przekazu zachowują się jak osaczeni. 
 

Stosują jednocześnie dość obrzydliwą i brudną metodę straszenia Polaków wybraną w końcu przez nich samych nową władzą. Nic się nie dzieje, życie toczy się normalnie, ale widmo totalitaryzmu wisi nad Polską, będą zamykać za poglądy, będą nas wszędzie śledzić, PiS to zagłada naszej ojczyzny, trzeba ich usunąć. Doszło do prawdziwiej schizofrenii. Z jednej strony olbrzymia władza mainstreamu nad kształtowaniem poglądów Polaków poprzez media, z drugiej to niezwykłe osaczenie, ta furia, wściekłość wynikająca z bezsilności serwowanych codziennie tysięcy oskarżeń pod adresem partii Kaczyńskiego. Na razie jest to wielka bezradność wobec zmieniającej się rzeczywistości. Polacy akceptują PiS, bo nareszcie ktoś rządzi, a nie pierdzi  tylko w stołek. Nie ma natomiast wątpliwości, że to co słyszymy i widzimy codziennie w mediach to dobrze (?) zorganizowana akcja przeciwko PiS i w gruncie rzeczy przeciwko Polsce. Tylko my, tylko my, tak  to już jest  z tak zwanymi elitami od początku III RP. Rzeczywiście, oni są osaczeni przez własne swoje zamknięte umysły.                     

5
5 (2)

4 Comments

Waldemar Żyszkiewicz's picture

Waldemar Żyszkiewicz
Zastanawia, już całkiem poważnie z punktu widzenia psychiatrii, co dzieje się w umysłach ludzi szczerze nienawidzących Prawa i Sprawiedliwości i samego Prezesa, zachowujących się zupełnie tak, jakby jutro mieli zostać osadzeni na Rakowieckiej i skazani strzałem w tył głowy na śmierć. Ludzi tacy jak Bratkowski, Wołek, Lis, Wroński są beneficjentami tego systemu, w ich rękach jest zdecydowana większość mediów elektronicznych, a więc tych, które decydują o tym, jak postrzegamy świat i nasze najbliższe otoczenie.

Wyjąwszy casusy typu Kuczyński czy Niesiołowski, przestrzegałbym przed ocenianiem tej strategii (zachowań i wypowiedzi) w kategoriach przejawów psychotycznych. To raczej świadome i celowe działanie, wynikające z nowego opisu procesów socjo-behawioralnych oraz modelowania świadomości społeczeństw w dobie mediów społecznościowych. Platformerscy guru opinii, mając się za jedyny prawdziwy (i tym samym uprawniony) kognitariat, w desperackiej obronie przed zmianami próbują utrzymać swe panowanie nad digitariatem :) 

http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/506782,agonia-wiedzy-rozmo...
 

Waldemar Żyszkiewicz

alchymista's picture

alchymista
Nie byłoby kognitariatu czy digitariatu, to byłby szariat albo inna cholera wink
Jako dziecko internetu i typowy amator uprościłbym Pański przekaz, Panie Waldemarze. Ja bym powiedział, że ci mocno rozgrzani lisopodobni boją się utraty kasiory. Bo po utracie dostepu do kasiory następny krok to osaczenie i wsadzenie do pudła. Póki jest kasiora, można ciągle emitować propagandowe narracje i powstrzymywać to, co - mam nadzieję - jest już nieuchronne. Oby jak najszybciej.

ps. bardzo spodobał mi się ostatni komentarz digitariatu do słów Putina o "nożu w plecy": Они ударили тебе не в спину, а в жопу! Mądrej głowie dość dwie słowie.
Waldemar Żyszkiewicz's picture

Waldemar Żyszkiewicz
Tyle że to nie mój przekaz, lecz Kolegi GrzechaG lub dr. hab. Krzysztofka. Nie wiem dokładnie, co czego się Pan odnosi. Osobiście zauważyłem tylko, że trochę nieroztropnie zakładać, że wszyscy oprócz nas zwariowali, czyli stanowią przypadki psychiatryczne, jakkolwiek i takie się zdarzają.

Dlatego to zawracanie Wisły kijem może mieć (dla nich) sens, a dla nas oznacza niebezpieczeństwo.
Niech Pan sam sobie odpowie na pytanie, czy dziesięć lat temu uwierzyłby Pan, że spora cześć informacyjnego (bo edukację prawie skasowano) proletariatu, będzie przekonana, że pederastia jest równie dobrym, a nawet lepszym od heteroseksualizmu stylem bycia?
 

Waldemar Żyszkiewicz

alchymista's picture

alchymista
Odpowiem na pytanie: byłem pewien, że to nastąpi. Widzi Pan, problem zasadza się na tym, że generalnie trzeba słuchać co mają do powiedzenia dzieci. A dorośli zwykle nie słuchają, albo nie dowierzają temu co dzieci mówią. Albo nie traktują dzieci zbyt poważnie, bo przecież szkoła i okres dorastania, to "tylko" szkoła i okres dorastania. Bo przecież dzieci ze wszystkim monstrualnie przesadzają i z czasem wszystko "jakoś się ułoży".

Muszę powiedzieć, że w 100% mam racjęlaugh, gdy powiem, że dobrze jest posłuchać dzieci, bo wtedy można się dowiedzieć, jakie są prognozy na przyszłość. To lepsze, niż astrologia, badania socjologiczne czy statystyka. Sprawdza się bez pudła.

I otóż, gdyby Pan słuchał co mówi pokolenie, które w latach 90-tych uczyło sie w liceach i zaczynało studia, to by Pan wiedział, że żadnej powtórki z Solidarności, żadnych odgrzewanych kotletów a la Marian Krzaklewski, AWS, czy Marek Jurek to pokolenie nie poprze. Będzie natomiast wyjątkowo podatne na ideologię liberalną w różnych odcieniach i dewiacyjach.

W tej chwili młode pokolenie jest inne. Ma swoje ograniczenia, braki w wiedzy - jak każde młode pokolenie. Ale jeśli ma ono poglądy z grubsza rzecz biorąc konserwatywne czy patriotyczne, to chyba nie dlatego, że wyniosło je ze szkoły, prawda?
I chyba też to pokolenie lepiej się komunikuje, niż nasze pokolenie. I chyba też dobitnie pomógł w tym internet.

Jestem więc optymistyczno-pesymistycznie nastawiony do obecnej młodzieży. Optymistycznie widzę pęd do Polski. Pesymizm budzi cień, który za patriotyzmem podąża niczym PSL za PiSem. Mianowicie nacjonalizm. I to jest niebezpieczeństwo tępej ideologizacji, adekwatnej do ideologizacji liberalnej, która królowała wcześniej.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>