Proces Sumlińskiego: Listy zamiast zeznań

W sprawie oskarżonych się o rzekomą płatną protekcję podczas weryfikacji żołnierzy WSI, prowadzonej przez komisję pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i byłego wysokiego funkcjonariusza kontrwywiadu PRL, płk. Aleksandra L. nie doszło do przełomu, na który liczyła część obserwatorów. Choć na 10 września wezwanie do sądu otrzymał prezydent Bronisław Komorowski, przed rozprawą w prasie ukazało się kilka publikacji na ten temat, a przed salą sądową nr 24 spotkać można było rzadko widywanych dziennikarzy, od kilku dni było wiadome, że kluczowy świadek nie pojawi się na ulicy Kocjana. Prezydent przebywał bowiem tego dnia z wizytą w Niemczech.

W związku z tym, podczas rozprawy odczytano jedynie utrzymane w neutralnym tonie pismo z kancelarii prezydenta, w którym, oprócz informacji i podróży do Niemiec znalazła się deklaracja zaproponowania alternatywnego terminu przesłuchania świadka po powrocie Komorowskiego do kraju. Sąd przeczytał również pismo od poseł Jadwigi Zakrzewskiej, która skomunikować miała z Bronisławem Komorowskim nieżyjącego płk. Leszka Tobiasza, której dwukrotnie nie udało się stawić na wezwanie sądu z powodu obowiązków służbowych. Poseł Zakrzewska została więc poproszona o wskazanie dogodnego dla siebie terminu, w którym będzie mogła złożyć zeznania. Zakrzewska wstępnie zadeklarowała datę 3 listopada i na ten dzień zostało wyznaczone kolejne planowe posiedzenie sądu.
Jeżeli Kancelaria Prezydenta zaproponuje termin składania zeznań przez Bronisława Komorowskiego, możliwe jest zwołanie dodatkowego posiedzenia sądu. Oskarżony dziennikarz już zapowiedział zadanie świadkowi ponad 200 pytań.

relacja przygotowana dla portalu Pogotowie Dziennikarskie i Centrum Monitoringu Wolności Prasy przy SDP