SKOK na Biereckiego

 |  Written by Gadający Grzyb  |  6

Jeżeli wybory zostaną sfałszowane, byłaby to paradoksalnie szansa na come back Biereckiego do wielkiej politycznej gry.

Jakieś dwa miesiące temu w tekście dla „Polski Niepodległej” zatytułowanym „Polski rokosz” starałem się nakreślić okoliczności w jakich możliwe byłoby odpalenie w naszym kraju buntu społecznego na masową skalę. Jednym z warunków brzegowych jest znalezienie sponsora, który ogarnąłby przedsięwzięcie od strony logistyczno-finansowej – tak jak zrobili to na Ukrainie oligarchowie sprawiając, że tamtejszy Majdan nie rozpełzł się po paru dniach, a później nie został rozbity przez berkutowców i „tituszki”. Oczywiście, oligarchowie nie działali z potrzeby gorejącego serca i płomiennego patriotyzmu, tylko mieli na uwadze własne, wymierne korzyści płynące z odsunięcia od władzy i konfitur Janukowycza oraz jego zaplecza polityczno-biznesowego. Innymi słowy, „euromajdan” stał się doskonałym narzędziem w wojnie klanów o żerowiska, a przyklepaniem zwycięstwa jednej ze stron stał się wybór Poroszenki na „prezydenta-bombonierkę”.

W kontekście powyższego sugerowałem, że jeśli dojdzie w Polsce do protestów przeciw sitwie PO-PSL i firmowanemu przez nią układowi polityczno-służbowo-biznesowemu, to należy sobie takiego nadwiślańskiego Poroszenkę – po, nazwijmy to umownie, „naszej” stronie - znaleźć, płacąc mu następnie za wsparcie np. prezydenturą. Nie jest to rozwiązanie idealne, lecz umówmy się – lepsze to niż dalsze osuwanie się kraju w bagno degrengolady. I tu zaświtało mi nazwisko senatora Grzegorza Biereckiego, który zawiaduje całkiem pokaźną machiną finansową SKOK-ów, ma swoje bezgranicznie mu oddane media i frakcję w ramach Prawa i Sprawiedliwości. O tym, że ambicje polityczne pana senatora nie kończą się na parlamencie, lecz sięgają właśnie prezydentury, przeróżne wróbelki ćwierkały od dawna. Słowem, nadawałby się na patrona i sponsora polskiego Majdanu jak mało kto. Pytanie, czy sam Bierecki zdecydowałby się na taki hazard i czy Jarosław Kaczyński postawiłby na tego konia godząc się, że frakcja senatora naturalną koleją rzeczy stałaby się dominującą siłą w PiS. Póki co, lider Prawa i Sprawiedliwości wyznaczając Andrzeja Dudę jako kandydata w wyborach postawił raczej na ograniczanie politycznych wpływów Biereckiego, on sam zaś uznał najwyraźniej, że musi przynajmniej na jakiś czas poskromić swe apetyty.

No a teraz, biorąc pod uwagę ostatni atak na SKOK-i oraz medialną histerię, warto zadać pytanie – czy jest to wyłącznie próba uderzenia w Andrzeja Dudę, czy też kontekst sprawy jest nieco szerszy? Wiadomo, że SKOK-i walczą o przetrwanie ścierając się z bezwzględnym lobby bankowym i pozostającym na jego usługach aparatem państwa, z Komisją Nadzoru Finansowego włącznie. Dodatkowo, Kasy traktowane są jako ekonomiczne zaplecze opozycji i główny kreator antyreżimowych środków przekazu, dążący do monopolizacji patriotycznego rynku opinii.

Tak więc, mamy tutaj nawarstwienie się kilku poziomów konfliktu na linii SKOK-i – układ rządzący, niemniej pozwolę sobie na dodatkową hipotezę. Otóż SKOK-i w ciągu dwóch ostatnich lat wytransferowały z Polski do spółki SKOK Holding w Luksemburgu łącznie ok. 150 mln złotych. To rzecz jasna mały pikuś w porównaniu ze skalą transferów kapitałowych międzynarodowych korporacji, w tym banków i na dodatek zgodne z prawem, jednak powstaje pytanie – czy tego typu operacje służyć mają jedynie „optymalizacji podatkowej”, czy także innym celom? Mówiąc wprost – czy tworzony jest w ten sposób swoisty „fundusz opozycyjny” do uruchomienia w razie nagłej potrzeby? Szczerze mówiąc, tylko ta druga ewentualność broniłaby w moich oczach postępowania za które przy innych okazjach piętnujemy – i słusznie – wielkie koncerny. Taki fundusz bowiem byłby jak znalazł w przypadku wybuchu społecznego i mógłby posłużyć sfinansowaniu potencjalnego rokoszu. Może chodzi więc o to, by pod pretekstem wykrytych „nieprawidłowości” np. zmusić Kasy do zamrożenia większej ilości kapitału w Funduszu Stabilizacyjnym i uniemożliwić odkładanie „zaskórniaków” w Luksemburgu?

Jeżeli wybory prezydenckie i parlamentarne zostaną sfałszowane, co jest w świetle ostatnich doświadczeń nader prawdopodobne, byłaby to paradoksalnie szansa na come back Biereckiego do wielkiej politycznej gry. Obecnie „zawieszony” i marginalizowany w swym środowisku senator, mógłby na powrót zaistnieć – tym razem jako protektor słusznego buntu rodaków i jego prezydenckie aspiracje znów stałyby się realne. Dla niego i SKOK-ów jest to batalia o wszystko - bez politycznego triumfu i powrotu do władzy sektor bankowy wraz z machiną państwa prędzej czy później zniszczą system Kas w Polsce, a to oznacza również koniec wielu prawicowych przedsięwzięć medialnych i trwałe osłabienie głównej siły opozycyjnej, a być może również jej dezintegrację. Zatem warto postawić i taką tezę, że najnowsze uderzenie obozu władzy w SKOK-i ma na celu oprócz doraźnych, kampanijnych korzyści, również pozbawienie możliwego „polskiego Majdanu” finansowej bazy, a co za tym idzie – szans powodzenia.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat:

http://blog-n-roll.pl/pl/polski-rokosz#.VQdTro6NAmw

Artykuł opublikowany w tygodniku „Warszawska Gazeta” nr 12 (20-26.03.2015)

5
5 (2)

6 Comments

polfic's picture

polfic
Niektórzy podejrzewali, że za zakupem TVN przez tą firmę od mody i kuchni, stoi Bierecki, a raczej jego amerykańscy znajomi.
Swoją drogą: Ciekawe co my na to?
max's picture

max
No, no, no...
Odważnie, powiem Ci, w sensie spekulacji politycznych.
Ale ma to sens, o czym piszesz i jest w tym logika.
Jedna z opcji.

Inna sprawa, że...
No owszem, byłoby to lepsze od rzeczywistości III RP, taki - "sponsorowany majdano-pucz".
Z drugiej strony, wolałbym, aby nie było to dfokłądnie tak, jak na Ukrainie - bo ostatnie niusy z Ukrainy nie napawają optymizmem. Jednak wolałbym, aby u nas rozwój wypadków poszedl w inną stronę, czego bym sobie życzył z raczej wiadomych powodów.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
A co się będę obcyndalał ;)

Ja po prostu przestałem wierzyć, że my tu prawda, nadludzkim wysiłkiem woli weźniemy się i obalimy... Zacząłem, szukać rozwiązań bardziej pasujących do rzeczywistości postkomunistycznej. U nas mimo wszystko jest lepiej niż na Ukrainie, toteż i zawirowania byłyby mniej drastyczne. Poza tym, Bierecki jednak nie ma takiej pozycji mafijno-biznesowej jak Poroszenko, który wziął się najwyraźniej za wyrzynanie konkurencji, żeby ktoś mu nowego majdanu nie zmontował pod nosem.
pozdr.
GG
max's picture

max
Z kolei ja "twarde lądowanie" zaliczyłem po wyborach w 2010, pozbyłem się złudzeń, co do naszego społeczeństwa. Nic nie zrobimy i nic nie obalimy, bo nas, którym zależy, jest po prostu za mało. I za mało możemy - a jakoś tak się składa, że jak już ktoś z "naszych" może więcej, okazuje się być nie do końca "nasz". Ukłąd korumpuje nieuchronnie. No, może jeszcze do 2011 miałem jakies złudzenia...

Jak mnie to irytuje, że Polacy okazali się łatwo-sterowalną masą pożytecznych idiotów. Zawsze dumny byłem (i dalej jestem), że urodziłem się w tym, a nie innym kraju - tym bardziej boli.

W tej perspektywie kierunek na Biereckiego-Poroszenkę nie wydaje mi się taki zły, choć na pierwszy rzut oka wygląda to "okropnie". Ale co? Demokracji realnej nie ma i nie wydaje się, żeby dało się "od środka" poprawić co zepsute do imentu. Mafia u władzy, instytucje kontrolne przejęte, codzienne ogłupianie w toku, święty bożek-telewizor przemawia głosem goebbelsików.

Wolność słowa? Że możemy sobie tutaj pogadać, a, na przykład, Wy wypuścicie w eter kolejną audycję Niepoprawnego Radia? Idealnie wkomponowane w system - wentyl bezpieczeństwa musi być. Są wybory, są media opozycyjne, brakuje jeszcze malowanej krowy, bylby komplet do potiomkinowskiej wsi wesołej, wsi radosnej. Polacy sobie pogadają, ponarzekają, trzeba im na to pozwolić.

Smoleńsk rzeczywiście był puntem zwrotnym. Testem wydolności fabryki kłamstw. Polskie społeczeństwo ten egzamin zdało, istotnie, celująco. Łyknęło wszystkie kłamstwa bez popitki i bez refleksji. Potem już było "z górki".

To nie jest testowanie, jak piszą niektórzy, "na ile sobie jeszcze możemy pozwolić" - wszystkie afery, kanty wyborcze, chamska propaganda w mediach. To celowe obniżanie progu wrażliwości, zabijanie resztek ducha obywatelskiego, wreszcie: egzekucja na zwykłej, ludzkiej, przyzwoitości. Pamiętasz "dowcip" o "kaczce po smoleńsku"? Na przykład.

Wszechobecna hipokryzja - człowiek jednak potrzebuje mieć jakiś punky zaczepienia, jakieś zasady, wartości, świętości - to i podrzuca się nam zamienniki, idole i wyroby prawdo-podobne. Do idoli zaliczyć należałoby wspomnianą wolność słowa i demokrację, ponadto współczujmy odartym z dobrodziejstwa sponsorowanego in-vitro, oburzajmy się na mamę Madzi, itd...

Mnie od dawna marzy się jakiś polski Franco, nie sięgając daleko - Piłsudski, ktoś. Stąd i nie jestem zbulwersowany Twoim pomysłem. 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Gadający Grzyb's picture

Gadający Grzyb
"Obniżanie progu wrażliwości" - święta prawda, ja na ten przykład próg mam już tak obniżony, że z "tamtej" strony już nic mnie nie rusza. Rusza mnie już tylko, gdy "nasi" coś odwalą, bo od nich jednak wymagam więcej.

A "malowane krowy" już były postawione na przystankach autobusowych w Warszawie - naturalnej wielkości. To była chyba jakaś "instalacja", coś jak palma na Rondzie de Gaulla. Czy nadal stoją, nie wiem, bo dawno nie byłem.
pozdr.
GG

Więcej notek tego samego Autora:

=>>