Kuchenne porady kryzysowe

 |  Written by Animela  |  30
Pomimo tego, że bardzo bym chciała, to nie jestem ekspertem w sprawach kuchennego oszczędzania. Oczywiście staram się, ale zawsze ktoś ma lepsze pomysły. Natomiast co do tego, że oszczędzać trzeba, to chyba nie ma wątpliwości. Zauważyłam, że spora część moich rozmówców wstydzi się oszczędzania. Bardzo niesłusznie. Z moich obserwacji wynika, że im ktoś jest bogatszy, tym chętniej oszczędza! Być oszczędnym - to naprawdę żaden wstyd. Przynajmniej ja tak uważam.
Poniżej moje porady - a jeśli ktoś zrewanżuje mi się inną lub lepszą, to będę bardzo rada. Może nawet oddzielny wpis? ...
1. Źródło ciepła (czy chodzi o gaz, czy o kuchenkę indukcyjną, czy elektryczną) zawsze powinno być nieco mniejsze, niż garnek. Nie większe, nie równe, tylko ciut mniejsze - w ten sposób energia jest najlepiej wykorzystywana.
2. Do czajnika nalewaj tyle wody, ile potrzebujesz - z pewną małą ilością na wyparowanie. Nie ma sensu gotować całego czajnika wody, gdy chcesz zużyć tylko szklankę - im więcej wody, tym więcej energii potrzeba na jej ogrzanie.
3. Mięso do pieczenia wyjmuj z lodówki na pół godziny (lub trochę dłużej, jeśli jest to np. indyk) przed pieczeniem - mięso w temperaturze pokojowej upiecze się co najmniej 10 minut wcześniej.
4. Małe osiedlowe sklepiki są sympatyczne, ale na ogół drogie. Ten sam towar, któy jest dostępny w hipermarkecie, w takowych sklepikach potrafi kosztować dużo drożej. Oczywiście, nie zawsze jest to normą, więc trzeba biec na orientację. Ale znam słynne stoisko rybne na Woli, gdzie są identyczne (jeśli nie wręcz te same ..) kotlety rybne co w Auchan, tyle że droższe. Placisz za renomę ...
5. Nie zawsze duże opakowanie oznacza oszczędność. Dlatego warto porównywać ceny - za sztukę lub za kilogram (każdy duży sklep to robi, ale tak maleńkimi cyferkami, że nie każdemu chce się to czytać. A warto - zobaczysz, że gdy wgłębisz się w temat, będziesz zdumiony!).
6. Gotuj rosół (lub wywar warzywny) w dużej ilości. Potem codziennie w mniejszym garnku możesz zrobić inną zupę - kalafiorową, ogórkową, pomidorową ... Zawsze usuwaj z wywaru ugotowane warzywa (można je zużyć na sałatkę), a zwłaszcza cebulę i por, bo od nich wywar szybko się psuje. Zapas wywaru na kilka dni trzymaj w garnku; resztę możesz zamrozić w porcjach na jeden raz.
7. W ten sam sposób możesz przygotować podstawę gulaszu (z bardzo małą ilością przypraw - cebula, sól, pieprz), a potem codziennie wyczarujesz inne danie: gulasz po węgiersku, curry itd.
8. Polędwica jest droga i wcale nie aż tak smaczna, jak mogłoby się wydawać. Tańsze mięsa wymagają dłuższej obróbki termicznej, więc - patrz pkt 7. Nie zapominaj o wątróbce, która dusi się błyskawicznie i ma mnóstwo żelaza, żałądkach, które długo się dusi w zwykłym rosole, a potem przyprawia na dziesiątki sposobów - a zawsze są pysze, i serduszkach: bardzo zdrowe i tanie mięso, bez "odrzutów", modne ostatnio wśród szefów kuchni.
9. Nigdy, PRZENIGDY, nie wyrzucaj pieczywa! Czerstwą bułkę przekrój na pół, połóz na grzejniku i ususz, a potem zetrzyj na tarce - oszczędność może nie tak wielka, ale różnica w smaku - kolosalna! Natomiast czerstwy chleb możesz wykorzystać w zapiekance lub jako zapiekane kanapki. Nawet kilkudniowy chleb będzie rarytasem, jeśli lekko posmarujesz go masłem, dodasz wędlinę, ser żółty, jajko na twardo w plasterkach, kawałek rybu wędzonej, plasterski cebuli, papryki ... po prostu to, co masz w domu ... i na patelni, na małym ogniu, pod przykrywką, pieczywo zrobi się lekko rumiane. A jeśli masz opiekacz do kanapek, to jesteś królem życia, bo tam zapiekane kanapki wychodzą przepyszne!

Myślę, że na dziś wystarczy, ale pomysłów - ostrzegam - mam na kilka notek ...

Img.: http://gry-dladzieci.pl/kolorowanki/kolorowanki-swinie/384_kolorowanka-z... @kot
5
5 (6)

30 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
lata 80. i różne porady w kobiecych czasopismach.
Wprawdzie tamte miały ideologiczny wydźwięk, żeby kobiety, jakoś sobie radząc, nie marudziły na "przejściowe niedobory", ale bywały przydatne. Poza tym kobiety wymieniały się między sobą różnymi pomysłami, przepisami. Pamiętam, mama czasami przynosiła i próbowała sprawdzać różne takie...
Dzięki, myślę, że niektóre rady się przydadzą. Może jedynie nie stanę się fanką wątróbki.
W wątrobie odbywa się oczyszczanie organizmu i zapewne jest sporo toksyn...
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
że wątroba ważniejsza niż serce.
I organ ten jakby wdzięczniejszy do twórczości rymowanej:

"Ja jestem z Tobąąąą  całą wątrobąąąą " :o)

 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
gdy impreza rozkręci się bardziej niż zamierzaliśmy, wątroba może być wręcz bezcenna. Własna!!! wink
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Animela

Animela
Ja po mamie mam dwa zeszyty z poradami - właśnie głównie z czasów kryzysowych. Od domowego kiszenia kapusty, po ciasto "salceson" (brzmi okropnie - smakowało pysznie) aż po ciasto z olejem (wówczas nowość i konieczność - masło było na kartki), a nawet - ciasto ze skwarkami.
Moi rodzice hodowali też sobie, zupełnie od niechcenia, grzybek tybetański na parapecie, czyli najprawdziwszy z prawdziwych kefir.
Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
to się teraz "grzybek tybetański" nazywa? Taki łysy, Niemcy mówią Kahlkopf czyjakośtak? Ponoć daje w mózgowy cholesterol bardziej niż marycha.

Miałem też taki zeszyt z cudownymi przepisami na ersatz, było tam kakao o smaku wołowym, boczek z marchewki i potrawka z pokrzyw. No i kiełbasa w aerozolu - wystarczyło psiknąć na kromala.

Dziurawy Stefan wysiada ze swoim szczawiem i mirabelkami.



 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika krisp

krisp
Wiadomość od zaprzyjaźnionego weterynarza: z wątróbkami bym uważał. Dobre są, to prawda, ale tylko od zwierzyny/ptactwa domowego chowu. Te pozyskiwane z gospodarstw zajmujących się przemysłową hodowlą, są napakowane wszelkim chemicznym świństwem i lekami, które mają utrzymywać duże stada we względnym zdrowiu do momentu uboju, a wątróbki tę całą chemię sprawnie odfiltrowują, same tą chemią nasiąkając.

Najbezpieczniejszy konsumpcyjnie jest baranek. smiley

Pozdrawiam Blog-n-rollowo

krisp
Obrazek użytkownika Danz

Danz
WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) umieściła na tak zwanym indeksie wątbróki ze wszystkich zwierząt hodowlanych jak również z ryb (morskich i ze stawów hodowlanych), ze względu na wysokie stężenie toksyn i czynników rakotwórczych w wyżej wymienionych wątróbkach.  Dlatego przestrzegam przed spożywaniem wątróbek, lepiej sobie ten smakołyk oszczędzić.  Zdrowiej będzie zjeść... czekoladę.
Pozdrawiam również blog-n-rollowo.wink

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
wkładał oszczędny Amerykanin, aby zabić bakterie i oszczędzić na zużywanym prądzie. Wypełniał wszystkie puste przestrzenie swoim ubraniem. Oszczędzał tym samym na niepotrzebnym praniu, kosztach z nim związanych oraz szybszym zużywaniu się, przez pranie, odzieży.
Na ciekawym filmie można było zapoznać się z wieloma innymi jego pomysłami. Na przykład swój samochód utrzymywał w ciągłym stanie "nowości" dzięki obklejaniu wszystkiego folią, łącznie z chodniczkami podłogi. Po dwudziestu latach sprzedawał go w stanie samochodu rocznego - podana była oszczędność w dolarach. To samo robił ze swoim domem, wszystko było oklejone!
Żona nie wytrzymała i odeszła.

Ja też oszczędzam, gdzie się da, ale mądrze - jak autorka tekstu.
Dziękuję za rozpropagowanie wiadomości o toksycznych wątróbkach - będą przez to tańsze smiley
Obrazek użytkownika Animela

Animela
A to stwierdzenie o potanieniu wątróbek - przypomniała mi się pewna sytuacja, gdy wybuchła histeria z ptasią grypą. Szwagierka - profesor chemii - powiedziała mi wówczas beztrosko, że wreszcie będziemy się mogli do woli delektować kaczkami, gesiami, perliczkami, a nawet bażantami, bo cena spadnie. Gdy wyraziłam nieśmiałą wątpliwość, czy przypadkiem nie wystawiamy na hazard zdrowia własnego i naszych rodzin, uśmiechęła się wyrozumiale i powiedziała: Wirus ptasiej grypy ginie w temperaturze 70 stopni :)
Wiedza to potęga!
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Oczywiście, że oszczędzanie to żaden wstyd. Jednak, jak we wszystkim, tak i w tym przypadku warto jest zachować zdrowy umiar, bo nadmierna oszczędność potrafi szkodzić.
Jeden z moich znajomych zwykł mawiać, że aby móc sobie pozwolić na bycie biednym, to najpierw trzeba być bardzo bogatym :))) Jeśli się nad tym przewrotnym zdaniem zatrzymać na chwile, to w gruncie rzeczy jest w nim sporo racji. Jeśli kierując się oszczędnością kupisz byle jakie buty za 20 PLN, to raczej długo one nie wytrzymają. Dobrze, jeśli uda sie w nich przechodzić choć jeden cały sezon. Buty ze skóry, kosztujące 200 PLN, mozna nosić całymi latami, o ile mają klasyczny fason. Mam takie trapery na grubej podeszwie, na ciężką zimę, których używam zawsze w górach albo przy dużych opadach śniegu i służą mi już one 15 lat. Tylko raz były u szewca, bo nadpruł się im "język". Poza tym nikt nie zgadłby, że mają już tyle lat, więc pewnie nie rozstanę się z nimi aż do śmierci :)
Ile w tym czasie wylądowało w śmietniku innych par mojego obuwia, tego nawet nie wiem.

Trzeba więc pamiętać - najtańsze rzadko znaczy również najlepsze i umieć to jakoś wypośrodkować.

Co do podrobów, to niestety w ogóle nie są one najzdrowsze. Nie tylko wątróbka, ale w ogóle wnętrzności gromadzą najwięcej toksyn. Jeszcze więcej od wątróbki mają ich podobno nerki.
Natomiast podroby mają jeszcze inną fatalną cechę, która powoduje, że nie należy ich jeść cześciej,  niż raz w tygodniu - są kaloryczne, a przede wszystkim są to prawdziwe bomby z cholesterolem i purynami, które szkodzą stawom.
Z tego powodu zdrowy człowiek powinien ograniczać ich spożycie, a dla osób z chorobami krążenia, zmianami miażdżycowymi czy chorobami reumatycznymi są w ogóle zakazane, podobnie zresztą jak tanie wędliny (pasztetowa, wątrobianka, salcesony, parówki, mortadela), do których wyrobu używa się właśnie głównie podrobów oraz wymion krowich.
Jeśli już coś z podrobów jemy, to najmniej cholesterolu zawierają flaczki - własciwie podobnie jak mięso. Wątróbkę nato miast warto jeść 1-2 razy w miesiącu ze względu na zawartość w niej żelaza.
I tak, jak pisały wcześniej inne osoby - najlepiej ze znanego źródła.

Co do polędwicy - protestuję! :)
Jest dla mnie za droga, ale to doskonałe mięso!

W kuchni warto wykorzystywać resztki pożywienia do przygotowywania bardzo smacznych potraw.
Zapiekanki robi się w naczyniu ogniotrwałym w piekarniku, na bazie ziemniaków, makaronu lub ryżu, do których mozna dodać mięso z obiadu albo resztki wędlin, pieczarki, warzywa - według gustu czy potrzeby. Można polać beszamelem i koniecznie posypać startym żółtym serem. Nieźle smakuje także zapiekanka posypana mozzarella albo obłożona plastrami sera koziego.
Nie warto też wyrzucać odkrojonej skóry z wędzonego boczku. Do jedzenia na pewno się nie nadaje, ale ja zawsze wkładam ją w woreczku do zamrażarki. Potem dorzucam do gotowania zupy (po ugotowaniu wyławiam i wyrzucam). Ale uwaga - nie do każdej. Taki wędzonkowy smak idealnie sprawdza się w kapuśniaku, żurku, czerwonym barszczu, barszczu ukraińskim i... szczawiowej (tak,tak!). Natomiast nie pasuje do pomidorowej czy grzybowej.
Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
no i zgłodniałem .
Rozumiem, że kaszankę można młócić w ilościach czasowogierkowskich?

 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
To zależy czy jesteś strachliwy. :) Jeśli tak, to nie bardzo można. Trzeba ostrożnie - tak,  jak z podrobami. Kaszanka bowiem zawiera właśnie podroby - wątrobę, płuca, skórki wieprzowe.
Ma także sporo tłuszczu. Jedyny zdrowy składnik to kasza :)

Powiem coś niepopularnego :)
Najwięcej cholesterolu zawiera mózg, a potem bardzo długo, długo nic.
Ale dziś chyba niewielu już znajdzie się amatorów móżdżku.
Za to zdecydowanie nalezy rezygnować z cudownie przypieczonej i kuszącej skórki z pieczonego kurczaka (i wszelkich innych skór także), bo zaiwera wyjątkowo dużo cholesterolu.
Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
nici. Moja Żona mówi podobnie, jak Ty.
A ja mam nostalgię, bo w 84 przywoziłem cebulę z domu i we współpracy z kichą pomogła mi przetrwać. A tu w Złotoryi przywożą czasem do taniej jatki taką jeszcze ciepłą, mniam.

Tego o mózgu i cholesterolu nie wiedziałem.
Znaczy, jeśli cholesterol zły, to i mózg głupi?

Drób tylko od Teściowej, co to i glizdę zeżre, gąsieniczkę motyla połknie a i w gównie pogrzebie.
Drób, nie Teściowa.


 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika Animela

Animela
powinien wiedzieć jedno: tak naprawdę produkcja cholesterolu w organizmie to sprawa właśnie organizmu, nie zaś diety. Proszę w tej kwestii przydusić kardiologa. Samą dietą cholesterol można zbić w stopniu znikomym. Nie mam pojęcia, czemu lekarze tak skrzętnie ukrywają tę znaną od wielu lat prawdę.
Co do zapiekanek - pełna zgoda, a co do boczku, to muszę przyznać, że jest to wręcz wyższe wtajemniczenie. Dziękuję za te uwagi, które bardzo znacząca podnoszą wartość mojego skromnego wpisu:)
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai

tak naprawdę produkcja cholesterolu w organizmie to sprawa właśnie organizmu, nie zaś diety. Proszę w tej kwestii przydusić kardiologa. Samą dietą cholesterol można zbić w stopniu znikomym. Nie mam pojęcia, czemu lekarze tak skrzętnie ukrywają tę znaną od wielu lat prawdę.

Lekarze nie ukrywają, a to,  co napisałaś jest tylko częściowo prawdziwe i wynika z pewnego nieporozumienia. Sprawa jest złożona i by ją dokładnie omówić, trzeba by pokusić się o osobną notkę. Mamy zresztą lekarzy na B&R, więc może oni zechcą wyłożyć rzecz przystępnie, a zarazem fachowo?
Ja mogę napisać jedynie tyle, że - po pierwsze - rzeczywiście stężenie cholesterolu we krwi jest w dużym stopniu zależne od organizmu, a po drugie - należy pamiętać, że istnieje tzw. „cholesterol dobry” czyli HDL oraz „cholesterol zły” czyli LDL. Ten „cholesterol zły” jest wytwarzany w sposób naturalny przez nasz organizm, ale u sporej liczby osób występuje tendencja do jego nadprodukcji. Dodatkowo, choć w większości przypadków cholesterol dostarczany z pożywieniem ma - jak podkreślasz - niewielki wpływ na stężenie cholesterolu we krwi, to jednak  istnieje grupa osób nadmiernie reagujących na ilość spożytego cholesterolu i te osoby muszą ściśle kontrolować jego zawartość w diecie. Właściwie dobrana dieta może też zredukować nadmierne stężenie „złego cholesterolu” wyprodukowanego przez organizm. Nieprawdą jest więc, że „samą dietą cholesterol można zbić w stopniu znikomym”, natomiast prawdą jest, że „produkcja cholesterolu w organizmie to sprawa właśnie organizmu”, a raczej pewna modyfikacja tego stwierdzenia - że „produkcja cholesterolu w organizmie to w głównej mierze sprawa właśnie organizmu”.

Licząc się z tym, że podwyższone stężenie cholesterolu we krwi jest głównym czynnikiem ryzyka wystąpienia choroby niedokrwiennej serca i zawału serca, które są przyczynami największej ilości zgonów w Europie, zanim sięgniemy po medykamenty, warto zadbać właśnie dietą o to, by dostarczać organizmowi takie produkty, które pomogą obniżać stężenie LDL a zarazem podwyższać lub utrzymywać stężenie HDL na wymaganym poziomie.
Podroby w tym kontekście zdrowe nie są, tym bardziej, że zawierają także nadmierną ilość tłuszczu oraz puryny, które szkodzą naszym stawom oraz nerkom (kamica moczanowa). Mózg, nerki, wątróbka i serca mają więcej puryn niż boczek czy mięso.

W utrzymaniu właściwego stężenia cholesterolu we krwi pomagają owoce, warzywa, fasola, soczewica, groch, migdały oraz soja. Zastosowanie niskotłuszczowej diety, wzbogaconej o wyżej wymienione produkty, może obniżyć stężenie cholesterolu nawet o 20% i ja tę informację mogę potwierdzić, choć tylko pośrednio, ponieważ moja Mama miała kłopoty z podwyższonym cholesterolem i po zmianie diety rzeczywiście udało się go zbić, choć przyznaje, że trwało to wiele miesięcy, zanim w ogóle ten poziom drgnął i zaczął spadać.


Oczywiście zdrowy człowiek nie musi całkowicie rezygnować z jedzenia podrobów. Szczególnie bowiem wątróbka zawiera dużo łatwo przyswajalnego żelaza oraz witamin.
Ze wszystkich wątróbek najmniej cholesterolu zawiera wątroba wołowa, a najwięcej drobiowa. Powtórzę -  umiar jak we wszystkim :) czyli podroby raz w tygodniu.


W tym jednym zatem mamy odmienne zdanie, ale ciekawa jestem kolejnych porad, bo tych kilka, które już podałaś, na pewno jest przydatnych :)
Domowe kiszenie kapusty, ciasto z olejem albo ze skwarkami i różne inne jeszcze pomysły, a przede wszystkim masowe domowe przetwórstwo warzyw i owoców z własnego ogródka, w swoim czasie też przerabiałam, jako że z racji wieku czasy kryzysowe lat 80. przeżyłam na własnej skórze :)

Pozdrawiam, czekając na kolejny wpis!

Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
jeśli chodzi o punkt 9., trzeba zastrzec sprawność protezy.

Jeśli chodzi o zasygnalizowany większy zasób Twojej wiedzy kulinarnej - będę czekać na następne notki.

Pozdrawiam znad michy przygotowywanej tzw. greckiej sałatki :o)

 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika Miecznik

Miecznik
Przy Twoim wpisie można przyjemnie odpocząć po całym dniu. Bardzo lubię wątróbkę. Może jest szkodliwa. W moim wieku już niewiele trzeba. Jeśli znajdują się w niej toksyny, o której piszą inni, nie zważam na nie. Żona przeciętnie raz na tydzień gotuje wątróbkę z ziemniakami i surówką.
Obrazek użytkownika Animela

Animela
Wątróbka to bomba witaminowo-mineralna!
A poziom cholesteru w minimalnym stopniu zależy od diety, niestety ...
Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
wątróbka jest zawsze dobra.

No, chyba, że się zmarszczy zdumiona, ile można chlać.

 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
jeszcze próbuje walczyć z sił wszelkich i ... pada powalona, poddając się ulegle marskości cheeky
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Traube

Traube
W tamtych wesołych latach zdarzyło mi się przeczytać w lokalnej gdańskiej gazecie recepturę na kawę z żołędzi.
Mieszkałem w okolicy obfitującej w dęby (dla Gdańszczan, okolice Akademii Medycznej) - nazbierałem więc tych żołędzi i przyrządziłem kawę, która wg przepisu nie powinna ustępować zbożowej.
Było mi naprawdę przykro, kiedy mój nieżyjący już Ojciec, który dla oszczędności zjadał najbardziej niejadalne części kurczaka, po jednym łyku stwierdził, że tego się pić nie da.
Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
to dziki popijają pod cygarko w salonie.

A króliki herbatę ze skrawków palonej marchwi.

Pozdrawiam weekendowo
 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Moja Babcia robiła czasem coś, co nazywała "biedną zupą". Było to coś w rodzaju zupy czosnkowej, ale bardzo szybkiej do zrobienia - podobno w czasie wojny ta zupa ratowała moją rodzinę nie tylko przed głodem (jak zupa z lebiody), ale i przed szkorbutem i dodawała odporności.
Robi się ją naprawdę prosto, bo rozdrobnione ząbki czosnku zalewa się gorącą wodą i wrzuca pokrojony w kostkę chleb - najlepiej razowy. Pojedynczą porcję można sobie przyrządzić bezpośrednio na talerzu, jako że tego się nie gotuje. Dziś oczywiście można sobie zrobić grzanki, zupę doprawić solidnie solą i pieprzem oraz omaścić skwarkami. W czasach wojennych byłby to luksus.
Przyznaję, że ja tę zupę ordynuję sobie zawsze przy pierwszych oznakach przeziębienia i na ogół skutecznie :)
Obrazek użytkownika Danz

Danz
To ja się do Ciebie wpraszam na obiad, Twoje opisy przygotowywanych potraw brzmią naprawdę smacznie.
Pozdrawiam.wink

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai

Niektóre przepisy, szczególnie takie z kuchni kresowej, mam jeszcze od Babci.
No i lubię gotować.
Może dlatego kuchnię mam wielkości całkiem przyzwoitego pokoju :)
Ale chyba nie o tę zupę z czosnku Ci chodziło, choć na wszelkie przeziębienia polecam ją z pelnym przekonaniem :))

A na obiad zapraszam. Na razie moje zaproszenia skwapliwie wykorzystuje tylko Nurni. Pewnie dlatego, że ma najbliżej :) Toteż najlepiej z nim własnie skonsultować, na co składać u mnie zamówienie, a co można spokojnie pominąć. Chociaż nie ze wszystkimi jego opiniami kulinarnymi się zgadzam. Nie zaakceptował na przykład (staropolskiej wszak, choć większość ludzi wiąże ją z Francją) zupy cebulowej, którą podaję z grzankami zapieczonymi z serem pleśniowym. A dla mnie to pycha. Może być zresztą zmodyfikowana -  bez grzanek, ale za to zapieczona w kokilce, pod czapeczką z ciasta francuskiego.

Nie wiem czy pamiętasz niegdysiejszy wpis o kuchni tradycyjnej JWP, jeszcze na Niepopkach. Wszyscy się wtedy wyjątkowo ożywili i pewnie nie tylko mnie jednej przy czytaniu ślinka kapała po brodzie :)
Kulinaria to wdzięczny temat, szczególnie gdy przywołują nasze wiekowe tradycje. Osobiście chyba najbardziej cenię kuchnię polską za zupy. Nigdzie na świecie nie ma takiego ich bogactwa, jak u nas.

Obrazek użytkownika Danz

Danz
Dałem Ci yes.
Znakomity dowcip.laugh
Pozdrowienia od Gdańszczanina.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Więcej notek tego samego Autora:

=>>