Moja walka z nałogiem.

 |  Written by Recenzent JM  |  53

Niektórzy mają łatwiej. Papierosy, alkohol, czy narkotyki można znienawidzić. A z nałogiem, którego się nienawidzi, łatwiej jest walczyć.

Ja lubię jeść „krówki”. Mało tego – od słodyczy jestem uzależniony.

Przepadałem za nimi od momentu zjedzenia tej pierwszej, czyli od czasów prawie już zamierzchłych. Teraz też, mimo podwyższonego poziomu cukru, zdarza mi się jeszcze po nie sięgać - choć muszę się przyznać, że kiedy żona mnie na tym przyłapie, to radość z ich smakowania jakby nieco przygasa. Ale co robić?

Słyszeliście może o jakimś klubie anonimowych zjadaczy „krówek”? No właśnie, czyli jednak sam muszę walczyć z tym uzależnieniem.

Jakiś czas temu trafił mi się taki „krówkowy” dzień. Udało mi się wygrzebać z jakiejś zapomnianej kieszeni kilka odłożonych na później „krówek”. Żony w pokoju akurat nie było, więc mimowolnie usta same złożyły mi się do uśmiechu i nawet się nie zorientowałem, kiedy ręce odwinęły z pierwszej „krówki” papierek. „Krówka” powędrowała niezwłocznie do ust, zaś papierek już miał powędrować do kosza, kiedy zauważyłem, że po jego wewnętrznej stronie jest jakiś napis. Założyłem okulary i przeczytałem:

„- Jedna krówka nie czyni wiosny”.

Zgodziłem się z tą odkrywczą myślą bez jakichkolwiek oporów, a ręce w tym czasie zdążyły już następną „krówkę” wyciągnąć z kieszeni. Nie wiem jak Wy, ale ja wciąż czekam na wiosnę.

Po chwili druga „krówka” była „rozebrana” z papierka i wzorem tej pierwszej wędrowała do ust. Na papierku zaś znalazłem następny napis. Brzmiał on tak:

„- Pomyśl pozytywnie”.

Pomyślałem i po chwili było już po trzeciej „krówce”. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że mam jeszcze aż tak szybkie i sprawne ręce. Przez głowę przeleciała mi wprawdzie niesforna myśl, że gdybym nie zjadł tej trzeciej, to pewnie byłoby dla mnie zdrowiej, a na dodatek pozostałaby mi na później jedna „krówka” więcej. Ale zaraz pojawiła się inna, też sensowna myśl, że „nie czas żałować róż...”, więc nie ma co rozpaczać, że tej „krówki” już nie ma. Zresztą w kieszeni miałem jeszcze dwie. Przeczytałem kolejny napis, który brzmiał tak, jakby mi kto czytał w myślach.

„- Nie czas żałować krówek”.

To mnie pobudziło do działania i sięgnąłem po następną „krówkę”. Oczywiście tylko z czystej ciekawości, co też tym razem napisano na papierku. A, że ręce chciałem mieć wolne, „krówkę” musiałem gdzieś na ten czas odłożyć. Uznałem, że nie znajdę lepszego miejsca niż moje usta i stało się. Znikła czwarta krówka, ale miałem papierek i ostatnią krówkę w kieszeni. Przeczytałem więc hasło na kolejnym papierku.

„- Nie jesteś sam”.

Odruchowo odwróciłem głowę. Rzeczywiście, żona stała w drzwiach i kręcąc z dezaprobatą głową patrzyła, jak się zajadam słodyczami. Cóż było robić? – Ze skruszoną miną wyjąłem ostatnią „krówkę” z kieszeni i podzieliłem się z żoną. W końcu tworzymy małżeńską wspólnotę.

I wierzcie mi, lub nie, ale wcale nie było mi żal tej ostatniej „krówki”.

Dzięki żonie jestem teraz o jedną „krówkę” zdrowszy, a „krówki” - jak to „krówki”. Już znowu kolejne ich stadko czeka z utęsknieniem, by zrobić przyjemność swojemu właścicielowi, czyli mnie.

A niech tam, nie dam im dłużej czekać i chyba się poczęstuję.

Przecież nie jestem bez serca.

 

PS. Czy nie miałem racji pisząc, że niektórym jest łatwiej?

5
5 (10)

53 Comments

Obrazek użytkownika tł

Bracie w Uzależnieniu! Nie mogę Ci pomóc, gdzyż nie mam ochoty zwalczać licznych, własnych uzależnień :-(! Chciałem natomiast zapytać, czy jesteś krówkożercą ogólnym, czy też masz jakiś ulubiony gatunek? Osobiście preferuję krówki Pomorskiego z Milanówka... ;-)

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Muszę się przyznać, że nie jestem jakimś  krówkowym "nacjonalistą", czy "rasistą". Uznaję zasadę, że wszystkie krówki nasze są, więc lubię wszystkie. Dlatego można by powiedzieć, że jestem rzeczywiście "krówkożercą ogólnym", choc częściej nawet (ze względu na żonę) krówkowym "skrytożercą".
Jednak ostatnio smakowałem "krówki" z firmy "Wawel" (takie, jak ta mniejsza uchwycona na zdjęciu). Oczywiście - też już pozostał po niej tylko papierek z napisem:
"Krówka w kieszeni życie odmieni"
Serdecznie pozdrawiam.
PS. Podobała mi się notka o polskiej historii nie tylko tej sprzed tysiąclecia. Ale nie wiem, dlaczego nie udało mi się dodać komentarza, choć próbowałem kilka razy.
Obrazek użytkownika tł

Jeśli idzie o "Wawel", to wolę michałki ;-)))!

Jeśli zaś chodzi o komentarz, to nie mam pojęcia o co chodzi ... :-)))
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
W takim razie muszę doprecyzować. Chodzi o notkę wiszącą obok mojej - pt.:
"Kilka uwag o kultach i mitologii współczesnych post-Słowian".
Nie można dodać do niej komentarza, a przynajmniej ode mnie komentarze nie są dodawane.
Jeszcze raz pozdrawiam.
 
Obrazek użytkownika tł

Wiem, że o nią chodzi. Natomiast nie wiem, o co chodzi z tym zablokowaniem Tobie możliwości komentowania... Wczoraj na moim blogu też coś takiego miało miejsce...
Obrazek użytkownika Hun

Hun
...znaczy, po cichu... po wielkiemu cichu... banujesz ludzi????!!!! Łomatko i Łojcze - Zgroza!!

A tak na poważniej - co takiego wczoraj na Twoim blogu miało iejsce, o, Siepaczu? wink

Pozdrawiam,
Hun

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
Obrazek użytkownika tł

Zapytaj Maksa, bo on to reperował. Cuś się tam "rozjechało" i sam nie miałem dostępu do komentarza, który był uwidoczniony na "Komentarzach". Inni Użytkownicy też nie mieli...
Obrazek użytkownika krisp

krisp
Pobudziłeś moją ciekawość. Co było napisane na papierku ostatniej krówki, tej w kieszeni?

Pozdrawiam

krisp
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Prawda, że to zaciekawia. Czytając te napisy czuję, jak cichną mi wyrzuty sumienia. Czasem to się nawet zastanawiam, czy jakiejś podobnej metody nie stosują nasze władze.
Co do napisu, to brzmiał on:
"Krówka jest The Best".
Cokolwiek by to miało znaczyć, nie będę protestował.
Serdecznie pozdrawiam.
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Ja dość skutecznie uzależniam moje liczne wnuczostwo krówkami przy pomocy spółki zoo Majami z Bełchtowa. Nabywam je drogą kupna licząc się ze stosunkowo niewysokimi kosztami. ;)))
Motto firmy:
"Ta słodycz...naprawdę wciąga".

W co wciąga? W nałóg!
 
Obrazek użytkownika tł

Obsesja jakaś, czy co ;-)))?

Zostaw ten tekst dla gościa z okolic Grodziska. To zresztą niedaleko Milanówka :-)))!
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Choć moja Mama urodziła się w Milanówku, i tam są smaczniejsze, to jednak bełchatowskie są tańsze. Emeryci "każdy grosz ogladają z dwóch stron". Zwłaszcza, kiedy muszą kupować hurtowo! :)))
Obrazek użytkownika tł

Uzależniony poprzez wnuki emeryt jest gorszy od narkomana na głodzie! Słyszy się o wielu przypadkach brutalnych napadów rabunkowych z bronią w ręku, dokonywanych  przez emerytów uzależnionych... ;-)))!
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
"– Krówki nie da się oszukać. Konsument łatwo pozna, czy producent oszczędzał na surowcach lub technologii wytwarzania. Dlatego dobra krówka nie może być tania – wyjaśnia Konstancja Dołęga-Dołęgowska, właścicielka firmy Cukierki Reklamowe z Milanówka. Pani Konstancja jest dumna, bo swoje krówki dostarcza między innymi do Pałacu Prezydenckiego."

I jedz tu krówki Pomorskiego! (pani D-D jest jego pasierbicą) ;)))) Ja już mam dwa powody przeciw! ;)))
Obrazek użytkownika tł

Stanowczo protestuję przeciwko tak niecnym chwytom polemicznym!!! Krówki Pomorskiego jadałem zanim Pan Prezydent został warszawiakiem!!!
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Krówki Pomorskiego jadałem zanim JCHW (Jego Chrabiowska Wysokość) został zarejestrowany w USC!!!
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Co tu dodać? - Rzeczywiście wciąga. Ale uśmiech dziecka jest przecież bezcenny. Za wszysto inne, a więc i za krówki można zapłacić kartą....
Nie napisałem jaką, bo jakoś nie chciało mi się lokować kolejnego już produktu. Polska "krówka" zupełnie wystarczy.
Serdecznie pozdrawiam.
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
W czasie stanu wojennego krówkowo-ciągutkową masę można było niedrogim sposobem osiągnąć wg recepty:
"Kup puszkę mleka skondensowanego słodzonego;
(ważne słodzonego - z niesłodzonego nie uda się)
Weź bardzo duży (ważne - bardzo duży) garnek;
napełnij go (dużą ilością wody) i
nie otwierając puszki (ważne - nie otwierając)
włóż puszkę najlepiej "na leżąco" do wody;
gotuj przez ok. 2 godziny.
Po wystudzeniu można już otworzyć - masa ciągutkowa jest gotowa
Ważne - przestrzegać uwag w nawiasach".
Ta metoda była znana także za wschodnią granicą.
W 1979 roku odwiedziliśmy znajomych Rosjan w Rydze.
Opowiedzieli nam, że mieli wczoraj bardzo dużo pracy, bo ze względu na nasz przyjazd przygotowywali właśnie ten opisany wyżej specjał.
No i ... nastawili i zapomnieli, wyszli. Wody w małym garnku nie było dużo, gdy już wygotowała się i puszka nabrała odpowiedniej temperatury... wybuchła.
Ogladaliśmy rozerwaną puszkę. Ścianki w środku błyszczały całkiem czyste!
No a zawartość (na szczęście - pod nieobecność gospodarzy), była równiutko rozmieszczona na ścianach i suficie ich kuchni. Dobrze, że socjalistycznie bardzo niewielkiej.
Od tego czasu taka masa ciągutkowa nazywana jest w naszej rodzinie bombą.
Niedługo potem, w stanie wojennym przepis używany był dużo częściej.
Niereglamentowane puszki ze słodzonym mlekiem skondensowanym czasem można było upolować, bo mleko w proszku dla niemowląt było na kartki.
Warto zapisać receptę, niewykluczone, że jeszcze sie przyda!!! ;)))
 
Obrazek użytkownika krisp

krisp
Ja ad vocem w sprawie masy krówkowej otrzymanej przez gotowanie puszki ze skondensowanym mlekiem słodzonym.

Taka masa nadaje się też do posmarowania suchych wafli, które można dostac w każdym sklepie i też jest pysznościowa w takiej postaci. Wafelek smaruje się taką masą, potem przykrywa się wafelkiem suchym i ten suchy wafelek smaruje się znowu masą krówkową, itd, aż skończą się wafelki (lub masa krówkowa), a potem obciąża się posmarowane wafelki czymś ciężkim (celem dokładnego sklejenia wafelków). A potem to już tylko WAFELKOWA ROZPUSTA. :)

Pozdrawiam

krisp
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Identycznie też tak przyrządzamy (także obciążając). I nawet częściej w ten sposób, bo wypada taniej niż w eleganckich korpusach.
Korpusy są "od wielkiego dzwonu". ;)))
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Przepraszam, że się wtrącam do tej ciekawej i smakowitej dyskusji, ale nie wiem, czy to jest mądre, żeby tak otwartym tekstem pisać o tej "krówkowej bombie". Jeszcze wykorzysta ten przepis jakiś domorosły terrorysta do wysadzenia któregoś z bydynków państwowych i potem bedzie na nas. Że niby coś planowaliśmy w jednej grupie blog-n-rollowej. A jak na dodatek jeszcze ktoś nieopatrznie zamówi to mleko, to już po nas.
Serdecznie pozdrawiam i dalej notuję sobie te przepisy.
 
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
To nie jest głupie. Rzeknę nawet, że "w tej metodzie, jest metoda".
Ponownie pozdrawiam.
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Z tym "Kwietniem", to by chyba tym razem nie przeszło, bo jeszcze nie ma nawet połowy lutego. Chociaż kto wie? Nie takie rzeczy już w Polsce były wymyślane. Choć muszę przyznać, że ta z "zamachem" na Sejm i wszystkie władze przebija wszystkie.
Zawsze, jak sobie wyobrażę Brunona Kwietnia pędzącego przez Warszawę lawetą wiozącą SKOT-a załadowanego saletrą, na dodatek w otoczeniu pięciu agentów ABW, to mam za darmo masaż brzucha.
Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam.
Obrazek użytkownika JaN

JaN
Żeby było smacznie i taniej bo nas troje w domu było łasuchów - mama ciepłą masę z przepisu j.w. mieszała z ryżem preparowanym i robiła słodkie "szyszki". Potem to wystarczyło potrzymać w chłodnym miejscu niedostępnym dla dzieci wink . W innym przypadku szyszki nie zdążyły zastygnąć.  
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Przez nas ostatnio stosowane wykorzystanie bomby:
Nabądź drogą kupna nie licząc się z kosztami korpusy deserowe firmy "Ciasteczka z Krakowa".
(kilkanaście zl/500g)
Nakładaj małą łyżeczką masę bombową do korpusów. Można przozdobić do smaku wiśnią lub maliną z konfitur lub orzechem włoskim, bitą śmietaną itp.
Uwielbiam nazwę korpusy!!!
Sa to po prostu puste babeczki z kruchego ciasta słodkiego lub słonego.
Dlatego należy zwracać uwagę przy zakupie czy korpusy są "deserowe" czy "słone".
Słone używac można do innego nadzienia np z kapusty lub pasztetu.
Pozdrawiam i smacznego!


 
Obrazek użytkownika JaN

JaN
Wyżej zobaczyłem nazwę "korpusy" i wyobraziłem sobie korpusy drobiowe i aż mi się niedobrze zrobiło gdy wyobraziłem sobie rosół na słodko crying 
Swoją drogą "lokowanie produktu" działa bo zaczęła mi na różne strony włazić z butami reklama krówek z Milanówka. 
Obrazek użytkownika krisp

krisp
W Szkocji mają namiastkę naszej krówki, którą lokalsi zowią fudge [fadż]. Też trafiają sie niezłe egzemplarze. :)

krisp
 
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Właśnie zorientowałem sie, że w tej wysoce kuchennej dyskusji nie ma Pań, które w każdej innej dziedzinie zawsze dopisują.
A tu tylko bez wyjatku pełno męskich pieczeniarzy!
No tak. Dziś przecież sobota!
Panie wykorzystują "czas wolny od pracy".
Przy cotygodniowych rozrywkach sprzątania, odkurzania, wietrzenia i gotowania obiadu na niedzielę.
No niech nas jakaś szczuka albo inna senyszyn na tym nie przyłapie! ;)))
 
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Wiesz Tomaszu, że już wczoraj też nachodziła mnie taka myśl, że blog-n-rollowe Panie chyba nie lubią "krówek". Potem pomyślałem sobie, że nie komentują, bo spisują te wszystkie profesjonalne przecież przepisy kucharskie. Bo takich chyba w książkach kucharskich Pascala i Okrasy się nie uświadczy.
Teraz jak przeczytałem Twój komentarz, to otworzyły mi się oczy i dotarła do mnie  "mądrość" o kulturowej roli płci. Zrozumiałem też, o czym mówią feministki.
Bo popatrz tylko: - biedne "krówki" zjadane przez facetów". Toż to upiory gender w najgorszej postaci.
Pozdrawiam z rana.
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Chyba zaprotestuje po raz drugi! Tym razem jako żeński szowinistyczny kot.
Żony dbają o Wasze, mili Panowie, zdrowie i jeszcze się im dostaje. I jeszcze żale, że Panie nie komentują. Skoro narobiliście ochoty na podjadanie, to teraz trzeba gdzieś zrzucić te kalorie, więc czasu na pisanie barkuje!!!
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Dlaczego nie ma byków na rynku?
Gwoli poszerzenia wiedzy: bykami nazywano dość duże statki rzeczne, którymi Wisłą spławiano zboże. Związku z krówkami to nie ma, ale im więcej wiesz, tym mniej zjesz ;-)
Obrazek użytkownika tł

Młody człowieku, z ilości komentarzy wnioskuję, że przeżywasz poranne wzmożenie intelektualne ;-)))! To chwalebne, ale nie usprawiedliwia indolencji. Byki na rynku były, ale zmiotła je niewidzialna ręka tegoż! Czyżbyś nigdy nie słyszał o byczkach w tomacie :-)))?
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Nie, to raczej dysfunkcja intelektualna. Nabawiłem się jej podczas ostatniego pobytu w Warszawie. Jechałem autobusem, a z głośników ciagle wydobywał się następujący komunikat: "informujemy, że od dnia tego i owego następują zmiany w cenach biletów dla osób z dysfunkcją intelektualną". Najwyraźniej to było do mnie. Repetitio est mater studiorum.
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Nagadaliśmy się "co niemiara".  Wywołane to zostało Twoim wpisem Recenzencie. I aż dziwi, że nikt nie wyraził wysokiego uznania dla Twego talentu i humoru z jakim został napisany. Na pewno z zazdrości!
Dziękujemy z Żoną za świetny nastrój, w jaki przez Ciebie zostaliśmy wczoraj wprowadzeni krówkowym opowiadaniem o nałogu!
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Dziękuję Ci Tomaszu za miłe słowo wsparcia w tym ciężkim blogerskim trudzie.
Człowiek bez odpoczynku chwali rząd, tak - jak tylko rząd na to zasługuje. Wychwala też prezydenta - na swój sposób. Mało tego i premierowi nie poskąpi uczciwego słowa prawdy, które mogłoby przecież nie jednego błądzącego człowieka pchnąć na właściwe tory życia.
A tu nic. Żadnego medalu, żadnego prezydenckiego odznaczenia. Nawet jednego dobrego słowa podziękowania ze strony naszych władz.
Tym bardziej cieszy, że chociaż ty mnie doceniłeś.
Ale przecież nie piszę dla chwały. Nie stukam w klawiaturę, by mi dziękowano.
Piszę, żeby otwierać oczy niewidzącym, żeby dźwigać na duchu ułomnych, leczyć chorych z naiwności i nieść radość tym, co mają poczucie humoru. Tak więc mnie, nad wyraz człowiekowi skromnemu - wszelkie podziękowania są niepotrzebne. Mało tego - czuję się nimi onieśmielony, czy jakoś tak.
W każdym bądź razie - dobry człowieku, Bóg CI zapłać za dobre słowo.
Serdecznie pozdrawiam i proszę o przekazanie specjalnych moich pozdrowień swojej małżonce.

 
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
oficjalny protest. Działania Recenzenta noszą znamiona sadyzmu i nie powinny być dozwolone na tak szacownym portalu cheeky
Wracam sobie grzecznie wieczorem do domu, czytam ostatnie wpisy i co? Przez pół nocy chodzą mi po głowie krówki! Żeby tylko przez pół nocy. Dalej chodzą. A później każda taka krówka ma swoje miejsce w osadzających sie tu i ówdzie nadmiarach.

P.S.
Rozumiem, że ta szaro-pasiasto-pręgowana istota to domowy strażnik słodkości?
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Kotko Szara. Podejrzenia o "znamiona sadyzmu" i "oficjalny, podwójny protest"?
Tego się po Tobie nie spodziewałem i jestem nawet nie zmieszany, a raczej wstrząśnięty.
Dlatego rozumiesz chyba, dlaczego dopiero teraz odpisuję na Twoje komentarze - musiałem po prostu dojść do siebie.
Posądzić mnie o działania noszące "znamiona sadyzmu", to tak, jakby posądzić premiera o dbałość o Polskę i dobro polskiego społeczeństwa. Czyli prawie absurd.
Co do podwójnego protestu, to informuję Cię Szara kotko, że został on podwójnie odnotowany i skierowany do prac w komisji specjalnej ds. obrony dobrego imienia "krówek". Komisja przeanalizuje postawione mi zarzuty pod każdym kątem (tj. od 0 do 360 stopni), sprawdzi ich zasadność i niezwłocznie przedstawi zapytanie do Trybunału Konstytucyjnego o zgodnośc notki z Konstytucją. O ile mi wiadomo, już w tej chwili TK zwrócił się z zapytaniem do premiera - jak może wpłynąć na stan budżetu państwa rozpatrzenie tej sprawy zgodnie z prawem. Bo jak wiadomo TK nie może działać tak, jak rząd. Konstytucja - Konstytucją, ale TK musi być odpowiedzialny.
A tak na marginesie.
Czy np. "krówka", taka bez nóżek, może chodzić komuś po głowie?
A jeśli tak, to czy może tak chodząc - komuś gdzieć się odkładać?
No bądźmy poważni i zjedzmy po "krówce".
Serdecznie pozdrawiam.
PS. Ta pasiasta istota, to rzeczywiście taki nasz domowy strażnik, który nie ruszy niczego, co mu nie smakuje. Ale jest bardzo miłą i przyjaźnie nastawioną do ludzi kotką.
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Ryczałem jak krówka. Więcej takich wpisów, a portal stanie się prawie jak wyrocznia...
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Dobrze Cię rozumiem. Też tak mam, kiedy mi ich braknie, chociaż zawsze staram się mieć jakąś "krówkę" w zapasie.
Serdecznie pozdrawiam i cieszą się, że się do nas przyłączyłeś.
W większej grupie zawsze weselej.
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Skoro Panom tak brakuje damskiej, fachowej wypowiedzi, to dodam od siebie, że taka masa zrobiona z mleka skondensowanego, to nic innego jak tzw. kajmak. Moja rodzina bardzo lubi mazurki kajmakowe, które wypiekam na Wielkanoc. Kajmak mozna przyrządzić także tradycyjnie, czyli po prostu gotując mleko z cukrem i dodatkiem wanilii. Mozna też potem jeszcze utrzec ją z masłem lub śmietanką kremówką, ewentualnie dodać też kakao, jeśli chce się mieć smak krówkowo-kakaowy. Dziś gotową masę kajmakową mozna też kupić w puszce.
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
No i tego właśnie m. in. było nam brak. Kiedyś właśnie taką gotową masę kupiliśmy z żoną, aby zrobić sobie takie krówkowe wafle. Wafli przekładanych tą masą wyszło nam niewiele, jak na wielkość puszki - żona nawet się zdziwiła.
Dodam tylko, że wyjadana łyżeczką bezpośrednio z puszki masa smakowała mi nieźle.
I papierków nie trzeba było odwijać. 
Serdecznie pozdrawiam

Strony

Więcej notek tego samego Autora:

=>>