Polska zapłaci wysoką cenę za wybór Tuska

 |  Written by ciociababcia  |  0
zdjecie

Zdjęcie: OLIVIER HOSLET/ PAP/EPA

Z dr. Tomaszem Telukiem, politologiem, prezesem Instytutu Globalizacji, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Słuchając wypowiedzi polityków PO i komentarzy niektórych mediów na temat wyboru Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z epokowym wydarzeniem w skali nie tylko Polski, ale i świata…

– Bardziej mi to wygląda na pokerową zagrywkę, w której Donald Tusk tylnymi drzwiami wychodzi do Brukseli, próbując uniknąć odpowiedzialności za swoje dokonania w kraju. Siedem lat rządów Platformy Obywatelskiej pozostawiło po sobie wielkie afery korupcyjne, aferę podsłuchową czy niewyjaśnioną katastrofę smoleńską. Wszystko to odbija się coraz niższymi notowaniami poparcia dla tego ugrupowania i samego premiera, który próbując ratować twarz swoją i swojej partii przy poparciu unijnych przywódców, udaje się do Brukseli. Natomiast przekaz medialny, jaki z tego płynie, ma pokazać, że oto Platforma Obywatelska jest partią, z której szeregów wybrany zostaje szef Rady Europejskiej, partią docenianą w Europie. Przeciwwagą tego są natomiast rządy opozycji, które w tym przekazie mogą oznaczać otwarty konflikt z Rosją, stąd straszenie Macierewiczem itp.

Można zatem powiedzieć, że Angela Merkel i spółka poszli Donaldowi Tuskowi na rękę?

– Oczywiście, że tak. Nie czarujmy się, wybór Tuska nie jest wyborem fachowca, ale wynikiem targów, o których opinia publiczna niewiele wie. Natomiast myślę, że w tej sytuacji ludzie powinni poznać, jaką cenę zapłaci Polska za wybór Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.

Jaka to cena?

– Mogą to być np. ustępstwa w sprawie polityki klimatycznej czy złagodzenie naszego stanowiska wobec tego, co się dzieje na Ukrainie. Możliwości jest wiele i trudno jednoznacznie wyrokować, jakie będą efekty tych zakulisowych targów. Faktem natomiast jest, że mają i będą mieć miejsce.

Czy w związku z powierzeniem Tuskowi stanowiska szefa Rady Europejskiej kwestia stanowiska komisarza ds. energii dla Polski jest już przegrana?

– Niewykluczone, że jest to jedna z przyczyn, dla której wybrano Donalda Tuska. Wiadomo, że gdy chodzi o politykę energetyczną na rynku europejskim, Polska jest głównym hamulcowym. Przypomnę, że sprzeciwiamy się postulatowi dekarbonizacji europejskiej energetyki, ponadto sprzeciwiamy się podatkom nakładanym na węgiel i cały czas żądamy, aby paliwa kopalne miały mocną pozycję w bilansie energetycznym Unii Europejskiej. Dlatego ustępstwo tego rodzaju jest w tym momencie jak najbardziej prawdopodobne.

Możemy więc mówić o wykluczeniu oponenta poprzez wybór na inne, mniej znaczące stanowisko?   

– Może tak być. Wydaje się, że większym sukcesem z punktu widzenia interesów Polski byłby wybór Radosława Sikorskiego na szefa unijnej dyplomacji. Natomiast wybór Federiki Mogherini, włoskiej komunistki, wiceprzewodniczącej centrolewicowej Partii Demokratycznej, ugrupowania, które w przeszłości wielokrotnie udowadniało, że jest finansowane wprost z Kremla, jest czymś bardzo niedobrym. Dlatego można się tutaj spodziewać uległości i przymykania oczu na to, co dzieje się na Wschodzie. Tak czy inaczej, wydaje się, że stanowisko szefa unijnej dyplomacji było dla Polski ważniejsze od tego, które dostał Tusk.

Wyborem Tuska decydenci UE kupili sobie spokój?

– Nie życzyłbym tego ani sobie, ani nam wszystkim. Mam nadzieję, że Donald Tusk nie jest politycznym samobójcą, ale mimo wszystko jest politykiem doświadczonym, który potrafi dbać o swoje interesy. Stąd nie wydaje mi się, żeby rezygnował ze swojej polityki i realizowania swoich celów, oczywiście na tyle, na ile to stanowisko będzie mu w tym pomagać i na ile przychylni będą sojusznicy. Ponadto wydaje mi się, że do pewnego stopnia Tusk ma szanse stać się przeciwwagą dla dominującej w Europie roli Francji i Niemiec. Pytanie tylko, czy wystarczy mu odwagi i determinacji. Warto też wspomnieć o naturalnych sojusznikach Polski, a mianowicie europosłach Wielkiej Brytanii, Czech, Węgier, a w niektórych obszarach także eurodeputowanych krajów skandynawskich, Hiszpanii czy Włoch, którzy potrafią budować alternatywne koalicje wobec wspomnianych Niemiec i Francji. Nie chciałbym, żeby Donald Tusk stał się marionetką w ręku Angeli Merkel czy François Hollande’a, ale żeby prowadził mądrą politykę. Mam też nadzieję, że nie odda wszystkiego bez walki, ale to już w dużej mierze zależeć będzie od niego samego i determinacji środowiska politycznego skupionego wokół Chrześcijańskiej Demokracji w Parlamencie Europejskim.           

Przejdźmy może na grunt polski. Jaka po przeprowadzce Tuska do Brukseli będzie Platforma Obywatelska?

– Tutaj możliwe są tylko ruchy PR-owskie. Na pewno nie będzie poszukiwany najlepszy kandydat na stanowisko premiera, tylko urząd ten obejmie osoba, która będzie miała za zadanie ocieplić wizerunek PO i wyrwać to ugrupowanie z sondażowego dna. Dlatego spodziewam się, że Tuska zastąpi kobieta, najprawdopodobniej Ewa Kopacz albo Elżbieta Bieńkowska. Natomiast wszystkie działania rządu będą podporządkowane kalendarzowi wyborczemu, czyli wyborom samorządowym, które czekają nas w listopadzie, i przyszłorocznym wyborom parlamentarnym. W tej sytuacji niewykluczone, że polityka krajowa będzie prowadzona z Brukseli. Będziemy słyszeć dużo i często o tym, co robi Donald Tusk w Europie, na czym PO będzie usiłowała zrobić punkty. Oczywiście jako obywatel Polski życzę dobrze nowemu przewodniczącemu Rady Europejskiej, bo jest to stanowisko nie bez znaczenia. Natomiast jak je wykorzysta Donald Tusk, który z pewnością będzie miał okazję wykazać się przede wszystkim, broniąc interesów naszego kraju, z czego powinien być rozliczany, przekonamy się za jakiś czas.

A zatem Tusk – bardziej Polak niż Europejczyk?

– Oczywiście, tak. Przecież widzimy, że każdy z członków UE prowadzi jedyną z możliwych politykę zagraniczną, czyli taką, która maksymalizuje korzyści konkretnego kraju. Doskonałym przykładem jest tu Angela Merkel, która wyraziła się bardzo dosadnie, innymi słowy, że Niemcy nie będą umierać za Wilno i za Warszawę, bo nie mają w tym żadnego interesu. Mają natomiast interes kupować, i to jak najtaniej, surowce energetyczne od Rosji. Podobnie jest z Francją czy Wielką Brytanią i politycy tych krajów nieustanie to akcentują. W tej sytuacji tak samo powinien zachować się Donald Tusk, wykorzystując stanowisko, jakie objął do maksymalizacji korzyści płynących z tego tytułu dla Polski. Wyborcy powinni dokładnie analizować poczynania Donalda Tuska, a dokonując bilansu strat i korzyści przy podejmowanych przez niego decyzjach na stanowisku szefa Rady Europejskiej, rozliczać go z tego.      

Jak, Pana zdaniem, ten wybór może wpłynąć na wynik jesiennych wyborów samorządowych?

– Jeśli kierować się czystą logiką, to wybór Tuska nie powinien mieć żadnego przełożenia, bo instytucje unijne a problemy wspólnot lokalnych dzielą lata świetlne. To są zupełnie odrębne kategorie, jeśli chodzi o politykę. Natomiast patrząc realnie i kierując się zasadą prostych skojarzeń, że oto polityk Platformy został doceniony w Europie, niewykluczone, że kilka punktów procentowych może przypaść PO z tego tytułu. Może to być minimalny zysk PO i nie należy się tu spodziewać jakiegoś sondażowego przełomu. Dlatego mimo euforii, jaką obserwujemy w niektórych mediach, byłbym bardzo ostrożny w przeszacowaniu wyboru Donalda Tuska na punkty wyborcze.  

Dziękuję za rozmowę.
http://naszdziennik.pl/polska-kraj/94629,polska-zaplaci-wysoka-cene-za-w...
 

5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>