Prokuratura: między KBWLLP a Milkiewiczem

 |  Written by geoal  |  2

 "nasza władza postąpiła w tej sprawie w sposób wręcz i d e a l n y, oczywiście w rozumieniu polityki realnej"

powyższa kwestia, wypowiedziana podczas gorących dyskusji poświęconych porównaniom dwóch katastrof lotniczych, daje do myślenia i w zasadzie należy autorowi przyznać rację. Oczywiście uwzględniając istotę polityki, posiadanie i utrzymanie władzy to rzeczywiście koalicja władzy polityczno-medialnej w sprawie katastrofy smoleńskiej postąpiła w sposób idealny. Wciśnięcie większości społeczeństwa, że czarne jest białe to jest jednak sztuka, a ta wymaga poświęceń. Przypominano w ostatnich dniach ówczesne wypowiedzi najwyższych przedstawicieli polskiego państwa dotyczące międzynarodowej komisji ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, dopiszę do tej listy jeden ważny głos Jerzego Millera, polityka będącego szefem MSWiA, ale też autorem rządowego raportu ws. Smoleńska:
"Nie ma takiej praktyki, to gra polityczna"

To właśnie ta komisja musiała zostać spacyfikowana, by jej raport mógł stanowić materiał do prowadzenia realnej polityki, zaś wybrane fragmenty stanowiły pożywkę dla mediów. Okiełznanie członków powołanej KBWLLP nie było blitzkriegiem, trochę "fikali", a to bawili się w nagrywających kelnerów, a to jakiś paszkwil napisali. Ostatnim najpoważniejszym wyskokiem były "Polskie uwagi do raportu MAK", ich ogłoszenie to efekt szoku polityków, którzy nie byli jeszcze pewni reakcji społecznej na wyartykułowane oskarżenia, a płynące z Rosji. Szybko zlecone sondaże dały wolną rękę i polityk Miller zrobił to co zrobił. W zasadzie na tym należy zakończyć ocenianie zawartości i jakości wniosków zawartych w Raporcie końcowym z 25 lipca 2011r.

Jeśli obecnie zmieniają się uwarunkowania polityczne, to ta ekipa specjalistów z przetrąconym kręgosłupem moralnym jest w stanie dokonać dowolnej wolty, ponieważ uświadomiono jej, że w związku z umocowaniem prawnym KBWLLP wypowiadanie się w sferze realpolitik zapewnia całkowitą bezkarność w sensie prawnym, a zarazem zapewnia stosowne do zasług apanaże. Zapominamy więc o komisji Millera, przechodzimy do drugiej ważnej podczas idealnego prowadzenia postępowania smoleńskiego instytucji, jaką jest niezależna prokuratura.

Tutaj możliwości wpływu na kierunek prowadzenia śledztwa muszą uwzględniać inne uwarunkowania prawne, o których non stop przypominają pełnomocnicy Rodzin Smoleńskich, mający możliwość wglądu w materiały i wpływania na przebieg samego postępowania. Jak do tej pory równie niezależne Sądy wojskowe stawały na wysokości zadania, lecz "paragraf" ma to do siebie, że po latach w innym składzie sędziowskim można go uruchomić.
Z tych to powodów prokuratura stanęła w potężnym rozkroku, a jej dylematy warto pokazać w przełomowym momencie, czyli gdy komisja Millera wycofuje się się z placu gry, dopinając swój raport, a WPO w Warszawie stawia na nową formę pracy w oparciu o zespół biegłych płk Milkiewicza.

W pierwszym miesiącu po 10 kwietnia KBWLLP zajmowała się szeroko pojętym pozyskiwaniem materiału, później jej aktywność na tym polu prawie całkowicie wygasła. Spłynął jakiś dokument z CLKP (analiza CVR, której i tak nie uwzględniono), zaufani z kontaktami podrzucili materiały będące w wyłącznej gestii prokuratury (raport SmallGIS), troszkę poszperało się w internecie w poszukiwaniu zdjęć, oczywiście Raport MAK to było potężne źródło past&copy. Gros czasu poświęcane było przekonywaniu nieprzekonanych, na tamtym etapie wyłącznie tych ze składu komisji, być może działania prowadzano podczas wieczornych obrad plenarnych w kantynie u "Sowy i jego przyjaciół". Swoją drogą można się dziwić, że Minister Obrony Narodowej nie otrzymał wówczas statusu pokrzywdzonego w jego aferze taśmowej, szantaż się powidół?. Po latach wybrani mogli przekonywać nieprzekonanych na szerszym forum, widzieli jak to się robi na małej próbce.

W czasie pierwszego roku prokuratorzy nie przemęczali się, choć początkowe decyzje były właściwe. Podstawą wszelkiej pracy jest podkład geodezyjny, ponieważ z Rosji nie można było uzyskać niezbędnych zdjęć lotniczych, którymi dysponowała Anodina, należało zadowolić się analizą satelitarną, uruchomiono więc SmallGIS, ale należało ekspertom patrzeć na ręce (dokooptowano swojego człowieka), była też analiza wykonana przez zespół zaufanych specjalistów od teledetekcji, o której do dziś panuje cisza. Z powodów procesowych zlecono przeprowadzenie niezależnej analizy rejestratora głosowego IES w Krakowie, który irytująco stawiał kolejne żądania przeprowadzania eksperymentów badawczych. Gdy już przygotowano podstawowe papiery można było przesunąć organizm na drugą nogę. Za jesienne ciąganie w śniegu jeden delegowany troszkę spacyfikował archeologów, podczas gdy koledzy czynili to samo z namolnymi członkami Rodzin Smoleńskich. Oczywiście trzeba było trzymać rękę na pulsie i zaglądać przez zaufanych ludzi do KBWLLP, by wiedzieć na bieżąco co w trawie piszczy.

IES od samego początku zawracał głowę, znajdował braki i błędy w kopiach przekazywanych taśm. Wprawdzie Miller jeździł po kolejne płyty CD, lecz jego komisja nic sobie z tego nie robiła i bazowała na sprawdzonych materiałach, będących efektem prac w gościnnej siedzibie MAK. Na fali szoku wywołanego nieznaną reakcją społeczną na raport MAK prokuratura wystosowała wniosek o pomoc prawną, w którym oczekiwano przekazania do badań w kraju rejestratorów bądź umożliwienia ekspertom zapoznania się z nimi w Moskwie. Sprawa raportu MAK przyschła, KBWLLP spacyfikowana, więc na początku czerwca 2011r. do Moskwy pojechał prokurator ppłk. T.Mackiewicz wraz z dwoma biegłymi z Krakowa, którzy prowadzili badania taśmy tylko z rejestratora głosowego. Dopiero ostatniego dnia pozwolono im spojrzeć na sam magnetofon, pochodzący "wg. oświadczenia" z Tu-154M.

Oprócz doglądania pracy biegłych prokurator prowadził negocjacje, celem ustalenia warunków przeprowadzenia badań pozostałych rejestratorów, o które strona polska wnioskowała w formie pisemnej w formalnych dokumentach. To bardzo nietypowa sytuacja, wniosek o pomoc prawną dotyczy dostępu do wszystkich rejestratorów, a otrzymuje się zgodę na jeden rejestrator CVR, a pozostałe-  поговорим, закурим, посмотрим. Polski negocjator musiał uspokoić zaniepokojonych gospodarzy, doszło do kompromisu i 6 czerwca 2011r pojawiło się w Moskwie kolejnych trzech ludzi, którzy muszą występować w charakterze biegłych prokuratury. Na tym etapie postępowania WPO w Warszawie powinna zlecić instytucji lub konkretnym biegłym opracowanie opinii, by otrzymać dokument z odpowiedziami na postawione pytania.

Warto pamiętać o znaczeniu polskiego rejestratora ATM-QARR, który jako jedyny rejestrator miał od razu trafić do kraju i został tu poddany pierwszemu odczytowi. Od kwietnia 2010r. było wiadome pracownikom firmy ATM, a za ich pośrednictwem KBWLLP oraz WPO, że ostatnie, kluczowe 2 sekundy lotu trzeba interpretować z materiału zapisanego w innym urządzeniu. Skoro IES nie zadowolił się rosyjskimi kopiami CVR i doprowadził do moskiewskiego wyjazdu, więc tak samo należało potraktować pozostałe rejestratory. Krakowscy biegli musieli uzmysłowić prokuratorom konieczność własnoręcznego wykonania zrzutu zawartości taśmy, również z powodów procesowych, stąd WPO naciskała swoją jedną nogą na doprowadzenie do wyjazdu. Posiadanie drugiej nogi, zwłaszcza odpowiednio oddalonej dla zachowania równowagi, warunkuje odpowiednie działanie. O tych badaniach pozostałych urządzeń, które w kolejnym komunikacie prasowym przekształciły się w oględziny niewiele wiadomo. Zacznijmy od składu osobowego, wszak to ludzie często warunkują osiągnięcie końcowego sukcesu.

ATM- największa nadzieja białych skończyła jak 3-sekundowy "Andrew". Delegowała jednego człowieka do Moskwy, który w opinii wykonanej dla polskiej prokuratury informuje, że 7 czerwca 2011r. dokonywał odczytu z pamięci oraz oględzin ATM-QARR na zlecenie prokuratury FR. Zapewne wykonywał te czynności jako "przedstawiciel producenta" tylko kto opłacał koszty pobytu?. Biegły ten nie uznał za konieczne przeprowadzenie w Moskwie żadnych prac, a przynajmniej nie ma ich śladu w raporcie ATM, dla zrealizowania wymogów śledztwa prowadzonego w kraju. Tymczasem kluczowe ostatnie sekundy lotu pochodzą już nawet nie z kopii wykonanej 31.05.2010r w obecności przedstawicieli Prokuratury Generalnej RP, wybrano podejrzaną kopię, przekazaną przez Komitet Śledczy przy Prokuraturze Federacji Rosyjskiej. I to wszystko, jeszcze pieczęcie z orłem, dwugłowym. Dla tych ludzi nie stanowiło to problemu, Prokuratura to Prokuratura, kto by liczył te głowy i patrzył "orłu" w pióra. Cele pobytu zostały jasno scharakteryzowane:

Komunikat Naczelnej Prokuratury Wojskowej
26.01.2011
W piśmie tym polscy prokuratorzy ponowili postulat o przekazanie dowodów rzeczowych w postaci: rejestratorów MARS BM BLOK 70A-11 nr 323025, MSRP-64 MŁP 14-5 nr 90969, MSRP-64 KBN-1-1 wraz z oryginalnymi magnetycznymi nośnikami danych pochodzących z tych rejestratorów oraz wraku i szczątków samolotu Tu-154M 101. W sytuacji gdyby wypożyczenie wskazanych wyżej rejestratorów okazało się na obecnym etapie niemożliwe, strona polska wniosła o umożliwienie przeprowadzenia badań zewnętrznych magnetycznych nośników danych, jak również wykonanie kopii zawartych na nich zapisów, w obecności polskich biegłych i specjalistów, na terenie Federacji Rosyjskiej. Należy zaznaczyć, iżrealizacja wniosku we wskazanym zakresie ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia prawidłowości i rzetelności prowadzonego postępowania.

O prawidłowość postępowania w tamtych dniach dbał tylko IES. Swoją drogą można zapytać- w jakim celu WPO zlecała firmie ATM wykonanie opinii?. Przecież za chwilę KBWLLP ogłosi swój raport końcowy, a materiały, łącznie z opinią ATM, trafią z automatu do akt prokuratorskich?. Przypomnę, ATM przekazał prokuraturze swój dokument 17 lipca 2011r, gdy 25 lipca 2011r KBWLLP ogłosiła swój raport końcowy, wkrótce więc całość materiałów, łącznie z identyczną opinią ATM trafiła do akt. W jakim więc celu należało wydawać pieniądze na dokument który był kopią opracowania przygotowanego dla ludzi Millera?. Wymogi procesowe, oto powód. A jednak w gorące czerwcowe dni prokuratorzy po negocjacjach w Moskwie zrezygnowali z dokonania niezbędnych poprawek, w tym wykonania poprawnego procesowo wykonania odczytu MŁP 14-5. Po przeanalizowaniu otrzymanego z ATM opracowania zwrócili się z wnioskiem o jego uzupełnienie, gdyż brakowało wymaganego w KPK wskazania danych osobowych biegłych. Tylko to im przeszkadzało. Z jednej strony IES śledzi drogę taśmy CVR, ogląda ją pod lupą, nadzoruje kopiowanie, porównuje ślady na głowicach zapisująco-kasujących z obrazem namagnesowania na okazanej taśmie, a po drugiej jest ATM, któremu wystarczyła całkowicie niezweryfikowana kopia, otrzymana z Rosji. Dowodem na takie postępowanie jest czas, IES nadzorował wykonanie kopii CVR, po zastosowaniu procedur pomocy międzynarodowej otrzymał je z FR w październiku, a swoją opinię wykonał w grudniu 2011roku. Firma ATM opinię oddała 17 lipca, czyli nie mogli pracować na materiałach wykonanych w czerwcu 2011r. A prokuratorzy stoją w rozkroku i kiwają z powagą głową, Panowie, prosimy dopisać swoje personalia i wszystko będzie OK.

Powróćmy do dnia 7 czerwca i pozostałych dwóch biegłych prokuratury, oglądających rejestratory. Kim byli?. Metryczki przypisane do rejestratora MARS-BM wskazują na trzy osoby, które miały go wówczas w ręku- ppłk Tomasz Mackiewicz z WPO oraz Dariusz Majewski i Sławomir Michalak, pewnie metryczki zawieszone przy MŁP-14 i KBN-1-1 zawierają te same nazwiska, uzupełnione o człowieka z ATM. Trudno wskazać ekspertyzę pisemną, którą by Ci biegli wykonali w związku z przeprowadzeniem tych czynności procesowych /zespół biegłych prokuratury został powołany dopiero 3 sierpnia 2011r, więc nie mogli realizować prac w ramach tego zespołu/. Kim byli Ci specjaliści- odsyłam do listy członków komisji Millera:

Komandor rezerwy pil. Dariusz Majewski – pilot wojskowy w rezerwie; KBWLLP, pobyty w Rosji-
11-23 kwietnia 2010 r.
24 maja-2 czerwca 2010 r.
7-18 czerwca 2010 r.
29 czerwca-9 lipca 2010 r.
13-30 lipca 2010 r.
17-26 sierpnia 2010 r.
31 sierpnia-9 września 2010 r


ppłk Sławomir Michalak z ITWL, inżynier lotniczy, kierownik Zakładu Awioniki w ITWL, KBWLLP, pobyty w Rosji
10-23 kwietnia 2010 r.
25 kwietnia-5 maja 2010 r.
11-21 maja 2010 r.
24 maja-2 czerwca 2010 r.
7-18 czerwca 2010 r.
29 czerwca-10 lipca 2010 r.
22-28 sierpnia 2010 r.
31 sierpnia-8 września 2010 r.
14 - 23 września 2010 r.
18-21 października 2010 r.


oraz obaj 5-9 czerwca 2011 r.

Pierwszy samolot z Warszawy wylądował w Smoleńsku ok. godz. 19.00. Przyleciało nim dwóch prokuratorów: płk Ireneusz Szeląg (szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie) i płk Zbigniew Rzepa (rzecznik NPW). Na pokładzie był także dyrektor Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych płk prof. dr hab. inż. Ryszard Szczepanik i płk dr inż. Antoni Milkiewicz, znany z badania katastrofy Iła-62M w 1987 roku. Obaj są teraz w zespole biegłych prokuratury.
Później dotarł z Witebska konwój z drugiego samolotu, którym leciał premier Donald Tusk. Byli w nim naczelny prokurator wojskowy płk Krzysztof Parulski i ppłk Sławomir Michalak z ITWL.




R.Szczepanik to ta gruba ryba w garniturze, której teczkę nosili ludzie w kurteczkach z napisem KBWLLP, dyrektor ITWL, zaś S.Michalak to jego podwładny w tym Instytucie. Sytuacja ta wskazuje jednoznacznie na istnienie w tamtym czasie ścisłej współpracy KBWLLP oraz WPO.
Czyż nie jest dwuznaczna sytuacja, że te same osoby pracowały na materiałach źródłowych otrzymanych z Rosji, uzyskały jakieś wyniki, opisane w raporcie końcowym komisji Millera (pamiętajmy o jej politycznym ulokowaniu), by następnie zlecić im wykonanie kolejnej opinii, o innych wymogach formalnych, prowadzących być może do innych wyników?. Aktualnie informowani jesteśmy, że powołując zespół biegłych prokuratura przyjęła za zasadę nie umieszczania na liście współpracowników Milkiewicza ludzi związanych z komisją Millera, której szef był specjalistą od "gier politycznych".

Sprostowanie 30.03.2012
Z przedmiotowego artykułu wynika również, że tzw. „czarne skrzynki” samolotu TU 154 M nr 101 zostały „sfałszowane”. Po raz kolejny informujemy, że wartość dowodowa rejestratorów pokładowych (czarnych skrzynek) opiera się głównie na informacjach i danych, które na nich są zapisane. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie dysponuje kopiami danych z tych rejestratorów (parametrycznych i głosowego), które nie budzą żadnych wątpliwości, co do ich autentyczności i rzetelności. Powołani w sprawie biegli, w tym z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. Jana Sehna w Krakowie, mieli dostęp zarówno do oryginalnych rejestratorów jak i ich nośników. Biegli stwierdzili w sposób nie budzący wątpliwości, że kopie z danymi, pozyskane przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie, są w pełni wiarygodne i rzetelne, zatem stanowią pełnoprawny i miarodajny materiał dowodowy śledztwa, umożliwiający podjęcie w jego toku wszelkich rozstrzygnięć procesowych.

Płk Zbigniew Rzepa
Rzecznik prasowy NPW


Tenże płk Zbigniew "11 dni, 6 godzin i 20 minut" Rzepa błyskawicznie reagował na jednodniowe różnice w określeniu czasu jego pobytu w Rosji, aby nie mieć prywatnych problemów z rozliczaniem kosztów delegacji zagranicznej.
Wczytajmy się w ten przykładowy komunikat, IES to, IES tamto, gdy faktycznie ostatnie dwie sekundy lotu odczytane z rejestratorów parametrycznych pochodzą z niewiarygodnej kopii, pozyskanej z Rosji, a wykonanej w nieznanych okolicznościach. Tyle że biegli ATM potwierdzili tylko "przekazane kopie plików z rejestratorów zawierają zapis z tego samego lotu". Podobnie Jerzy Miller kilkakrotnie własnym podpisem poświadczał pełną zgodność przywiezionych z Moskwy kolejnych kopii, zawierających zapis tego lotu, co trudno byłoby kwestionować. Ot, drobne i nieistotne różnice, tu kilkanaście sekund brakuje, tam coś nieczytelne, ale zapisy parametryczne od pierwszego wykonania kopii są idealne. Tak jest właśnie rozumiane pojęcie wartość dowodowa przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie. Po wydarzeniach z malezyjskim samolotem ciepło się zrobiło pod niejedną czapeczką.

Przy okazji włączenia do zespołu biegłych prokuratury płk. rez. Roberta Latkowskiego z ust mec. Piotra Pszczółkowskiego padły słowa:
– To wyłom w deklarowanej przez prokuratorów w ciągu już wielu lat śledztwa smoleńskiego zasadzie niepowoływania w poczet biegłych osób, które publicznie zajmują stanowisko dotyczące przebiegu bądź przyczyn katastrofy

Warto przypomnieć negatywne stanowisko WPO w Warszawie wobec składanych wniosków dowodowych o przesłuchanie członków KBWLLP

"W aktach postępowania znajduje się szereg dokumentów pozyskanych z KBWLLP. Wielu członków KBWLLP, publicznie wypowiadało się na temat poczynionych ustaleń, czy posiadanych dowodów. Wypowiedzi i ustalenia świadków będą, bądź są już znane biegłym powołanym przez prokuraturę. Zatem zarówno metodologia pracy byłych członków Komisji ds. zbadania przyczyny katastrofy TU 154 M nr 101, ich kompetencje, zakres i czas kontaktu jaki mieli z materiałem dowodowym powinny zostać szczegółowo poznane zarówno przez organ prowadzący śledztwo jak i biegłych opiniujących na potrzeby wojskowej prokuratury, przed ich ewentualnym wykorzystaniem"

Prokuratura czuła się związana zakazem dowodowym z art. 134 ust.1 lit f ustawy Prawo lotnicze, wprowadzonym do polskiego prawa po katastrofie smoleńskiej, ustawą z dnia 30 czerwca 2011 roku, mówiącym - w uproszczeniu - o niemożności przesłuchania przez prokuratora członków Komisji Lotnictwa Państwowego. Powoływać na biegłego można zaś było można?.

źródła:
http://niezalezna.pl/46842-prokuratura-nie-przeslucha-czlonkow-komisji-m...
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/69223,kukulcze-jajo-w-zespole.html
http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=13356810
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/16377,jest-blad-nie-ma-winnego.html
http://www.npw.gov.pl/491-Prezentacjanewsa-35996-p_1.htm
http://geoal.salon24.pl/580844,lasek-polscy-specjalisci-badaja

5
5 (4)

2 Comments

Obrazek użytkownika polfic

polfic
O kuźwa ... czyta się jak Johna Grishama ... albo i Ludluma.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika geoal

geoal
Ło Matko, nikt mi tak jeszcze nie napisał :-).
Dziekując, dodam wiadomość z ostatnich dni o szefie S.Michalaka, a zarazem współpracowniku Milkiewicza w zespole biegłych prokuratury (byłem dopytywany o ocenę osoby szefa zespołu prokuratorów- oczekiwania na profesjonalizm postępowania powoli przekształcają się w poirytowanie i lekki niepokój).

Dyrektor ITWL Profesorem Prezydenckim
Dyrektor Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych dr hab. inż. Ryszard Szczepanik odebrał z rąk Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego nominację profesorską. Uroczystość odbyła się w Pałacu Prezydenckim 30 czerwca 2014r.

image

Jakoś dziwnie od razu pomyślałem o gen. Janickim i zafrasowałem się nad kwestią oceny Milkiewicza

Więcej notek tego samego Autora:

=>>