Traktat naukowy o "Ewolucji konia nowoczesnego"

 |  Written by Stefan Bryś  |  0

Gdyby to mnisi udowadniali przypadek ewolucji konia wówczas prawdopodobnie postąpiliby tak:
Na chomącie (specjalnym urządzeniu pozwalającym na równomierne rozłożenie obciążenia dookoła końskiego karku i wykorzystaniu w ten sposób większej siły pociągowej) umieściliby następujący napis:

<<Gdybym umiał powiedzieć: „Nie robię tego robię dla pieniędzy” zostałbym albo mnichem albo prawnikiem o imieniu Roman, Ijchaaa!>>.

 
Ewolucja, jak przeczytamy w encyklopedii, to powolny, nieodwracalny i kierunkowy proces rozwoju organizmów, którego efektem jest coraz większa różnorodność, złożoność i organizacja świata żywego i któremu podlegają całe populacje, a nie pojedyncze osobniki
 
Niestety to nie mnisi w XX wieku w podręcznikach udowadniali ewolucyjne tezy o tym, jak to zwierzęta wraz z upływem czasu, zmieniały się w nieodwracalnym i kierunkowym procesie rozwoju z jednej formy w drugą, lecz robili to prawdziwi naukowcy. Dlatego ewolucja konia została opisana jako: „najlepsze z możliwych udokumentowanych dowodów” w całym ewolucyjnym arsenale (cyt. za Encyklopedia Britannika).

Ale warto zadać bardzo konkretne pytanie:
- Co demonstrują te „dowody”?
- Czego one nie demonstrują?

Mamy tutaj do czynienia z ogromną liczbą ssaków ułożonych w pewnym porządku według podobieństwa. To powinno nas zaprowadzić do odkrycia w pełni wyewoluowanego i ostatecznie gotowego konia nowoczesnego. Niestety w/w skamieniałości, dobrze narysowane w podręczniku do biologii, nie zostały nawet znalezione w tym samym porządku, w którym zostały opisane. Czyli na górze najmłodszy na dole najstarszy lecz tak zwyczajnie, czyli przypadkowo. Ten fakt ich ewolucję czyni jeszcze ciekawszą, bardziej skomplikowaną a tym bardziej wszystkie te ewolucyjne relacje, jakie zachodziły w historii pomiędzy nimi. Niestety, pomiędzy ewolucjonistami, istnieje jakaś zbiorowa przysięga na śmierć i życie, że wszystkie „pra-konie te” są udowodnionymi „stopniami ewolucji” albo „ogniwami pośrednimi”.

Kiedy weźmiemy pod lupę logiki wszystkie dowody ewolucjonistów na temat konia, to niestety, nie są w stanie zademonstrować nam tego samego encyklopedycznego łańcucha ewolucji od Eohippus, ( tzn. koń jutrzenki lub świtu) aż do konia współczesnego. Wręcz przeciwnie.

Opowie nam o tym P. Secomte du Nouy: Zjawiska nieodwracalne ewolucji nie są przypadkowe, ale tłumaczy je impuls w określonym kierunku. Życie nie powstało przez przypadek Lecz ewolucja ta (konia) rzeczywiście mogłaby mieć miejsce. Odmiany, które znamy pozostają od siebie oddzielone jak przęsła w zawalonym moście. My wiemy, że most ten został skonstruowany lecz pozostaje problem brakujących przęseł. Możemy sobie wyobrazić również to, że ta ciągłość nie zostałaby nigdy podparta faktami”.

Inny ewolucjonista dopowie: „Wewnątrz tej serii która pokazuje sławną ewolucję konia, najważniejsze oraz kluczowe dowody wyłaniają się niespodziewanie i pomiędzy nimi nie istnieją żadne relacje” (Goldschmidt).

Co jest takiego szczególnego w tym przykładzie ewolucji, o którym uczy się dzieci już w szkole podstawowej, że nawet dla samych ewolucjonistów staje się po części jasne to, że skamieniałości nie pokazują prawdziwej ewolucji od Eohippus, (tzn. koń jutrzenki lub świtu)  do konia współczesnego? 

Łańcuch wzajemnych zależności w którym zostały umieszczone jest dość przypadkowy i fantastyczny. W tym szczególnym przypadku można mówić o ewolucji pomiędzy nimi patrząc na ewolucję tylko ich… kończyn. Tzn. precyzując bardziej problem ewolucji konia:
Niezbędnym byłoby to, że aby od konia jutrzenki lub świtu doprowadzić jakoś do konia nowoczesnego, patrzenie na ich kończyny okazałoby się niezbędnym procesem poznawczym.

Tymczasem z ogólnej teorii dowiemy się, że różnica pod względem wielkości pomiędzy skamieniałościami to przecież najważniejsza cecha ewolucjonizmu. Eohippus musi być pierwszy, bo był przecież najmniejszy (miał zaledwie 40-50 cm wysokości) i musi zostać porównany do konia współczesnego. Jak pisze o nim encyklopedia: „Nie miał zębów ani rogów, nie był tez szczególnie szybki. Nie miał kopyt, lecz biegał na palcach jak pies. Na przednich kończynach miał cztery palce, na tylnych trzy”. 

No dobrze ale w Encyklopedii Britannica czytamy: „Różne pod względem wielkości odmiany Eohippus żyły w Północnej Ameryce i Europie” czyli nie było tylko jednej.
Jak można porównać wielkość najmniejszego ze znanych koni współczesnych z Eohippus? Następne cytaty mogą dać pewne światło: „Jedna z odmian konia wyhodowanych w Anglii bardzo często osiąga nie więcej niż 72 cm.”. Koń wyhodowany w Argentynie to zaledwie 38 cm i 11 kg wagi przeciwko 30 kg. wagi dla niezbyt dużego psa”.

Największy koń Eohippus miał więc wysokość kucyka szkockiego Pony i był większy niż najmniejszy koń nowoczesny, tymczasem ewolucja jasno pokazuje, że w procesie tym chodzi o różnice w wielkości.

Wobec tego nowoczesny koń który pochodzi od Eohippus w wyniku procesu ewolucji zgubił kilka zębów, zmutował mu się grzbiet z bardziej potężnego w formę mniej potężną, z prostej w wygiętą w dół. Te dwie rzeczy wydają się więc ogniwami bardziej wstecznej ewolucji w kierunku mniejszego skomplikowania budowy i funkcjonalności.

Sklasyfikowane jako przodkowie konia skamieniałości pokazują także dość ciekawą ewolucję palców w kierunku zmniejszenia ich liczby podczas gdy liczba kości oraz ich skomplikowanie w klasycznym procesie ewolucji powinna się zwiększać. W najbardziej klasycznym i najlepiej udokumentowanym faktograficznie procesie ewolucji nie został pokazany konkretny cel. Ewolucja w tym przypadku jest bez sensu.

Czy przynajmniej mózg, który nie miał szczęścia być tym decydującym przy porządkowaniu łańcucha ewolucji organem, mógłby pokazywać chociaż jakąś szczątkową ewolucje od formy prostej do bardziej zaawansowanej? Koń nowoczesny ma mózg bardziej poorany, podczas gdy Eohippus, płaski i bez bruzd – jak mózg gada. Tak została opisana ewolucja końskiego mózgu. Jest tylko pewien problem z tym mózgiem ponieważ nie można go zaprezentować w postaci skamieliny. Jeśli zatem porównać mózg konia i krowy to one bardziej są podobne tylko ewolucjoniści nie łączą ich w żadnej ewolucji.

Eohippus nie miał zębów ani rogów, nie był tez szczególnie szybki. Nie miał kopyt, lecz biegał na palcach jak pies. Na przednich kończynach miał cztery palce, na tylnych trzy aż w procesie ewolucji dorobił się po jednym palcu na każdej. Jak widać to w dowodach na ewolucję przed-koń miał także bardziej skomplikowaną kostkę i dwie kości w kończynie tylnej niz koń właściwy. Niestety w wyniku procesu ewolucji dorobił się aż jednej. Czyli stara struktura kostna była bardziej zaawansowana w budowie od nowej bo dawała Eohippus te same możliwości jaki ma człowiek podczas ruchu przedramienia.

Czy ewolucjoniści nie robią, przez przypadek oczywiście, ludzi w konia pokazując na modelowym przykładzie ewolucji antyewolucję? W sposób jasny, prosty i logiczny pokazują raczej powolny, nieodwracalny i kierunkowy proces degradacji organizmów, którego efektem jest coraz większy brak złożoności?

Przecież wspomniany przodek konia Eohippus w porównaniu do konia nowoczesnego stracił dość dużą liczbę palców, kości, zębów a skomplikowana w budowie kostka stała się prostym mechanizmem powodującym tylko proste zgięcia. Jeżeli zaczekamy kolejne miliony lat koń współczesny zacznie stopniowo ewoluować w kierunku węża a później organizmu jednokomórkowego.

Ponadto obserwując znalezione i zestawione ze sobą skamieniałości stwierdzimy przerażający fakt:
- Koń ten na swoją ewolucję miał zbyt mało czasu!

Nie dość, że w ewolucji gubi zamiast znajdywać a zamiast stawać się organizmem bardziej skomplikowanym dziwnie ubożeje to jeszcze dostał od ewolucji tak mało czasu, że jego przepotwarzenie się w nowoczesnego,  musi przebiegać błyskawicznie. Koń aby zgubić trzy palce i te wszystkie kości, zęby, zmienić swój grzbiet miał tylko 50 i 60 milinów lat. Tybolit aby stać się człowiekiem potrzebowałby dziewięć razy tyle. To nie jest sprawiedliwe!

Gdyby więc mnisi wyhodowali konia o imieniu Roman, który umiałby mówić, to nie byłaby to zwykła odmiana konia lecz Konrad Wallenkoń. Dlatego wysłaliby go prawdopodobnie na studia prawnicze w celu wydębienia odszkodowania od naukowców, którzy od 150 lat głoszą niestrudzenie teorię ewolucji. Żaden kelner czy stajenny nie musiałby go nagrywać podczas konsumowania i picia. Oficjalnie mówiłby tak:

„Ja to robię dla wielkich pieniędzy”

i

„Bierzemy sobie następnego” Ijchaaa!”.

 

 



http://www.youtube.com/watch?v=J0TaD0WeQdU

http://www.youtube.com/watch?v=LWo-m3FswvU
 
5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>