Twórcom konstytucji zabrakło wyobraźni politycznej

 |  Written by Smok Eustachy  |  3

Nie chciało mi się tworzyć tego wpisu, ale zaszły nowe okoliczności, które zniewalają mnie do zabrania głosu. Oto np. na blox.pl kakalak4 wywodzi (http://smokeustachy.blox.pl/2016/03/O-Trybunale-kaczofobicznie.html) o tym, co tam w konstytucji niby jest. Pałować chce. Co za agresja. Zdajcie sobie wreszcie sprawę że stosowne zapisy Konstytucji są zapisami martwymi, nieegzekwowalnymi i bez znaczenia. Profesor Zoll tego wam nie powie ale tak jest:

1. Niezawisłość.

Niezawisłość sędziów trybunalskich oznacza, że tylko Konstytucją mają się kierować i faktycznie, oporni są na naciski co powie wam prof Zoll. Ale nie powie wam, że jeśli taki sędzia nie chce się kierować konstytucją to nie musi i cześć. No bo kto go zmusi? Pół prawdy to jak dwa kłamstwa.

2. Praktycznie.

Praktycznie wystarczy, że taki sędzia będzie udawał że kieruje się Konstytucją i kto mu co zrobi? Jeśli zachowuje pozorów swobodnie może kierować się swoim widzimisiem. Kaczofobią się może kierować. Przecież nikt mu do głowy nie wejdzie ani testu na wykrywaczu kłamstw nie zrobią. Jak się wypowiada mniej-więcej w temacie wniosku i wstawi do uzasadnienia parę ustępów z Konstytucji to przejdzie.

3. Na rympał.

Co będzie jednak, gdy taki sędzie pójdzie na rympał i w ogóle bez związku z wnioskiem zagłosuje? No nic nie będzie. Przypominam, że jedynym hamulcem jest tu opinia kolegów. Że sędziom będzie wstyd przed kolegami. No ale koledzy ci to też faktyczni kaczofobi więc się nie będą gniewać.

Nie dalej jak ostatnio sprawa była o uprawnienia komisarzy wyborczych w Czernichowie. I tu Trybunał mógł odpisać, że nie ma uprawnień komisarz bo zgodnie z Konstytucją Czernichów nie należy do Polski. I jeśli by ów trybunał działał w sposób prawidłowy to tak by wypadało zrobić - wypisać Czernichów z Polski.

4. Dogmatycznie.

Jeszcze gorzej będzie, jeśli zapisy konstytucyjne potraktujemy jako deklaracje dogmatyczne. Czyli definicje kreujące, a nie opisujące rzeczywistość. W tym ujęciu  zapis, że sędzia się kieruje wyłącznie konstytucją oznacza, że co by on nie robił to będzie to zawsze kierowaniem się konstytucją. Np. jak przegłosują, że zgodnie z konstytucją 2+2=7 to 2+2=7. Konstytucja jest tu niepotrzebna bo mogą se robić co chcą.

Jak się lemingrad dobrze przyciśnie, to przyznaje rację powyższym rozumowaniom: Nie ma trybu, w którym można by zweryfikować, czy Trybunał oraz jego sędziowie kierują się konstytucją, więc nie można stwierdzić, czy się kierują.  Mogą zatem się nie kierować.

II

Do tej pory byłą pewna równowaga: Trybunał se mógł robić co chciał i takie wyroki wydawać, ale w sytuacji, gdyby oszalał albo na prochach zaczął procedować to sejm mógł zmienić ustawę i np. odroczyć obrady na 5 lat. A teraz co?

Przed wojną Konstytucja Kwietniowa czyniła prezydenta odpowiedzialnym przed Bogiem i historią, co czyniło z niego świętą krowę, nie mogącą być pociągnięta do odpowiedzialności za swe działania związane z pełnioną funkcją. I słuszne to było? Teraz mamy piętnaście takich krów i do czego to doprowadzi? Do niczego dobrego.
 Przypominam, że tylko papież jest nieomylny i tylko w sprawach wiary i moralności i ex cathedra. A ci co? Omylni są z definicji i będziemy się bujać ze skutkami ich bezmyślności jeszcze długo.

III

Społeczeństwo zostało tu potraktowane jak samorząd szkolny (taka analogia): niby ma jakiś regulamin itp, ale jak uczniowie brykną i nie po myśli pań nauczycielek będą działać to wszelakie zasady idą w odstawkę i się postanowienia samorządu kasuje. I teraz tzw środowisko przerażone demokratycznym wyborem próbuje go wykasować. No zobaczymy kto kogo wykasuje.

Doszło do zdrady w samym sercu Trybunału. Jakiś habilitant Kamil Zaradkiewicz, dyrektor zespołu orzecznictwa i studiów Trybunału Konstytucyjnego trzasnął  w Rzepie wywiad. Tezy tam zawarte potwierdzają mój geniusz, bo pokrywają się w ogromnej mierze z tym, co tu piszę. Polecam garść cytatów:

      twórcom konstytucji zabrakło wyobraźni politycznej.


      Mówiąc o ostateczności orzeczeń trzeba ją powiązać z tym, czy dany akt wydany przez sąd, także przez Trybunał, jest rzeczywiście orzeczeniem. Trzeba ustalić czy taki akt spełnia wymagania orzeczenia.

 

      Ograniczając się tylko do Trybunału tego rodzaju rozwiązania nie wskazano. W tym sensie, że ustawa o Trybunale Konstytucyjnym nie przewiduje możliwości wznawiania postępowań przed nim wskutek zaistnienia jakichkolwiek okoliczności, które uzasadniałyby tezę o wadliwości orzeczeń i stawiałyby nas przed koniecznością weryfikacji. Ale trzeba podkreślić, że o nieważności postępowania lub rozstrzygnięcia można teoretycznie mówić tylko w określonych przypadkach, które na przykład w sądach cywilnych są opisane w kodeksie postępowania cywilnego. Tam jest zamknięty katalog tych przypadków.
    Można je zastosować także do Trybunału?
    Zazwyczaj uznaje się, że w przypadku orzeczeń Trybunału z uwagi na wskazaną w konstytucji ich ostateczność te przepisy nie znajdują tutaj zastosowania, pomimo iż w ustawie o TK jest wprost odesłanie właśnie do k.p.c. Zwolennicy tej interpretacji podnoszą argument o niemożności podważenia orzeczeń Trybunału jako ostatecznych. Ale musimy pamiętać o tym, że nie każdy akt urzędowy, nawet jeśli jest nazwany wyrokiem zawsze bezwzględnie musi być orzeczeniem. Jak już wspomniałem, samo przypisanie tej nazwy danemu dokumentowi przez skład orzekający nie uprawomocnia go. Każdy wyrok, także ten wydany przez sędziów Trybunału, podlega ocenie kryteriów ustawowych i konstytucyjnych. Sytuację komplikuje jeszcze jedna ważna kwestia. Mimo iż w żadnych przepisach i procedurze nie zostało to uregulowane, to od bardzo dawna teoretycy prawa wyróżniają osobną kategorię orzeczeń nieistniejących.
Kiedy mamy z nimi do czynienia?
W sytuacji kiedy, w skutek różnego rodzaju wad formalnych, zazwyczaj w procesie orzekania, ale nie tylko, ów dokument, który jest nazwany orzeczeniem w ogóle nim nie jest. Powiem więcej, to są z nazwy orzeczenia, ale z powodu wad nimi de facto nie są. Taka sytuacja powoduje, że całe postępowanie, które wieńczy to co wydaje nam się orzeczeniem tak naprawdę nie zostało zakończone. Jest ono uznawane dalej za toczące się.

http://www.rp.pl/Rzecz-o-polityce/304199890-Orzeczenia-TK-nie-zawsze-sa-ostateczne.html#ap-4

2. Nie wiem, czy potwierdziły się te doniesienia: http://niezalezna.pl/79282-trybunal-wreszcie-przyznal-przyczyna-kryzysu-byla-nowela-ustawy-po-psl

„Bezpośrednią – choć nie wyłączną – przyczyną powstania kryzysu związanego z  upływem kadencji pięciorga sędziów Trybunału Konstytucyjnego pod koniec 2015 r. i wyborem ich następców było dodanie w trakcie prac sejmowych art. 137 do nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym (ustawa z 25 czerwca 2015 r.).”

Jak się to potwierdziło, to strzelili sobie samobója bo odkręcanie sytuacji należy rozpocząć od likwidacji skutków tej noweli, czyli:

  1. Rzepliński, Kopacz, Schetyna wychodzą we włosiennicach i stając przed narodem wyznają z płaczem swe niekonstytucyjne działania. Biczują się i zawodzą.
  2. Przedstawiają plan uznania owej noweli za niebyłą i bezecną.
  3. Wybór sędziów będący skutkiem tej noweli zostaje uznany przez nich za wszeteczeństwo.
  4. Sędziowie ci z płaczem rezygnują zwracając kasiorkę.

I tego powinien się domagać KOD i w ten sposób wyjdziemy z kryzysu.

5
5 (5)

3 Comments

Obrazek użytkownika Danz

Danz
Oczywiście, że TK to bezpiecznik "republiki okrągłego stołu", ostatnie wydarzenia potwierdzają taką, a nie inną interpretację.  Tym ciekawiej czyta się dzisiejszego Janeckiego (którego bardzo cenię jako publicystę):

Przypomnę, że tzw. list prezydentów w pięciu punktach nawołuje albo wprost do łamania prawa albo do organizowania permanentnej anarchii. I choć odnosi się do konstytucji, to w istocie ją zawiesza. W punkcie pierwszym list nawołuje do obywatelskiego nieposłuszeństwa i „ludowego”, czyli dowolnego stosowania konstytucji oraz namawia urzędników państwowych do działania przeciwko legalnie wybranym władzom RP. W drugim punkcie pochwala anarchię i samowolę sędziowską, czyli de facto wzywa sędziów do funkcjonowania tylko zgodnie z wolą sędziowskiej korporacji, a wbrew pozostałym władzom i konstytucji. I zapewnia, że przedstawiciele zawodów prawniczych, w tym sędziowie, powinni się czuć bezkarnie. W trzecimpunkcie prawdziwi autorzy listu (bo ci podpisani są raczej tylko słupami) ostrzegają opozycję parlamentarną i pozaparlamentarną, aby w żadnym wypadku nie negocjowała i nie szukała porozumienia z obecną władzą (jak było np. na spotkaniu Jarosława Kaczyńskiego z liderami opozycji). Co oznacza, że dopuszcza się wyłącznie wojnę i konflikt. W punkcie czwartym rzeczywiści autorzy listu ustawiają KOD w roli organizatora polityki na ulicy, przestrzegając przed przekształcaniem się w partię. To oznacza, że autorzy bronią obecnego partyjnego status quo, czyli politycznego podziału łupów między obecnie istniejące partie opozycyjne. W piątym punkcie wreszcie chodzi nie tylko o usankcjonowanie mieszania się obcych rządów, instytucji międzynarodowych i każdego z zagranicy, kto ma na to ochotę w polskie sprawy, ale wręcz o zintensyfikowanie zagranicznej interwencji. I będzie to zawsze uzasadnione „troską o stan naszego państwa i prawa obywateli”.

Najgroźniejsze dla państwa są punkty drugi, piąty i pierwszy tzw. listu prezydentów (taki porządek nie jest przypadkowy, lecz bierze pod uwagę największą szkodliwość). Anarchia i samowola sędziowska zaczyna być mocno forsowana i za chwilę może być bardzo realnym problemem. Za tym pójdzie niebawem „ludowe” i „wiecowe” stosowanie konstytucji oraz prawa, o czym się zapewne przekonamy już podczas demonstracji zapowiedzianych na 7 maja 2016 r. Potem nastąpi nowa fala zagranicznych interwencji.

http://wpolityce.pl/polityka/290803-list-prezydentow-zachecal-do-anarchi...

Warto przeczytać, jeśli się nie czytało podobnych wpisów z podobnymi wnioskami (których jest coraz więcej i więcej).
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Więcej notek tego samego Autora:

=>>