Zanim pajace zatańczą

 |  Written by alchymista  |  9

Bloger JacBiel napisał na naszych blogach triumfalistyczny artykuł pt. Tańczcie pajace jak Wam Kukiz zagra. Nagle wszyscy chcą się kolegować z Kukizem, a jego obsesję JOW traktują z wielkim szacunkiem i zrozumieniem. Śmichy-chichy się skończyły, a zaczęły końskie zaloty.” Teza sformułowana niezmiernie radykalnie, ale trzeba pamiętać, że Lepper i Giertych też kiedyś mieli w sumie dobry wynik wyborczy. Kaczyński jakoś znalazł na to lekarstwo. A więc Kukiz nie Kukiz, każda taka sytuacja to dla PiS wyzwanie. Wierzę, że potrafi mu sprostać.

Nie znamy dokładnych wyników wyborów (jeśli nie zostały sfałszowane). Jeśli jednak „Ksiądz proboszcz” rzeczywiście otrzymał około 20%, to można przyjąć, że jego wyborcy wysłali nam czytelny komunikat: chcemy jednomandatowych okręgów wyborczych. Chcemy, aby wyborcy znali swojego posła i mieli z nim kontakt bezpośredni. Chcemy od posłów wymagać i rozliczać ich z naszych – nie waham się użyć tego słowa – instrukcji wyborczych. Partyjne kliki nas nie interesują.

W porządku. Chcecie. My nie jesteśmy pewni, czy chcemy, ale mamy szacunek dla Waszego głosu. Zdarzają się uczciwi i aktywni posłowie niezależni. Na Ukrainie na przykład bezpartyjny poseł Wołodymir Parasiuk został wybrany w jednomandatowym okręgu wyborczym. Pozostaje w stałym kontakcie z wyborcami, aktywnie działa w tych dziedzinach, które wyborcy mu zlecają. Stara się.

Nie jesteśmy jednak pewni, czy wszyscy posłowie wybrani w JOW są tacy, jak Wołodymir Parasiuk. Żyjemy przecież w Środkowej Europie, a nie w Wielkiej Brytanii. A więc, drodzy zwolennicy JOW, proponujemy Wam zgniły kompromis. Nie odrzucajcie go zbyt pochopnie. Każdy postulat, każdą ideę trzeba najpierw sprawdzić w praktyce.

Wstępnie proponuję, abyście zgodzili się na ordynację mieszaną większościowo-proporcjonalną. To znaczy, żeby były okręgi i głosy liczone według dotychczasowych zasad oraz okręgi jednomandatowe liczone w sposób, który należy poddać dyskusji (brytyjski, francuski, preferencyjny...).

Być może na tym etapie wszyscy jesteśmy zgodni, ponieważ operujemy ideami. Spróbujmy jednak spojrzeć na kwestię nieco pragmatycznie.

Stanowicie około 1/5 głosujących wyborców. Sejm obecnie składa się z 460 posłów. 1/5 z nich to 92 posłów. Tyle zatem przysługiwałoby Wam głosów, gdyby każdy Wasz głos liczono z osobna w skali całego kraju.

A oto kilka sposobów wprowadzenia dodatkowych okręgów jednomandatowych:

 

Sposób 1 (eksperymentalny) – dla ułatwienia weźmy gierkowski podział na 49 województw. Byłoby więc 49 okręgów jednomandatowych – bez konieczności wytyczania nowych okręgów. Tak więc mniej, niż 1/5 mandatów w Sejmie byłoby z JOW, reszta - w starych okręgach. Rodzaj eksperymentu, jak to działa, żeby ludzie zobaczyli, czy warto, czy nie warto.

Sposób 2 (eksperymentalny) – nazywam go „ordynacją Wąsowicza”. Cały kraj stanowi jeden wielki okręg wyborczy. Każdy ma prawo oddać głos tylko na jednego, wybranego kandydata. Wygrywa 100 pierwszych na mecie. Ze względu na olbrzymią liczbę kandydatów głosowanie odbywa się tylko elektronicznie.

Wady sposobu pierwszego – okręgi wyborcze są zbyt wielkie, wyborcy nie mają kontaktu z posłami.

Wady sposobu drugiego – wyborcy głosowaliby na gwiazdy show-biznesu, bo tylko tych by rozpoznawali. Mielibyśmy więc 100 klonów Kukiza i Dody-Elektrody w Sejmie. Byłaby to po prostu „ogólnopolska lista przebojów” i nic więcej.

 

Sposób 3 - można rozważyć wariant „senacki”. To znaczy okręgi wyborcze do senatu stają się okręgami wyborczymi dla 100 posłów do 460 osobowego Sejmu (wybory do senatu zostają zachowane). Okręgi są już wytyczone, więc nic nie trzeba zmieniać. Są to dość duże okręgi wyborcze, ale przy odrobinie starania kandydaci mogą wykazać się przed wyborcami, że są kontaktowi i otwarci na postulaty wyborców. Byłby to swego rodzaju „test systemu”. Partia Kukiza mogłaby pokazać, że system naprawdę działa. Albo, że nie działa (i obawiam się, że tak byłoby w istocie – patrz dotychczasowe wyniki w wyborach do senatu, o czym dalej).

Sposób 4 - na skutek żmudnych negocjacji parlamentarnych między dominującymi siłami politycznymi oraz pozaparlamentarnym ruchem Kukiza wytyczamy 92 okręgi wyborcze jednomandatowe, które obejmują siatką obszar całego kraju (tak jak okręgi senackie). Naturalnie główne siły dążą do tego, aby poprzez wytyczanie granic okręgów wyeliminować trzecią siłę (niezależnie od tego, czy będzie to system angielski, czy francuski, czy jakikolwiek inny).

Sposób 5 - z istniejących okręgów wyborczych wykrajamy powiedzmy 92 wydzielone okręgi wyborcze, które nie obejmują siatką całego kraju. Raczej mało realne, by ktokolwiek się na to zgodził, ale w dobie uznawania praw wszystkich mniejszości jest to możliwe. Ponieważ jak się zdaje, zwolennicy Kukiza są równomiernie rozsiani po całym kraju (tyle przynajmniej pokazują cząstkowe wyniki wyborów), więc sposób 5 w ogóle wykluczam.

 

Tyle w kwestii realnego spojrzenia na postulaty 1/5 głosujących wyborców. Mam wrażenie, że „wariant senacki” jest kompromisem najbardziej prostym w realizacji.

Dalej przechodzimy do rozważenia, czy posłowie mają być wybierani według modelu:

- angielskiego;

- francuskiego;

- preferencyjnego.

O tych dwóch ostatnich wiem niewiele. W wersji angielskiej mandat otrzymuje „pierwszy na mecie”. Może się więc zdarzyć, że na skutek rozbicia wielu ugrupowań, przeważająca większość wyborców w okręgu nie będzie miała swojego reprezentanta. Byłby to więc w istocie rodzaj cenzusu wyborczego, wykluczającego większość wyborców. Takie przykłady mieliśmy w wyborach do senatu w 2011 roku (patrz mapka).

Okręgi, w których obecnie około ¾ wyborców nie ma swojego reprezentanta:

 

Okręg 96 - Witold Jan Sitarz (PO) – 27%

Okręg nr 83 - Krzysztof Marek Słoń (PiS) – 25,08%

Okr. 27 – Michał Seweryński (PiS) – 27,23%

 

Okręgi, w których obecnie około 2/3 wyborców nie ma reprezentanta:

 

Okr. 98 - Sławomir Piotr Preiss (PO) – 35,14%

Okr. 95 - Andżelika Anna Możdżanowska (PSL) – 30,02%

Okr 94 - Marian Poślednik (PO) – 34,13%

Okr. 93 - Ireneusz Niewiarowski (PO) – 30,68%

Okr 89 - Jan Filip Libicki (PO) – 30,32%

Okr 87 - Marek Konopka (PO) - 35,79%

Okr. 85 - Stanisław Andrzej Gorczyca (PO) – 35,70%

Okr. 80 - Mieczysław Władysław Gil (PiS) – 31,91%

Okr. 76 - Zbigniew Henryk Meres (PO) – 30,64%

Okr. 73 - Antoni Andrzej Motyczka (PO) – 34,11%

Okr. 72 - Adam Michał Zdziebło (PO) – 33,92%

Okr. 59 – Bohdan Józef Paszkowski (PO) – 33,73%

Okr. 53 – Aleksander Stefan Świeykowski (PO) – 30,93%

Okr. 51 – Ryszard Antoni Knosala (PO) – 34,28%

Okr. 50 – Wojciech Skurkiewicz (PiS) – 35,65%

Okr. 46 – Robert Adam Mamątow (PiS) – 32,21%

Okr. 38 – Marek Eryk Martynowski (PiS) – 29,17%

Okr. 36 – Stanisław Andrzej Hodorowicz (PO) – 35,28%

Okr. 31 – Bogdan Marek Pęk (PiS) – 31,64%

Okr. 25 – Przemysław Jacek Błaszczyk (PiS) – 29,40%

Okr. 21 – Helena Hatka (PO) – 34,33%

Okr. 18 – Józef Zając (PSL) – 31,30%

Okr. 17 – Grzegorz Michał Bierecki (PiS) – 32,40%

Okr. 16 – Henryk Cioch (PiS) – 34,18%

Okr. 11 – Jan Alfons Wyrowiński (PO) – 35,64%

Okr. 9 – Andrzej Kobiak (PO) – 32,25%

Okr. 6 – Jarosław Duda (PO) – 35,35%

Okr. 4 – Wiesław Kilian (PO) – 30,63%

Okr. 3 – Dorota Czudowska (PiS) – 29,50%

Okr. 1 – Jan Michalski (PO) – 35,55%

To jest przerażająca statystyka. W wielu okręgach wybory do senatu zepchnęły większość wyborców do roli metojków i helotów. Podaję przy każdym nazwisku nazwy partii politycznych, by pokazać, że problem ten nie dotyczy tylko partii rządzącej. Co najmniej jedna trzecia senatu to parlamentarzyści, którzy reprezentują tylko 1/3 wyborców. Pozostali mają wyniki na ogół lepsze, między 35 a 50%, ale niewielu jest takich, którzy przekraczają 50%. Co ciekawe, ów efekt cenzusu wyborczego łączy się w większe terytoria, skupione głównie w południowo-zachodniej części kraju.

Być może ta niepokojąca sytuacja poprawiłaby się na korzyść obywateli, gdyby podzielić kraj na 460 jednomandatowych okręgów wyborczych. Taki wariant zawsze warto starannie rozważyć, ale znowu – wytyczanie granic okręgów wyborczych to pole dla rozlicznych nadużyć.

W wersji francuskiej wybory odbywają się w dwóch turach. Słyszałem jednak, że frekwencja w II turze jest zwykle daleko niższa, niż w pierwszej. To oznacza znów możliwość zepchnięcia wielu wyborców – także tych, którzy wezmą udział w II turze – do roli wyborców drugiej kategorii, de facto mięsa armatniego, używanego do legitymizacji wyboru posłów partii rządzącej.

Nie chcę tu poruszać sprawy systemu preferencyjnego, ponieważ nie ogarniam go wyobraźnią. Potrzebne są na pewno publicznie dostępne i popularyzowane analizy naukowe, jak ten system działa w innych krajach. To jak zadziała u nas, jest wielką niewiadomą.

 

Jakub Brodacki

POST SCRIPTUM z godz. 22:04 - sprawdziłem właśnie ile w Polsce mamy powiatów. Miast na prawach powiatu jest 66, pozostałych powiatów jest 314. W sumie 380. Ponieważ jest to liczba w miarę stała, być może można by uznać granice powiatów jako granice okręgów wyborczych. Podaję to tylko jako ewentualność. Nalezałoby wykonać analizę, jak wygladałby wynik wyborczy w roku 2011, gdyby JOWy pokrywały się z powiatami.

 

 

5
5 (3)

9 Comments

Obrazek użytkownika fritz

fritz
Teza Kukiza, ze JOW zapobiegna powstawaniu partii jest surrealistycznie idiotyczna.

Tam, gdzie istnieje grupa ludzi o podobnych pogladach, powstaje partia.
I dokladnie taka partie bedzie chcial Kukiz zalozyc.

I nawet, gdyby wydarzyl sie cud i JOW powstaly, to partia Kukiza bedzie dalej istniec, zeby kandydatow do JOW-ow wystawiac.

Innymi slowy, JOW w zaden nie zapobiega powstawaniu, istnieniu i rzadzeniu przez partie.
Tylko mechanizm wyboru do wladzy sie zmienia.

Jak trzeba byc potwornie glupim, zeby
a) zakladac, JOW partokracje, a wiec partyjny system zniszcza, jak Kukiz twierdzi
b) jak trzeba byc naiwnym, zeby ten nonsens jako prawde objawiona akceptowac.
 
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
trzeba pamiętać, że Lepper i Giertych też kiedyś mieli w sumie dobry wynik wyborczy. Kaczyński jakoś znalazł na to lekarstwo. A więc Kukiz nie Kukiz, każda taka sytuacja to dla PiS wyzwanie. Wierzę, że potrafi mu sprostać.

Nie wiem, czy zdaje Pan sobie sprawę, że myśląc tak, jest Pan idealnym wzorcem gnostyka i manicheisty przeświadczonego o prawie (ewidentnie uzurpowanym) do decydowania o innych i za innych. A gdyby tak wstawić nazwiska odwrotnie i napisać, że to Kukiz powinien znaleźć lekarstwo na Kaczyńskiego? Co by Pan pomyślał o autorze takiej dyrektywy?

Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu :)

Pozdro,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Kaczyński z niejednego pieca chleb jadł i to właśnie miałem na myśli. Platformersi próbują właśnie wypączkować przez podział i może im się uda. Ale sytuacje niestabilne są żywiołem Kaczyńskiego i będzie on ich rozgrywał, póki się tylko będzie dało.

Obawiam się, że zwolennicy JOW chcą decydować za resztę jak ma wyglądać ordynacja wyborcza. To jest niedopuszczalne. Proponuję kompromis i wyciągam rękę do zgody.
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
...sytuacje niestabilne są żywiołem Kaczyńskiego i będzie on ich rozgrywał, póki się tylko będzie dało.

I to jest coś innego, niż zdanie: Lepper i Giertych też kiedyś mieli w sumie dobry wynik wyborczy. Kaczyński jakoś znalazł na to lekarstwo - z którego wynikałoby, że rolą główną Kaczyńskiego jest niwelowanie dobrego wyniku wyborczego przeciwników politycznych, co stanowi analogię (choć ze znakiem przeciwnym) np. okładek Lisweeka :) 

IMO, Kaczyński na robić wszystko, żeby on sam i jego ugrupowanie osiągnęło jak najlepszy wynik. Rezultatami zwalczania wroga politycznego syci się teraz Komorowski: on w kampanii mówił (źle) o Dudzie, a Duda mówił o Polsce. I to zostało przez wyborców ocenione.

PS ...zwolennicy JOW chcą decydować za resztę jak ma wyglądać ordynacja wyborcza. To jest niedopuszczalne. Ten cytat też pachnie nieco śmieszną uzurpacją. W czym Pańskie prawa do proponowania rozwiązań są większe (lepsze, bardziej prymarne) od praw chwilowych zwolenników Kukiza?

Pozdro,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Dobrze, żeśmy wyjaśnili wątpliwości ;-)
Kwestia z Post Scriptum: 20% ludzi chce, żeby wprowadzić JOW. Czy to znaczy, że mamy wprowadzić JOW? Ponadto wysuwam poważny kontrargument: chcecie JOW, a JOW Was wyeliminuje z życia publicznego. Zastanówcie się, czy naprawdę jest to w Waszym interesie.

Nie ukrywam przy tym swoich sympatii politycznych i nie stroję się w piórka "neutralności badawczej".
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
...a jeszcze inni nie wiedzą, czego chcieć :)

Dlatego warto i trzeba rozmawiać, jak od razu powiedział Duda.
Nie jestem entuzjastą JOW, ale matematyczne symulacje
ich złych skutków też mnie do końca nie przekonują. To mogłaby
pokazać dopiero praktyka. Na jakimś ograniczonym poletku.

Nie kwestionuję Pańskich dobrych intencji, w gruncie rzeczy
idzie mi o to, że Pan swoje intencje przykrywa bardzo agresywną,
można rzec - fanatyczną, retoryką. Mnie to trochę odstręcza.

Pozdrawiam,

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Retoryka, retoryką. Trzeba szokować, kontrastować, bic głową w mur. Kiedyś przyjdzie czas, że się ten mur przebije.
Formę może Pan wybrać inną i napisać to samo. Jest Pan zawodowym dziennikarzem, a ja tylko blogerem, i to zaangażowanym. Zezwalam na inspirowanie się moimi pomysłami wink
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Wszystko byłoby cacy, gdyby wyborcy Kukiza głosowali rzeczywiście na JOW-y. :)
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Oni głosują przeciw partiom politycznym.
Jak wykazałem w kolejnym wpisie, JOWy umocnią wpływy partii politycznych, wprowadzając zabójczy cenzus wyborczy. 2/3 społeczeństwa nie będzie miało swoich reprezentantów!

Więcej notek tego samego Autora:

=>>