Co jest naprawdę ważne

 |  Written by alchymista  |  6

Po ujawnieniu kolejnych „taśm prawdy”, czyli elektronicznych zapisów rozmów Aleksandra Kwaśniewskiego, Ryszarda Kalisza i trzeciej osoby o głosie podobnym do Aleksandra Gudzowatego, nie milkną po prawej stronie głosy oburzenia. Podkreśla się ujawnione sensacje, jakoby to generał Nosek miał się spotkać z Kaliszem podczas jego pobytu na Ukrainie i jakoby miał ujawnić, że Tomasz Siemoniak jest umoczony w korupcję w MON. Cytuje się też wypowiedzi Kwaśniewskiego, jakoby w Polsce najbardziej zdemoralizowanymi strefami władzy była prokuratura, służby i telewizja publiczna, którego każdego mogą zniszczyć. Znawcy i dziennikarze śledczy podkreślają, że w rozmowie tej rozmówcy unikają drążenia Kalisza i pomijają meritum zagadnienia, jak gdyby mieli całkowitą pewność, że są nagrywani.

Wszystko to prawda i nie zamierzam nawet tego negować. Jednak dla mnie, szarego zjadacza chleba, znacznie ciekawsza jest mentalność naszych bohaterów, to, co mówią, jak mówią, jaki mają światopogląd. To jest prawdziwe meritum ich rozmowy. Zacznijmy od tego, że prawdopodobnie na czele ich hierarchii wartości są „dobre samochody i szybka jazda”. Takich typów oglądam codziennie na polskich drogach; zazwyczaj wyprzedzają „na trzeciego”, omijają samochód który skręca w prawo, nie zwalniając prędkości, choć doskonale widzą, że z przeciwka już nadjeżdżają samochody; skręcają w lewo z prawego pasa – i to są tylko najdrobniejsze przewinienia, jakich się dopuszczają. Dlatego cały swój wysiłek Aleksander Kwaśniewski skupia na tym, aby przekonać Kalisza, że na czas przed wyborami do parlamentu europejskiego nie powinien kierować własnym samochodem, lecz powierzyć to zadanie jakiemuś zaufanemu kierowcy.

Kolejne w hierarchii wartości naszych bohaterów są dziewczyny. Kalisz stwierdza, że ostatnio jest bardzo grzeczniutki, Kwaśniewski chwali się, jak to nie dał się skusić pewnej urodziwej i chętnej podczas pobytu na Ukrainie. Chodzi o to, by przez sześć miesięcy do wyborów nie dać służbom, prokuraturze czy massmediom żadnej okazji do ataku. Kalisz podkreśla, że ma swoją osobowość, Kwaśniewski stwierdza, że za tę osobowość właśnie go kochają, ale że przez sześć miesięcy trzeba zachować zupełnie inny styl życia.

Kwaśniewski wspomina o tym, że w Warszawie jest sporo knajp, w których można się spotykać i wyjawia „chłopakom” prawidła „pracy operacyjnej” - nigdy nie umawiać się na spotkanie trzy dni do przodu, ale zawsze w ostatniej chwili, bo dzięki temu służby nie zdążą zorganizować obstawy i podsłuchu. Fakt ten pośrednio świadczy o tym, że nasi bohaterowie kochają życie towarzyskie; zresztą Kwaśniewski opowiada kapitalne dowcipy, muszę przyznać, że ma do tego talent, podobnie jak nieboszczyk Oleksy. Kalisz ujmuje serce swoim tubalnym śmiechem. Prezio ma też naprawdę świetnie ustawiony głos, nieomal dar od Boga i, prawdę mówiąc, czułbym do niego sympatię, gdyby zamiast kariery polityka robił karierę spikera radiowego, najlepiej w dziedzinie sportu. Oglądałem kiedyś w akcji Andrzeja Leppera, gdy prowadził konferansjerkę na występie zespołu „Ich Troje” w Krakowie. Jestem pewien, że ci ludzie doskonale sprawdziliby się w branży estradowej i naprawdę żałuję, że tak się nie stało. Byłoby lepiej dla nich samych i dla wszystkich, którzy na nich głosowali, a także na tych, którzy na nich nie głosowali.

Jako urodzeni dżentelmeni panowie nie mówią o pieniądzach. Namawiając Kalisza do ostrożnego i uczciwego życia przez sześć miesięcy Kwaśniewski zwraca tylko uwagę, że wybór Kalisza na europosła da mu jakiś punkt zaczepienia. Co ciekawe, nie zwróciłem uwagi, aby rozmówcy mówili o alkoholu inaczej, niż w kontekście jazdy samochodem. Najwyraźniej alkohol nie znajduje się dla nich zbyt wysoko w hierarchii wartości; ex silentio można domniemywać, że jest dla nich tym, czym dla mnie jest chleb powszedni. Napić się wina i wsiąść za kółko – żaden problem.

Język naszych bohaterów nie jest aż tak jędrny, jak bym się tego spodziewał. Jest to język ludzi obytych, dobrze przygotowanych do występów publicznych i robienia dobrego wrażenia. Przekleństwa zdarzają im się stosunkowo rzadko; odnosi sie wrażenie, że wymawiają je po to, by "nie wyjść z wprawy". Brak zdolności do przeklinania mógłby oznaczać, że sie jest w tym środowisku outsiderem, a do tego nie można dopuścić, zwłaszcza, jesli sie ma taką osobowość, jak Ryszard Kalisz. Poza tym solidna wiązanka zawsze sie przeciez może przydać w rozmowie z podwładnym lub inną osobą niżej postawioną w hierarchii społecznej.
Gdybym więc miał opowiadać młodzieży, o czym rozmawiali Kwaśniewski, Kalisz i nieznany nam bliżej trzeci osobnik o głosie Aleksandra Gudzowatego, to nie opowiadałbym ani o generale Nosku, ani o korupcji w MON-ie, ani o knajackim języku (tego akurat tam nie ma). Opowiadałbym natomiast o ich życiu i o tym, co naprawdę jest ważne. Ważne są dobre samochody i szybka jazda, zgrabne i chętne dziewczyny, barwne życie towarzyskie oraz możliwość ustawienia się na całe życie na jakim takim poziomie finansowym. Czasem tylko – sześć miesięcy przed wyborami – trzeba trochę przystopować. Po wyborach życie toczy się dalej, ex silentio na koszt podatników. W życiu trzeba się jakoś ustawić, założyć rodzinę, odchować dzieci. Ale trzeba uważać, bo w Polsce najbardziej zdemoralizowane instytucje to prokuratura, służby i massmedia. Te trzy instytucje – kupią, sprzedadzą, zdradzą, zniszczą, i tak dalej, i tak dalej”. A przecież oni – Kwaśniewski i Kalisz - chcą w końcu tylko normalnie żyć.

 

Jakub Brodacki

5
5 (3)

6 Comments

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Temat podany na tacy, a nikt po niego nie sięga wink Przyzwyczailiśmy się już do tego, że życie na koszt poddanych to w III RP rzecz normalna.

Dzięki za uznanie smiley
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Poziom umysłowy, rzeczywiście jest przerażający. Tym bardziej, że zostali wybrani pzez społeczeństwo. Niezbyt dobrze to o nas świadczy.
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Podejrzewam, że poziom umysłowy tych ludzi nie odbiega od poziomu elit w innych państwach. Problemem jest, jako rzekłeś, to, że naród ich wybiera, a oni tuczą się na koszt narodu. Gdyby pili za własne - to co innego. Gdyby jeszcze wnosili patriotyzm i poswięcenie - to jeszcze co innego. Wieniawa też nie stronił od kieliszka, a Dmowski od kobiet. Ale Kwaśniewski czy Kalisz niczego dobrego dla Polski nie zrobili. Ciągnie za nimi smród łapówek, usługiwania a to Rosjanom, a to Amerykanom, stawania na baczność gdy zewnętrzna centrala im cos rozkaże.

Oni są prawie sympatyczni, gdyby nie świadomość, że to kompletne osły, sybaryci, a do tego pachołki, chłopcy na posyłki. Są to ludzie o niewątpliwych talentach, nawet jeśli są to talenty do kłamstwa, ale całkowicie zaprzedani obcym, podobnie jak wybitnie inteligentny Oleksy. Chciałbym, żeby prawica i państwo polskie miało takich ludzi na usługach dla Ojczyzny, a nie jako wrogów. Żeby prawicowy lider - Jarosław Kaczyński - wychwytywał ludzi tego typu i nie pozwalał na ich demoralizację.

To sa tylko moje pobożne życzenia, rzecz jasna sad
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Chciałbyś z nich zrobić z nich tak jak Napoleon zrobił z Eugeniuszem Vidocqiem. :)
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Ależ oczywiście - awanturnicze osobowości o bujnej fantazji i skłonności do konfabulacyj trzeba zatrudniać dla państwa i korzystać z ich umiejętności!

Więcej notek tego samego Autora:

=>>