SRETE TETE

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Tata Łukaszka źle wybrał moment. Kiedy oznajmił, że musi ogłosić coś ważnego, został zignorowany. Reszta rodziny oświadczyła, że ogląda teraz w telewizji "Bitwę na włosy". I wszelkie ważne sprawy muszą zaczekać do końca emisji odcinka. Tata Łukaszka zgodził się. Nie miał zresztą innego wyjścia. Gdy tylko emisja dobiegła końca, Hiobowscy zasiedli przy stole a tata Łukaszka nachylił się i oświadczył z pełną powagą: - SRETE TETE. Siostra Łukaszka wybuchnęła perlistym śmiechem. - Ho ho! O ho ho! - wycierała ostrożnie łzy aby nie rozmazać makijażu. - Ale mnie rozśmieszyłeś! Mega dowcip! Jutro nabiorę tak dziewczyny! O ho ho! Reszta rodziny nie podzielała radości siostry i gremialnie wyraziła swoje rozczarowanie poziomem dowcipu. - To nie jest dowcip - tata Łukaszka spojrzał na nich zdumiony. - Naprawdę nic nie słyszeliście o SRETE TETE? To Sposób Redystrybucji Ekwiwalentnej Towarów Ekonomicznych Tudzież Ekonomiczny Trading Ekwiwalentny. Nie słyszeli. - Pewno nic ważnego - mruknęła mama kartkując "Wiodący Tytuł Prasowy". - Tam nie szukaj, to nie jest nic o aborcji czy antysemityzmie - poinformował ją tata. - To pojęcie z gatunku ekonomii. Oznacza wolną umowę wolnego handlu. I oto właśnie ja zamierzam podpisać taką ustawę podpisać w imieniu całej naszej rodziny. - Nie zgadzam się - wtrącił się błyskawicznie dziadek Łukaszka. - Znowu jakąś eutanazję chcecie wprowadzić tylnymi drzwiami. Tata Łukaszka głęboko westchnął i powiedział, że nie jest to żadna eutanazja, a poza tym aby weszła ona w życie, wszyscy muszą się zgodzić. - A na co konkretnie? - odezwał się Łukaszek. - Na kupno paliwa. Dzięki tej umowie dostaniemy je za pół ceny! I tata Łukaszka położył na stole gruby plik papierów. Łukaszek wyciągnął po nie rękę. - Ty chcesz to czytać?! - A co, mam się zgodzić bez czytania? Jeszcze czego. I Łukaszek zaczął przeglądać dokumenty. Trwało to trochę, a gdy odłożył ostatnią stronę rzekł: - Są dwie sprawy. - Wiedziałam! Wiedziałam! - zakrzyknęła dramatycznie babcia. - Po pierwsze, cena faktycznie byłaby o połowę niższa... - No i widzicie, po co siejecie panikę? - uspokoił się tata. - ...ale za połowę paliwa! - Hm... Zawsze to pół ceny... - A po drugie... Ja tak tylko pobieżnie przejrzałem, może jakby poszukać uważniej więcej tego by się znalazło... Gdzie to było... O, tu - Łukaszek postukał palcem w rozłożone papiery. - Facet ze stacji paliw mógłby korzystać z naszej łazienki. - To źle? - zdziwił się tata. - Wielkie mi halo! My tu o milionach oszczędności rozmawiamy, a wam nie pasuje, że raz na miesiąc gość przyjdzie skorzystać u nas z toalety? - Nie jest napisane, że raz na miesiąc - replikowała babcia. - Nie jest też napisane, że to będzie toaleta - zauważyła mama. - Jest mowa, że "z łazienki". Czyli z wszystkiego co tam jest. - No chyba nie sądzicie, że gość będzie przychodził się do nas kąpać - tata Łukaszka zaśmiał się nerwowo. Hiobowscy podumali chwilę i stwierdzili, że jest to możliwe. - Co gorsza - Łukaszek zajrzał znów w papiery - jest tam podane, że to ma być w towarzystwie jednej osoby z drugiej strony. Czyli z kimś od nas. Wszyscy jakoś tak spojrzeli na siostrę Łukaszka, która nadal zaśmiewała się do łez powtarzając "srete tete". - No nic - machnął ręką tata. - Może tak, a może nie, a paliwo na pewno będzie tańsze. Nie muszę wam chyba mówić, jakie to ważne dla budżetu domowego. Głosujmy! I zagłosowali, wszyscy, nawet siostra. Jeden głos był przeciw. - Kto...?! - zakrzyknął tata Łukaszka. Wstała babcia Łukaszka i głuchym z gniewu głosem oznajmiła: - Ja nie będę obcemu dziadowi pleców myć w wannie! -------------- Nowe: grunt-rola.blogspot.com http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki https://twitter.com/MarcinBrixen https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen http://kaktus-i-kamien.blogspot.com
5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>