Wojny na stadionach oraz w naszych głowach

 |  Written by Docent zza morza  |  0

"Nowożytny ruch olimpijski jest nierozłączne związany z nazwiskiem francuskiego barona Pierr'a de Cubertina, który przyznając światu olimpiady głosił hasło "że zawody sportowe winny zastąpić wojny i konflikty, a młodzież całego świata zamiast walczyć na frontach wojennych powinna mierzyć swe siły na stadionach".

=> Idee olimpijskie

Czyli - sport zamiast wojny. A wojna jest – wg. Clausewitza –jedynie kontynuacją polityki innymi środkami”, a „Pokój to zawieszenie broni pomiędzy dwiema wojnami”.

Czyli istniejące konflikty mogą doprowadzić dziś do wkroczenia wojny na stadiony, jak do tego doszło we wtorek w Dortmundzie, a wczoraj w Lyonie.

image
image
Kto jest winny piekła na stadionie w Lyonie?
 
Ta wojna toczy się od dawna – bo została zapoczątkowana jeszcze w latach 20-tych ub. wieku przez marksistów kulturowych atakujących podstawy cywilizacji i kultury Zachodu, tak by mogła zapanować rewolucja światowa, przynosząca "uciskanym masom" „raj na ziemi”, a międzynarodowym bankierom pełnię władzy nad nimi i światem.

Bo po opanowaniu światowych finansów następnym logicznym krokiem jest legitymizacja tej władzy w formie Nowego Porządku Świata (NWO). => Czy Trump, Orban i Kaczyński mogą zaszkodzić NWO?

I dlatego od dawien dawna tworzony jest chaos w naszych krajach i w naszych głowach, abyśmy dobrowolnie wyrzekli się wartości związanych z naszą wiarą, tradycją i kulturą, by tym łatwiej było nas rzucić na pożarcie tym, których się tu sprowadza w tym celu.

Bo zniszczenie europejskich państw narodowych poprzez masową imigrację jest jedną z 12 wytycznych Szkoły Franfruckiej, swoistej „mapy drogowej” rozłożenia naszego świata od środka:=> "Zgnoimy Zachód tak, że zacznie śmierdzieć"
 
Wsłuchajcie się uważnie w postulaty „naszej” opozycji totalnej – nawołującej do rezygnacji z naszej polskiej tożsamości w imię „bycia Europejczykami”, do rezygnacji z naszej wiary i naszego państwa, do rezygnacji z naszych tradycji na rzecz feminizmu oraz ideologii homo i gender – bo tak wygląda dziś realizacja postulatów Szkoły Frankfurckiej, usiłującej zohydzić nam wszystko, co prawdziwe, własne i naturalne - na rzecz „nowego wspaniałego świata”, „nowego człowieka europejskiego” oraz prymatu „ludu i narodu europejskiego”.

image

Takiej samej presji od kilku dekad dłużej poddawane są ze strony lokalnych „michników” społeczeństwa „starej unii” - i dlatego procesy gnilne są tam dużo bardziej posunięte.

A niezbędnym krokiem do osiągnięcia celu jest masowy napływ muzułmanów do Europy – stąd wściekłość „Brukseli” na przywódców wyszehradzkich zatrzakujących drzwi przed nosem islamskim kamikaze.

Terroryzm służy bowiem do zastraszania ludzi w asymetryczny sposób – tak by niewielkim kosztem – co jest łatwizną w dobie massmediów – wpływać na miliony umysłów.

Łatwiej jest zwerbować potencjalnych terrorystów w Europie – bo dzieci wcześniejszych imigrantów są często groźniejsze, niż świeżo przybyli „bojownicy Allaha” – gdyż wiele spośród nich ma wiele uzasadnionych pretensji do państwa i społeczeństwa, w którym osiedlili się ich ojcowie.  => Dzieci imigrantów groźniejsze od uchodźców

Bo mimo pięknej retoryki sławiącej  multikulti i poszanowanie bagażu kulturowego imigrantów, w praktyce powszechnie przecież obowiązuje niewypowiadana głośno zasada – „bliższa ciału koszula” – i kilka najbliższych pokoleń „tych nowych”, niezależnie od swych komptencji i kwalifikacji, może liczyć na pracę dopiero wtedy - i za takie wynagrodzenie – gdy nikt z tubylców nie będzie nią zainteresowany - co prowadzi do bardzo posegregowanego etnicznie rynku pracy i bardzo posegregowanego etnicznie społeczeństwa (Polacy osiedlający się na Zachodzie też padają ofiarą tych praktyk, ale w niewspółmiernie mniejszej skali – Arab czy Afrykanin są zatrudniani jako ostatni podczas koniunktury, a przy recesji to mogą w ogóle zapomnieć o karierze zawodowej).

I doskonale o tych mechanizmach wiedzieli architekci masowej migracji, bo stwarzając ten  poszatkowany etnicznie i kulturowo świat jednocześnie świadomie wmontowali weń beczkę prochu, na którą wystarczy rzucić iskrę – a iskrą tą coraz częściej okazuje się radykalny islam, bardzo przemawiający do faktycznych, bądź wyimaginowanych ofiar dyskryminacji rasowej.

Chęć odegrania się na „niewiernych” za niesprawiedliwe traktowanie, tych bardziej radykalnych prowadzi prosto w objęcia ISIS, a tym mniej radykalnym wystarczają burdy stadionowe – jak wczoraj w Lyonie – bo większość tych tureckich kiboli nie przybyła przecież na mecz „z ojczyzny”, ale od pokoleń zamieszkuje Europę.

„Sport zamiast wojny” – gdyby ta wojna między Europą i Islamem, między tybylcami i nachodźcami - nie była tak fundamentalna i tak bolesna, to i świat sportu nie stał by się widownią tak brutalnego etnicznego chuligaństwa i takiej eksplozji nienawiści.

A dokładając do tego czysto obiektywne napięcia wynikające ze zderzenia odmiennych zasad i wartości – nasza beczka prochu pęcznieje – i tym bardziej dewastujący może stać się ostateczny wybuch. => "Nie można być cywilizowanym na dwa sposoby."

W międzyczasie drobne zamieszki wokół wydarzeń sportowych – choć mogą szokować postronnych obserwatorów – będą spełniać rolę zaworu bezpieczeństwa, spuszczając trochę pary z buzującego kotła napięć etnicznych i kulturowych w Europie.

I być może w ten sposób uda się nam stosunkowo małym kosztem przejść szykowany Europejczykom armageddon... ja osobiście trzymam za to kciuki.

image

 
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>