Lewackie chwyty poniżej pasa

 |  Written by Lech 'Losek' Mucha  |  6
   Redaktor Marcin Celiński z Magazynu Liberte, komentując w Telewizji Republika list, podpisany między innymi przez trzech byłych prezydentów: Wałęsę, Kwaśniewskiego i Komorowskiego, a dotyczący zagrożonej - ich zdaniem - demokracji w Polsce, powiedział tak:
 
"Mamy do czynienia ze swego rodzaju wojną kulturową na  bardzo wielu frontach... Jest koncepcja państwa demokracji liberalnej, czyli demokracji takiej z poszanowaniem praw mniejszości. Za nią opowiadają się prezydenci... Z drugiej strony jest wizja demokracji  większościowej z przewagą władzy wykonawczej nad pozostałymi władzami w demokracji."
 
   Cała ta konstrukcja: ”demokracja liberalna z poszanowaniem praw mniejszości”, jest zarówno z logicznego, jak i z praktycznego punktu widzenia zupełnym nonsensem i demagogią. Nie da się pogodzić rządów większości, a na tym opiera się demokracja, z bezwzględnym poszanowaniem interesów mniejszości, a w każdym razie nie wszystkich mniejszości. Każdy z nas może sobie bez trudu wyobrazić taką mniejszość, na której “interesy” nigdy by się nie zgodził. Nie będziemy na przykład respektować praw złodziei do kradzieży kieszonkowych w tramwajach. Jednocześnie w każdym państwie, zarówno współczesnym, jak i historycznym, tak demokratycznym, jak i  autorytarnym, takie poszanowanie interesów niektórych mniejszości istniało i istnieje. Żeby to wykazać wystarczy sobie uświadomić, że mniejszości istnieją od zarania ludzkości i przecież nie wszystkie i nie zawsze były represjonowane. Dobrym przykładem traktowania mniejszości była przecież I-sza Rzeczpospolita.
 
   Ale skoro nie wszystkie mniejszości mogą być uprzywilejowane, a tylko niektóre, to  nasuwa się następujące  pytanie:
Kto ma decydować o tym, które z praw mniejszości respektować?
Skoro chcemy żyć w kraju demokratycznym, to musimy przyjąć, że - w ten, czy w inny sposób, pośrednio lub bezpośrednio -   ale jednak zawsze większość, a nie lewica (!) zadecyduje o tym, jakie prawa posiadać będą liczne mniejszości.
Jeżeli wziąć pod uwagę, że niektóre mniejszości nie były prześladowane nawet przez nazistów, czy też komunistów (nie słyszałem, żeby jedni ani drudzy jakoś  specjalnie tępili leworęcznych) łatwo udowodnić, że traktowanie praw mniejszości ilościowo - jako kryterium nowoczesności, albo zaawansowania demokracji w danym społeczeństwie, jest po prostu błędne.
Wszyscy nie-marksiści wiedzą, że ilość nie przechodzi samorzutnie w jakość. Jeśli w jakimś systemie politycznym ilość chronionych praw mniejszości będzie duża, wcale nie oznacza to automatycznie, że ten system będzie skuteczny, mądry, czy sprawiedliwy. Ważne, żeby decyzje o tym, które mniejszości chronić, były mądre. A żeby mądrze i świadomie wybierać, należy przede wszystkim społeczeństwu mówić prawdę, przedstawiać obiektywne dane.
 
   Wobec tego co napisałem powyżej, miejcie Szanowni Czytelnicy tę świadomość, że jak Wam lewak mówi, że w imię demokracji, w imię wolności, w imię chrześcijaństwa albo humanizmu, w imię czegokolwiek(!), należy uszanować jakieś prawa, jakiejś mniejszości - to najpewniej chodzi mu o jego własne interesy, ich własne przywileje i ich samych! Istnieje spore ryzyko, że w ten sposób próbują coś wepchać kolanem w szparę uchylonych drzwi, albo chcą zamknięte drzwi uchylić! Nie dajcie się nabrać na ich demagogiczne hasła!
 
   Oczywiście nie znaczy wcale, że wszystkie żądania mniejszości należy z definicji odrzucać. Tak nie jest. Interesy wielu grup społecznych będących w mniejszości, są godne uszanowania i możliwe do zrozumienia i zaakceptowania. A prawo do głoszenia i obrony własnych interesów jest jedną z cech demokracji. Wiele takich przypadków, wiele takich zasad już respektujemy. Zawsze warto je spokojnie rozważyć. Trzeba tylko mieć z tyłu głowy, w pamięci, tę prostą zasadę:
 
Jak lewica chce nas do czegoś przekonać - z reguły próbuje nas wyrolować!
 
   Nie zaszkodzi jednocześnie przypomnieć, że ta krzycząca o prawach i przywilejach mniejszości lewica, gdy sprawowała władzę, to problem przeciwników politycznych i to nie tylko tych, którzy byli w mniejszości, ale często też tych będących większością, załatwiała przy pomocy szafotu, szubienicy, komór gazowych albo strzału w tył głowy, a nawet jeżeli dziś nie posuwa się aż do tak radykalnych metod, to dalej nie jest w tej kwestii wzorem godnym naśladowania. W zlewaczałej Europie nie można sprawować ważnych funkcji publicznych i jednocześnie być katolikiem o sprecyzowanych poglądach (vide: sprawa Rocco Butiglione). Lewacy, choć sami kościoły omijają szerokim łukiem, odmawiają swym politycznym przeciwnikom prawa do uczestnictwa we mszy świętej (vide: sprawa ks. Jacka Międlara i obchodów 82-giej rocznicy powstania ONR). Przykłady takiego postępowania można by mnożyć w nieskończoność i na tej podstawie ukazać całą hipokryzję i demagogię tego, co o poszanowaniu praw mniejszości mówi lewica.
 
  Redaktor Celiński ma rację w jednym. To jest wojna kulturowa! Trwająca gdzieś tak, od czasów Oświecenia, a już na pewno Rewolucji Francuskiej.
Za tym, co redaktor Celiński lekceważąco nazywa "demokracją większościową" stoi ład i porządek wielowiekowej cywilizacji łacińskiej, wyrastającej z chrześcijaństwa i opartej na chrześcijaństwie.
A z drugiej strony jest Marks i Engels, Lenin i Stalin wraz z Hitlerem, Bierut i Gomułka, Jaruzelski i Kwaśniewski z Kiszczakiem, Krytyka Polityczna i Liberte z Gazetą Wyborczą i Newsweekiem, Hartman i Sierakowski z Lisem i Wojewódzkim, Środa i Senyszyn ze Szczuką, wreszcie oderwany od rzeczywistości establishment Unii Europejskiej w całej swej okazałości, z "królową" Angelą na czele! (Bardzo przepraszam wszystkich wrogów cywilizacji łacińskiej, których z braku miejsca pominąłem, a którzy powinni się tu znaleźć. Na pewno jeszcze nie raz trafi się okazja, by was wymienić.)
Takie są właśnie realia tej wojny kulturowej, o której mówił redaktor Celiński.
Nie dajcie się, Szanowni Czytelnicy, zwieść pozorom!
Nie dajcie się nabrać!
 
Lech Mucha
 
 
Tekst ukazał się drukiem w tygodniku Polska Niepodległa

Img,: http://www.wykop.pl/wpis/1781521/lewactwo/   @kot
5
5 (1)

6 Comments

alchymista's picture

alchymista
Panie Lechu, ma Pan rację w samym meritum, natomiast niepotrzebnie obudowuje to Pan ideologią. Takie jest moje zdanie.

Problem tyranii mniejszości nad większością nie jest wyłącznie domeną ustrojów czy ideologii lewackich. Ten problem dotknął nasz chrześcijański kraj w połowie XVII wieku. Argumenty były niezmiernie podobne: każdy głos jest równy, zatem każdy ma takie samo prawo do wpływania na sprawy państwa. Przede wszystkim chodziło o to, aby zablokowac prace izby poselskiej. Chodziło o to, aby posłowie nie mogli gromadzic sie wokół idei i forsować tych idei w parlamencie. By nie istniał wspólny światopogląd, umożliwiający podejmowanie decyzji. Należało więc rozczłonkować izbę poselską, skłócić ją, podzielić ją na wiele kłócących się ze sobą mniejszości, a ideologię sarmacką zdeprawować i wypaczyć..

I tu jest sedno tej lewackiej argumentacji (i prawackiej także, bo tendencje pseudo-sarmackie są u prawaków silnie obecne). W najlepszym razie, zakładając, że lewacy mają dobre intencje (przynajmniej niektórzy), idealny ustrój demokratyczny wg nich polegałby na tym, że poszczególne mniejszości negocjowałyby między sobą swoje przywileje, powiedzmy, samotni ojcowie negocjowali by z lesbijkami, pederaści z "heterykami", a wszyscy byliby w tym "równi", to znaczy nie byłoby żadnej hierarchii wartości. W najlepszym razie. W praktyce oznaczałoby to jednak degradację tych, którzy wcześniej mieli naturalne prawa na rzecz przywilejów mniejszości.
Lech 'Losek' Mucha's picture

Lech 'Losek' Mucha
Ja chyba raczej protestuję przeciw dobudowywaniu iodeologi przez lewicę. Oni nam wmawiają, że demokracja z definicji wymaga specjalnych praw mniejszości, mając na myśli swoje. Ja uważam, że w ramach demokracji każdy ma prawo głosić prawie każde przekonania i nawoływać większość do poszanowania swoich przywilejów mniejszości, ale i tak większość decyduje o tym, czy można te przywileje przyznać. A lewica, jak odmówić im jakichś przywilejów, albo jak odmówić im specjalnych praw, często sprzecznych z prawami naturalnymi, uderza w lament twierdząc, że to prześladowanie mniejszości. To jest włąsnie ideologia, moim zdaniem.
Oczywiście każde narzucanie "z góry", każdych przywilejów, czy to przez lewicę, czy też przez prawicę, każde takie działanie jest wciskaniem ciemnoty.
 
Lech "Losek" Mucha
max's picture

max
Konstruowane z potrzeby chwili nonsensy.
Demokracja z definicji to rządy większości, której delegowani w wyborach przedstawiciele mogą, praktycznie, zrobić wszystko. Nasze udtawodawstwo, wymagające przykładowo 2/3 głosów w Sejmie to tylko jedna z wielu możliwości. Również i te zapisy mogą zostać zmienione - wolą większości parlamentarnej, która jest odbiciem bieżącej woli obywateli - suwerena.
Tu nie ma świętości - świętością jest decyzja głosujących.

Jeśli komuś się ten ustrój nie podoba (przyznaję że i mnie się nie do końca podoba :)), niech przestanie bredzić o "obronie demokracji", bo to czysta hipokryzja. Niech optuje za oligarchią, monarchią, demokracją ograniczoną - tak, aby jego ukochane "elity" zawsze miały głos decydujący, niezależnie, co "ciemny motłoch" sobie powrzuca do urny.

Sprawa jest prosta jak budowa cepa. Oczywiście, takiego Celińskiego i innych obowiązuje politpoprawność językowa i, choć chciewliby czegoś innego, pierniczą o demokracji. Żeby się nazywało, a żeby rządzili nasi. O to chodzi.

Szczerze? Nie mam nic przeciwko temu, aby PiS rozmontował "demokratyczne fundamenty" tej republiki bananowej, którą jest obecnie Polska. 27 lat eksperymentu z "vox populi" może wystarczy? KOmu zawdzięczamy 8 lat rządó PO, wcześniej czerwono-różowe koalicje? Politykom? Nie - głosującym. I żadnym usparwiedliwieniem nie jest fakt, że elektorat został ogłupiony i zmanipulowany, a tak często się mówi. Został ogłupiony, czyli jest głupi, został zmanipulowany, czyli na manipulację jest podatny. Ergo - nie kwalifikuje się, en masse, do podejmowania decyzji. W zeszłym roku stałsię mały cud, wspólnym wysiłkiem patriotów, ludzi myślących, udało się wybory wygrać, i to dwa razy.

Że bez ogródek? A co powiedzieć o narodzie, który parę lat po upadku podobno tak znienawidzonego komunizmu, wybiera sobie Kwaśniewskiego na prezydenta, a SLD jako "siłę wiodącą"? Więcej przykładów? Nie trzeba daleko sięgać.

Oczywiście, Kaczyński i PiS "rewolucji" nie zrobią. Żałuję. Fani demokracji, z kolei, mogą się cieszyć - będzie praworządnie.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Lech 'Losek' Mucha's picture

Lech 'Losek' Mucha
Konstruowane z potrzeby chwili nonsensy.

Nie sądzę żeby z potrzeby chwili. To już trwa ładnych parę dziesięcioleci, o ile nie więcej. I to są oczywiście nonsensy, ale znajdują duży poklask wśród naiwnych, a to jest bardzo niebezpieczne.
Demokracja jest tak ułomna jak jest, głównie dlatego,że głosujący nie mają dostępu do rzetelnej wiedzy poprzez  kontrolę mediów przez establishment, a co gorsza nie chce się im w większości poszukać i dojść nawet do tej prawdy, którą mogą osiągnąć. Potem jeszcze następny wysiłek, żeby zrozumieć...

Bliska mi osoba zapytała mnie nie tak dawno, co to jest KOD.Powiedziałem jej, że jak ona w obecnej sytuacji nie wie, co to jest KOD, to powinno się jej odebrać prawo do głosowania... Potem się dziwić, że wygrywa Kwach... Bo ma niebieskie oczy...

Celiński, jak i cała lewica mówi te oczywiste kłamstwa dobrze wiedząc,że nie o demokrację chodzi. wiedzą, że na prawdzie nie zdołają nic ugrać, stąd te ściemy.
Lech "Losek" Mucha
max's picture

max
Kiedyś też tak myślałem.
Że jeśli tylko ludzie byliby właściwie poinformowani, to zdrowy rozsądek powinien wygrywać.
Niestety, już dawno w to nie wierzę.

Wyborcy, w przeważającej większości, nie chcą być rzetelnie informowani. Potzrebują "wiedzy", która pozostaje w zgodzie z ich przekonaniami, na niewygodne newsy reagują niewiarą, w skrajnym przypadku agresją. I nie tylko lemingi. I nie tylko w Polsce.

Ignorancja głosujących, populizm polityków, medialne pranei mózgów - wszystko to immanentne elementy systemu, który eufemistycznie określamy mianem demokracji. Kamieniem węgielnym tej piramidy hipokryzji jest zaszczepione (celowo i pracowicie) ludziom przekonanie, że jest to jedyny właściwy i sprawiedliwy ustrój. Dogmat, którego podważanie jest niedopuszczalne. 

I w Polsce, i w innych krajach dostrzegamy, że ta cała demokracja szawnkuje i nie działa jak należy. Wynosi do władzy tępe pazerne kreatury, cwanych manipulantów, złodziei i hohsztaplerów. Nagminnie, świętem jest, jeżeli stanie się inaczej.
A jakie są wytłumaczenia? Na przykład takie, jak przedstawiłeś wyżej. Rozwinięciem może być teza następująca: manipulujące media, zepsuci politycy, biedni ogłupieni ludzie, którzy przecież "chcą dobrze". Czy aby na pewno "chcą dobrze"?

Demokracja to utopia. Równie niebezpieczna jak komunizm, bo stoi w sprzeczności z naturą ludzką. Gdyby wszyscy byli aniołkami (mądrymi aniołkami, zaznaczę) to mielibyśmy demokratyczny raj. CZy komunistyczny, gdzie człowiek człowiekowi barankiem, a wszyscy chcą się dzielić i tylko patrzą komu by tu pomóc.

pozdrawiam serdecznie :)

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Lech 'Losek' Mucha's picture

Lech 'Losek' Mucha
Zgadzam się, że to utopia. Żeby demokracja zadziałała, media musiały by być obiektywne, a ludzie musieli by zadać sobie trud zrozumienia tego, co się do nich mówi. I jedno i drugie jest trudne do osiągnięcia.
Jeżeli jeszcze dodać do tego wiedzę wypływającą z tzw  eksperymentu  Calhouna z1968 r i hipotezy S-nastu, to biała rasa nie ma szansy na przetrwanie.
 
Lech "Losek" Mucha

Więcej notek tego samego Autora:

=>>