Nie tak dawno nakładem Frondy ukazał się świetny „Raport o gender” Agnieszki Niewińskiej, wobec którego bezbronni byli nawet niektórzy przedstawiciele mainstreamu (np. Krzysztof Varga z „Gazety Wyborczej”), teraz, od innej strony, tematem zajmuje się w „Idiotyzmach feminizmu” Magdalena Żuraw. O ile Niewińska koncentrowała się na opisie gender studies, genderowych imprez i suchym przedstawieniu praktycznej strony zjawiska (programy edukacyjne, źródła finansowania, placówki, zajmujące się propagowaniem idei itd.), o tyle Żuraw metodycznie, punkt po punkcie demoluje kolejne mity i bzdury, jakie przewijają się przez stronice feministycznych publikacji i manifestów.
Czego tu nie ma… Rodzina teraz i na przestrzeni wieków, rola kobiety w średniowieczu i dziś, kwestia wykształcenia, parytetów, aborcji, przemocy w rodzinie, praw wyborczych… Magdalena Żuraw sypie danymi i przykładami z całego świata i z całej niemal historii, falsyfikując kolejne tezy i hasła. Ot, choćby parytety właśnie. Lista państw z najwyższym udziałem kobiet w parlamentach wygląda zaskakująco (warto samemu się przekonać), ale też nie bez powodu nie pojawia się jako argument „za”. Albo taka rola kobiet w średniowieczu – niby wypadałoby to wszystko wiedzieć, a jednak można się trochę zdziwić. Zwłaszcza, jeśli za bardzo przesiąknie się stereotypami, modnymi w dzisiejszych czasach.
Książeczka Żuraw zbudowana jest według schematu – polemiczne omówienie danego zagadnienia + ciekawostka, historyczna, społeczna lub polityczna. Początkowo wzbudziło to we mnie pewne obawy, jednak szybko okazało się, że niepotrzebnie. Nie wiem, czy autorka załapała się na „Odcinki” Jacka Kwiecińskiego, publikowane ładnych kilka lat temu w „Gazecie Polskiej”, niemniej jest w jej pisaniu coś z najlepszych czasów tej rubryki, będącej wówczas głównym źródłem wiedzy (wtedy dla nas jeszcze będącej raczej zabawną abstrakcją) o absurdach poprawności politycznej.
O ile nie lubię bardzo modnego w slangu liberalnej młodzieży określenia „masakruje” w stosunku do rozmaitych polemik, o tyle do „Idiotyzmów feminizmu” pasuje ono całkiem nieźle, właśnie to bowiem robi z nimi Magdalena Żuraw. Jako całość ta książka broni się znakomicie, niemniej ja polecam ją jeszcze bardziej w pakiecie ze wspomnianym „Raportem…” Niewińskiej. Przy czym wtedy zacząć lepiej będzie od tej drugiej.
Magdalena Żuraw, Idiotyzmy feminizmu, Fronda 2014
Czego tu nie ma… Rodzina teraz i na przestrzeni wieków, rola kobiety w średniowieczu i dziś, kwestia wykształcenia, parytetów, aborcji, przemocy w rodzinie, praw wyborczych… Magdalena Żuraw sypie danymi i przykładami z całego świata i z całej niemal historii, falsyfikując kolejne tezy i hasła. Ot, choćby parytety właśnie. Lista państw z najwyższym udziałem kobiet w parlamentach wygląda zaskakująco (warto samemu się przekonać), ale też nie bez powodu nie pojawia się jako argument „za”. Albo taka rola kobiet w średniowieczu – niby wypadałoby to wszystko wiedzieć, a jednak można się trochę zdziwić. Zwłaszcza, jeśli za bardzo przesiąknie się stereotypami, modnymi w dzisiejszych czasach.
Książeczka Żuraw zbudowana jest według schematu – polemiczne omówienie danego zagadnienia + ciekawostka, historyczna, społeczna lub polityczna. Początkowo wzbudziło to we mnie pewne obawy, jednak szybko okazało się, że niepotrzebnie. Nie wiem, czy autorka załapała się na „Odcinki” Jacka Kwiecińskiego, publikowane ładnych kilka lat temu w „Gazecie Polskiej”, niemniej jest w jej pisaniu coś z najlepszych czasów tej rubryki, będącej wówczas głównym źródłem wiedzy (wtedy dla nas jeszcze będącej raczej zabawną abstrakcją) o absurdach poprawności politycznej.
O ile nie lubię bardzo modnego w slangu liberalnej młodzieży określenia „masakruje” w stosunku do rozmaitych polemik, o tyle do „Idiotyzmów feminizmu” pasuje ono całkiem nieźle, właśnie to bowiem robi z nimi Magdalena Żuraw. Jako całość ta książka broni się znakomicie, niemniej ja polecam ją jeszcze bardziej w pakiecie ze wspomnianym „Raportem…” Niewińskiej. Przy czym wtedy zacząć lepiej będzie od tej drugiej.
Magdalena Żuraw, Idiotyzmy feminizmu, Fronda 2014
(7)
9 Comments
O praktykowanym zidioceniu
03 February, 2015 - 11:54
Zlikwidowali seminarium - bo skojarzyło im się z łacińskim słowem semen - nasienie. A fe!, to takie obrzydliwie samcze! Wprowadzili więc FEMINARIUM
Po drugi (i najciekawsze) - w progrmie studiów znalazły się WARSZTATY WAGINALNE. Nawet strach sobie wyobrażać, co tam się mogło dziać...
Be careful what you wish for, cause it may come true.
@Jonathan
03 February, 2015 - 17:01
W sumie takie to dziwne, że one są wśród nas. Czego od nas chcą? Do czego dążą? Jaka jest ich rzeczywistość idealna? Czy jest osiągalna? Kto im za to płaci? I czy jest do cholery, jakikolwiek facet, który by im mógł dogodzić?
Ależ Alchymisto... jak możesz
03 February, 2015 - 17:22
;)
Myślę, że kilka lektura kilku artykułów zpewnego bardzo interesującego portalu od razu udowodni Ci, że nic w tym dziwnego, że są... ;)
http://codziennikfeministyczny.pl/gazeta-wyborcza-proponuje-kalendarz/
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
@Max
03 February, 2015 - 18:08
Zastanawiam sie, czy feministki nie mają czegoś wspólnego z dewotkami. Może to być też jakaś pokraczna odmiana tzw. "kobiety z zasadami". Taka kobieta "i chciałaby, i nie chce". Chciałaby - bo to w końcu naturalne, ale "nie chciałaby" - bo chce sobie wynegocjować to i owo w "zamian". Efekt tego jest taki, że nie stwarza szansy takiemu panu, który by ją i czule wypiescił i wycałował, ale takiemu, który by płacił za to, że ona nie ma z tego żadnej przyjemności.
Dosadnie rzecz ujmując: "opłaca się być zimną rybą, a od orgazmów to mam wibrator".
Ciężka pomyłka...
Alchymista & All
03 February, 2015 - 20:44
Be careful what you wish for, cause it may come true.
Post scriptum
03 February, 2015 - 18:17
Tak sie składa, że nawet głupek może powiedzieć coś ciekawego a nawet mądrego. Więc i ja dodam swoje trzy grosze. Z jakichże to tajemniczych powodów proszki od bólu głowy sa dla kobiet powszechnie dostępne, choć dla zdrowia i higieny byłoby lepiej, gdyby zamiast łykania chemii kobiety dostały ustawowo trzy dni bezpłatnego urlopu w miesiącu?
Gdyby skądinąd urodziwa pani Magdalena Żuraw wpisała mój postulat do swojego programu wyborczego, na pewno bym na nią zagłosował.
Nawet i tak kuriozalny portal
03 February, 2015 - 18:29
Natomiast znajduje się gdzieś tam (i nie jeden jak sadzę, jeden to czytałem ja) pamiętniko-poradnik mężczyzny: jak starać się być idealnym feministą. To dopiero lektura!
Niestety, nie udało mi się na poczekaniu tego cennego tekstu odnaleźć, żałuję. :)
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
@Max
03 February, 2015 - 18:42
Chodzi mi o to, że skuteczny i dobry moralnie prawicowy polityk powinien bez oporów studiować pomysły przeciwnika i wdrażać to, co mieści się w prawicowej idei i konwencji, nawet jeśli czasem oznacza to drobny eksperyment. Pisząc o 3 dniach wolnych dla kobiety po prostu uznaję jej naturę za rzecz przyrodzoną. W sposób naturalny uderzam tym samym w ideologię genderyzmu. Nie odbieram jednak kobiecie prawa do uczestnictwa w rynku pracy. Raczej "urealniam" to uczestnictwo i zmniejszam koszty opieki zdrowotnej także.
All, Alchymisto
04 February, 2015 - 00:34
Proszę bardzo, oto program Dni Cipki z 2010, z bloga chyba FYMa:
9.04 (piątek) gra wstępna w UFIE
* wernisaż projektów Agnieszki Dellfiny, Beaty Sosnowskiej, Marty Zdulskiej i innych
* performens grupy 'Teraz Poliż'
10.04 (sobota) dzień cipki w Obiekcie Znalezionym
* warsztaty dla dziewczynek
* tworzenie szablonów na koszulki i znaczków
* promocja książek Wydawnictwa Czarna Owca ("Wielka Księga Cipek" i "Kobieca ejakulacja i punkt G")
* interaktywna instalacja "a ty jak na nią mówisz?" oraz film "Monologi waginy"
* pokaz filmu "Petals. A journey into self discovery" Becka Peacocka wraz z dyskusją z udziałem zaproszonych gościń (Alicja Długołęcka, Anna Zdrojewska)
* pokaz mody inspirowany kobiecą seksualnością
* cipkowe gadżety, ubrania, smakołyki i drinki oraz niespodzianki!
* afterparty "greatest hits... remixed" double trouble vs siostry
11.04 (niedziela) schodzimy głębiej w UFIE
* warsztaty waginalne z Alicją Długołęcką
* warsztaty plastyczne z Beatą Sosnowską
* warsztaty performensu z Moniką Rak i Agnieszką Małgowską (Żeński Tandem Twórczy)
* "pogaduszki pochwy" - czytanie polskich monologów waginy
* "wagina wielkiej bogini" - spotkanie z Agnieszką Kraską i Ewą Bury
* filmy, wystawa, rozmowa w kręgu
* a na deser w sobotę 17.04 impreza Vagina Fabulosa w Śnie Pszczoły!
program będzie jeszcze rósł i rozkwitał!
Organizatorki: Boyówki Feministyczne i UFA.
"Dyskusja z udziałem zaproszonych gościń..."
Skopiowałem to dla momentami kapitalnych komentarzy.
Rozwalił mnie zwłaszcza jeden:
2010-03-09 17:53
Dobranoc
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>