Umbra

 |  Written by alchymista  |  3

Żeby uciec przed własnym cieniem trzeba wyjechać do krajów równikowych. Ale nawet tam może nas dopaść inny cień, który czasem mieszka w naszym umyśle i w naszym sercu. Cień, który wyżera nam nadzieję niczym dementor z cyklu Harrego Pottera.

Urszula le Guin musiała pisać Czarnoksiężnika z archipelagu będąc pod wpływem jakiejś iskry geniuszu. Późniejsza jej twórczość przesycona ideologią gendero-coś-tam nie budzi już mojego entuzjazmu. Najwidoczniej wielka pisarka nie pokonała swojego cienia (ach ci mężczyźni – wszędzie ich pełno), choć przeczuwała, że to jednak jest możliwe. Bo Ged zwyciężył. Nieopatrznie wyczarował cienia z nicości, uciekał przed nim przez wiele dni, ale gdy podjął męską decyzję, aby się z nim rozprawić, to nie cień pożarł go, lecz on sam pożarł cień.

Ładnych kilka lat temu Muzeum Historii Polski zorganizowało wystawę pod hasłem „Odważmy się być wolnymi”. To była pewnie trawestacja „nie lękajcie się”. Odejmijmy jednak na chwilę motywy religijne i zastanówmy się nad sensem owego „Odważmy się być wolnymi”. Co to właściwie znaczy konkretnie dzisiaj?

Jesteśmy dzisiaj narodem sfrustrowanym i przesyconym różnorakimi lękami. Po 10 kwietnia naprawdę mało kto wierzy, że nasz kraj jest bezpieczny, ale równie mało kto potrafi się do tego przyznać. Strach przed przyznaniem się do prawdy, strach przed stanięciem w prawdzie jest tak silny, że wszystkim, którzy mówią nam „nie bójmy się być wolnymi” chętnie przypinamy łatki oszołomów. Boimy się głośno powiedzieć co myślimy, bo wtedy „oszołomy na pewno dojdą do władzy i będzie to samo co na Ukrainie – rzeź i pożoga, albo jeszcze gorzej – wybuch jądrowy nad Warszawą”. Najchętniej przyjmujemy pozę „flegmatycznego brytyjczyka”, który ocenia to co się dzieje na Ukrainie jako ruchawkę jakiegoś prymitywnego plemienia przeciw białemu człowiekowi. Tak jakbyśmy my sami nie byli także tym prymitywnym plemieniem „czarnoroboczych”. Tak jakby to nas w ogóle nie dotyczyło. Odsuwamy cień, gotowiśmy uciec przed nim aż na sam równik; cóż kiedy ta ucieczka nie ma końca, a cień prędzej czy później nas dopadnie. Może później.

Chyba, że... Chyba, że wyjdziemy mu naprzeciw.

 

Jakub Brodacki

5
5 (4)

3 Comments

alchymista's picture

alchymista
:-)
Niestety poza wygodnego obserwatora nie jest nam już dana.

Przypominam sobie jak wyglądała moja wizyta w cyrku ze słoniami, gdy byłem mały. Siedziałem w loży i widziałem wszystko zbyt blisko. Na scenę wparadowało sześć słoni. Słonie, jak to słonie, kołysza na boki tymi swoimi opasłymi brzuchami. Byłem pewien, że jeden z nich za chwilę przechyli się i upadnie prosto na mnie. Nie wiem jak to sie stało, ale nagle znalazłem się nie w loży, tylko gdzieś w okolicach czwartego rzędu krzeseł. To sie nazywa "mieć duszę na ramieniu".
polfic's picture

polfic
"Niestety poza wygodnego obserwatora nie jest nam już dana."

Ale większość nie zdaje sobie z tego sprawy. :)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>