1939

 |  Written by Smok Eustachy  |  0

Wyobraźcie sobie że jest rok 1943 albo 1944. My mamy jakieś 6 dywizji a Sowiet ma coś koło trzystu. Jedenaście milionów ludzi pod bronią ma. To kto będzie najważniejszym sojusznikiem Anglii i USA? Kto będzie ich ukochaną duszeńką której będą chcieli nieba przychylić? Której wszelakie zachcianki będą realizować? Chuchać i dmuchać?

*

Wyobraźcie sobie, że mamy rok 1939. Francja ma z Niemcami granicę 200 kilometrów (słownie: dwieście kilometrów), nie jest w stanie nic obejść przez Belgię. Może uderzać dopiero po długotrwałej mobilizacji. To ile czasu zajmie im przygotowanie jakiejś konkretnej ofensywy.

*

Jakie odczucia, przeświadczenia, intuicje w Aliantach Zachodnich musiało wzbudzić odpalenie przez nas Katynia?

*

Czy wiecie, że frankofony twierdzą, że Francja nie złamała żadnych zobowiązań bo ich nie było? Nieratyfikowane były?

*

Czy w 1939 roku (celowo nie podaję miesiąca) było przekonanie silne, że klęska Polski nic nie zmieni, bo Niemcy będą musieli tak czy siak trzymać na swej wschodniej flance potężne siły jako zabezpieczenie przed ZSRS?

*

Plan obrony nie został sprawdzony przez grę wojenną bo nie dało się (i dalej nie da) stworzyć planu który by się w takiej grze utrzymał? Dopuszczenie przez nas do upadku Czechosłowacji (1938 rok) przekreślało wszelakie szanse i wtedy trzeba było oponować.

*

Czy Powstanie Warszawskie mogło otrzymać jakąkolwiek realną pomoc?

image

II

Nie wiem jakie są reakcje Parysa na ostatnie wydarzenia i nie jestem ciekaw. Nie wiem czy przetrzymam jego ewentualne wynurzenia, bo jest on typowym eksponentem pisoskiego sposobu myślenia. Mamy bowiem problemy 3: rakieta, Wołyń i zboże. Nie trudno się domyślić, że to my jesteśmy odpowiedzialni za ich pojawienie się, podobnie jak za powyższe. To jest nasz problem że jesteśmy niewiarygodni, bo w każdej chwili może komuś odwalić moralne wzmożenie i zacznie drzeć mordę i machać rękami.

 

Tymczasem słusznie wskazuje redaktor Ziemkiewicz, że nasza polityka zagraniczna oparta jest na założeniu, że robimy wszystko czego od nas chcą i nie chcą bez żadnych warunków. I oni sami się domyślą jak się odwdzięczyć. Cokolwiek by robili z takim nastawieniem, to spaszczą. Weźmy pierwszy aspekt, czyli określenie naszych interesów. Weźmy rakiety: czy w naszym interesie jest nagłaśnianie i protesty? To najpierw ustalmy aby w następnym etapie targować się z innymi.

Podobnie było ze zbożem. Przy okazji Wołynia natomiast zderzyliśmy się z normalnością. Normalne jest, że każdy ciągnie do siebie. Tylko u nas jest taka dziwna mentalność przepraszająca, będąca aberracją na skalę światową. Jak chcieliśmy coś ugrać to trzeba było przed wysłaniem czołgów postawić postulata jakieś. Nie postawiliśmy. Tera to już po ptokach. 

3.5
3.5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>