Córka generała zamordowana w Katyniu (2)

 |  Written by Godziemba  |  0

Janina Lewandowska została w swoje 32 urodziny zamordowana przez Sowietów w Katyniu.

 

        Po wybuchu wojny zmobilizowana zgłosiła się do swej jednostki.  Przed wyjazdem nie zdążyła pożegnać się ze swym niedawno poślubionym mężem. Po wkroczeniu Niemców do Poznania, Mieczysław Lewandowski został aresztowany przez gestapo i osadzony w barakach obozu przejściowego przy ul. Głównej, skąd wywieziono go do Generalnego Gubernatorstwa.

 

       Jej młodsza siostra Agnieszka wyjechała do Warszawy, gdzie podjęła działalność w Niepodległościowej Organizacji Wojskowej „Wilki”, tej samej, do której należał m.in. Janusz Kusociński. 29 marca 1940 roku

 

       Została aresztowana na początku kwietnia 1940 roku przez gestapo. Najpierw osadzono ją na Pawiaku, ale dwa miesiące później, 21 czerwca 1940 roku, rozstrzelano w grupie więźniów w Palmirach.

 

       Transport, w którym znajdowała się Janina, został skierowany do Lublina, gdzie już dojechał rzut kołowy bazy lotniczej, do której miała skierowanie. „W dniu 3 września 1939 r. opuściliśmy Poznań – wspominał Władysław Nycz - (Janka, ja i dwóch kolegów z Aeroklubu) z myślą dostania się do Łucka, gdzie podobno przeniósł się 3 Pułk Lotniczy. Wyjechaliśmy więc pociągiem towarowym udającym się do Warszawy. Dojechaliśmy tylko do Nekli, a ponieważ tory kolejowe były zniszczone, poszliśmy dalej w kierunku na Wrześnię, licząc na jakiś szczęśliwy przypadek. I rzeczywiście. Po paru kilometrach natknęliśmy się na rzut kołowy 3 Pułku Lotniczego, dowodzony przez płk. pil. Pniewskiego. Pozwolił nam zabrać się z nimi i tak, jadąc nocami, a odpoczywając w dzień, dojechaliśmy do Łowicza. 8 września przybyliśmy do Lublina. Na drugi dzień, 9 września ruszyliśmy dalej na wschód w kierunku na Trawniki i Łuck.”

 

       Po wielu perypetiach grupa dotarła do stacji kolejowej w Kopczyńcach koło Tarnopola, gdzie nastąpił wyładunek i marsz na południe.

 

        Gdy 18 września koledzy z aeroklubu dowiedzieli się o przekroczeniu granicy przez Sowietów, postanowili uciekać na Węgry.

 

      „– Jedź z nami – namawiali Jankę. – Mamy mercedesa. – Ja zostaję”.

 

           22 września pod Husiatyniem oddział otoczony został przez sowieckie czołgi i wzięty do niewoli. Żołnierzy umieszczono w budynku szkolnym.

 

            „W klasie, w której się znalazłem, - wspominał Stanisław Krzyżaniak - zauważyłem grupę polskich lotników. Wyraźnie trzymali się razem. Było wśród nich kilku oficerów, których jeszcze nie odłączono od reszty żołnierzy. Najstarszym rangą w grupie był kapitan lotnictwa oraz, co budziło moje szczere zdziwienie, kobieta w lotniczym kombinezonie. Miała około 30 lat, krótko przycięte ciemne włosy i wysportowaną figurę. […] Jej koledzy odnosili się do niej z wielkim szacunkiem. Między innymi oddali jej na noc jedyną ławkę, jaka pozostała w klasie”.

 

        W trakcie transportu opiekowała się rannym. „Kobieta w lotniczym kombinezonie, wysoka, szczupła, ciemnowłosa, miała nie więcej niż 30 lat. – wspominał Adam Kiełbiński - Przez cały czas stała oparta o ścianę wagonu i milczała. Sprawiała wrażenie bardzo opanowanej.– Może w tej sytuacji ja się na coś przydam, panie majorze – zwróciła się do mnie. – Pani? Owszem. Tam pod ścianą na lewo leży ciężko ranny żołnierz. Najdalej jutro umrze. (…) Proszę posiedzieć trochę przy nim. Chyba lżej mu będzie umierać. Przybyła kobieta bez słowa skinęła głową. Podeszła do rannego i uklękła przy noszach. Nie zważała na to, że te nosze stały w wielkiej kałuży gnoju, ani na fetor, który bił od umierającego. Zdjęła z głowy chusteczkę, którą miała przewiązane włosy, i delikatnie otarła nią twarz rannego. Potem uklękła i wzięła go za rękę. Tak trwała, dopóki pociąg nie zatrzymał się i strażnik nakazał przybyszom opuścić wagon”.

 

       Po kilku tygodniach piloci, w tym Janina Lewandowska zostali przewiezieni do obozu w Ostaszkowie, a następnie do Kozielska. „Przywieziono ją z grupą 80 polskich oficerów i zakwaterowano w schowku pod schodami” – wspominał Filip Kowalski.

 

        W obozie zetknął się z nią kpt. Wacław Mucho. „Tak się złożyło, że przychodziła dość często do domu nr 17, gdzie i ja kwaterowałem na pryczy I piętra, by widzieć się z dwoma swymi znajomymi, m.in. ppor. lek. dr. Kulikowskim Michałem, lekarzem pułku lotniczego z Wileńskiego, młodym człowiekiem około lat 28–29. (…) Ubrana była w polski mundur lotniczy męski, lecz moim zdaniem był wypożyczony, gdyż nie był dopasowany do jej figury. Wzrost jej raczej wysoki, jak na kobietę, szatynka, włosy ucięte…”.

 

         Pomimo, iż formalnie była w 1939 roku w służbie liniowej, Sowieci uwięzili ją w obozie, gdyż doskonale wiedzieli czyją jest córką. Generał w swoich wspomnieniach napisał: „Ja pierwszy poznałem się na tej odmianie ludzkiego zbydlęcenia i wypowiedziałem wojnę bolszewikom na śmierć i życie”.


        „Odnośnie warunków i trybu jej życia w obozie kozielskim, - wspominał Mucho - posiadała ona osobne pomieszczenie, oraz brała udział w konspiracyjnym życiu religijnym obozu, uczestnicząc w tajnych nabożeństwach i wypiekając opłatki Hostii Św., z powodu czego miała ze strony władz obozowych przykrości, ulegając kilkakrotnym rewizjom”.

 

        W marcu 1940 roku w obozie zaczęły rozchodzić się pogłoski o likwidacji. Niektórzy wierzyli w rychłe uwolnienie. Nawet najwięksi pesymiści nie przeczuwali tragedii.

 

         Z początkiem kwietnia zaczęto sukcesywnie wywozić jeńców z obozu w Kozielsku.  Wyjazdy odbywały się w nieregularnych, czasem kilkudniowych odstępach czasu.

 

        Jej nazwisko znalazło się  na dokumencie wywozowym z numerem 0401 z 20 kwietnia 1940 roku. Po przewiezieniu jeńców na stację Gniezdowo, byli oni następnie dowożeni autobusem na miejsce straceń w lesie katyńskim.

 

        W tym samym czasie jej mężowi udało się przedostać do Francji, a następnie na Wyspy Brytyjskie, gdzie walczył w Dywizjonie 307, a potem Dywizjonie 305. Po wojnie nadaremnie szukał żony. W 1948 roku w wydanej  publikacji „Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów” znalazła się informacja, iż „według relacji ocalonych jeńców Kozielska w obozie tym oficerskim zamknięta była jedna kobieta. Była to lotniczka podporucznik, występująca pod nazwiskiem Lewandowska”.

 

 

CDN.

5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>