Zdaję sobie sprawę, że tytuł notki kłóci się z głównym przekazem medialnym w tej sprawie. Z takim, że oto rządzi Polską mąż stanu, na którego w Europie nie mogą się już doczekać. Pozostaje tylko do ustalenia, jakie zaproponować premierowi Tuskowi stanowisko – tak, by było godne tej klasy polityka i by nie narazić się z jego strony na odmowę.
Trwają więc medialne spekulacje, trwa wyliczanka stanowisk, które ewentualnie mogłyby wchodzić w grę i trwa medialna kampania, która ma nas przekonać, jak bardzo w Brukseli cenią naszego premiera. Kto nie chce przeginać, ten napomyka nieśmiało, że stanowisko w Brukseli dla naszego premiera tak do końca jeszcze nie jest pewne.
Najprościej byłoby oczywiście stwierdzić – a niech go sobie wezmą. Tylko, że prawda jest chyba inna i raczej bolesna. Mam przekonanie, że nikt Donalda Tuska w Brukseli nie chce. On był i jest cały czas potrzebny „Brukseli” w Polsce.
Myślę, że premier Tusk doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego coraz bardziej nerwowo reaguje na zadawane w tej sprawie pytania dziennikarzy. Ostatnio na konferencji prasowej odpowiadał tak (za wpolityce.pl):
„Odpowiadając na każde ze 150 pytań w tej kwestii, od wczesnej zimy lub nawet jesieni zeszłego roku: nie wybieram się do Brukseli”.
Czy sądzicie, że gdyby go tam chcieli, to by się nie wybierał?
Zastanówmy się więc – dlaczego premier Tusk, jako wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej jest w Brukseli – mówiąc jak najbardziej oględnie - niepożądany.
Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele.
Zacznę od tego, że moim zdaniem Donald Tusk nie posiada w zasadzie żadnych atutów, które predestynowały by go na jakiekolwiek eksponowane stanowisko.
Autorytetu mu brak, na zarządzaniu się nie zna i na dodatek marny z niego administrator. Ale doskonale wiemy, że w strukturach zarządzania Unii Europejskiej, to akurat nie jest jakaś specjalna przeszkoda. Uważam, że są dużo poważniejsze powody, by ta instytucja premiera Tuska nie chciała. Pierwszym z nich jest chyba brak zaufania.
Bo, czy można mieć zaufanie do kogoś, kto tyle razy obiecywał i z reguły swoich obietnic nie dotrzymywał, albo do kogoś, kto z Putinem po tragedii smoleńskiej przybijał „żółwiki”?
Na nieszczęście dla premiera, przywódcy państw Unii Europejskiej swojego osądu o jakimś polskim polityku nie budują w oparciu o opinie zaczerpnięte z TVN-u, Newsweeka, czy Wyborczej. Przypuszczam, że oni dysponują dokładnymi opracowaniami dotyczącymi wszystkich afer, za które odpowiadają ludzie Platformy. Jeśli tzw. taśmy prawdy o działaczach obozu rządzącego były na sprzedaż, jak podają media, to bardzo by mnie zdziwiło, gdyby obce służby tymi nagraniami jeszcze nie dysponowały. A nie sądzę, żeby dla tych akurat służb najważniejsze było pytanie – kto dokonał tych nagrań?
Poparcie społeczne dla Platformy oraz premiera Tuska i jego rządu – mówiąc delikatnie - spada na łeb i szyję. Po co miałby być potrzebny decydentom Unii polityk bez poparcia społecznego nawet w swoim kraju? Na razie obozowi Platformy wydaje się, że uda się odzyskać poparcie wyborców realizując plan ministra Sikorskiego. Ten z nagrań ministra Sikorskiego o „za**baniu PiS-u sejmową komisją śledczą”. Tylko, że to już chyba nie ten czas i nie takie nastroje społeczne.
Teraz na powołaniu komisji wielu straci – WSI, lewica, premier, jego rząd, jego partia i prezydent Komorowski. Jeśli straci też PiS, to raczej niewiele, bo tu prawda jest po jego stronie, a media - jeszcze prorządowe - wcześniej, czy później też zaczną myśleć o dochodach, które mogą utracić broniąc w tej sytuacji niewłaściwej strony i przegranej sprawy.
Jeśli ktoś obserwuje, co aktualnie się dzieje wokół sprawy zestrzelonego nad Ukrainą samolotu pasażerskiego, to w zestawieniu z działaniami premiera i polskich instytucji państwowych po 10 kwietnia 2010 r. - coraz wyraźniej widzi po stronie polskich władz brak odpowiedzialności, naiwność, zaniechanie, a może i uwikłanie. Zobaczy też matactwa, indolencję, niekompetencję i manipulacje różnych instytucji polskiego państwa, które miały miejsce w związku z tragedią smoleńską. A nie sposób tego wszystkiego oddzielić od działań i odpowiedzialności premiera Tuska. Jak myślicie – czy ktoś rozsądny chciałby u siebie posadzić na eksponowanym stanowisku kogoś, kto w najbliższej perspektywie czasowej będzie miał spore problemy i o kim będzie głośno w kontekście jego zaniedbań, a może i czegoś więcej?
Decyzję w sprawie stanowisk w Unii mamy poznać na koniec sierpnia i dziwnym trafem po wakacjach poznamy też decyzję w sprawie powołania sejmowej komisji śledczej w sprawie weryfikacji WSI. Jak widać - w premierze tli się jeszcze iskierka nadziei.
Redaktor Janecki na portalu wpolityce.pl pisze, że premier Tusk „chce uratować skórę” i „zabiega o stanowisko w Brukseli”. Też mam podobne odczucia, ale kiedy analizuję tą całą sytuacje, to nachodzą mnie duże wątpliwości, czy to się może udać.
Tadeusz Boy-Żeleński zauważył kiedyś celnie, że: -
„Z tym największy jest ambaras, aby dwoje chciało naraz”.
W tym przypadku, ten, co chciałby – udaje, że nie chce, zaś druga strona nawet nie udaje, że chciałaby.
Czy w takim razie premiera może cokolwiek innego uratować?
Chyba tylko dożywotnie zwolnienie lekarskie, albo wycieczka do kraju, z którym Polska nie ma jeszcze podpisanej umowy o ekstradycji.
Trwają więc medialne spekulacje, trwa wyliczanka stanowisk, które ewentualnie mogłyby wchodzić w grę i trwa medialna kampania, która ma nas przekonać, jak bardzo w Brukseli cenią naszego premiera. Kto nie chce przeginać, ten napomyka nieśmiało, że stanowisko w Brukseli dla naszego premiera tak do końca jeszcze nie jest pewne.
Najprościej byłoby oczywiście stwierdzić – a niech go sobie wezmą. Tylko, że prawda jest chyba inna i raczej bolesna. Mam przekonanie, że nikt Donalda Tuska w Brukseli nie chce. On był i jest cały czas potrzebny „Brukseli” w Polsce.
Myślę, że premier Tusk doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego coraz bardziej nerwowo reaguje na zadawane w tej sprawie pytania dziennikarzy. Ostatnio na konferencji prasowej odpowiadał tak (za wpolityce.pl):
„Odpowiadając na każde ze 150 pytań w tej kwestii, od wczesnej zimy lub nawet jesieni zeszłego roku: nie wybieram się do Brukseli”.
Czy sądzicie, że gdyby go tam chcieli, to by się nie wybierał?
Zastanówmy się więc – dlaczego premier Tusk, jako wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej jest w Brukseli – mówiąc jak najbardziej oględnie - niepożądany.
Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele.
Zacznę od tego, że moim zdaniem Donald Tusk nie posiada w zasadzie żadnych atutów, które predestynowały by go na jakiekolwiek eksponowane stanowisko.
Autorytetu mu brak, na zarządzaniu się nie zna i na dodatek marny z niego administrator. Ale doskonale wiemy, że w strukturach zarządzania Unii Europejskiej, to akurat nie jest jakaś specjalna przeszkoda. Uważam, że są dużo poważniejsze powody, by ta instytucja premiera Tuska nie chciała. Pierwszym z nich jest chyba brak zaufania.
Bo, czy można mieć zaufanie do kogoś, kto tyle razy obiecywał i z reguły swoich obietnic nie dotrzymywał, albo do kogoś, kto z Putinem po tragedii smoleńskiej przybijał „żółwiki”?
Na nieszczęście dla premiera, przywódcy państw Unii Europejskiej swojego osądu o jakimś polskim polityku nie budują w oparciu o opinie zaczerpnięte z TVN-u, Newsweeka, czy Wyborczej. Przypuszczam, że oni dysponują dokładnymi opracowaniami dotyczącymi wszystkich afer, za które odpowiadają ludzie Platformy. Jeśli tzw. taśmy prawdy o działaczach obozu rządzącego były na sprzedaż, jak podają media, to bardzo by mnie zdziwiło, gdyby obce służby tymi nagraniami jeszcze nie dysponowały. A nie sądzę, żeby dla tych akurat służb najważniejsze było pytanie – kto dokonał tych nagrań?
Poparcie społeczne dla Platformy oraz premiera Tuska i jego rządu – mówiąc delikatnie - spada na łeb i szyję. Po co miałby być potrzebny decydentom Unii polityk bez poparcia społecznego nawet w swoim kraju? Na razie obozowi Platformy wydaje się, że uda się odzyskać poparcie wyborców realizując plan ministra Sikorskiego. Ten z nagrań ministra Sikorskiego o „za**baniu PiS-u sejmową komisją śledczą”. Tylko, że to już chyba nie ten czas i nie takie nastroje społeczne.
Teraz na powołaniu komisji wielu straci – WSI, lewica, premier, jego rząd, jego partia i prezydent Komorowski. Jeśli straci też PiS, to raczej niewiele, bo tu prawda jest po jego stronie, a media - jeszcze prorządowe - wcześniej, czy później też zaczną myśleć o dochodach, które mogą utracić broniąc w tej sytuacji niewłaściwej strony i przegranej sprawy.
Jeśli ktoś obserwuje, co aktualnie się dzieje wokół sprawy zestrzelonego nad Ukrainą samolotu pasażerskiego, to w zestawieniu z działaniami premiera i polskich instytucji państwowych po 10 kwietnia 2010 r. - coraz wyraźniej widzi po stronie polskich władz brak odpowiedzialności, naiwność, zaniechanie, a może i uwikłanie. Zobaczy też matactwa, indolencję, niekompetencję i manipulacje różnych instytucji polskiego państwa, które miały miejsce w związku z tragedią smoleńską. A nie sposób tego wszystkiego oddzielić od działań i odpowiedzialności premiera Tuska. Jak myślicie – czy ktoś rozsądny chciałby u siebie posadzić na eksponowanym stanowisku kogoś, kto w najbliższej perspektywie czasowej będzie miał spore problemy i o kim będzie głośno w kontekście jego zaniedbań, a może i czegoś więcej?
Decyzję w sprawie stanowisk w Unii mamy poznać na koniec sierpnia i dziwnym trafem po wakacjach poznamy też decyzję w sprawie powołania sejmowej komisji śledczej w sprawie weryfikacji WSI. Jak widać - w premierze tli się jeszcze iskierka nadziei.
Redaktor Janecki na portalu wpolityce.pl pisze, że premier Tusk „chce uratować skórę” i „zabiega o stanowisko w Brukseli”. Też mam podobne odczucia, ale kiedy analizuję tą całą sytuacje, to nachodzą mnie duże wątpliwości, czy to się może udać.
Tadeusz Boy-Żeleński zauważył kiedyś celnie, że: -
„Z tym największy jest ambaras, aby dwoje chciało naraz”.
W tym przypadku, ten, co chciałby – udaje, że nie chce, zaś druga strona nawet nie udaje, że chciałaby.
Czy w takim razie premiera może cokolwiek innego uratować?
Chyba tylko dożywotnie zwolnienie lekarskie, albo wycieczka do kraju, z którym Polska nie ma jeszcze podpisanej umowy o ekstradycji.
(5)
13 Comments
Miły dla serca
28 July, 2014 - 18:14
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary kot.
28 July, 2014 - 19:19
Serdecznie Cię pozdrawiam.
@autor
28 July, 2014 - 20:02
W Polsce to samo - pewnie nawet w PO modlą się żeby odszedł. A ten siedzi i prowadzi tego PO-wskiego Titanica.
W sumie wszyscy mają go dość.
Pozdrawiam
polfic
28 July, 2014 - 22:54
"Niby należy mu się ze strony EU (czyli Niemiec) jakaś nagroda za to co z Polską zrobił...?
Jak to należy? Przecież już dostał medal.
Serdecznie pozdrawiam
@recenzent
28 July, 2014 - 23:01
:))))
Polficu!
28 July, 2014 - 20:22
"mógłby zasiąść w Radzie
28 July, 2014 - 20:31
On już tam był, chyba duchem, bo rada już nie istnieje. Znaczy rozwałił ją a priori :)
To do niego podobne :)
Pozdrawiam
Nie istnieje?
28 July, 2014 - 20:38
Ro, Polficu,
28 July, 2014 - 21:01
Znaczy się rozwalona zostrała nie a priori, przez Tuska, tylko przez Bolka, a posteriori
Nie zmienia to faktu, że Tusk rozwalić potrafi wszystko, w koncertowym stylu. Ma już olbrzymie doświadczenie. W sumie to byłoby w naszym interesie, aby Tusku stanął na czele czegoś tam w Unii.
Rozwali ją błyskawicznie, od wewnątrz i pozamiatane.
A więzienie poczeka, w końcu co ma wisieć.....i co się odwlecze...
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary kot
28 July, 2014 - 22:58
Kotko Szara. Ja przepraszam, że sie wtrącam, ale bardzo mnie zaciekawiłaś - dlaczego w Unii? To nie lepiej by było np. w Rosji?
Jeszcze raz pozdrawiam
Recenzencie,
28 July, 2014 - 23:15
Musielibyśmy tylko zastanowić się nad kolejnością. Rosja groźnejsza, więc może najpierw?
Tylko jak to zrobić, żeby go chcieli????
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
@szary kot
28 July, 2014 - 23:19
No nie wiem. Czasami groźniejszy jest ukryty wróg niż ten otwarty :)
Do Donalda
28 July, 2014 - 21:01
Per rectum ad astra.