Fiasko polskiej elektrowni jądrowej (2)

 |  Written by Godziemba  |  0
Z powodu braku wystarczającej liczby pracowników, fatalnej organizacji pracy oraz złej jakości dostarczanych materiałów budowa elektrowni jądrowej w Żarnowcu stale się opóźniała.
 
      Wkrótce pod decyzji Jaruzelskiego wydano pozwolenie na prace ziemne, a w kwietniu 1982 roku na teren budowy wjechały pierwsze spychacze.
          
      W połowie lat 80. znad jeziora zaczęły wyłaniać się wielkie bloki – „szatniowce” – w których przyszła kadra elektrowni miała się przebierać i przechodzić dezynfekcję.
 
       Od początku szefostwo budowy wciąż mierzyło się z jednym wielkim problemem. Brakowało rąk do pracy.  W „Dzienniku Bałtyckim” od 1982 roku cyklicznie pojawiały się ogłoszenia o zatrudnieniu pracowników budowlanych na budowie elektrowni.
 
       W elektrowni miały pracować dwa reaktory typu WWER-440 zaprojektowane przez Związek Sowiecki, a wyprodukowane w czeskiej Škodzie. Dwunastometrowy, przypominający wielkie cygaro szyb, w którym zostałyby umieszczone, schodziłby kilka metrów poniżej lustra jeziora.
 
      Paliwem dla elektrowni miały być 42 tony niskoprocentowego tlenku uranu (UO₂ wzbogacony rozszczepialnym izotopem 235U, mającego postać malutkich pastylek, które umieszcza się w prętach paliwowych, a potem w kasetach,
 
      W kraju produkowano ponad 70 procent maszynerii potrzebnej elektrowni, w tym całą tak zwaną część konwencjonalną. Z dużych urządzeń w ZSRS zakupiono jedynie główne pompy cyrkulacyjne, tłoczące wodę do reaktora. W Czechosłowacji poza reaktorami zakupiono także cztery pierwsze wytwornice pary. Dwie kolejne – elektrownia potrzebowała w sumie sześciu – powstały w Rafako w Raciborzu.
 
       Elektrownia Jądrowa Żarnowiec miała być nie tylko pierwszą polską jądrówką, ale także ważnym ośrodkiem naukowym. Na potrzeby elektrowni opracowano nowy gatunek stali o podwyższonej wytrzymałości. W Ośrodku Pomiarów Zewnętrznych  przygotowano model rozprzestrzeniania się radionuklidów na wypadek awarii elektrowni. Na dachu Ośrodka zamontowano najnowocześniejszy w Polsce radar meteorologiczny Plessey WF3, z którego pomiary na bieżąco przesyłano do Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
 
       Budowa EJ Żarnowiec była  pierwszą w Polsce inwestycją w sektorze energetyki, dla której wdrożono wielostopniowy kompleksowy system zapewnienia jakości, opracowany na bazie wymagań Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. System ten obowiązywał wszystkich uczestników procesu inwestycyjnego, począwszy od dostawców urządzeń i materiałów, przez wykonawców robót, biura projektowe, a skończywszy na inwestorze.
 
      W związku z ciągłym brakiem rąk do pracy inwestor nie był jednak w stanie wywiązać się z terminów oddawania poszczególnych etapów budowy. Jesienią 1986 roku poślizg na budowie był już tak gigantyczny, iż nie udawało się dalej oszukiwać decydentów w Warszawie. Delegacja sowiecka zagroziła wstrzymaniem dostarczania dalszej dokumentacji niezbędnej do budowy elektrowni w razie pogłębienia się tych opóźnień.
 
       Od 1986 roku na plac budowy zaczęły przybywać zamówione urządzenia, często zanim były potrzebne. Niektórzy kierownicy działów przechowywali mniejsze rzeczy nawet w prywatnych garażach. Na magazyn zaadaptowano też pobliski kurnik. Megadex użyczył swoich hal w Gdańsku i Gdyni.
 
      Kłopot z przedwczesnymi dostawami wynikał z tego, że fabryki musiały się dostosować do terminów, które narzucały zjednoczenia skupiające wszystkie zakłady z danej branży i podlegające bezpośrednio politykom.
 
      Problemem stanowiła także jakość materiałów. W 1986 roku budowa płyty fundamentowej została wstrzymana, gdyż dostarczony cement był tak fatalnej jakości, że nie wykorzystano go nawet do budowy zaplecza.  Ostatecznie płytę fundamentową ukończono dopiero w listopadzie 1987 roku. Półtora roku później, niż pierwotnie planowano.
 
       Przykład ten dobitnie pokazuje, iż choć wdrożono innowacyjny  System Zapewnienia Jakości, to polski przemysł  dopiero uczył się produkować dla tak skomplikowanej i wymagającej inwestycji.
 
      W końcu 1987  fundamenty pod reaktor były wreszcie gotowe, kończyła się też budowa podłoża pod maszynownię i turbozespół (generator prądu wraz z turbiną będący przetwornikiem energii). Równolegle miał się wtedy rozpocząć montaż urządzeń.
 
     O ile w 1987 roku wykonano zaledwie połowę planowanych prac na reaktorowni oraz jedynie 60–70 procent zadań na pozostałych obiektach to  budownictwo hotelowo-mieszkaniowe zrealizowano w ponad 100 procentach.  „Zasuwano ponad normę”, ale nie tam, gdzie było trzeba.
 
     „Brak jest praktycznie gospodarza budowy, - napisano w raporcie SB - ogarniającego całość problematyki i potrafiącego wyegzekwować realizację założonych celów i właściwie, kompleksowo skoordynować poczynania poszczególnych wykonawców. Obecnie zbyt często bierze górę interes danej organizacji przed interesem budowy. W sytuacjach spornych powszechną praktyką staje się wzajemne obwinianie się o niedotrzymanie warunków umowy i przerzucanie odpowiedzialności”.
 
      Na początku 1988 roku elektrownia była ukończona jedynie w ok 30%, mimo że minęła już ponad połowa przewidzianego na budowę czasu.
 
      Narastający kryzys gospodarczy sprawił, iż zaczęło brakować środków na kontynuację inwestycji. Elektrownia Jądrowa Żarnowiec jako sztandarowa budowa PRL coraz bardziej odczuwała bolączki całego systemu. Państwo było w fatalnej sytuacji ekonomicznej. Złotówka leciała na łeb na szyję,  rosła inflacja.  Tylko z powodu spadku wartości złotówki elektrownia musiała zapłacić za urządzenia z importu dodatkowe 2,34 miliarda złotych.
 
     W efekcie ze znacznym opóźnieniem zapłacono Czechom za reaktor, Kiedy w końcu przelano za niego pieniądze, reaktor ruszył w drogę. Z powodu rozmiarów nie mógł pokonać całej trasy „na kołach”, dlatego ze specjalnej ciężarówki został przeładowany na statek, by płynąć Dunajem na południe, potem – dalej statkiem – z portu w Konstancy w Rumunii przez Morze Czarne, Morze Śródziemne i Morze Północne aż do portu w Gdyni.
 
     Fatalna sytuacja najbardziej uderzyła w generalnego wykonawcę. Energobud jesienią 1988 roku miał już 2 miliardy złotych długu ze względu na brak przelewów od inwestora. To z kolei oznaczało, że nie płacił swoim podwykonawcom.
 
     Na zebraniach egzekutywy żarnowieckiego PZPR,  padały wzajemne oskarżenia. „Jeden pion naciska na szybkie wykonywanie prac, a drugi odmawia zapłaty” – denerwował się dyrektor Edward Reczyński.
 
      W związku z galopującą inflacją coraz mniej chętnych zgłaszało się do pracy w Żarnowcu, gdzie pensje nie rosły wystarczająco szybko.  Napięcie wśród robotników było tak duże, że obawiano się strajku.
 
      Szefostwo budowy miało nadzieję, że pieniądze się znajdą, a inwestycja zakończy się powodzeniem. Gdy jednak na jesieni 1988 roku zwrócono się do banku o kolejny kredyt ten po prostu odmówił. Ireneusz Sekuła - wicepremier odpowiedzialny za gospodarkę w rządzie Rakowskiego  rozpoczął bolesne cięcia. Według Henryka Torbickiego arbitralną decyzją wstrzymał dalsze finansowanie budowy elektrowni w Żarnowcu.
 
      To oznaczało, że budowa elektrowni znalazła się na skraju bankructwa.
 
CDN.
Picture:https://scitechdaily.com/new-research-could-help-boost-the-efficiency-of...
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>