Spadkobierstwo Simone de Beauvoir

 |  Written by cogitatio  |  114
 
 
Gdybym miała wskazać naukę przekazaną mi przez rodziców, która okazała się w moim życiu najistotniejsza i miała na nie największy wpływ, byłoby to wpojone mi przekonanie, że najgroźniejszą pułapką, w jaką człowiek może wpaść w życiu, jest bezkrytyczne przyswajanie stereotypów myślenia i niepoddawanie ich krytycznej analizie. Paradoksalnie, dzieje ludzkości dowodzą, że istnieje pewien schemat procesów determinujących przemiany społeczne. To, co wyrasta z niezgody na stereotypy, samo prędzej czy później kształtuje się jako zespół przekonań uproszczonych do granic absurdalności. Taka też okazała się historia idei feminizmu. Postulaty sufrażystek z XIX i początku XX wieku okazują się nie mieć prawie niczego wspólnego z tak zwanym feminizmem trzeciej fali, poza kilkoma chwytliwymi, znaczeniowo już pustymi hasłami.
Feminizm trzeciej fali idealnie wpisuje się w narrację pozornie oczywistych i bezdyskusyjnych postulatów ideologicznych, dotyczących konieczności działań przeciw dyskryminacji człowieka z jego przekonaniami, stylem życia, przynależnością etniczną, itp., itd. Narrację opartą na pewnych aksjomatach łatwo przekształcić w zestaw atrakcyjnych haseł, które wsparte karykaturalną prezentacją oponentów, uwodzą postępowością, humanitaryzmem, świadomością społeczną. I wszystko to ograniczałoby się pewnie jedynie do teoretycznych sporów akademickich, gdyby nie fakt, że zawsze znajdzie się jakiś spryciarz, który jak król Midas, czego nie dotknie, zamieni w złoto.
Rolę Midasa odgrywają zaś we współczesnym świecie potężne molochy korporacyjne, dla interesów których największym zagrożeniem okazuje się zespół wartości stojących u podstaw cywilizacji łacińskiej. Zarządzający nimi ludzie doskonale wiedzą, że nie ma zysku bez inwestycji. W tej sytuacji zaś najlepszą inwestycją jest wsparcie ideologii opozycyjnej wobec konserwatywnych wartości. Dewaluacja tych ostatnich bowiem otwiera drogę do przedsięwzięć mogących stać się maszynką do robienia pieniędzy. W efekcie – żywotnym interesem wspomnianych molochów korporacyjnych jest silne wsparcie feminizmu trzeciej fali.
Metody są rozmaite, tęgie głowy pracują nad tym, żeby były jak najbardziej efektywne. Tworzy się na przykład komitety i fundacje przyznające nagrody za działania na rzecz kobiet. Ot na przykład Międzynarodowy komitet przyznający Nagrodę im. Simone de Beauvoir. Łatwo znaleźć w Sieci informacje, że laureatkami wspomnianej nagrody były między innymi pakistańska uczennica, walcząca z zakazem edukacji dla dziewcząt czy organizacja irańska protestująca przeciw dyskryminacji kobiet w tym kraju. A obok nich nasz rodzimy, założony przez Barbarę Nowacką Komitet „Ratujmy Kobiety”, przede wszystkim w celu zalegalizowania dopuszczalności aborcji, przy czym paradoksalnie walka o prawo do aborcji stanowiła postulat drugiej fali feminizmu z lat 60. I 70. ubiegłego wieku. Okazuje się zatem, że postawiono znak równości między prawem do niebycia obiektem dyskryminacji, a prawem do aborcji. Byłby to może i dość zabawny z logicznego punktu widzenia absurd, gdyby nie tocząca się wokół niego dyskusja związana z eugeniką i postulaty nijak mające się do niedyskryminowania choćby niepełnosprawnych dzieci.
Najbardziej jednak przewrotna jest argumentacja, u podstaw której leży przekonanie, że realizacja praw kobiety związana jest z odrzuceniem jej biologicznej roli. Jednocześnie jednak wyjaśnia, dlaczego wspomniana nagroda nosi imię Simone de Beauvoir. Patronka w istocie realizowała swoje prawa do odrzucenia konwenansów. Tyle, że mówiąc szczerze, jakoś nie tęsknię za czworokątem uczuciowym, a gdybym odczuła nagle seksualny pociąg do innej kobiety, nie widzę specjalnie przeszkód, żeby dać mu upust, bo też i kto byłby mi w stanie tego zabronić. O co więc toczy się walka? Ano o to na przykład, żeby związek homoseksualny nazywać mianem rodziny. Bo rodzina nie ma już służyć wychowaniu dzieci, których przecież można by się pozbyć jeszcze przed urodzeniem. Rodzina ma być zrównana z zespołem przywilejów prawno-socjalnych, pierwotnie służących jej trwałości – w imię ochrony najsłabszych i najbardziej bezbronnych członków – dzieci.
I co nie powinno nikogo zaskoczyć, a co skrzętnie pomija się w feministycznych dyskusjach, to rodzina stanowi najskuteczniejszy system ochrony kobiety. Rodzina ma być gwarantem monogamii, bezpiecznego macierzyństwa, również pod względem ekonomicznym. W tradycyjnej postaci, to na mężczyźnie spoczywa obowiązek ochrony żony i dzieci.
Pewnie jestem staroświecka i kompletnie niedzisiejsza, ale mówiąc szczerze, wcale mi nie zależy na wolności pozbawiającej mnie możliwości posiadania rodziny, w której mam pewność, że mężczyzna, z jakim związałam swój los będzie się mną i moimi dziećmi opiekował i że pewnego dnia nie wytoczy argumentu Sartre`a o bezsensowności monogamii, jaki usłyszała Simone de Beauvoir. Swoją drogą, czy zadałyście sobie kiedykolwiek, drogie Panie feministki pytanie, czy na pewno Simone de Beauvoir była w tym związku szczęśliwa?

 

 
5
5 (5)

114 Comments

Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
fajnie, że tu wylądowałaś.
Pozdrawiam :o)

O "naszych feministakach' trochę szkoda mi pisać, bo żałość.
To jakaś podróba z torbą na łbie. Kochają Mateusza Alimenta...
Zupełny kretynizm.

Jakoś ich nie ma tam, gdzie faktycznie kobiety potrzebują pomocy.
Jest jeszcze gdzieś ta z serduszkiem na czerepie? Popłakalem się niemal ze śmiechu
przy jej występie.
Ja przepraszam za swój język, ale szanuję te panie tak, jak Bęgowskiego.

Uderzyło mnie w tym zalewie bełkotu - te panie pozwalają na eugenikę.
Kobieta może być takim małym Hitlerkiem, jeśli dziecko w łonie się jej nie spodoba.
To jakos tropicielom faszystów nie przeszkadza.

 

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika cogitatio

cogitatio
Miło Cię widzeć :). 
To prawda. Naszych feministek nie widać tam, gdzie kobiety naprawdę potrzebują pomocy. Myślę, że problem w tym, iż ich pomoc ogranicza się do obszarów "odkobiecania". Z ręką na sercu, naprawdę jestem starannie wykształcona i ze sporymi osiągnięciami zawodowymi, ale tym, co uważam za najważniejsze w moim życiu jest macierzyństwo. I jakoś jestem dziwnie przekonana, że należę do przeważającej większości kobiet. Nie czuję się dyskryminowana w żadnym obszarze życia, zwłaszcza, że postawiona przed koniecznością wyboru priorytetów, zawsze wybiorę dom i rodzinę. I wcale nie jest to poświęcenie - to naturalne, odruchowe, instynktowne, na poziomie biologicznym. Wcale nie odmawiam innym kobietom prawa wyboru do rezygnacji z rodziny na rzecz błyskotliwej kariery zawodowej, tyle że w głębi ducha nie wierzę, że są szczęśliwe.
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi

Czytałem gdzieś niedawno, że feminizm femiznizmem, ale wobec Sartre'a Simone de Beauvoir zachowywała sie jak niewolnica:):):)

Ma rację Witek Gadowski, że w ciagu stu lat feministkom udało się wykastrować facetów.

No tak, ale, pomijajac już marny los tych biednych chłoptasiów, co pozostaje feministkom?

Tym, które głośno mówią, że mężczyźni są do niczego.

Związki lesbijskie, czyli... dwie wredne baby w jednym mieszkaniu.

Moje gratulacje:):):)

 

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika cogitatio

cogitatio
zachowywała sie jak niewolnica".
Myślę nawet, że ona była feministką dla niego. Była kobietą, która pokochała niewłaściwego, toksycznego, egoistycznego mężczyznę i nie otrzymała od niego niczego, co dla niej ważne. Kobiety nie są z natury poligamiczne. Zdradzają, kiedy czują się niekochane, niespełnione albo nieszczęśliwe w związku. Mężczyzna, który proponuje "luźny związek bez obowiązku wierności" powinien zostać posłany do diabła. Niekiedy jednak kobieta nie potrafi tego zrobić i pakuje się w taki destruktywny związek. De Beauvoir zrobiła z tego ideologię, kierując się zasadą konsekwencji.
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi

Masz rację, Cogitatio!

Niewiele mogę dodać.

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi

Powiedz, Traube, o co chodzi z tą poligamią, bo nie wiem, przyznaję się.

No, ale mając taka "zaangażowaną" żonę każdy przyzwoity człowiek popadłby w alkoholizm.
A Broniewski, mimo wszystko, miał ładny życiorys. No, przed PRL-em...

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika Traube

Traube
Córka Broniewskiego samobójstwo popełniła dowiedziawszy się, że jej chłopak Bohdan Czeszko posuwa także jej mamusię Janinę. Janina nie rozumiała problemu, bo ją posuwał kto chciał. Broniewski się nigdy z tego nie podniósł. Czytałem niedawno jego biografię i to chyba rzeczywiście przyzwoity człowiek był.
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi

Łoooooooj!

Tego nie znałem.

Ale facet rzeczywiście miał... cojones.

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
historia z zamknięciem Broniewskiego w szpitalu psychiatrycznym!
A w dodatku on, naiwnie, prosił swą drugą, aktualną żonę, o interwencję u pierwszej żony.
Wyszedł dopiero, gdy założył protestacyjną głodówkę.
Pzdr,
Obrazek użytkownika cogitatio

cogitatio
Poligamia to męska domena - zresztą uzasadniona biologicznie (przekazanie możliwie największej ilości kobiet swoich genów). Mężczyźni decydują się na monogamię ze względu na swoją kobietę i dzieci - to ich kulturowe ustępstwo. Dlatego uważam, że rodzina to struktura, która w najpełniejszy sposób chorni kobietę i zaspokaja jej potrzeby.
Obrazek użytkownika bu-dzin

bu-dzin
mądzrze powiedziane, ale dodałbym że decyzja mężczyzny to tylko czasem jest ustępstwo kulturowe. IMHO, najczęściej jest to uczucie + odpowiedzialność, opiekuńczość.

Co do kulturowego ustępstwa, to nie jestem antropologiem, ale wydaje mi się że wynika to z faktu iz przez wieki społeczeństwa były rządzone w oparciu o rozstrzyganie sporów przy pomocy siły fizycznej. To dawało mężczyznom naturalną dominację. Jednakże, we współczesnym świecie kobieta ma potencjalnie siłę równą mężczyźnie (broń palna, konto bankowe, polityka, edukacja itp.). W związku z tym relacje wypracowane przez wieki na podstawie nierównowagi siły fizycznej ulegają erozji. 
Obrazek użytkownika cogitatio

cogitatio
kiedy każdna z nas mówi: "kochanie, otwórz słoik" :)))
Obrazek użytkownika krisp

krisp
Z tym wykastrowaniem facetów bym polemizował. Nie czuję się "bezjajecznie", a feminizm a'la Gretkowska, Nowacka, różne "profesorki", czy jakaś inna Szczuka mi w...i.

​Można by pojechać Maxem z Seksmisji, że sfiksowały bo dawno nie miały chłopa.

​Tak to brak mężczyzny może mieć dramatycznie negatywy wpływ na mózg kobiety, zamieniając czarowną istotę w bezpłciowego kobietona. Brr!

​Pozdrawiam

krisp
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi

Nie wszyscy, Drogi Krisp, dali się wykastrować.

No, ale ja jestem już starej daty, więc mnie nikt niczego nie wziął w imadło:):):)

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi
:):):)
--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika ossala

ossala
To ja też z tych staroświeckich i niedzisiejszych. wink
A przy okazji jakiejś kolejnej demonstracji - obojętnie w czyjej obronie - wymaluję sobie transparent
"NIE ŻYCZĘ SOBIE, BY PANI ŚRODA WYPOWIADAŁA SIĘ W IMIENIU WSZYSTKICH KOBIET!", bo nie mam z jej poglądami NIC wspólnego.

Ossala

Obrazek użytkownika cogitatio

cogitatio
to koniunkturalistka. Sytuacja kobiet obchodzi ją mniej więcej tak, jak mnie problemy zawodowe zapaśników wagi ciężkiej. Medialnie wypłynęła na feminizmie i realizuje w ten sposób karierę.
Obrazek użytkownika ossala

ossala
jednym z wielu. Równie dobrze mogłam napisać Szczuka. W każdym razie - żadna z nich, żadna z feministek.
Wolność wyboru kobiety: kariera czy dom i dzieci, jak najbardziej, tylko że ja wyborów na korzyść kariery nie rozumiem. Więcej powiem: może i kiedyś byłam częścią zjawiska, które się tak nazywa, ale, po pierwsze: do dziś żałuję, że nie miałam wyboru, bo ciągle trzeba było coś spłacać, coś kupić, samochód wymienić, a to za darmo nie przychodzi.
Gorsze jest to, że (po drugie) żal mają dzieci. Że mnie nie było, że nie wiadomo, kiedy wrócę i że wolałby, zamiast nowego samochodu, bym je z przedszkola odebrała.
Dziś to jakby wiem i biorę na klatę, bo mają rację.

Całkiem inną sprawą jest, że mam w rodzinie kobietę (żonę i matkę) z tak męskim charakterem (trzy fakultety, wykłady, kariera pełną gębą - dzieci wychowuje mąż), że nie sądzę, by była ona nieszczęśliwa ze swych wyborów. Nie sądzę nawet, by kiedyś na nią taka refleksja przyszła. Nie ma pewnych cech (babskich) i tyle.

Ossala

Obrazek użytkownika Traube

Traube
Off topic: jak się wstawia flagi na profilu na twitterze tak, jak u Ciebie? 
Obrazek użytkownika ossala

ossala
Trzeba wejść w swój profil, potem w edycję i wkleić: albo z dostępnych na TT (tam są flagi), albo z jakiegoś innego miejsca, gdzie są znaczki przeznaczone na TT. To nie może być trudne, bo kilkanascie osób się przyznało, że ich zainspirowałam i powstawiali.

Ossala

Obrazek użytkownika cogitatio

cogitatio
Jeśli to zdjęcie na TT jest Twoje, to jesteś wyjątkowo piękną kobietą :).
Obrazek użytkownika ossala

ossala
Jasna ten, tego! Zapomniałam podziękować za miłe słowo :-)
P.S. A Waszych nicków na TT nie znam i nie wiem, jak mam szukać do "podglądania". :-)

Ossala

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
tu masz namiar na znaczki i flagi. Kopiujesz i wklejasz przy nazwie.
Właśnie to zrobiłam :D , Dzięki Ossala za inspirację :D

https://pl.piliapp.com/twitter-symbols/
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Traube

Traube
Mogę wkleić flagę polską i literę S albo flagę szwedzką i literę P.

Chciałem dwie flagi, ale nijak nie wychodzi, objętnie czy próbuję myszą, czy klawiaturą, czy klikam prawym czy lewym. 

Trudno, pozostanę bez flagi, na takie coś zmarnowane 10 minut wystarczy.
Obrazek użytkownika Pyzolina

Pyzolina
( próbuję wrzucić komentarz, który poszedł na pocztę prywatną, w wyniku mojego nadzyczajnego rozgarnięcia komputerowego; może teraz się uda skierować tam, gdzie miał pojść)
 
Rolę Midasa pełnią jeszcze specjalistyczne studia, Women Studies, dziś dostępne na pewnie co najmniej połowie zachodnich uniwersytetów. To ich absolwenci ( głównie absolwentki) dbają o to, aby   g a t u n e k  nie zdechł śmiercią naturalną, ale ciągle iskrzył nowymi pomysłami i dyskusjami.  W znacznie mniejszym stopniu zajmują się tym, co jeszcze naprawdę jest istotne: straszliwym traktowaniem kobiet w wielu społecznościach, np. muzułmańskiej. Tu uwaga: rodzina pierwotnie stanowiła ochrone przede wszystkim dla kobiety, bo w okresie wcześniejszymi kobieta w ogóle nie miała żadnych praw, traktowana był jak łatwo wymienialne bydło. Oczywiście, jej wartość wynikała przede wszystkim z jej możliwości rozrodczych, a zatem problemem dziedziczenia. 
Dziś, słusznie, w popularnym obiegu funkcjonuje określenie FemiNazi, ponieważ feministki znacznie przekroczyły granice równości kobiet na rzecz dyktatury kobiet. Paradoksalnie, sensem tego nurtu jest "idea", aby kobiety przejęły rolę mężczyzn z okresu realnego braku praw kobiet. Nie charakter, osobowość, wiedza, doświadczenie i dorobek mają być głównym wyznacznikiem statusu społecznego oraz funkcji publicznyh, ale wyznacznik biologiczny - stąd Nazi.  G e n e t y c z n i e   l e p s z e. Ueber-human. Superior. NadCzłowiek. 
  
 
Kaśka
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi

Też mi studia...

Pie.dolenie kotka za pomocą młotka.

Za nasze pieniądze, bo studia są bezpłatne, a kadrę uniwersytecką utrzymije państwo.

PS

Znam faceta,który na AR robił doktorat z... produkcji wiśniówki.
Zazdroszczę:):):)

Jest tajemnicą poliszynela, że przed Wigilią na wydziałach biologii robi się najwięcej badań na... karpiach:):):)

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika Pyzolina

Pyzolina
U nas, podobie jak w USA,  studia bynajmniej nie są bezpłatne, jakkolwiek państwo/prowincje silnie uniwersytety dotują. Na Women Studies - wieeeelkimi pieniędzmi. 
Kaśka
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi

Czyli - wywalają pieniądze w błoto.

To typowe dla liberałów (czytaj - lewactwa).
Za czasów osławionego JFK znacznie wzrosła liczba studentów i naukowców (w tym- prezydenckich doradców) oraz... analfabetów (tak wynika z badań).

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika krisp

krisp
Dopowiedz jeszcze, skąd dokładnie pochodzi kasa na pierduły typu Women Studies czy Gender Studies. Przecież nie z Episkopatów.

Pozdrawiam

krisp
Obrazek użytkownika Pyzolina

Pyzolina
Dokładnie - od podatnika. Sporo idzie z najrozmaitszych korporcyjnych fundacji, które korporacje odpisują od podatków, ale o tym już wspomniano ( jakkolwiek tego to już mniej bym czepiała się, to w końcu prywatne pieniądze i takie wydatki kontestować mogą -jeśli chcą -  tylko udziałowcy).  
Kaśka
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi
Skoro z odpisów.... to i tak od podatnika.
Rzecz w tym, że jedni płacą... i jest to, arbitralnie, przeznaczane na zboczenia i głupoty, a inni od razu przeznaczają  na zboczenia i głupoty. Wychodzi więcej na zboczenia i głupoty:(:(:(
--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika Pyzolina

Pyzolina
Odpisy dają możliwość przynajmniej częściowego osobistego dysponowania celem, na które idą podatki. Nie tylko "zboczenia" sa przez nie dofinansowane, ale np. w wielu krajach także wspólnoty religijne i ich akcje charytatywne. 
Kaśka
Obrazek użytkownika cogitatio

cogitatio
Problem w tym, że kobiety nie są predystynowane do męskich ról. I nie ma w tym żadnego wartościwoania. Spśród przełożonych, jakich miałam, mężczyźni byli znacznie sprawniejszymi organizatorami, a w zarządzaniu rzadziej kierowali się emocjami. Z drugiej strony, mało który mężczyzna jest w stanie dorównać kobiecie w opiece nad dziećmi, tworzeniu domu, inteligencji emocjonalnej i wielu innych aspektach. Nie pojmuję, dlaczego miałabym starać się konkurować w sferach, na których mi nawet specjalnie nie zależy, zamiast realizować się w tym, co jest zgodne z moimi pragnieniami i potrzebami.
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi

Pardon, ale jak nie miesiączka to menopauza...:):):)

To całkiem racjonalna obserwacja.

PS

Czytałem (nagrodzoną Noblem) książkę Swietłany Aleksiejewicz "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". Autorka ostatnio zaczęła robić jakieś głupoty, ale wspomniana pozycja jest bardzo ciekawa, ba, nawet wstrząsająca. Dużo by pisać, bo też mam wiele obserwacji i wniosków.
Tutaj wspominam ją, żeby po raz kolejny raz powiedzieć, że nie istnieje "równość płci".

Izrael ma "dziurawe wojsko", ale... Oni są w specyficznej sytuacji, normalnie... nie jest to normalne. Ani dobre. Szczególnie dla kobiet.

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika krisp

krisp
Są na świecie waleczne dziewczyny, nawet jeśli ta waleczność jest wymuszona wyższą koniecznością z powodu licznych zagrożeń, a Ty tu o "dziurawym wojsku". 

Nie będę rozwijał tematu, bo mnie nasze dziewczyny zlinczują. wink

​A Tobie, jak będziesz takie rzeczy pisał, naprawdę spuszczą łomot.
 devil

Pozdrawiam

​krisp
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi

"(...)I każdy chłopak chce być ranny, sanitariuszki - morowe panny(...)".

To była też sytuacja wyjątkowa.

PS

A niech mnie próbują linczować.
A wykastrować sie nie dam:):):)

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika krisp

krisp
Wiem, wiem. dasz się zlinczować, licząc na ratunek i empatię niewieścią post faktum, albo i post łomotum. laugh

Żebyś się nie przeliczył. Okrucieństwo kobiet nie zna miary ani granic. Wystarczy sięgnąc do historii. devil

krisp
Obrazek użytkownika cogitatio

cogitatio
Tak czytam, czytam i ostrzę sobie zęby na te szowinistyczne wpisy :))))).
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi

Mam znajomą, scenarzystkę nota bene, o której zawsze wiedziałem, że jest feministką, więc jak do niej dzwoniłem, mówiłem zawsze" Cześć, tu szowinistyczna męska świnia!". Potem okazało sie, że jest lesbijką. Teraz mówię: "Cześć, tu homofob":):):)

I nie ma problemu, bo się lubimy.

--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika Pyzolina

Pyzolina
Kateoria "ról męskich" jest dość dyskutowalna. To na co zwracasz uwagę jest, wg mnie znacznie bardziej kulturowe, niż biologiczne, uwarunkowane praktyką obyczajową setek, jeśli nie tysięcy lat.  Zdecydowanie mężczyzna jest fizycznie silniejszy, ale nie sposób zaprzeczyć, że nad tym współczesne przemiany też ciężko pracują;)
Moja matka zarządzała jedna z najlepiej w kraju  funkcjonujacych poradni przeciwgruźliczych.Nie przekonasz mnie,że mężczyzna byłby na jej miejscu lepszy i że wynikaloby to wyłącznie z różnicy biologicznej. Zwróć też uwage na kilka kobiet w rządzie, od pani premier poczynając. 
O Annie Walentynowicz vs Bolek już tylko napomknę - a ona, niestety, odmówiła przewodzeniu strajkowi wychodząc z założenia, że kobiety by nie słuchano. Nie: że sądziła, iż sama się nie nadawała, nie, że brakowało jej talentów orgnizacyjnych, ale na skutek realnie istniejących uprzedzeń. 
Kaśka
Obrazek użytkownika Traube

Traube
I nijak nie mogą osiągnąć sukcesu w wyrównaniu dysproporcji w szkołach położnych, terapeutek zajęciowych, wychowawczyń w żłobkach i przedszkolach, pielęgniarek, a z drugiej strony mechaników samochodowych czy górników. A naprawdę bardzo się starają.

 
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi
A to u wasz pojawił się pomysł, żeby faceci, obowiązkowo, musieli siadać na desce, kiedy chcą się wysikać?:):):)
--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika Traube

Traube
Chociaż niedawno uroczyście otwarto interseksualną ubikację na Uniwersytecie w Uppsali. Szczerze mówiąc, nie bardzo zrozumiałem na czym owa interseksualność ma polegać i czym się to różni od kibla u mnie w pracy, ale widać sprawa ważna, bo kilkaset osób na tę inaugurację się stawiło.
Niektórzy z tych, dla których ta toaleta została zrobiona, nie są zadowoleni, jak np. ten/ta/to na obrazku, ale - nie mam w tej chwili zdrowia i kondycji - aby czytać i dociekać o co ten/ta/to ma pretensje :-)

http://www.ergo.nu/kr%C3%B6nika/20160225-inte-en-%E2%80%9Dhen-toalett%E2...

Strony

Więcej notek tego samego Autora:

=>>