Gdybym miała wskazać naukę przekazaną mi przez rodziców, która okazała się w moim życiu najistotniejsza i miała na nie największy wpływ, byłoby to wpojone mi przekonanie, że najgroźniejszą pułapką, w jaką człowiek może wpaść w życiu, jest bezkrytyczne przyswajanie stereotypów myślenia i niepoddawanie ich krytycznej analizie. Paradoksalnie, dzieje ludzkości dowodzą, że istnieje pewien schemat procesów determinujących przemiany społeczne. To, co wyrasta z niezgody na stereotypy, samo prędzej czy później kształtuje się jako zespół przekonań uproszczonych do granic absurdalności. Taka też okazała się historia idei feminizmu. Postulaty sufrażystek z XIX i początku XX wieku okazują się nie mieć prawie niczego wspólnego z tak zwanym feminizmem trzeciej fali, poza kilkoma chwytliwymi, znaczeniowo już pustymi hasłami.
Feminizm trzeciej fali idealnie wpisuje się w narrację pozornie oczywistych i bezdyskusyjnych postulatów ideologicznych, dotyczących konieczności działań przeciw dyskryminacji człowieka z jego przekonaniami, stylem życia, przynależnością etniczną, itp., itd. Narrację opartą na pewnych aksjomatach łatwo przekształcić w zestaw atrakcyjnych haseł, które wsparte karykaturalną prezentacją oponentów, uwodzą postępowością, humanitaryzmem, świadomością społeczną. I wszystko to ograniczałoby się pewnie jedynie do teoretycznych sporów akademickich, gdyby nie fakt, że zawsze znajdzie się jakiś spryciarz, który jak król Midas, czego nie dotknie, zamieni w złoto.
Rolę Midasa odgrywają zaś we współczesnym świecie potężne molochy korporacyjne, dla interesów których największym zagrożeniem okazuje się zespół wartości stojących u podstaw cywilizacji łacińskiej. Zarządzający nimi ludzie doskonale wiedzą, że nie ma zysku bez inwestycji. W tej sytuacji zaś najlepszą inwestycją jest wsparcie ideologii opozycyjnej wobec konserwatywnych wartości. Dewaluacja tych ostatnich bowiem otwiera drogę do przedsięwzięć mogących stać się maszynką do robienia pieniędzy. W efekcie – żywotnym interesem wspomnianych molochów korporacyjnych jest silne wsparcie feminizmu trzeciej fali.
Metody są rozmaite, tęgie głowy pracują nad tym, żeby były jak najbardziej efektywne. Tworzy się na przykład komitety i fundacje przyznające nagrody za działania na rzecz kobiet. Ot na przykład Międzynarodowy komitet przyznający Nagrodę im. Simone de Beauvoir. Łatwo znaleźć w Sieci informacje, że laureatkami wspomnianej nagrody były między innymi pakistańska uczennica, walcząca z zakazem edukacji dla dziewcząt czy organizacja irańska protestująca przeciw dyskryminacji kobiet w tym kraju. A obok nich nasz rodzimy, założony przez Barbarę Nowacką Komitet „Ratujmy Kobiety”, przede wszystkim w celu zalegalizowania dopuszczalności aborcji, przy czym paradoksalnie walka o prawo do aborcji stanowiła postulat drugiej fali feminizmu z lat 60. I 70. ubiegłego wieku. Okazuje się zatem, że postawiono znak równości między prawem do niebycia obiektem dyskryminacji, a prawem do aborcji. Byłby to może i dość zabawny z logicznego punktu widzenia absurd, gdyby nie tocząca się wokół niego dyskusja związana z eugeniką i postulaty nijak mające się do niedyskryminowania choćby niepełnosprawnych dzieci.
Najbardziej jednak przewrotna jest argumentacja, u podstaw której leży przekonanie, że realizacja praw kobiety związana jest z odrzuceniem jej biologicznej roli. Jednocześnie jednak wyjaśnia, dlaczego wspomniana nagroda nosi imię Simone de Beauvoir. Patronka w istocie realizowała swoje prawa do odrzucenia konwenansów. Tyle, że mówiąc szczerze, jakoś nie tęsknię za czworokątem uczuciowym, a gdybym odczuła nagle seksualny pociąg do innej kobiety, nie widzę specjalnie przeszkód, żeby dać mu upust, bo też i kto byłby mi w stanie tego zabronić. O co więc toczy się walka? Ano o to na przykład, żeby związek homoseksualny nazywać mianem rodziny. Bo rodzina nie ma już służyć wychowaniu dzieci, których przecież można by się pozbyć jeszcze przed urodzeniem. Rodzina ma być zrównana z zespołem przywilejów prawno-socjalnych, pierwotnie służących jej trwałości – w imię ochrony najsłabszych i najbardziej bezbronnych członków – dzieci.
I co nie powinno nikogo zaskoczyć, a co skrzętnie pomija się w feministycznych dyskusjach, to rodzina stanowi najskuteczniejszy system ochrony kobiety. Rodzina ma być gwarantem monogamii, bezpiecznego macierzyństwa, również pod względem ekonomicznym. W tradycyjnej postaci, to na mężczyźnie spoczywa obowiązek ochrony żony i dzieci.
Pewnie jestem staroświecka i kompletnie niedzisiejsza, ale mówiąc szczerze, wcale mi nie zależy na wolności pozbawiającej mnie możliwości posiadania rodziny, w której mam pewność, że mężczyzna, z jakim związałam swój los będzie się mną i moimi dziećmi opiekował i że pewnego dnia nie wytoczy argumentu Sartre`a o bezsensowności monogamii, jaki usłyszała Simone de Beauvoir. Swoją drogą, czy zadałyście sobie kiedykolwiek, drogie Panie feministki pytanie, czy na pewno Simone de Beauvoir była w tym związku szczęśliwa?
Feminizm trzeciej fali idealnie wpisuje się w narrację pozornie oczywistych i bezdyskusyjnych postulatów ideologicznych, dotyczących konieczności działań przeciw dyskryminacji człowieka z jego przekonaniami, stylem życia, przynależnością etniczną, itp., itd. Narrację opartą na pewnych aksjomatach łatwo przekształcić w zestaw atrakcyjnych haseł, które wsparte karykaturalną prezentacją oponentów, uwodzą postępowością, humanitaryzmem, świadomością społeczną. I wszystko to ograniczałoby się pewnie jedynie do teoretycznych sporów akademickich, gdyby nie fakt, że zawsze znajdzie się jakiś spryciarz, który jak król Midas, czego nie dotknie, zamieni w złoto.
Rolę Midasa odgrywają zaś we współczesnym świecie potężne molochy korporacyjne, dla interesów których największym zagrożeniem okazuje się zespół wartości stojących u podstaw cywilizacji łacińskiej. Zarządzający nimi ludzie doskonale wiedzą, że nie ma zysku bez inwestycji. W tej sytuacji zaś najlepszą inwestycją jest wsparcie ideologii opozycyjnej wobec konserwatywnych wartości. Dewaluacja tych ostatnich bowiem otwiera drogę do przedsięwzięć mogących stać się maszynką do robienia pieniędzy. W efekcie – żywotnym interesem wspomnianych molochów korporacyjnych jest silne wsparcie feminizmu trzeciej fali.
Metody są rozmaite, tęgie głowy pracują nad tym, żeby były jak najbardziej efektywne. Tworzy się na przykład komitety i fundacje przyznające nagrody za działania na rzecz kobiet. Ot na przykład Międzynarodowy komitet przyznający Nagrodę im. Simone de Beauvoir. Łatwo znaleźć w Sieci informacje, że laureatkami wspomnianej nagrody były między innymi pakistańska uczennica, walcząca z zakazem edukacji dla dziewcząt czy organizacja irańska protestująca przeciw dyskryminacji kobiet w tym kraju. A obok nich nasz rodzimy, założony przez Barbarę Nowacką Komitet „Ratujmy Kobiety”, przede wszystkim w celu zalegalizowania dopuszczalności aborcji, przy czym paradoksalnie walka o prawo do aborcji stanowiła postulat drugiej fali feminizmu z lat 60. I 70. ubiegłego wieku. Okazuje się zatem, że postawiono znak równości między prawem do niebycia obiektem dyskryminacji, a prawem do aborcji. Byłby to może i dość zabawny z logicznego punktu widzenia absurd, gdyby nie tocząca się wokół niego dyskusja związana z eugeniką i postulaty nijak mające się do niedyskryminowania choćby niepełnosprawnych dzieci.
Najbardziej jednak przewrotna jest argumentacja, u podstaw której leży przekonanie, że realizacja praw kobiety związana jest z odrzuceniem jej biologicznej roli. Jednocześnie jednak wyjaśnia, dlaczego wspomniana nagroda nosi imię Simone de Beauvoir. Patronka w istocie realizowała swoje prawa do odrzucenia konwenansów. Tyle, że mówiąc szczerze, jakoś nie tęsknię za czworokątem uczuciowym, a gdybym odczuła nagle seksualny pociąg do innej kobiety, nie widzę specjalnie przeszkód, żeby dać mu upust, bo też i kto byłby mi w stanie tego zabronić. O co więc toczy się walka? Ano o to na przykład, żeby związek homoseksualny nazywać mianem rodziny. Bo rodzina nie ma już służyć wychowaniu dzieci, których przecież można by się pozbyć jeszcze przed urodzeniem. Rodzina ma być zrównana z zespołem przywilejów prawno-socjalnych, pierwotnie służących jej trwałości – w imię ochrony najsłabszych i najbardziej bezbronnych członków – dzieci.
I co nie powinno nikogo zaskoczyć, a co skrzętnie pomija się w feministycznych dyskusjach, to rodzina stanowi najskuteczniejszy system ochrony kobiety. Rodzina ma być gwarantem monogamii, bezpiecznego macierzyństwa, również pod względem ekonomicznym. W tradycyjnej postaci, to na mężczyźnie spoczywa obowiązek ochrony żony i dzieci.
Pewnie jestem staroświecka i kompletnie niedzisiejsza, ale mówiąc szczerze, wcale mi nie zależy na wolności pozbawiającej mnie możliwości posiadania rodziny, w której mam pewność, że mężczyzna, z jakim związałam swój los będzie się mną i moimi dziećmi opiekował i że pewnego dnia nie wytoczy argumentu Sartre`a o bezsensowności monogamii, jaki usłyszała Simone de Beauvoir. Swoją drogą, czy zadałyście sobie kiedykolwiek, drogie Panie feministki pytanie, czy na pewno Simone de Beauvoir była w tym związku szczęśliwa?
(5)
114 Comments
Hej, Cogitatio
08 January, 2017 - 09:23
Pozdrawiam :o)
O "naszych feministakach' trochę szkoda mi pisać, bo żałość.
To jakaś podróba z torbą na łbie. Kochają Mateusza Alimenta...
Zupełny kretynizm.
Jakoś ich nie ma tam, gdzie faktycznie kobiety potrzebują pomocy.
Jest jeszcze gdzieś ta z serduszkiem na czerepie? Popłakalem się niemal ze śmiechu
przy jej występie.
Ja przepraszam za swój język, ale szanuję te panie tak, jak Bęgowskiego.
Uderzyło mnie w tym zalewie bełkotu - te panie pozwalają na eugenikę.
Kobieta może być takim małym Hitlerkiem, jeśli dziecko w łonie się jej nie spodoba.
To jakos tropicielom faszystów nie przeszkadza.
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
pomoc dla kobiet
08 January, 2017 - 18:18
Czytałem gdzieś niedawno, że
08 January, 2017 - 14:06
Czytałem gdzieś niedawno, że feminizm femiznizmem, ale wobec Sartre'a Simone de Beauvoir zachowywała sie jak niewolnica:):):)
Ma rację Witek Gadowski, że w ciagu stu lat feministkom udało się wykastrować facetów.
No tak, ale, pomijajac już marny los tych biednych chłoptasiów, co pozostaje feministkom?
Tym, które głośno mówią, że mężczyźni są do niczego.
Związki lesbijskie, czyli... dwie wredne baby w jednym mieszkaniu.
Moje gratulacje:):):)
"wobec Sartre'a Simone de Beauvoir
08 January, 2017 - 18:24
Myślę nawet, że ona była feministką dla niego. Była kobietą, która pokochała niewłaściwego, toksycznego, egoistycznego mężczyznę i nie otrzymała od niego niczego, co dla niej ważne. Kobiety nie są z natury poligamiczne. Zdradzają, kiedy czują się niekochane, niespełnione albo nieszczęśliwe w związku. Mężczyzna, który proponuje "luźny związek bez obowiązku wierności" powinien zostać posłany do diabła. Niekiedy jednak kobieta nie potrafi tego zrobić i pakuje się w taki destruktywny związek. De Beauvoir zrobiła z tego ideologię, kierując się zasadą konsekwencji.
Masz rację, Cogitatio!
08 January, 2017 - 19:00
Masz rację, Cogitatio!
Niewiele mogę dodać.
Z tą poligamią to różnie bywa :-)
08 January, 2017 - 19:54
Rzucę hasło: "Janina Broniewska".
A to tylko przykład.
Powiedz, Traube, o co chodzi
08 January, 2017 - 20:59
Powiedz, Traube, o co chodzi z tą poligamią, bo nie wiem, przyznaję się.
No, ale mając taka "zaangażowaną" żonę każdy przyzwoity człowiek popadłby w alkoholizm.
A Broniewski, mimo wszystko, miał ładny życiorys. No, przed PRL-em...
Dixi
08 January, 2017 - 22:09
Łoooooooj!
08 January, 2017 - 22:45
Łoooooooj!
Tego nie znałem.
Ale facet rzeczywiście miał... cojones.
W ten sposób wyjaśniła mi się
09 January, 2017 - 20:17
A w dodatku on, naiwnie, prosił swą drugą, aktualną żonę, o interwencję u pierwszej żony.
Wyszedł dopiero, gdy założył protestacyjną głodówkę.
Pzdr,
Poligamia
08 January, 2017 - 21:00
mądzrze powiedziane, ale
09 January, 2017 - 01:37
Co do kulturowego ustępstwa, to nie jestem antropologiem, ale wydaje mi się że wynika to z faktu iz przez wieki społeczeństwa były rządzone w oparciu o rozstrzyganie sporów przy pomocy siły fizycznej. To dawało mężczyznom naturalną dominację. Jednakże, we współczesnym świecie kobieta ma potencjalnie siłę równą mężczyźnie (broń palna, konto bankowe, polityka, edukacja itp.). W związku z tym relacje wypracowane przez wieki na podstawie nierównowagi siły fizycznej ulegają erozji.
do czasu
09 January, 2017 - 01:47
Drogi Dixi,
08 January, 2017 - 19:17
Można by pojechać Maxem z Seksmisji, że sfiksowały bo dawno nie miały chłopa.
Tak to brak mężczyzny może mieć dramatycznie negatywy wpływ na mózg kobiety, zamieniając czarowną istotę w bezpłciowego kobietona. Brr!
Pozdrawiam
krisp
Nie wszyscy, Drogi Krisp,
08 January, 2017 - 19:23
Nie wszyscy, Drogi Krisp, dali się wykastrować.
No, ale ja jestem już starej daty, więc mnie nikt niczego nie wziął w imadło:):):)
Drogi Dixi,
08 January, 2017 - 19:44
krisp
:):):)
08 January, 2017 - 19:47
To ja też z tych
08 January, 2017 - 17:15
A przy okazji jakiejś kolejnej demonstracji - obojętnie w czyjej obronie - wymaluję sobie transparent
"NIE ŻYCZĘ SOBIE, BY PANI ŚRODA WYPOWIADAŁA SIĘ W IMIENIU WSZYSTKICH KOBIET!", bo nie mam z jej poglądami NIC wspólnego.
Ossala
Pani Środa
08 January, 2017 - 18:28
Środa byłu tu jedynie przykładem
08 January, 2017 - 21:36
Wolność wyboru kobiety: kariera czy dom i dzieci, jak najbardziej, tylko że ja wyborów na korzyść kariery nie rozumiem. Więcej powiem: może i kiedyś byłam częścią zjawiska, które się tak nazywa, ale, po pierwsze: do dziś żałuję, że nie miałam wyboru, bo ciągle trzeba było coś spłacać, coś kupić, samochód wymienić, a to za darmo nie przychodzi.
Gorsze jest to, że (po drugie) żal mają dzieci. Że mnie nie było, że nie wiadomo, kiedy wrócę i że wolałby, zamiast nowego samochodu, bym je z przedszkola odebrała.
Dziś to jakby wiem i biorę na klatę, bo mają rację.
Całkiem inną sprawą jest, że mam w rodzinie kobietę (żonę i matkę) z tak męskim charakterem (trzy fakultety, wykłady, kariera pełną gębą - dzieci wychowuje mąż), że nie sądzę, by była ona nieszczęśliwa ze swych wyborów. Nie sądzę nawet, by kiedyś na nią taka refleksja przyszła. Nie ma pewnych cech (babskich) i tyle.
Ossala
ossala
08 January, 2017 - 23:40
Trzeba wejść w swój profil,
09 January, 2017 - 00:00
Ossala
Ossala
09 January, 2017 - 03:22
Tak, moje, ale to było jakieś
09 January, 2017 - 21:15
Ossala
Jasna ten, tego! Zapomniałam
09 January, 2017 - 21:16
P.S. A Waszych nicków na TT nie znam i nie wiem, jak mam szukać do "podglądania". :-)
Ossala
TT
09 January, 2017 - 21:36
https://twitter.com/libretto24
I ja Cię już podglądam :-)
09 January, 2017 - 22:31
Ossala
Traube,
09 January, 2017 - 00:24
Właśnie to zrobiłam :D , Dzięki Ossala za inspirację :D
https://pl.piliapp.com/twitter-symbols/
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Próbowałem, poddaję się
11 January, 2017 - 21:47
Chciałem dwie flagi, ale nijak nie wychodzi, objętnie czy próbuję myszą, czy klawiaturą, czy klikam prawym czy lewym.
Trudno, pozostanę bez flagi, na takie coś zmarnowane 10 minut wystarczy.
( próbuję wrzucić komentarz,
08 January, 2017 - 18:50
Dziś, słusznie, w popularnym obiegu funkcjonuje określenie FemiNazi, ponieważ feministki znacznie przekroczyły granice równości kobiet na rzecz dyktatury kobiet. Paradoksalnie, sensem tego nurtu jest "idea", aby kobiety przejęły rolę mężczyzn z okresu realnego braku praw kobiet. Nie charakter, osobowość, wiedza, doświadczenie i dorobek mają być głównym wyznacznikiem statusu społecznego oraz funkcji publicznyh, ale wyznacznik biologiczny - stąd Nazi. G e n e t y c z n i e l e p s z e. Ueber-human. Superior. NadCzłowiek.
Też mi studia...
08 January, 2017 - 19:05
Też mi studia...
Pie.dolenie kotka za pomocą młotka.
Za nasze pieniądze, bo studia są bezpłatne, a kadrę uniwersytecką utrzymije państwo.
PS
Znam faceta,który na AR robił doktorat z... produkcji wiśniówki.
Zazdroszczę:):):)
Jest tajemnicą poliszynela, że przed Wigilią na wydziałach biologii robi się najwięcej badań na... karpiach:):):)
U nas, podobie jak w USA,
08 January, 2017 - 19:13
Czyli - wywalają pieniądze w
08 January, 2017 - 19:20
Czyli - wywalają pieniądze w błoto.
To typowe dla liberałów (czytaj - lewactwa).
Za czasów osławionego JFK znacznie wzrosła liczba studentów i naukowców (w tym- prezydenckich doradców) oraz... analfabetów (tak wynika z badań).
Droga Pyzolino,
08 January, 2017 - 19:25
Pozdrawiam
krisp
Dokładnie - od podatnika.
08 January, 2017 - 19:58
Skoro z odpisów.... to i tak
08 January, 2017 - 21:03
Rzecz w tym, że jedni płacą... i jest to, arbitralnie, przeznaczane na zboczenia i głupoty, a inni od razu przeznaczają na zboczenia i głupoty. Wychodzi więcej na zboczenia i głupoty:(:(:(
Spokojnie.
08 January, 2017 - 22:09
Re: Kaśka
08 January, 2017 - 18:58
Pardon, ale jak nie miesiączka
08 January, 2017 - 21:04
Pardon, ale jak nie miesiączka to menopauza...:):):)
To całkiem racjonalna obserwacja.
PS
Czytałem (nagrodzoną Noblem) książkę Swietłany Aleksiejewicz "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety". Autorka ostatnio zaczęła robić jakieś głupoty, ale wspomniana pozycja jest bardzo ciekawa, ba, nawet wstrząsająca. Dużo by pisać, bo też mam wiele obserwacji i wniosków.
Tutaj wspominam ją, żeby po raz kolejny raz powiedzieć, że nie istnieje "równość płci".
Izrael ma "dziurawe wojsko", ale... Oni są w specyficznej sytuacji, normalnie... nie jest to normalne. Ani dobre. Szczególnie dla kobiet.
Drogi Dixi,
08 January, 2017 - 19:31
Nie będę rozwijał tematu, bo mnie nasze dziewczyny zlinczują.
A Tobie, jak będziesz takie rzeczy pisał, naprawdę spuszczą łomot.
Pozdrawiam
krisp
"(...)I każdy chłopak chce
08 January, 2017 - 19:37
"(...)I każdy chłopak chce być ranny, sanitariuszki - morowe panny(...)".
To była też sytuacja wyjątkowa.
PS
A niech mnie próbują linczować.
A wykastrować sie nie dam:):):)
Drogi Dixi,
08 January, 2017 - 19:48
Żebyś się nie przeliczył. Okrucieństwo kobiet nie zna miary ani granic. Wystarczy sięgnąc do historii.
krisp
Re: Dixi, Krisp
08 January, 2017 - 20:19
Droga cogitatio,
08 January, 2017 - 20:42
Pozdrawiam
krisp
Mam znajomą, scenarzystkę
08 January, 2017 - 21:08
Mam znajomą, scenarzystkę nota bene, o której zawsze wiedziałem, że jest feministką, więc jak do niej dzwoniłem, mówiłem zawsze" Cześć, tu szowinistyczna męska świnia!". Potem okazało sie, że jest lesbijką. Teraz mówię: "Cześć, tu homofob":):):)
I nie ma problemu, bo się lubimy.
Kateoria "ról męskich" jest
08 January, 2017 - 19:28
Moja matka zarządzała jedna z najlepiej w kraju funkcjonujacych poradni przeciwgruźliczych.Nie przekonasz mnie,że mężczyzna byłby na jej miejscu lepszy i że wynikaloby to wyłącznie z różnicy biologicznej. Zwróć też uwage na kilka kobiet w rządzie, od pani premier poczynając.
O Annie Walentynowicz vs Bolek już tylko napomknę - a ona, niestety, odmówiła przewodzeniu strajkowi wychodząc z założenia, że kobiety by nie słuchano. Nie: że sądziła, iż sama się nie nadawała, nie, że brakowało jej talentów orgnizacyjnych, ale na skutek realnie istniejących uprzedzeń.
W Szwecji starają się o tę równość od lat
08 January, 2017 - 20:05
Drogi Traube,
08 January, 2017 - 20:40
krisp
A to u wasz pojawił się
08 January, 2017 - 21:11
Pojawił, ale wzbudził protesty
08 January, 2017 - 22:17
Niektórzy z tych, dla których ta toaleta została zrobiona, nie są zadowoleni, jak np. ten/ta/to na obrazku, ale - nie mam w tej chwili zdrowia i kondycji - aby czytać i dociekać o co ten/ta/to ma pretensje :-)
http://www.ergo.nu/kr%C3%B6nika/20160225-inte-en-%E2%80%9Dhen-toalett%E2...
Strony