W ostatnim okresie jesteśmy świadkami medialnego jazgotu w sprawie składu przyszłego rządu i dyskusji dotyczących możliwości spełnienia przez PiS swoich wyborczych obietnic.
Pierwsza sprawa, choć u „pisofobów” budzi przerażenie, to przyznaję (nie bez satysfakcji), że u mnie często wywołuje szczery uśmiech. Bywa i tak, że słysząc to medialne skomlenie i ujadanie -wzruszam tylko ramionami z politowaniem i bezsilnością oraz przekonaniem, że tych ludzi (oprócz „kopa” od losu w tylną część ciała) już chyba nic nie jest w stanie wyleczyć.