
Przypominam ten artykuł z lipca 2017 r., bo ze wszech miar warto dodać to zdarzenie jako argument na korzyść zapisu w naszej Konstytucji dającemu każdemu prawo do życia od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci.
O sprawie było głośno w tamtym czasie we Francji, jak podnosi artykuł zamieszczony we francuskim tygodniku „Valeurs actuelles”. Poniżej tłumaczenie tego artykułu.
„Departament we Francji Pas-de-Calais: myślała, że miała aborcję a urodziła żywe dziecko!
O sprawie było głośno w tamtym czasie we Francji, jak podnosi artykuł zamieszczony we francuskim tygodniku „Valeurs actuelles”. Poniżej tłumaczenie tego artykułu.
„Departament we Francji Pas-de-Calais: myślała, że miała aborcję a urodziła żywe dziecko!
Brak głosów





W oczekiwaniu na wokandę (opisaną tutaj w notce „Tęsknoty, powroty, kłopoty”) mecenas pouczył mnie, bym w czasie rozprawy w żaden sposób nie kwestionowała wyroku, na podstawie którego znalazłam się w więzieniu. Prosił bym pamiętała, że zostałam skazana prawomocnym wyrokiem sądu i że staję przed sądem… Oczywiście, dodał, to co my myślimy – to całkiem inna sprawa. Podyktował mi kilka punktów, których mam się trzymać, w tym wspomniał o osiągniętym efekcie resocjalizacyjnym.
Muszę wyznać, że kłopoty, które czekały na mnie w Polsce po 10 latach pobytu we Francji (łącznie 12 lat, ale w pobycie nad Sekwaną była jednak dwuletnia przerwa) zgięły mnie w pół. Pandemia chyba zaskoczyła wszystkich, w całej Europie i na świecie, wiec nie będę się na niej zatrzymywać.


Jak swego czasu, przy okazji wypadów na Maderę tudzież innych wpadek totalnej furorę medialną robiło słowo „niezręczność” tak dziś, po lekturze kilku zaległych tygodników (w tym „Do rzeczy) jak również TT – mnie się na czoło wysuwa „zapewne”.