Ponieważ rzadko mam przyjemność palić w piecu Gazeta Wyborczą, zazwyczaj omijają mnie bardziej smakowite kąski ze świata wyższych sfer. Tym razem otrzymałem cały pakiet do spalenia i naprawdę takiego kabaretu nie czytałem nigdzie, nawet w „Gazecie Warszawskiej” (z całym szacunkiem dla niektórych jej Autorów, którzy publikują także i w blogosferze).
Numer z 19 stycznia. Zacznijmy od przeglądu tytułów:
s. 3: Falenta i rosyjska matrioszka