PACO DE LUCIA NIE ŻYJE

 |  Written by Sławek Sztompka  |  4
   Dziś w Cancun w Meksyku zmarł na zawał serca w wieku 66 lat Paco de Lucia wirtuoz gitary. Naprawdę nazywał się Francisco Sánchez Gómez. Na cześć swojej matki Lucíi Gómez występował pod scenicznym pseudonimem Paco de Lucía.
Jak podaje Wikipedia:
           Pochodził z muzycznej rodziny, jego pierwszymi nauczycielami flamenco byli ojciec Antonio Sanchez i starszy brat Ramon de Algeciras, jego drugi jest wokalistą znanym jako Pepe de Lucia. W wieku pięciu lat rozpoczął naukę gry na gitarze, idąc sladami ojca i brata poświęcił się flamenco.W 1958 debiutował publicznym występem w Radio Algeciras. Rok później otrzymał nagrodę specjalną w konkursie Festival Concurso Internacional Flamenco de Jerez de la Frontera. W 1963 wyruszył w pierwszą zagraniczną podróż jako gitarzysta z grupą akompaniujących mu tancerzy Josè Greco, z którymi koncertował przez 3 sezony. W tym czasie w Nowym Jorku poznał sławnych gitarzystów Nino Ricardo oraz Sabicasa, który zachęcił go do określenia i podążania własnym stylem flamenco. Rozważając podjęcie dalszej nauki u boku Nino Ricardo, przeniósł się w 1964 wraz z rodziną do Madrytu i już rok później nagrał z nim 2 albumy (oraz 3 nagrania z bratem Ramonem de Algeciras). W 1967 dołączył do Festival Flamenco Gitano, corocznej trasy koncertowej flamenco. W tym samym czasie nagrał swój pierwszy solowy album La fabulosa guitarra de Paco de Lucia, w którym można zauważyć wpływ Nino Ricardo, Sabicasa i Mario Escudero. Chcąc zerwać z narzucanym mu stylem, w 1969 nagrał Fantasia Flamenca, gdzie po raz pierwszy zdefiniował swój własny styl, który w pewnych motywach odbiega od przyjętych tradycji i reguł muzyki flamenco. Dla Paco de Lucii rozpoczął się najlepszy okres w karierze, jego niepowtarzalny styl uwydatniał się coraz bardziej w El Duende Flamenco (1972), Fuente y Caudal (1973) oraz Almoraima (1976). Nagrał także singel Entre dos Aguas, który przyniósł mu ogromną sławę.
 

           W latach 1969-1979 nagrał dziewięć albumów ze słynnym później śpiewakiem flamenco Camaronem de la Isla, w którego wylansowaniu Paco miał znaczny udział. Od 1977 koncertował i nagrał 2 płyty z Alem Di Meolą, Johnem McLaughlinem i Larrym Coryellem. W tym samym roku ożenił się z Casildą Varela, z którą ma troje dzieci. Kontakt z jazzem wpłynął na jego grę, gitarzysta poszukiwał nowych brzmień wzbogacając tym samym ubogi styl flamenco. 5 grudnia 1980 doszło do głośnego koncertu w piątkowy wieczór w San Francisco. John McLaughlin, Al Di Meola i Paco de Lucia zagrali przed 10-tysięczną publicznością i od tej pory ich nazwiska obiegły cały świat. Płyta Friday Night in San Francisco (1981) odniosła ogromny sukces i dotychczas sprzedana została w 1,5 mln egzemplarzy. Współpraca tria została ostatecznie ukoronowana trzema albumami: Friday Night in San Francisco (1981), Castro Marin (1981) i Passion, Grace and Fire (1983). Paco de Lucia nagrał także muzykę do filmów takich jak Carmen Carlosa Saury, La Sabina i Los Tarantos José Luisa Borau, prezentowaną w prestiżowym teatrze de la Zarzuela w 1986. W 1981 założył sekstet z Pardo, Benevent, Dantas, de Algeciras i Pepe de Lucia. Utrzymywał również kontakt z Chickiem Coreą, co stanowiło początek owocnej współpracy obu muzyków. Do rytmów czystego flamenco powrócił niespodziewanie w spektakularnym albumie Siroco (1987), jednak w 1990 wraz z sekstetem i pianistą Chicka Corei kontynuował styl pełen ekspresji. W 1991 nagrał z orkiestrą de Cadaques płytę Concierto de Aranjuez, a w 1993 z Paco de Lucia Sextett – Live in America. W 2004 De Lucia otrzymał nagrodę Księcia Asturii w dziedzinie sztuki, najważniejszą i najbardziej prestiżową nagrodę tego typu w Hiszp  W latach 1969-1979 nagrał dziewięć albumów ze słynnym później śpiewakiem flamenco Camaronem de la Isla, w którego wylansowaniu Paco miał znaczny udział. Od 1977 koncertował i nagrał 2 płyty z Alem Di Meolą, Johnem McLaughlinem i Larrym Coryellem. W tym samym roku ożenił się z Casildą Varela, z którą ma troje dzieci. Kontakt z jazzem wpłynął na jego grę, gitarzysta poszukiwał nowych brzmień wzbogacając tym samym ubogi styl flamenco. 5 grudnia 1980 doszło do głośnego koncertu w piątkowy wieczór w San Francisco. John McLaughlin, Al Di Meola i Paco de Lucia zagrali przed 10-tysięczną publicznością i od tej pory ich nazwiska obiegły cały świat. Płyta Friday Night in San Francisco (1981) odniosła ogromny sukces i dotychczas sprzedana została w 1,5 mln egzemplarzy. Współpraca tria została ostatecznie ukoronowana trzema albumami: Friday Night in San Francisco (1981), Castro Marin (1981) i Passion, Grace and Fire (1983). Paco de Lucia nagrał także muzykę do filmów takich jak Carmen Carlosa Saury, La Sabina i Los Tarantos José Luisa Borau, prezentowaną w prestiżowym teatrze de la Zarzuela w 1986. W 1981 założył sekstet z Pardo, Benevent, Dantas, de Algeciras i Pepe de Lucia. Utrzymywał również kontakt z Chickiem Coreą, co stanowiło początek owocnej współpracy obu muzyków. Do rytmów czystego flamenco powrócił niespodziewanie w spektakularnym albumie Siroco (1987), jednak w 1990 wraz z sekstetem i pianistą Chicka Corei kontynuował styl pełen ekspresji. W 1991 nagrał z orkiestrą de Cadaques płytę Concierto de Aranjuez, a w 1993 z Paco de Lucia Sextett – Live in America. W 2004 De Lucia otrzymał nagrodę Księcia Asturii w dziedzinie sztuki, najważniejszą i najbardziej prestiżową nagrodę tego typu w Hiszpanii.
 


 
5
5 (4)

4 Comments

Obrazek użytkownika Hun

Hun
...za wcześnie... o wiele za wcześnie... tyle wspaniałej muzyki...
Pzdr, Hun

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
Obrazek użytkownika geoal

geoal
Przed 30 laty dane mi było w pewien letni wieczór iść lodowcem Mer de Glace, wokół szczyty, w oddali jutrzejszu cel- masyw Grandes Jorases. W pewnym momencie po lodowcu pojawiają się dźwięki muzyki, gitarowej muzyki, z każdym krokiem coraz wyraźniejsze, głośniejsze, sprawiające niesamowite wrażenie, idealnie dopasowane do scenerii zachodzącego słońca wśród bieli sniegu, seraków, grozy czarnych ścian. Wkrótce lokalizujemy źródło dźwięków - to mały schron, typowy dla Alp, zbaczamy z drogi jak żeglarze zwabieni przez syreny, nim osiągamy cel zakończyło się odtwarzanie płyty wspomnianego tria gitarowego Paco-Meola-McLaughlin. Nie wiem na czym to odtwarzano, nie wiem czym nagłośniki to przebywający w schronie turyści, ale tę muzykę snującą się po lodowcu pamietam do dziś. Struny jednej z gitar wprowadzały w drgania palce Paco.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>