Enthauptet - 80 lat później

 |  Written by katarzyna.tarnawska  |  10
 Raz chiromantka

W dłoniach lekkich jak dwie lilie

Dojrzała ciekawe linie...

"Gdyby nie wiek dwudziesty,

Ręczyłabym za to,

Że zetną paniom głowy, Benito,

Renato,

Gdyby nie wiek dwudziesty!" -

I śmiała się wieszczka,

Patrząc w liliowe garście, znaczone złowieszczo.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Słaniała się Benita,

Zemdlała Renata. -

Ocucone, świadomie poszły w ręce kata.

Stanął, z toporem,

Rzeźnik, mięśniami sękaty,

Odwalił się oburącz

I zarąbał kwiaty.

Choć wiotką jak łodyga

Jest szyja kobiety,

By w nią uderzyć - trzeba teutona, atlety!


Platynowa Renato, złocista Benito!

Natura klęła wichrem, kiedy was zabito,...

Grób Benity na cmentarzu Kaiser-Wilhelm-Gedächtnis-Kirchhof w Berlinie, obok grobu matki i ojczyma.


Grób Renaty na cmentarzu Ohisdorf w Hamburgu

Wraca do mnie ten wiersz Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej.
I wraca historia rotmistrza Jerzego Sosnowskiego, siatki wywiadowczej stworzonej przez niego - w Berlinie.
Historia Renaty von Natzmer, Benity von Falkenhayn, Ireny von Jena, oficera Abwehry Gunthera Rudloffa...
Wkrótce minie 80 lat od śmierci Benity i Renaty...Już ponad 80 lat od czasu gdy autentyczne dokumenty świadczące o niemieckich planach inwazji na Polskę oraz o współpracy niemiecko-sowieckiej dotarły do szefostwa "dwójki". Nie uwierzono wówczas rotmistrzowi.
Przyczynił się do tego m. in. jego nieudolny poprzednik - Józef Gryf-Czajkowski.
Rotmistrz nie zdradził Gunthera Rudloffa.
Gdy w ręce Niemców, po zdobyciu Warszawy, wpadły archiwa "dwójki" -  Rudloff został aresztowany, popełnił samobójstwo.
Natomiast - z założenia nienawidząca Polaków Irena von Jena - skazana na dożywocie - przeżyła wojnę, w 1945 została uwolniona przez Moskali z więzienia w twierdzy kłodzkiej. Ważyła wtedy podobno 36 kg.
A jakie były losy rotmistrza?
W Polsce oskarżony o zdradę stanu, skazany i więziony do czasu wybuchu wojny.
Potem - wersji jest wiele, mniej lub bardziej prawdopodobnych: że został zastrzelony przez żandarmów polskich - bo takie były instrukcje w stosunku do skazanych za zdradę stanu, że został ranny ale przeżył, po czym - nawiązał współpracę z NKWD - przeciw Polsce, że - uwięziony przez Moskali - zmarł w Saratowie - wskutek założonej głodówki... Według jeszcze innej wersji - w 1944 przedostał się do powstańczej Warszawy - gdzie słuch o nim zaginął
Być może - gdybyśmy dotarli do archiwów z Łubianki - możnaby poznać prawdę.
Na razie - mamy tylko sensacyjne opowieści i powieści, jak choćby Witolda Kupisa - Berlińska misja..
Jednak nawet gdy uznać rotmistrza za postać niejednoznaczną -  był bohaterem, postacią tragiczną, ale nie ma dowodów na jego zdradę
To również - w związku z kreowanym "bohaterem - celebrytą" - profesorem K.
Mam też sugestię dla "premiery" albo dla następcy Radka, czyli Szetyny  -  w związku ze zbliżajacą się 80 rocznicą śmierci Renaty i Benity -  polska ambasada w Niemczech  mogłaby uczcić i upamiętnić tę śmierć...
5
5 (4)

10 Comments

Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
Mimo wielokrotnych prób - wstawiając tekst o zdardzających i zdradzonych, o niejednoznacznych, tragicznych osobach i ich losach - nie udało mi się wstawić go z aktualną datą, mój blog "wybrał" sam datę 11 marca, zamiast daty wczorajszej, czy przedwczorajszej. No i wpis jest absolutnie niezrozumiały - nieodpowiedni do widniejącego nad nim momentu publikacji. 
Może ktoś z adminów byłby w stanie "przestawić"  datę?
Obrazek użytkownika Danz

Danz
Witam, ręcznie przestawiłem datę, nie mam pojęcia, dlaczego wpis zapisywał się z datą marcową (?!).
Czy był kiedyś duplikat wpisu (o podobnym tytule)?
Pozdrawiam.
 

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Czy wiesz coś o tym, jak sami Niemcy traktują dziś postaci Renaty i Benity? Zdjęcia tych bezimiennych mogił wskazywałyby, że nadal są uważane za zdrajczynie niemieckiego narodu.

Co do samego rotmistrza, to nieodmiennie mam od lat wrażenie, iż nie był podwójnym agentem, a rodacy i historia bardzo go skrzywdzili.
 
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
Dzięki - za komentarz, za pomoc.
Rotmistrz, moim zdaniem,to człowiek z niezwykłą fantazją i temperamentem, inteligentny, wywiadowca, organizator, a nie zdrajca.
I - człowiek specyficznie honorowy.
Chcąc ratować Benitę - starał się zawrzeć z nią ślub; żona majora - wyraziła zgodę na rozwód. Niemieckie procedury i bark wsparcia ze strony Państwa Polskiego udaremniły ten plan.
Nieudolny - jak pisałam - oficer polskiego wywiadu - Józef Gryf-Czajkowski (który w Berlinie kupował dla Polski niemieckie fałszywki) okazał się bardzo skuteczny w deprecjonowaniu i ostatecznym pognębieniu majora. Trzeba dodać, że równolegle z procesem majora - toczyła się w Polsce sprawa niemieckiego szpiega - kobiety, polskiej obywatelki. Ta - uniknęła kary śmierci, właśnie poprzez małżeństwo.
Cóż dodać - major został zniesławiony, skrzywdzony, nigdy nie zrehabilitowany. Wszyscy mamy dług wobec Niego (NB raport o sowiecko-niemieckiej współpracy w zakresie przygotowań wojennych Anglicy kupili od Polski i nie uznali tego - przeciwnie niż dowódcy polskiego wywiadu - za "fałszywkę").
Benitę i Renatę - Niemcy pogrzebali niemal tak, jak komuniści - Żołnierzy Niezłomnych.
Nie mnie dyskutować o motywach obu kobiet - może była wśród tych głównie miłość, może - nienawiść do totalitarnego systemu, może względy ambicjonalne czy materialne... Zapewne wszystkiego po trochu...
Nie mniej - sprzeciwiły się totalitarnemu systemowi. Przynajmniej my - powinniśmy umieć to docenić.
Wdzięczność - to przywilej i przymiot ludzi szlachetnych, brak wdzięczności cechuje "szlachetnych inaczej". Jacy jesteśmy? Jaki okaże się teraz profesor K.?
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
W tej sprawie chyba nic nie jest proste. Wiem o niej stosunkowo niewiele. Nigdy jakoś nie wpadło mi do głowy, by ją zgłębiać, a i teraz nie bardzo mam czas, by zacząć szukać jakichs dokładniejszych źródeł. Szkoda, że od jakiegoś czasu nie widać tu Tł, bo być może on potrafiłby powiedzieć coś więcej (swoją drogą - czy ktoś wie dlaczego Tł przestał pisać?).

To jedna z takich spraw, gdzie motywy wydają się być niezwykle istotne, wręcz przesądzajace o ocenie głównych jej bohaterek (niedawno rozmawaialyśmy właśnie o kwestii motywów z Szarym Kotem). I myslę, że z punktu widzenia dyplomacji to może byc niezwykle delikatna i problematyczna sprawa. Z jednej strony bowiem Niemcy, mimo oficjalnego odżegnywania się od spuścizny Hitlera, mają prawo traktować osoby szpiegujące na rzecz obcego państwa, jakim w końcu jest i była dla nich Polska, jako zdrajców i nie czcić jednak ich pamięci. A jeśli tak, to nie bardzo wyobrażam sobie, w jaki sposób, nie wywołując międzynarodowego skandalu, mielibysmy okazać Benicie i Renacie swoją wdzięczność. Mozemy jednak przyjac, że ta kwestia jest problemem naszej dyplomacji, a nie nas samych.                 
 
Jest jednak jeszcze druga sprawa - czy tę wdzięczność faktycznie jesteśmy im winni. Czy faktycznie sprzeciwiły się totalitarnemu systemowi, czy stało się to jedynie niejako przy okazji.
O tym własnie mogłyby przesądzić rzeczywiste motywy, dla których obie te kobiety szpiegowały na rzecz Polski.
Wszystko w porządku, jeśli kierowały się niezgodą na to, co wtedy rodziło się w Niemczech.
Ale jeśli robiły to na przykład po prostu dla pieniędzy, to nie bardzo dostrzegam podstawy do oficjalnego wyrażania takiej wdzięczności. Wdzięczność należałoby raczej skierować na rotmistrza, przeprowadzając w pierwszym rzędzie proces rehabilitacyjny.

Chyba muszę dopuścić do siebie podejrzenie, że mogę jednak być "szlachetna inaczej", bo motywy wydają mi się tutaj być rozstrzygające. Nie mogę uwolnić się od przykładu - niewątpliwie przerysowanego, ale mającego jednak coś wspólnego z tą sprawą.
Jeśli uniknę zamachu bombowego, bo ktoś mnie o nim uprzedzi, albo rozbroi własnoręcznie bombę podłozoną w moim samochodzie, to niewątpliwie jestem mu winna wdzięczność. Ale jeśli uniknę śmierci, bo ktoś ukradnie mi samochód z podłożoną pod nim bombą, to moja wdzięczność jest jakby mniejsza, nie uważasz? Raczej podziękowałabym opatrzności niż złodziejowi.
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
Na marginesie sprawy prof. Kieżuna i - opisanej bardzo wyrywkowo przeze mnie - historii polskiego wywiadu w Niemczech przed II Wojną Światową - wyłania się, jak podkreślasz słusznie Ellenai - problem motywów. Wydaje się, że wszyscy wiemy zbyt mało o obu Niemkach, wiemy natomiast, że byli w Polsce ludzie, którzy dużo wysiłku włożyli w okrycie infamią rotmistrza Sosnowskiego. Odnoszę wrażenie, że historia jego współpracy z NKWD - przeciw Polsce to również element tej samej gry. Trudno przecież przyznać, że rację miał ten "bawidamek", "hazardzista", bon vivant ect, ect., a nie wszyscy inni "mądrzy" oficerowie i dowódcy "dwójki". Nawet w świetle niezbitych faktów, zweryfikowanych przez historię. Przyznam, że liczyłam trochę na tł, a właściwie - wciąż liczę, że znajdzie się ktoś, kto historię rotmistrza Sosnowskiego zbada i opisze w sposób bezstronny, a przede wszystkim - prawdziwy. Co do Benity I Renaty - uważam, że zasługują przynajmniej na tablice nagrobne z imieniem, nazwiskiem i datą narodzin oraz śmierci. Skoro weszły ("wdepnęły") w naszą historię - mamy jakiś obowiązek wobec nich. Choć np. za złodzieja mego samochodu z bombą zamówiłabym raczej Mszę św., chyba nawet dziękczynną. Co do prof. Kieżuna - ma on wciąż szansę "wyjść z twarzą" z tamtej historii...
Pożyjemy...
Bardzo serdecznie pozdrawiam
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Msza święta, nagrobek... przekonałaś mnie, że obie kobiety powinny to mieć. W czasach, gdy nawet zbrodniarzy chowa się z honorami, inni ludzie nie powinni być chowani bezimiennie gdzieś pod płotem.

A profesor Kieżun... własnie napisałam kolejny komentarz pod notką Wawa.
Profesor Kieżun ma chyba coraz mniej czasu na to, by u schyłku swojego życia zachować się raz jeszcze przyzwoicie :((

A tak w pewnym sensie off top, za to niewątpliwie generalizując - świat i ludzie zmierzają w stronę, która zupełnie mi się nie podoba :(
Obrazek użytkownika Hun

Hun
Dzięki za piękny i interesujący wpis...
Nie wiedziałem o tej "sprawie"...

Pzdr,
Hun

"...And what do you burn, apart from witches?   - More witches!..."
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Jerzy Ksawery Franciszek Sosnowski kierował placówką wywiadu "IN-3", używając nazwiska Georg von Nalecz-Sosnowski znany także jako Ritter von Nalecz.

Wikipedia podaje że:
"w ZSRR znany jako Jurek Sosnowski; niektóre źródła błędnie podają Stanisław Sosnowski".

Chyba w latach siedemdziesiątych byłem w Warszawie na spektaklu (o ile pamiętam teatru Eref-66). Stefan Szmidt w teatrze Ryszarda Filipskiego kreował wtedy postać rotmistrza Sosnowskiego.
Wtedy też oglądał monodramę Adam Sosnowski, bratanek rotmistrza, a mój szef z Wydziału Hodowli Koni ZHZZ.
Jego ojciec, brat rotmistrza, przed wojną był dyrektorem Państowego Stada Ogierów w Białce koło Krasnegostawu. W związku z procesem brata oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Niemiec przeżywał wielki dramat. W momencie wybuchu wojny, które to zdarzenie potwierdziło raporty jego brata Jerzego, życie zakończył samobójstwem.
Pochowany został na skraju padoków dla koni w Stadzie Białka.

Sam Jerzy Sosnowski był bardzo dobrym jeźdźcem i właścicielem stajni koni wyścigowych w Sopocie, tam nawiązał kontakty, które potem przydały się mu w nawiazywaniu nowych kontaktów wśród śmietanki towarzyskiej Berlina. Nie bez znaczenia był fakt, że był niezwykle przystojnym mężczyzną.
Wracając do sprawy monodramy o Jerzym Sosnowskim, obecnie nie znalazłem o tej sztuce żadnego śladu w internecie. Akcja sztuki kończyła się przypuszczeniami, że Jerzy konwojowany jako więzień w trakcie wojny został zwolniony na granicy rumuńskiej i dostał się do Lwowa, a potem pracował jako kierowca w ZSSR.



 
Obrazek użytkownika Tomasz A S

Tomasz A S
Dziś mamy więcej informacji, niż kiedyś, należałoby tylko stwierdzić, na ile źródła sowieckie są wiarygodne.
A kto sprawą się interesuje, znajdzie pod tym linkiem wiele informacji z tamtych źródeł.

http://www.jerzysosnowski.info/index.php?option=com_content&view=article...

Czy zatem wystąpienia o rehabilitację von Nałęcza  są zasadne - wobec podejrzenia o późniejszą współpracę z NKWD?


 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>