Laur powędrował do Krakowa

 |  Written by Waldemar Żyszkiewicz  |  4
Czternasta edycja Literackiej Nagrody im. Józefa Mackiewicza

Z wyłonieniem tegorocznego zwycięzcy nie było problemu. Ale wyróżnieniami Mackiewiczowska kapituła gospodarowała tym razem wyjątkowo oszczędnie.

Wśród jedenastu nominowanych tytułów znalazły się cztery zbiory esejów poświęconych literaturze i sztuce, dwie powieści demaskujące realia PRL-u, zbiór groteskowych opowiadań, biografia wybitnego uczonego, zbiór relacji Wołyniaków, praca historyczna o wojnie polsko-sowieckiej po roku 1945, a także pierwszy tom regularnej historii Polski, którą czyta się, jak najbardziej zajmującą powieść.
 
Cztery wydawnictwa stołeczne (IPN Warszawa, Prohibita, Sic! Teologia Polityczna), dwie oficyny z Krakowa (Biały Kruk i WL), również dwa razy, ale przez tego samego wydawcę (Zysk i S-ka) był reprezentowany Poznań, i po jednym domu wydawniczym z Lublina (Fabryka Słów), Zakrzewa (Replika) oraz Rzeszowa (Lisia Góra). Sporej różnorodności gatunkowej towarzyszyło więc także zróżnicowanie geograficzne.
 
– Jestem przekonana, że Marek, choć go tu z nami nie ma, nadal czuwa nad tym, by ta nagroda trwała i promowała najważniejsze dokonania dla polskiej literatury i historiografii – powiedziała Jolanta Nowakowska, wdowa po długoletnim przewodniczącym jury Mackiewiczowskiej nagrody, poproszona o zabranie głosu na otwarcie posiedzenia. Natomiast sekretarz kapituły Stanisław Michalkiewicz zapewnił, że ciągłość nagrody nie jest zagrożona i tradycyjnie zaprosił wszystkich zgromadzonych, żeby pojawili się w Domu Literatury również za rok, na ogłoszeniu wyników edycji jubileuszowej.

Puste krzesło Savonaroli
Jedyne tegoroczne wyróżnienie przypadło Przemysławowi Dakowiczowi za opublikowany przez Wydawnictwo Sic! tom „Obcowanie. Manifesty i eseje”. Obowiązki laudatora wziął na siebie Tomasz Burek, który po śmierci Marka Nowakowskiego objął przewodniczenie kapitule.

– Literatura z polskim garbem, wyróżniająca się wśród innych literatur twardą tożsamością historyczną i kulturową nie była beneficjentką roku 1989. Wręcz przeciwnie, stanowiła jego jedną z najcyniczniej wymanewrowanych ofiar – podkreślił Burek, krytyk i historyk literatury, komentując książkę swego o dwa pokolenia młodszego następcy w rzemiośle krytycznoliterackim.

W ocenie laudatora, zwolnienie literatury w obowiązków wobec narodowej wspólnoty pod wpływem światowej mody na postmodernizm sprawiło, że zamiast pozycji wartościowych pojawiła się nadprodukcja aksjologicznie obojętnych wydmuszek, a literatura zaczęła tonąć w miałkości i nieistotności.

– Przez 25 lat reglamentowanej wolności puste krzesło Savonaroli cierpliwie stało z boku, a krytyczne myślenie i oddziaływanie potencjalnych arcydzieł było przez system paraliżowane – mówił Burek. I puentował, cytując wyróżnionego eseistę: „Kultura współczesna musi wykonać pracę, której nie pozwalano jej wykonać przez 45 lat. Musi opowiedzieć Polakom i ich najbliższym sąsiadom swoją prawdziwą historię, historię wspólnoty okaleczonej”.

Dziękując za wyróżnienie, Przemysław Dakowicz postawił surową diagnozę współczesności, rozpoczętą od przypomnienia szaleńczego gestu Van Gogha niosącego swe odcięte ucho do domu publicznego. Zdaniem autora „Obcowania”, co najmniej od końca XIX stulecia kultura tworzona w obrębie cywilizacji śródziemnomorskiej odrywa się od wartości stanowiących o jej rozwoju, dlatego jest okaleczona.
    
– Skutkiem tego procesu jest szaleństwo sztuki – ostrzegał krytyk, by zaraz malowniczo rozwinąć tę myśl: – Współczesna sztuka i literatura to dwie wariatki biegnące z rozwianym siwym włosem w stronę przepaści. Ktoś, kto szuka dziś własnego miejsca w literaturze nie może o tym zapominać.

W ocenie Dakowicza, nowoczesność w kulturze jest schizofreniczna, toteż twórca powinien dziś przede wszystkim zadać sobie pytanie, czy chce dołączyć do bardzo licznego już grona destruktorów, czy woli szukać dróg wyjścia z kryzysu aksjologicznego i semantycznego, w którym się pogrążamy?

– Ktoś, kto zajmuje się literaturą w Polsce – mówił na Krakowskim Przedmieściu autor „Obcowania” – do takich prób odnawiania więzi z przeszłością jest szczególnie predestynowany. Co wcale nie znaczy, że będzie mu łatwiej niż twórcom z Zachodu, bo w Polsce ogólny kryzys kultury europejskiej sprzągł się ze skutkami spustoszeń dokonanych przez komunizm, który zdegenerował naszą kulturę i naruszył wewnętrzną spoistość wspólnoty.

Skąd nasz ród
Decyzją kapituły, Mackiewiczowski wawrzyn otrzymał w tym roku profesor Andrzej Nowak za książkę „Dzieje Polski. Skąd nasz ród”, ważną i wykwintną edytorsko publikację Wydawnictwa Biały Kruk.
Uzasadnieniem takiego wyboru zajął się Maciej Urbanowski, kierownik katedry krytyki współczesnej wydziału polonistyki UJ, który przypomniał, że po roku 1989 w polskiej kulturze i literaturze mocno zaznaczył się proces tzw. ucieczki od historii.

– W cenę urosły wtedy współczesność i prywatność, o przeszłości mówiono w tonacji szyderczej, groteskowej, wręcz oskarżycielskiej – precyzował dr hab. Urbanowski. – Historia, w tym zwłaszcza historia Polski jawiła się jako coś niezrozumiałego, niepotrzebnego, a nawet nienormalnego. Niewiele wcześniej, nie bez triumfalizmu, obwieszczono przecież koniec historii.

Jak wiadomo, iluzje Francisa Fukuyamy, który światu ów koniec wieszczył, wnet prysły. Liberalna demokracja wielu rozczarowała, ukazując swe ukryte ograniczenia oraz jawną nieostateczność.

– Mniej więcej od roku 2005, a już z pewnością od tragedii pod Smoleńskiem w 2010, rozpoczyna się w Polsce wyraźny powrót do historii. Ogromną popularnością cieszą się książki o naszych dziejach, każdy szanujący się tygodnik wydaje dodatek historyczny – wyliczał Urbanowski. – Nie przypadkiem, przebojami roku 2014 okazały się powieści historyczne Olgi Tokarczuk, Elżbiety Cherezińskiej, Anny Janko, Szczepana Twardocha. Wtedy także ukazał się znakomity, uhonorowany dziś Literacką Nagrodą im. Józefa Mackiewicza, pierwszy tom „Dziejów Polski” Andrzeja Nowaka.

Laudator przypomniał, że nagrodzona książka to tylko początek sześciotomowego cyklu opowieści o naszej historii, od jej zarania aż do roku 2019, kiedy to planowana całość ma się domknąć.

– Czytałem ten tom z wypiekami na twarzy, niczym wspaniałą powieść historyczną, która raz bywa żartobliwą gawędą, innym razem poruszającą tragedią, a najczęściej jest porywającym eposem. Po trosze jest to zasługa polskiej historii w tamtym, opisywanym przez autora okresie – mówił Urbanowski o swych osobistych wrażeniach z lektury. – Chrzest Mieszka, zabójstwo św. Stanisława, walka Bolesława Krzywoustego ze Zbigniewem, zdobycie przez Polaków Kijowa, łupieżcze napady Czechów na Poznań – każde z tych zdarzeń jest nie tylko tematem godnym szekspirowskiego pióra, ale przede wszystkim przesądza o dalszych dziejach Polski, więc swymi skutkami dosięga nawet nas, siedzących dziś u na tej sali.
  
W ocenie Urbanowskiego, wiedza przedmiotowa i talent narracyjny, w połączeniu z oryginalnym oraz sugestywnym widzeniem dziejów Polski stawiają Andrzeja Nowaka w rzędzie najwybitniejszych przedstawicieli pisarstwa historycznego, takich jak Maurycy Mochnacki, Szymon Askenazy, Wacław Tokarz, Artur Górski, Feliks Koneczny czy Stanisław Mackiewicz.

Nowak nie jest dziejopisem beznamiętnym – dopowiadał laudator – przeciwnie oprowadza nas po ojczystych dziejach jak mądry, lecz nie bezkrytyczny gospodarz narodowej sceny. Robi to z poczuciem humoru oraz zmysłem współczesności, dzięki czemu łatwiej się z nim zaprzyjaźnić. I pochylić np. nad pytaniem, kim bylibyśmy i czy w ogóle przetrwalibyśmy jako Polacy, gdyby Mieszko nie przyjął chrztu.

 – To wzruszający dzień, uwieńczony prestiżową nagrodą, za którą z serca dziękuję – powiedział Andrzej Nowak. – Spotyka się ona z obchodami pierwszego od lat Dnia Niepodległości, w którym możemy naprawdę odetchnąć pełną piersią i w zgodzie ze sobą wyśpiewać słowa: Ojczyznę wolną pobłogosław...

– Próby skłonienia Polaków do zerwania więzi z narodową tradycją nie powiodły się, czego dowodem są choćby tysiące młodych ludzi z biało-czerwonymi proporcami, chorągwiami, emblematami, których widziałem dziś na ulicach Warszawy – mówił uszczęśliwiony laureat.


„Tygodnik Solidarność” nr 48, z 27 listopada 2015
 
5
5 (1)

4 Comments

Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
...pierwszy tom 'Dziejów Polski', czy jedną z wielu innych jego książek?
W grudniu ma się ukazać już tom drugi, z którego fragmenty (o Łokietku
i Płowcach) Autor przeczytał w odpowiedzi na laudację.
 

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika max

max
Tę. Ale miałem też w ręku kilka innych jego książek - tak się składa, że mam relatywnie łatwy dostęp do książek wydawanych przez "Białego Kruka". Poprzednio czytałem, o ile pamiętam "Strachy i Lachy. Też warto. :)

pozdrawiam :)

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>