Opozycja nie istnieje (na razie)

 |  Written by alchymista  |  6

Wysłuchałem dwa dni temu debaty nad odwołaniem „ministra woyny” Antoniego Macierewicza. Nie powiem, Kostek wysilił bardzo swoje talenta aktorskie i był prawie że sympatyczny. Starałem się wczuwać w ten węzeł przesądów, który żeruje w głowie przeciętnego leminga i myślę, że swoją robotę Kostek wykonał jak zawsze wzorowo. "PiSowska hołota" wyszła z sali, pozostała tylko dobrana publiczność – same tuzy intelektu, zaśmiewające się z anegdot, których nie powstydził by się Janek Tomaszewski. Rechotał Grupiński, rechotała Kopacz. Kabaret się udał.

Potem doszło do debaty, wystąpień przedstawicieli klubów oraz Pani Premier. Wczoraj kolejna debata – tym razem nad trybunałem konstytucyjnym. Dwieście wniosków o przerwę i zwołanie konwentu seniorów – ten dorobek opozycji został już chyba dawno przekroczony. Dopuszczono też do głosu niektórych gospodarzy klas, niejaką Pisiuk-Gachowicz, która pieprzyła coś o „głebokim średniowieczu”, w które wprowadzi nas nowa ustawa o trybunale. Sposób w jaki atakują PiS powoduje, że rząd, prezydent, większość sejmowa są poza jakąkolwiek kontrolą, bo nawet jeśli z ust PO czy Nowoczesnej padają zarzuty prawdziwe, to nikt już im nie uwierzy. Będą wołać „na pomoc”, ale nikt nie przybiegnie – bo to przecież tylko kabaret.

A może o to im chodzi? Może zawsze chodzi im o zniszczenie instytucji, bo gdy przejmą władzę, będą tak samo poza kontrolą? Może chodzi o to, by w Sejmie przekrzykiwali się prowincjonalni nauczyciele, traktujący kolegów z przeciwnej partii jak niesfornych uczniów?

Naprawdę doceniam rolę i marszałka Kuchcińskiego i marszałków Terleckiego i Brudzińskiego. Mają anielską cierpliwość i czasem dają upust swojemu poczuciu humoru. Jakiś czas temu Brudziński pozwolił sobie nawet na taką uwagę, że posłowie opozycji robią „niezłą bekę”. To prawda, ale pomyślmy: w czasach Pierwszej Rzeczypospolitej – tej "dzikiej", "kołtuńskiej" i "wszystko co najgorsze" – marszałek poselski nigdy by sobie nie pozwolił na robienie uwag pod adresem posłów. Nigdy.

Brak zmysłu obywatelskiego, dyscypliny wokół kluczowych spraw państwa, prowadzi do tego, że opozycja się ośmiesza, a parlamentarna większość zmuszona jest trzymać wszystko za mordę. Bo w przeciwnym razie wszystko się rozleci i znowu złodzieje wtargną do urzędów, biur, spółek skarbu państwa i czego tam jeszcze. Musimy się jeszcze wiele nauczyć jako Naród. Opozycja nie istnieje i jeśli tylko nie dojdzie do kolejnego kataklizmu na miarę 10.04, PiS będzie miał i drugą, i trzecią kadencję. Bo cóż musiałoby się stać, by ćwierćinteligent Swetru otoczony haremem samotnych matek i niedobzykanych licealistek został premierem rządu?

 

Jakub Brodacki

5
5 (4)

6 Comments

Obrazek użytkownika tł

"Niedobzykane  licealistki"? Odważna teza. Obawiałbym się ją stawiać nawet w stosunku do gimnazialistek... ;-)

A teraz poważnie: napisałeś dobry tekst, który jednak jest kompletnie "jałowy". Bo lepiej nie będzie, przynajmniej w określonej perspektywie czasowej. Będzie natomiast gorzej.
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Uwierz mi, nawet w naszych czasach istnieją 18-letnie dziewice. Bynajmniej nie te wierzące. laugh

Wystarczy, że rodzice laniem zmuszą taką do nauki i po pewnym czasie faceci wychodzą im z głowy. Nauka, praca, gazeta wyborcza i tak każdy dzień, bez końca. A jak się już jakiś facet pojawi, to koniecznie książę z bajki.

A prawica, cholera, każe dzieci posyłać do szkoły. Boże wybacz im, bo nie wiedzą co czynią.
Obrazek użytkownika tł

Ależ wierzę! Bez wiary trudno żyć... ;-)

Niemniej jednak pisałeś o "niedobyzkanych", a nie o "niebzykanych" ;-)))! 
Obrazek użytkownika max

max
Jak zgadzam się z notką, tak muszę powiedziec, że z łatwością wyobrażam sobie sytuację gdy ćwiercintelektualista Petru zostaje premierem - bądź jakiś inny konretnie lansowany.
A jak to się stało, że parę lat po "końcu komuny" Polacy wybrali sobie SLD, a na prezydenta Kwaśniewskiego? A jakim sposobem PO wygrała w 2011? A casus durnia Komorowskiego? Przykłady "mądrości wyborczej" można mnożyć.

Ludzie nie są tak głupi jak się niektórym wydaje, oni... chcą być ogłupiani. Komfort poznawczy (termin ukuty ad hoc, żaden naukowy :D) jest ważniejszy od dobra Polski, od własnego interesu odpowiednio spreparowanego wyborcy. 

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
A ja jednak myślę, że PiS odrobił lekcje. Kwaśniewski wygrał wybory najpierw z agresywnym chamem, a potem z mydłowatym bubkiem. Duda powtórzył ten manewr. Drugą kadencję też wygra, bo przeciwnik wystawi mydłowatego bubka, niby to "naszego" Dudę, wicie rozumicie.

Na SLD w 1993 roku głosowało 20%, na PSL 15%. Nie udało by im się to bez totalnej degrengolady na prawicy. Fałszerstwa wyborcze musiały wtedy być, szczególnie te 15 % PSLu...
Drugie zwycięstwo SLD to znowu wynik degrengolady prawicy.

Wniosek jest prosty: utrzymajcie, panowie Gowin i Zbiobro, jedność i nie kopcie dołków pod Kaczyńskim i jego ludźmi, a może sami też wyjdziecie na ludzi wink

2010 to sytuacja wyjątkowa. Szok po stronie PiS, brak z góry przygotowanego wariantu awaryjnego - trzeba to sobie powiedzieć jasno. Wszystkie atuty w ręku przeciwnika. Plus słabe obstawianie wyborczych komisji. Oraz i fatalny stan Jarosława, o co nie można go winić.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>