Dotknięty systemem

 |  Written by Seaman  |  2
Koleżanka posłanka tłumaczy byłego ministra Sławomira Nowaka, że dla niej jest trochę ofiarą systemu, mając oczywiście na myśli system III RP, bo jaki inny? Agnieszka Pomaska mówi, że kiedy opowiada politykom zagranicznym historię zegarka ministra, to nie mogą uwierzyć, że coś takiego jest możliwe. Ale nie precyzuje, czy to niedowierzanie dotyczy lekkomyślności Nowaka czy błahości przypadku.
 
 A swoją drogą dziwna jest łatwość używania systemu jako alibi zarówno przez walczących z systemem, jak i przez beneficjentów systemu. Kiedyś przeczytałem wypowiedź żony Józefa Cyrankiewicza, która powiedziała, że on też był ofiarą systemu. Zatem Nowak również wychodzi na ofiarę okrutnego systemu, który oskarża go o złożenie nieprawdziwych  oświadczeń majątkowych. Zabawne, że posłanka Pomaska, która uważa Nowaka za ofiarę systemu, jednocześnie chwali go, że nie biega po mediach i nie opowiada, że jest ofiarą. Ale po co ma to robić, skoro robi to za niego koleżanka Pomaska?
 
Z Nowakiem nie jest dobrze i nawet rozgrzany sąd może sobie nie poradzić z przypadkiem pupila premiera Tuska, który go sobie wychował, wypromował i awansował. I nadal wierzy w jego uczciwość. Ale taki prokurator generalny Seremet już nie wierzy: - „Nowak świadomie nie wpisał zegarka, choć wielokrotnie zwracano mu uwagę, że powinien był to uczynić. Zobowiązał się nawet, że to zrobi, czyli można mu przypisać działanie umyślne”. 
 
I tu jest problem, bo dlaczego Nowak się uparł, żeby zegarka nie wpisywać, mimo że dobrzy ludzie go namawiali i ostrzegali? Zbiesił się na system, który każe mu wpisywać prezent od rodziców, jak twierdzi? Taki pryncypialny jest ten Nowak, jak nie przymierzając Katon Starszy? Albo charakterny jak Mucjusz Scewola, który dał sobie rękę spalić na dowód, że nie lęka się tortur, a Nowak za jego przykładem dał sobie karierę zniszczyć, aby dowieść, że  nie lęka się systemu? 
 
Przecież to jakieś kompletne bzdury, ludzie tłumaczą mu, żeby wpisał, a on się uparł jak osioł, żeby nie wpisywać. I to kto? Nie żaden  antysystemowy fanatyk, jakiś twardogłowy, zakamieniały libertyn, który poprzysiągł na groby przodków, że nigdy żadnemu systemowi się nie pokłoni, ale liberalny, nowoczesny w każdym calu, od stóp do głów europejski obywatel z Platformy Obywatelskiej. To się nie mieści w głowie po prostu. 
 
Sąd będzie miał także jeszcze twardszy orzech do zgryzienia, bo Nowak nosił ów nieszczęsny czasomierz jeszcze przed datą jego zakupu na paragonie. To jest udowodnione. I tu już wkraczamy w sferę metafizyczną; tu już system traci swoje cudowne właściwości dostarczania alibi swoim ofiarom. Nie ma silnych na osi czasu, na której termin zakupu jest zawsze przed terminem użycia gadżetu. Sam Nowak jest także  bezsilny wobec okrutnej niezmienności osi czasu i tę bezsilność ogłasza: - „Ja nie potrafię odpowiedzieć, jak to się stało, że na paragonie widnieje data 8 marca 2011 roku, a ja ten zegarek miałem wcześniej”. 
 
Dlatego ja uważam, że tu w grę wchodzą kwestie metafizyczne, jeśli bowiem wierzymy w uczciwość ministra, jeśli Donald Tusk także wierzy, to musiał znaleźć sam dla siebie – już nawet nie dla opinii publicznej – jakieś ziemskie wytłumaczenie tego fenomenu. Nawet nie tego, że te daty żadną miarą się nie zgadzają, bo ów przedziwny casus można wyjaśnić -  na przykład, że minister dostał ów zegarek na próbę przed zakupem, żeby się upewnić, iż taki  zegarek wpływa dobrze na jego wizerunek. 
 
Bowiem tego można się spodziewać po ministrze z partii, która przecież w polityce kieruje się sondażami – nie można wykluczyć więc, że także w drobnych sprawach, jak zakup okularów, zegarków czy tenisówek, także badają opinię publiczną, jak to wpłynie na oglądalność programu z ich udziałem albo na klikalność, czy słuchalność, a w konsekwencji na wynik wyborów w 2015 roku. Tak, tego można się spodziewać. Jednak sam delikwent w powyższym cytacie wykluczył takie rozwiązanie gordyjskiego węzła z wplecionym weń zegarkiem, a przecież tonący brzytwy się nawet chwyta, a  takiej okazji by się nie chwycił? A jednak się nie chwycił.  Czyli klops, pozostaje metafizyka. 
 
Co prawda, ludziska snują ziemskie hipotezy, nikt nie zabroni. Przecież sprzedawca mógł się pomylić i wydał inny paragon, a może kasa fiskalna sfiksowała i drukowała daty losowo? Zdarzają się na świecie rzeczy... i tak dalej.  Każdy się zetknął z przedziwnym zdarzeniem czy zrządzeniem losu, którego nie jest w stanie wytłumaczyć logicznie. W każdym razie z powyższego wynika, że skoro minister czuje się niewinny, a dowód główny polega na sprzeczności dat, to przede wszystkim należy zbadać ów paragon, okoliczności wydania, kasę fiskalną. Może należy przemaglować tego kolegę, który w swojej nieskończonej uprzejmości zgodził się kupić zegarek ministrowi; może on kupował dwa zegarki i pomylił paragony? Sprzedawcę przesłuchać. 
 
Ja bym się tego domagał. Ale minister Nowak w sprawie paragonu zdał się na metafizykę. Dziwne, bo nie wygląda na wierzącego w cuda.  To może ten cały system jest metafizyczny?
 
PS. Dzisiaj  na portalu wSumie litera M z "Alfabetu Szczerego Przywódcy": http://wpolityce.pl/polityka/199581-z-alfabetu-szczerego-przywodcy-dzis-...
4.5
4.5 (6)

2 Comments

Obrazek użytkownika ro

ro
Cała ta afera wzbudza we mnie tylko niechęć.
Nowak to nie Al Capone, a Polska to nie USA!
Wielka afera o niewiele wartą - w sensie wartości użytkowej, blaszkę na rękę ma służyć pokazaniu, że za prawdziwe przewnienia ONI nigdy nie odpowiedzą.

Zresztą, teza że Nowak jest ofiarą systemu, jest prawdziwa do bólu. Choć nie w takim sensie, jak chce wmówić Pomaska. "Odstrzał" Nowaka był pokazaniem czegoś Tuskowi. Czego? - możemy tylko zgadywać.
Ot, takie pięć pestek pomarańczy. 
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Ten zegarek nie istnieje i stąd takie problemy wymiaru sprawiedliwości. Arystoteles to przewidział:

"A ponieważ według niego jedynym ruchem naturalnym i jednostajnym jest ruch po kole, to taki właśnie ruch powinien służyć do pomiaru czasu. Definiując czas w ten sposób Arystoteles stanął przed kolejnym problemem: Czy istniałby czas, jeśli nie byłoby umysłu, który mógłby go policzyć? Uważał on, że nie istniałby, czyli że umysł jest warunkiem koniecznym istnienia czasu, ale że mógłby wówczas istnieć substrat czasu. Czas nie jest więc tu podstawową własnością materii, jest podporządkowany niejako umysłowi"

Jak wiemy Nowak nie posiada umysłu, stąd i nie istnieje dla niego czas a skoro czas nie istnieje to i nie istnieje zegarek. No bo jak inaczej?
c.b.d.u.

Pozdrawiam :)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>