Na ten czas, gdy kolejny tydzień Ukraińcy udowadniają, że nie są Szwejkami - dzisiaj jestem Ukraińcem. Obserwuję transmisję telewizji Espres kiedy mi tylko czas pozwala. Coś niecoś rozumiem – tak piękny i podobny do Polskiego jest Język Ukraiński.
Czuję się trochę jak widz w rzymskim Koloseum. W Kijowie odbywa się ponure widowisko, ze wszystkimi swoimi ohydnymi rytuałami i obrzędami. Milicja emituje w kółko apele do demonstrantów, w których zawarte są kłamstwa i manipulacje. Przypomina to działanie jakieś zepsutej maszyny, która chce jak walec drogowy skruszyć morale demonstrantów. To jest wojna psychologiczna, którą tylko niektórzy mogą wytrzymać. Chodzi o to, aby Ukraińcy znowu uwierzyli w kłamstwo. I znowu byli rabami.
Dzisiaj rano oglądałem jak berkut rozwalił pierwszą barykadę na ulicy Hruszewskiego. Jeden z berkutowców chwycił ukraińską flagę jak łup wojenny i zawiesił ją na latarni za szeregiem milicji. To rytualny znak: „my jesteśmy Ukrainą. A wy – Banderowcy”.
Demonstranci niczym zbuntowani więźniowie Soviet-Sojuza odpowiadają kocią muzyką (walenie w blachy pozwala się rozgrzać na mrozie?), paleniem opon, odrzucaniem na stronę milicji petard i granatów. Na majdanie nieustanne przemówienia i zagrzewanie do walki. Czym to się skończy? Grudzień 1970 w wersji ukraińskiej?
Może jeszcze losy się odwrócą. Może rozmowy z „władą” przyniosą jakieś rezultaty. Może tak, a może nie. Ciągle się zastanawiam, czy tak właśnie ma wyglądać delegalizacja opozycji w Polsce? Wywołać gniew ludowy, sprowokować kibiców i narodowców, wysłać „tituszki”, uchwalić spec-ustawy i wprowadzić do Polski OMON (podobno pojawiły się na Ukrainie granaty używane przez OMON). Czy taki jest scenariusz? Czy Gowin z Godsonem poprą reżim Donalda T. w kluczowym momencie?
Zadaję sobie pytanie, kiedy wreszcie zrozumiemy, że mamy wspólnych wrogów, i że jesteśmy związani wspólnymi losami? My i Ukraińcy. Sława Ukrainie!
Jakub Brodacki
(3)