Ekonomia i okolice

 |  Written by Janusz40  |  1

Niewielkie dwie sprawy; pierwsza - stara:

Ładnych parę lat temu istniało prawo do odpisywania od podstawy podatku dochodowego kosztów remontu i modernizacji mieszkań i domów (z pewnymi limitami); zleceniodawcy zabiegali o faktury i po prostu nie zamawiali usług w "lewych" firmach, które tych faktur nie wystawiały. Stan obecny jest taki mianowicie, iż setki tysiecy (w skali kraju) jednoosobowych (jednoekipowych) firm rangi krzak - świadczy usługi typu fliziarstwo, hydraulika, tynkowanie, dekarstwo, elektryka, stolarstwo i co kto by chciał. Nawet bez ukończenia zawodowych szkół - nasi dzielni chłopcy wykazują nadzwyczajne zdolności do tych zawodów, ale przede wszystkim wykazują całkowitą inwencję w ignorowaniu wszelkich podatków i wszelkich biurokratycznym ram dla swojej działalności. Niestety, w 90 % przypadków, to szara strefa - fiskus z tego nic nie ma, nie ma także żaden system emerytalny - nawet państwo bardziej sprytnym wypłaca cyklicznie zasiłki dla bezrobotnych.

Gdyby przywrócić poprzedni system, to np. przy usłudze kosztujacej 5.000,- zł. usługodawca wystawiajac fakturę - płaci fiskusowi 934,96 zł. VAT (23 %)i 731,71 zł. podatku dochodowego (18 %), usługobiorca uzyskuje obnizenie podatku dochodowego o 900 zł. - fiskus zyskuje 766, 67 zł., Nawet przy zastosowaniu VAT w wys. 8 % (co jest obecnie b.trudne) fiskus zyska i tak ponad 300 zł. Fakt posiadania firmy obliguje jednocześnie do opłacania składek emerytalnych - to też porządkuje finase państwa. Ponadto - system ulg podatkowych dla inwestujacych w swoje mieszkania i domy był potężnym bodźcem dla tej gospodarczej sfery; nawet często iluzoryczne korzyści zleceniodawców (wiadomo - wykonawca też musiał "wyjść na swoje") - nie były hamulcem przy podejmowaniu decyzji - wszak uzyskiwał ulgi podatkowe. Być może - fiskus policzył, że zbyt duży procent w tego typu domowych inwestycjach obejmują zakupy materiałów i urzadzeń w sklepach budowlanych i nie ma to przełożenia na wysokość faktur wystawianych przez usługodawców. Może wystarczyło wprowadzic pewne ograniczenia stosowania ulg przy zakupach materiałowych a pozostawić w całej rozciagłości ulgi przy usługach. W każdym razie pociągnięcia prawodawców spowodowały uszczuplenie budżetowych dochodów, wzrost szarej strefy, stagnację na rynku budowlanym i zwiekszenie ilości teoretycznych bezrobotnych - nie płacacych składek emerytalnych, ale często pobierajacych zasiłki...

Druga sprawa - całkiem nowa - dotyczy swoistej ekwilibrystyki fiskusa w odniesieniu do przedsiebiorców wykorzystujacych w firmach samochody osobowe. Tutaj - inspiratorem zmian ustawowych była UE, ale nasi ustawodawcy wykazali w tej mierze nieprawdopodobną pomysłowość. Otóz w UE jest zasada, że w firmie samochody osobowe mogą być i nikogo nie obchodzi, czy wykorzystywane sa do celów firmowych, czy też np. do transportu ludzi do miejsca pracy... Polska wystapiła o derogację i oczywiście będzie o nia występować sekularnie, bo przecież odpis VAT i amortyzacja (piecioletnia) aut osobowych pozbawiłaby zapewne dochodów budżetowych tak potrzebnych do finansowania kolejnych fanaberii premiera (np. piłkarskich - kosztowniejszych niż w Brazylii na Mundial, na które Brazylijczycy i tak się nie godzą).

Otóż wymyślono taki podatkowy kwiatek - można (od 1 kwietnia) wykorzystywać samochody osobowe zarówno do celow firmowych, jak i do prywatnych przejazdów - wówczas uzyskuje się zwrot 50 % VAT (także za inne koszty związane z eksploatacją samochodu - tylko bez VAT od kosztów paliwa - co to, to nie) - fiskus wspaniałomyślnie nie wyznaczył górnego limitu. Co z amortyzacją? Otóż, w przypadku takiej podwójnej roli samochodu nie można traktować jako środka trwałego (choćby w połowie). Taki samochód może byc środkiem trwałym, ale wówczas musi być prowadzona ewidencja przebiegu pojazdu i pod rygorem utraty wszelkich odpisów amortyzacyjnych (i zapewne jakiejś sankcji karno-podatkowej)- nie wolno pojazdu użyć choćby jeden raz do ceło prywatnych. Ciekawe, że w przypadku VAT można było podzielić go na połowy w ten sposób sprawę jasno i czytelnie rozegrać, a w przypadku podatku dochodowego - już nie.

Pomijam nierówne warunki konkurecyjne naszych przedsiebiorców w porównaniui z resztą UE, ale czuję się wymanewrowany przez fiskusa, który w ten sposób wszystkich traktuje jak przestepców podatkowych; mógłby przecież sprawę pozostawić do pewnego wyboru - w jakim procencie wykorzystuję auto prywatnie, a w jakim służbowo; rolą podatnika byłoby uprawdopodobnienie takiego udziału, a rola inspektora podatkowego - jego usankcjonowanie. Skoro arbitralnie przyznaje mi się prawo do odpisu 50% VAT, to w sposób naturalny uważam, iż należy mi sie prawo do amortyzowania połowy wartości pojazdu.

Ponieważ nie jestem poważnie traktowany jako podatnik - oswiadczam, że zakpię sobie z fiskusa w następujący sposób - kupuję nowe auto - wprowadzam do firmy jako środek trwały i odpisuję w 100 procentach VAT i amortyzację. Na szczęście samochód osobowy (firmowy) nie musi mieć teraz koniecznie kratki - jak kiedyś nagminnie miały go zarówno sejczenta, jak i jaguary. Mam drugi (stary) samochód, którym jeżdzę sobie prywatnie. W rzeczywistości - ten stary stoi i rdzewieje - jeżdze sobie nowym - eleganckim. Fiskus nie ma możliwości udowodnienia mi, że nowym samochodem jadę na wycieczkę krajoznawczą - skoro zawsze mogę powiedzieć, ze jadę na robocze spotkanie branżystów. Na pytanie, czym jeżdże prywatnie - mam na to wspomniany stary samochód (chociaż nie mam przecież obowiazku przemieszczac się akurat samochodem) - ale dla spokoju ducha inspektorów podatkowych - mam drugie auto.

Czy o to szło autorom tych bzdurnych przepisów podatkowych?

5
5 (1)

1 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Myślę, że cały szereg bzdurnych, niejasnych i niejednoznacznych przepisów podatkowych dających możliwość dowolnego interpretowania przez urzędników jest świadomym zabiegiem, aby mieć bat na nieposłusznego obywatela. Przy takim zagmatwaniu teoretycznie każdy może popełnić błąd, więc każdy ma się bać ewentualnej kontroli. Swoich i grzecznych kontrole omijają.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>