
W najnowszym Newsweeku ukazał się artykuł Wojciecha Staszewskiego na temat poezji smoleńskiej, “Krzyczały ciała w garniturach”. Cel artykułu jest jednoznaczny: ośmieszyć autorów wierszy poświęconych tragedii smoleńskiej, obnażyć ich, wynikającą z życiowych frustracji nieporadność i amatorszczyznę, wyszydzić teorię zamachu, zakpić z wszystkich, którym nie przyszło do głowy, że śmierć Prezydenta Polski w Smoleńsku nie może być czymś więcej, niż powodem do kpiny, ironii i szyderstwa.
Jestem jednym z autorów, których dziennikarz “Newsweeka” próbował nakłonić do rozmowy. Nie odpowiedziałem na zaproszenie, ale sposób, w jaki Staszewski zabrał się do zadania jest okazją obnażenia cynizmu i manipulacji, do których ucieka się propagandowy tygodnik Tomasza Lisa, nadal w niektórych kręgach (trudno uwierzyć) uważany za profesjonalne pismo. W mailu, który otrzymałem dziennikarz przekonuje o uczciwych intencjach planowanej publikacji:
Jestem dziennikarzem i przygotowuję tekst o poezji smoleńskiej. Chciałbym przybliżyć to Czytelnikowi, ponieważ uważam, że tylko starając się nawzajem poznać i zrozumieć, można popychać Polskę do przodu.
Chcę zapytać, jak Smoleńsk zmienił pańskie spojrzenie na świat, jak wpłynął na Pana poglądy. Jak Pan przeżył tamten dzień. Chcę dopytać – choć wiem, jak poeci nie lubią takiego trywializowania twórczości – o to, co chciał Pan wyrazić, przekazać w swoich wierszach. Chcę też dowiedzieć się więcej o Panu – czym się Pan zajmuje, w czym Pan jest aktywny poza pracą i poezją itp.
Tekst, który ukazał się w najnowszym wydaniu “Newsweeka” pokazuje, jak tygodnik Tomasza Lisa “popycha Polskę do przodu”. Już pierwszy akapit artykułu demaskuje prawdziwe intencje autora i sposób, w jaki potraktował twórczość poetów, którzy odważyli się pisać o Smoleńsku.
Chcą nadać głębszy sens smoleńskiej tragedii i własnym frustracjom. Szukają tego sensu w teoriach o zamachu i w powtarzaniu najbardziej wytartych klisz poezji patriotycznej. W mnożeniu wielkich słów i biciu w wielkie dzwony. W oskarżeniach i patosie. W bluzgu.
Cienki tekst dziennikarza, który zwykle zajmuje się tematyką sportową nie zasługuje na szczegółową analizę, muszę jednak na podstawie jednego akapitu, poświęconego niżej podpisanemu obnażyć brak profesjonalizmu, perfidię i metodę “pisania na kolanie” dla osiągnięcia zamierzonego celu wykpienia kolejnej, zbliżającej się rocznicy katastrofy.
Staszewskiemu zależało na pokazaniu autorów, jako amatorów, nieudaczników i zapewne grafomanów, próbujących zrealizować się w zadaniach, przerastających ich siły. Nie udzieliłem mu żadnych informacji, ale łatwo można wyszukać w sieci, że jestem pisarzem, poetą, historykiem sztuki, członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich od końca lat osiemdziesiątych. Zamiast tego dziennikarz Lisa podaje:
Rybczyński to fotograf, publicysta i wydawca, mieszka w Toronto. Na prawicowych portalach zwany „kanadyjskim Norwidem” bądź „cesarzem polskich poetów na emigracji”
Nie wiem, skąd wziął się Norwid, ale “cesarz poetów” pochodzi z mojego artykułu pod tytułem “Cesarz poetów na obczyźnie”, poświęconego twórczości poetyckiej Ryszarda Kapuścińskiego. [link poniżej]
Staszewski skojarzył tytuł z nazwiskiem i bez zaglądania do tekstu miał świetny epitet, ośmieszający kolejnego autora, który mimo wszystko wierzy, że poezja powinna zmieniać świat i ludzi.
Ton kpiny artykułu mają usprawiedliwić wypowiedzi Antoniego Pawlaka, niegdyś legendy kontestujących młodych literatów. Pawlak, jako rzecznik prasowy prezydenta Gdańska, nie ma dzisiaj litości dla współczesnej poezji patriotycznej: Przyznaje, że sam dwa dni po katastrofie napisał wiersz na pożegnanie swojego przyjaciela (który zginął w Smoleńsku - przyp.a.r.): – A po tygodniu go wypieprzyłem do śmieci, bo to było sentymentalne gówno.
Tomasz Piątek, kontrowersyjny pisarz I felietonista “Gazety Wyborczej” przywołany jest na koniec, jako kolejny autorytet, by rozprawić się z najwybitniejszym pewnie wierszem smoleńskim “Krew”- Jarosława Marka Rymkiewicza:
Nurt smoleński (…) napędza się teraz krwią. (…)To jak w Powstaniu Warszawskim w książce Rymkiewicza „Kinderszenen”. Kiedy krew trysnęła na wysokość piątego piętra, to wszyscy się tą krwią mogli pomazać, uświęcić – podsumowuje Piątek. – Tylko nie nazywajmy tego poezją. Ludziom się wydaje, że jak ktoś zrymuje dwa przekleństwa, to już napisał wiersz.
I tylko przekleństw brakuje w artykule, który potwierdza jeszcze raz, jak nisko upadła etyka dziennikarska “Newsweeka”.
Aleksander Rybczyński
11 Comments
Pomijając aspekt etyczny
04 April, 2016 - 17:44
Irytują mnie, nic na to nie poradzę.
Tak jak zapewne irytuje świąd, którego co prawda nie miałem okazji doświadczyć (na własnej skórze), ale idealnie mi się z nimi kojarzy.
Boże drogi, skąd w tej Polsce tylu specjalistów: politologów amatorów, kawiarnianych konstytucjonalistów, autorytetów herbu "grill z kiełbachą skrzyżowany z kuflem, na burym tle".
Z przykrością stwierdzić muszę, że większość tych niedouczonych orłów, "możełów", to z zawodu dziennikarze.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Na "pocieszenie"
04 April, 2016 - 20:10
Dureń z kawałkiem balkonu jest tylko bardziej widoczny.
#Max - A ja nie lubię douczonych
05 April, 2016 - 02:44
Rozwiniesz? :)
05 April, 2016 - 10:12
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Nie rozwinę
05 April, 2016 - 15:01
Zapewniam, nie był moją intencją atak personalny.
Miłego dnia.
Rozumiem.
05 April, 2016 - 15:10
To może kiedy (gdzie) indziej będzie okazja. :)
pozdrawiam serdecznie i również miłego dnia
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Max
04 April, 2016 - 19:36
Sadzą, że za kase mozna robić wszystko.
Serdeczności!
Nessun Dorma
04 April, 2016 - 20:58
Red. Wojciech Staszewski odszedł z GW w 2013 roku. Oto co pisał na temat jego odejścia jeden z serwisów branżowych: W lutym br. na blogu nie ukrywał, że jest sfrustrowany coraz niższymi zarobkami. Koledzy zarzucali mu, że skarżył się, iż z wynagrodzenia dziennikarskiego nie mógł sfinansować wyjazdu na maraton do Frankfurtu.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/wojciech-staszewski-odchodzi-z-gazety-wyb...
O poecie Pawlaku nie napiszę nic. Był kiedyś moim przyjacielem.
O literacie Piątku tylko tyle, że był (i chyba pozostał) uzależniony od heroiny. Co stało się zresztą fundamentem jego kariery literackiej.
Pzdr.
wierszówka
04 April, 2016 - 22:10
Coryllus
06 April, 2016 - 07:44
Coryllusa lubiłem czytać
06 April, 2016 - 14:22
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."