Jak rozwiązano kryzys imigracyjny w Europie?

 |  Written by Recenzent JM  |  0

W roku 2018 napływ do Europy islamskich imigrantów, zwanych powszechnie uchodźcami, został wreszcie powstrzymany. Jakiś bloger wpadł na pomysł jak to przeprowadzić, podchwyciły to niechętne imigrantom media, a postawieni przez społeczeństwo pod ścianą włodarze Unii Europejskiej nie mieli innego wyjścia, jak tylko ogłosić, że to ich autorski pomysł i przystąpić do jego realizacji.

Wysocy Komisarze w Brukseli niezwłocznie ogłosili przetarg na opracowanie założeń oraz planu działań w związku z realizacją pomysłu, który wygrało niemiecko-szwajcarskie konsorcjum pod nazwą Axel-Bajer z siedzibą w Luksemburgu. Zaraz po otrzymaniu gotowego planu działań, szef Komisji Europejskiej przystąpił do realizacji pierwszego punktu mapy drogowej przedsięwzięcia ogłaszając duży sukces na drodze do powstrzymania katastrofy migracyjnej w Europie i przydzielając sobie oraz swoim najbliższym współpracownikom wysokie nagrody pieniężne.

Następnie wydzierżawiono od Grecji dwie wyspy. Większą, którą przeznaczono na jeden wielki obóz dla uchodźców, któremu nadano nazwę – „Nowa nadzieja” i mniejszą, niezamieszkałą, kamienistą, zwaną powszechnie „Przedsionkiem raju”. Na „Nowej nadziei” wybudowano naprędce z trzech stron morskie porty nazwane na cześć współczesnych bohaterów Europy imionami: Karol, Oscar i Bolek. Z czwartej strony część obszaru wyspy otoczono wysokim murem, za którym zlokalizowano koszary dla służby porządkowej i europejskiej żandarmerii, nowoczesny areszt, magazyny zaopatrzeniowe, klimatyzowany biurowiec oraz przestronną willę dla wysokiego zarządcy obozu. Na pozostałym obszarze wyspy wybudowano szpital, pola namiotowe oraz domy dla obozowej służby. Znalazło się tam również miejsce na niewielkie lotnisko. Na frontowej ścianie budynku lotniczego portu świecił kolorowo przewieziony z Gdańska, zbyteczny już tam napis „Airport Walesa”.

Zgodnie z wymogami prawa, rodzimej ludności zamieszkującej wcześniej wyspę, zaproponowano odszkodowania za jej dobrowolne opuszczenie, ale nikogo do takiego kroku specjalnie nie przekonywano, ani nie przymuszano.

Okoliczne wody Morza Śródziemnego zaczęły patrolować wojskowe jednostki pływające paktu NATO, które przechwytywały na morzu imigrantów i przemytników. Jednych i drugich przewożono na wyspę do portu „Karol”, gdzie pierwszych po przebadaniu umieszczano w obozie, zaś drugich po wyznaczeniu okupu, zwanego kaucją - zamykano w areszcie. Osoby, które nie miały prawdziwych dokumentów, ani nie były uchodźcami z krajów ogarniętych wojną, w porcie „Oscar” okrętowano na statki i przewożono na wybrzeże Afryki, gdzie wypuszczano je na wolność. Zaś tych, co do których stwierdzono, że są terrorystami, bądź islamskimi fanatykami, przewożono na mniejszą z wysp, gdzie były zwyczajnie wysadzane.

Port „Bolek” służył do przeładunku towarów niezbędnych dla zabezpieczenia potrzeb egzystencjalnych zarządzającego i pozostałej ludności zgromadzonej na wyspie.

Obozem tym z ramienia Europy kierował Gubernator „Nowej nadziei” - były prezydent Europy. Przywykł już dawno do brania w swoje ręce i na klatę odpowiedzialności za siebie, a spojrzenie (jak donoszą współczesni mu kronikarze) miał tak klarowne i łagodne, jak rasowy samiec alfa w stadzie wilczym. Z uwagi na to, że nie przedłużono mu prezydenckiej kadencji, nie mógł niestety jeszcze udać się na zasłużoną, europejską emeryturę. Z drugiej strony, człowieka tak zasłużonego dla kręcenia europejskich lodów nie można było zostawić na lodzie, więc obiecano inne, równie odpowiedzialne stanowisko, a akurat tak się złożyło, że wszystkie inne intratne posady były już zajęte. Do swojej ojczyzny, którą uważał za „nienormalność” nie chciał wracać, bo trwała tam w owym czasie wojna KODowa opozycji z władzą, która jak mniemał była mu niechętna. Niezależna zaś od rządzącej partii prokuratura straciła swą wyjątkową niezależność, gdyż na jej czele stanął minister nieprzychylnego mu rządu, który wcześniej (jak donoszą kroniki) – był przez niektórych uważany za zwykłe zero. Takich ludzi były prezydent Europy szczerze nienawidził i był przekonany, że oni też darzą go podobnym rodzajem sympatii.

Gdy mu więc zaproponowano tę nową, odpowiedzialną misję dla ratowania Europy i świata, z początku patrzył nieufnie, ale szybko doszedł do wniosku, że to jednak ma sens. Stało się tak, gdy pokazano mu zdjęcia wykonane we wnętrzach przeznaczonej dla zarządcy wyspy rezydencji i podano wysokość budżetu, jaki zadysponowano na działanie nowego urzędu. Przeliczył w myślach euro na złote, a kiedy usłyszał informację, iż cała wyspa będzie obszarem eksterytorialnym i że tylko on będzie decydował o ekstradycji osób, które się tam znajdą – od razu się zgodził.

Rzucił krótko „przekonaliście mnie”, oczywiście po angielsku, bo jakżeby inaczej, jeśli miał zostać Gubernatorem greckiej wyspy.

W pierwszej odezwie dla uchodźców rozesłanej na cały świat zapowiedział, że przyjmie na wyspę każdego pływającego uchodźcę, który potrzebuje pomocy. Zachęcił imigrantów obietnicą, że gwarantuje im warunki życia nie gorsze niż mieli za jego rządów Polacy żyjący na wyspie zielonej. Do odezwy dodano oczywiście wykonane w kolorze i nie retuszowane zdjęcie nowego Gubernatora.

Po dotarciu odezwy do Afryki i na Bliski Wschód imigracja do Europy zupełnie zamarła. Wtedy wyspa stała się punktem zbiorczym dla zaproszonych wcześniej przez panią kanclerz, a teraz odsyłanych do domu przez jej następcę gości z Afryki i Bliskiego Wschodu.

Europa została uratowana. Miejsca w Europie zwolnione po tzw. uchodźcach zostały zajęte przez ludność pochodzenia tureckiego, której nikt do Europy nie zapraszał. Nie można jej było jednak zabronić wjazdu na teren Unii, bo miała ważne, europejskie wizy.

 

PS1. Chodzą pogłoski, że napływ cudzoziemców na nasz kontynent został już zahamowany w roku 2016, kiedy to Prezydent Europy zwrócił się do imigrantów z wezwaniem, żeby do Europy nie przyjeżdżali, a potem po jednym z europejskich szczytów ogłosił, że „dni nielegalnej imigracji do Europy dobiegły końca”. Jednak poważnym badaczom światów równoległych trudno dać temu wiarę. Zwłaszcza, że istnieją naukowe dowody na to, że mało który z imigrantów słyszał owo wezwanie, a ponadto w owym czasie nawet ci z nich, co je słyszeli – rzadko mogli się pochwalić znajomością języka angielskiego na takim poziomie, jakim wtedy posługiwał się prezydent Europy.

 

PS2. Niniejszy tekst stanowi poprawioną i uzupełnioną wersję przekazu, jaki ukazał się na stronie oboknurtu.pl. Pomyślałem sobie, że może nada się na dzisiejszy dzień, jako tekst lżejszego formatu. 

5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>