Kowidowe otrzeźwienie? Czy trzeba aż tak głupio się chwalić w sieci?

 |  Written by Docent zza morza  |  0

„Do dobrego tonu” wśród wszelkiego rodzaju celebrytów – oraz wszystkich aspirujących do tego miana i statusu – należy regularne informowanie w internecie „urbi et orbi” (czyli „miasta i świata”) o swoich wyczynach, "przemyśleniach", eskapadach i "sukcesach", prawda?

A co pomniejsi użytkownicy sieci też sobie folgują, zwykle torturując krąg znajomych oraz „followersów” banalnymi doniesieniami o swoich jeszcze banalniejszych „osiągnięciach”.

"Oto w co się dzisiaj ubrałam, a to właśnie zjadłam sobie na Lunch ...albo na Brunch)..." (no bo przecież nie na "drugie śniadanie"...a fe.)

image

A media społecznościowe internetu dały wszystkim – no, prawie wszystkim – niepowtarzalną szansę na ujawnienie swego prawdziwego oblicza… co wielu celebrytom (i tym medialnym, i tym politycznym) ostatnio nie za bardzo wyszło - nomen-omen - na zdrowie…

image

Bo, że u nas będą przepychanki kolejkowe do tak przecież upragnionego kowidowego wyszczepienia pogłowia – to nic dziwnego, bo sponiewierani prl-em tacy po prostu jesteśmy(„Nie masz cwaniaka nad warszawiaka”?) – ale żeby jeszcze się tym publicznie chwalić???
Po co, kochani, no, po co …???

Żeby potwierdzić swój status "wśród swoich", czyli pokazać tej części społeczeństwa uważającej się „za bardziej ogarniętą, bardziej cwaniacką, już „nowoczesną und postępową” oraz „daleką od frajerskich, zaściankowych  uprzedzeń”, że wciąż się jest tym obrotnym „cwaniakiem alfa”, co powinno wszystkich mniejszych cwaniaczków po prostu znowu „wbić w fotel”?

Aż tak kiepskie mniemanie - panie i panowie - macie o swoich wyborcach, klakierach i zwolennikach…? Doprawdy …???

Ale przecież podobny podziw nieodmiennie przy okazji każdych wyborów najwyraźniej wzbudzają w mniejszych (i do tego już przyłapanych) złodziejach, ci więksi, nadal królujący na ekranach telewizorów i dalej brylujący na salonach czeciej rp…??? Hmmm …

Ach, o ileż łatwiej byłoby natrząsać się z „nadwiślańskich Irokezów, ze słomą wystającą z butów”, gdyby ten festiwal głupoty, pychy i próżności był ograniczony jedynie do nich…

Ale podobny kwiatek mamy teraz też w Szwecji, choć tutejsze przewiny, na tle polskich, wydają się jednak jakby ciut „łagodniejsze”…

Tutejsza opozycja miała bowiem od kilku dni używanie z samego premiera i jednego z ważniejszych ministrów, których uważni obywatele wypatrzyli w galeriach handlowych, już po tym, gdy ci dygnitarze kilka dni wcześniej uroczyście expressis verbis wzywali cały naród do ich unikania, bo „no bo, kowid, panie”…

A inny minister to sobie niedawno równie spokojnie i beztrosko poleciał „na Kanary” …

A wszystko to przy nowych restrykcjach niby to antykowidowych, ale moim zdaniem - po prostu antyludzkich i antywspólnotowych – w stylu „powstrzymajcie się, drodzy rodacy, od tego i owego, a już szczególnie unikajcie podróży i zgromadzeń świątecznych – szczególnie rodzinnych”…

Ale dzisiaj kampania moralnego oburzenia szwedzkiej opozycji dostała cios, po którym się raczej już nie podniesie. Gdyż okazało się, że jeden z jej głównych polityków „zabawił się w Ryśka Petru”  i też cichaczem spędził sobie święta z żoną na Wyspach Kanaryjskich.

- = > Hans Wallmark reste till Las Palmas - ber om ursäkt
Poleciał tam, to poleciał, pies go trącał, bo nie powinien tego teraz robić, ale nie tylko okazał się palantem jakich mało, ale także debilem do kwadratu -bo po co chwalił się tym na facebooku???!!!

I już pełno wezwań „w internetach” i mediach, by podał się do dymisji… A i moralną krucjatę opozycji diabli teraz sobie wzięli ...

Ale to jest surowa - bardziej w praktyce nawet kalwińska niż formalnie, luterańska - Szwecja, gdzie już przyłapanie „osoby zaufania publicznego” - polityka, celebryty, topowego dziennikarza czy prokuratora - na poważniejszym wykroczeniu drogowym (typu przekroczenie szybkości na autostradzie, nie mówiąc już o jeździe po pijaku), w zasadzie może szybko skończyć jej karierę zawodową i pozbawić ją statusu publicznego… bo wtedy „zaufanie do takiej osoby zostaje poważnie nadszarpnięte”…

image

Tak, że nie miejcie, kochani, kompleksów, że tylko nasi „europejscy, nowocześni und postępowi” celebryci tak lubią publicznie ujawniać pustkę swego wnętrza, skalę swego ego oraz poziom swojego IQ… zwykle niewiele przekraczający rozmiar ich buta…

Bo świat „nowoczesnych und postępowych” rozszerza się dziś w błyskawicznym tempie, mając już naprawdę globalny zasięg, i pewnie w innych krajach podobnie uciesznych „intelektualnych coming-outów” oraz internetowych harakiri też mamy co niemiara … co na to koledzy-blogerzy rozsiani po świecie?

P.S. Media społecznościowe to dziś wspaniałe narzędzie do gładkiego i „bezbolesnego”  (i to "bez przerywania snu"...!) gromadzenia ochoczo, własnoręcznie i bezmyślnie udostępnianego światu danych o sobie, swoim charakterze, swoich słabościach, warunkach bytowych, upodobaniach, sympatiach i preferencjach, potrzebach emocjonalnych i nawykach - do zgromadzenia których kiedyś potrzebowano całej armii tajniaków, kontaktów operacyjnych oraz tajnych współpracowników osaczających delikwenta...

A dziś miliony potencjalnych figurantów same ochoczo (i nieświadomie!!!) dostarczają wszelkim potencjalnym korporacjom i geszefciarzom oraz służbom „tajnym, widnym i dwu-płciowym” dosłownie wszystkich danych o sobie – pal ich sześć! - ale też i o swoim otoczeniu…

Gratuluję też posiadaczom najnowszych smartfonów „udanej współpracy” z wielkimi, teraz chyba już globalnymi bazami danych, „potrzebującymi na gwałt” zdjęć naszych twarzy oraz odcisków palców. Bo bez milionów tych zdjęć to cały globalny system inwigilacji (+ cała sieć lokalnych systemów kamer "rozpoznających twarze na ulicach") nie na wiele się im przydadzą...

Bo planetarną, ponadnarodową i nielegalną bazę ludzkiego DNA to chyba już dało radę stworzyć po tych wszystkich kowidowych wymazach…?

Ale nie martwcie się – niedługo będziecie też dostarczać im jeszcze szybciej swoje DNA, bo przecież już wkrótce na pewno „dostaniemy szansę”, by „móc logować się jednym chuchnięciem albo drobinką swej śliny - testując się jednocześnie na kowida”…???

Tak, że wszystko jeszcze przed nami, kochani… bo w ostatnich czasach życie zawsze daje radę przerosnąć kabaret.

I nie zapominajcie o jednym – w dzisiejszym świecie stworzonym nam przez rotszyldów gł. priorytetem jest możliwość zaszkodzenia nam wszystkim razem i każdemu z nas z osobna … I właśnie głównie po to te wszystkie możliwości techniczne tak naprawdę są stwarzane. „Dla naszej wygody i dla naszego dobra", hehehe…

Zapraszam - 1) Witaj w świecie rotszyldów!

P.S. 2 A ilustracje to wykorzystuję tu wyłącznie jako prawo cytatu w myśl art. 29. ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.

image
 

5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>