Myśliwce przed Drugą Wojną cz 5 i nieostatnia

 |  Written by Smok Eustachy  |  0

Pojawił się dziś bardzo ciekawy artykuł  "Dlaczego Jastrząb zawiódł? Część I"  http://samolotypolskie.blogspot.ie/2015/01/dlaczego-jastrzab-zawiod-czesc-i.html

Sporo się z niego dowiemy, ale nie dowiemy się wszystkiego. I tak odniosę się do cytatu z Edwarda Malaka:  „Tym czasem względy obronne Polski narzucały sięganie po broń, co najmniej równą broni z zagranicy. Poprzestawanie na sprzęcie przeciętnym (choć nowym), w warunkach wyraźnej liczebnej przewagi państw w których upatrywano napastników, byłoby niejako ustawieniem wojsk polskich na z góry przegranej pozycji”. No proszę Państwa ZSRS oblatał I 16 na przełomie 1933/4 roku. Lepiej wykończone egzemplarze osiągały 460 km/h i postulowane 480 km/h Jastrzębia nie stanowiło tu żadnego przełomu. III Rzesza początkowo kontentowała się dwupłatami, ale wprowadzenie BF 109 nawet w prowizorycznie napędzanych wersjach stanowiło tu przełom z prędkościami rzędu 470 km/h. Wersja D osiągałą 500 km/h, a E w 1939 roku 550.

Aby jakościowo to przeskoczyć powinni osiągać 550 km/h w 1937 i 650 km/h w 1939, co było nierealne. Realnie osiągali 375 km/h. I słuszne są te rozważania Malaka, ale konstatacja jest taka, że nie mieliśmy szans i trzeba było się poddać.

Ale wracam do artykułu: Nie dowiemy się z niego wszystkiego. Np. problem był taki, że specyfikacja Jastrzębia to powielona specyfikacja Wilka. Silnik 840 koni a tam 2x420. Zrezygnowali z armaty, drugiego załoganta (sikawkowego), początkowo została bomba. Co jest bez znaczenia bo bomb nie było. Zignorowali rozwój techniki lotniczej, I 16 jka latał 460 km/h tak latał, ale jakie były przewidywania na spodziewany termin wprowadzenia Jastrzębia?

Jastrząb miał być produkowany z silnikiem gwiazdowym Bristol Mercury 840 KM, czyli w 1939 roku słabszym niż wszystko inne. I nie było też tak, że obiektywnie nie było dostępnej mocniejszej jednostki napędowej. Brak ten był subiektywny: w Warszawie był skład firmy Gnome-Rchone gdzie można było kupić podwójne gwiazdy o mocy ok 970-1000 KM. Państwa zamawiające samoloty w PZL tak czyniły, czy to Bułgaria, czy Turcja, czy Grecja. Rayski się uparł żeby wsadzać jak najsłabsze motory do naszych samolotów i nazamiawiał a to Merkurych, a to jeszcze słabych "małych" GR 740 KM i powstał problem, jak to zutylizować, co z tym robić.

W zasadniczej części artykułu mamy mnóstwo zbędnych wyliczeń, z których wyłania się taki obraz Jastrzębia: kadłub za ciężki, skrzydła za ciężkie, silnik za słaby. Drugi prototyp miał mieć francuski silnik GR 1000 koni, ale nie spieszyli się z jego ukończeniem, bo to była wersja exportowa, nie dla naszego lotnictwa. Nasze miało dostać słabsze silniki bo było nasze. Tak wyglądała w praktyce koncepcja równoważenia przewagi ilościowej nieprzyjaciela naszą przewagą jakościową. I trzeba to wyraźnie napisać: Rayski zostawił taki bałagań, że ciężko było cokolwiek na szybko - w obliczu wojny - wyprostować. Rozpaczliwe próby zużytkowania silników Merkury 8 poprzez zabudowę ich w Kobuzie, "małe" GR-y 14M przeznaczone dla Mewy, jakieś projekty słabosilnikowych pseudomyśliwców typu Sokół... Rozpacz.

Artykuł na blogu "Samoloty Polskie" jest bardzo ciekawy, opisuje szczegółowe zagadnienia konstrukcji myśliwca "Jastrząb", któremu nie mogło jednak już nic pomóc. Eskadry miały zasilić samoloty  francuskie MS 406 i trochę brytyjskich Hurricanów. Część miała dostać nasze Kobuzy. Kilkadziesiąt Jastrzębi nadawało się do szkolenia z wysuwania podwozia, operowania klapami itp. W bombowcach zaś lekkie brytyjskie Battle miały zastąpić Karasie. Ponoć lepsze nasze Sumy zostały przez sprowadzenie Battli wstrzymane, a zgromadzone materiały miały zostać spożytkowane na Kobuzy.

5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>