Najdziwniejsza bitwa II wojny światowej

 |  Written by Max  |  0
Wojna pisze najdziwniejsze scenariusze.

To zamek Itter.

Po anschlussie Austrii przez Niemcy w 1938 roku przeszedł w ręce SS i został przyłączony do kompleksu obozu koncentracyjnego w Dachau. Podczas wojny służył za obóz jeniecki dla VIP-ów, zostali w nim osadzeni między innymi byli premierzy Francji Édouard Daladier i Paul Reynaud, jak też wojskowi: Maxime Weygand i Maurice Gamelin. O ile ich Niemcy traktowali przyzwoicie, o tyle pomieszkująca w przytulonych do zamku barakach więźniowie wykorzystywani jako służba – mieli się dużo gorzej.

Jest 4 maja 1945 roku. NA wieść o samobójstwie Hitlera i finalnym upadku III Rzeszy komendant więzienia Stefan Wimmer ucieka, a z nim strażnicy z SS-Totenkopfverbände. Pozostawieni sami sobie więźniowie obawiają się opuścić zamek, postanawiają posłać kogoś, aby odszukał w okolicy oddziały alianckie. Obawiają się słusznie, w dalszym ciągu w okolicy walczą niedobitki wojsk Waffen-SS, wciąż wierne III Rzeszy, mogą chcieć z powrotem przejąc kontrolę nad zamkiem.
Ochotnik, czeski kucharz o nazwisku Krobot, wsiada na rower i jedzie do pobliskiego miasteczka, szukać kogokolwiek, kto pomógłby więźniom. Austriaccy partyzanci (jak się okazuje, byli i tacy) konkatują go z z oficerem niemieckim Josefem „Seppem" Ganglem, dowódcą niewielkiego oddziału Wehrmachtu. Ten ostatni od dawna ma serdecznie dość i Hitlera, i wojny, i w ogóle III Rzeszy. Chce pomóc, ale jego oddziałek jest zbyt nieliczny. Udaje się więc, z białą flagą do… Amerykanów.

Kapitana John C. Lee, dowódcą 23. Batalionu Czołgów 12. Dywizji Pancernej nie czeka. Bierze czternastu ludzi, dwa czołgi Sherman i razem z Ganglem oraz jego ludźmi ruszają na pomoc więźniom.
Amerykanie i Niemcy, razem.

Spójrzcie teraz na zdjęcie. Jeden z czołgów stanie na mostku prowadzącym do miasta, a drugi, nie wiedzieć czemu nazywany przez żołnierzy „Pijana Jenny”, przed głównym wejściem do twierdzy. Zdążą jeszcze przygotować obronę.

świcie 5 maja pojawiają się ż0łnierze 17 Dywizji Grenadierów pancernych Waffen-SS. Jest ich około 150, są dużo liczniejsi i posiadają broń artyleryjską. I zaczyna się najdziwniejsze starcie II wojny światowej. Po jednej stronie Amerykanie, Niemcy, Austriacy, Francuzi i więźniowie innych nacji, po drugiej Waffen-SS.

Niestety, obrońcy przegrywają. Oba czołgi są już zniszczone, a im kończy się amunicja. Wtedy, Francuz Jean Borotra (nota bene, były członek kolaboranckiego rządu Vichy, sic!), w przebraniu austriackiego cywila, przekrada się przez linie wroga, w nadziei sprowadzenia odsieczy.

Po południu jest już bardzo źle. Niemcy z Waffen-SS właśnie podeszli pod samą bramę i szykują panzerfausta, aby ją zniszczyć.

I w tym momencie na kark spada im amerykańska 142 Dywizja Piechoty.

Epilog.
Mimo wielogodzinnych walk, zginął tylko jeden człowiek. Josef Gangl. Ten, który pierwszy chciał pomóc.
5
5 (1)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>