Sklepy z ludźmi

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Łukaszek wracając ze szkoły wszedł do bloku w którym mieszkał i stanął w kolejce do windy. Przed nim stały dwie młode mamy z bobasami w wózkach. I jak to młode mamy, zaglądały sobie nawzajem do wózków i porównywały. - O, jaki pani maluszek śliczny! - szczebiotała pierwsza mama. - Ma co prawda dziwną głowę, ale i tak... - Jak to dziwną? - zdziwiła się druga. - No taka podłużna. Niech pani zobaczy jaka moja Nikolka piękna. - Ale ma takie rączki powykręcane. Nie to co mój Natanek. I pani córeczka coś tak kaszle. Płuca ma pewno słabowite. - Ależ skąd. Jak krzyczy, to hoho. Nie takie miałczenie jak pani synek. Jak z przeproszeniem przydepnięta mysza. To nie jest męski głos. Na pewno chcieli państwo synka? A poza tym: dlaczego on ciągle płacze? W "Wiodącym Tytule Prasowym" pisali, że jak dzieci mają ukryte wady genetyczne to ciągle płaczą. Nie żebym sugerowała, ale... - Ale pani Nikolka strasznie sinieje. To zwykłe siniaki? Czy to dziecko było bite? nie? Nówka igła? U mojego tak długo się nie utrzymują. Nie jestem specjalistką, ale z krwią chyba coś nie tak... - A ile pani Natanek kosztował? Łe, moja Nikolka była tańsza. I dostałam wózek gratis! Nadjechała winda. Obie panie z wózkami wsiadły. - A ty? - zapytała mama Natanka. - Ja się nie zmieszczę - odparł Łukaszek. - Zaczekam na następną. - Zmieścisz się, co będziesz czekał. I tak mieszkamy na tym samym piętrze. - Zaczekam - powtórzył Łukaszek. - Niech pani zamknie te drzwi, przeciąg jest! - odezwała się mama Nikolki. - Jak nie chce jechać to niech nie jedzie. Te dzieciaki normalsów to jakieś dziwne są... Winda pojechała. Łukaszek odetchnął z ulgą, wyszedł z bloku i skierował się do pobliskich sklepików. Dokonał dwóch zakupów i wrócił do bloku. Winda czekała na niego na parterze. Kiedy wjechał na swoje piętro znowu zobaczył mamę Natanka. Mama Natanka go nie widziała, bo stała pod drzwiami swojego mieszkania. Rozmawiała ze swoim mężem, który stał w głębi lokalu. - ...ale ja go nie chcę! Co, czemu? Zobacz jaką ma dziwną główkę! Podłużna jakaś taka. Inne dzieci tak nie mają! Nie, nie chcę go! I płacze ciągle, pewno chory. A jak jakaś ukryta wada genetyczna? Ale ja nie chcę ciągle wstawać w nocy! Ty sobie śpisz i nic ciebie nie interesuje poza komputerem! Od początku ci mówiłam, że to zły pomysł, żeby twoja matka go rodziła. Też będzie niepłodny jak ty. A ta z bloku naprzeciwko bierze mało za urodzenie, tym obok urodziła już dwójkę i zobacz jakie zdrowe! Nie, nie chcę go. Jak to co? Trzeba będzie zajrzeć w umowę, handel to handel, regulują go jakieś przepisy, są rękojmia i gwarancja? Oj nie gadaj, na pewno są, a co jak sprzedadzą komuś wybrakowane dziecko, bez ręki albo nogi? No, trzeba sprzwdzić termin gwarancji, a jak nie to rękojmia. To trzeba oddać i wziąć nowy embron. I mówię ci, żeby rodziła ta z bloku naprzeciwko. Acha, i zmienimy sklep, bo ten, w którym kupowaliśmy jest za drogi... - Co tak stoisz pod drzwiami i nie wchodzisz? - rozległ się głos. Łukaszek spojrzał, stał pod drzwiami swojego mieszkania, które były uchylone i wyglądał przez nie jego tata. Łukaszek wszedł, zawołał jeszcze mamę i wręczył swoim rodzicom - tacie landrynki, a mamie kwiatka. - Chciałem ci kupić piwo - powiedział swojemu tacie - ale... - Ale nie sprzedali ci ze względu na wiek. - Nie, bo nie było. - Wiek nabywania alkoholu obniżyli w zeszłym tygodniu - przypomniała mama Łukaszka. - Do dwunastego roku życia. Bo za małe wpływy z akcyzy. A te prezenty to z jakiej okazji? - Żeście mnie nie... - zaczął Łukaszek, pomyślał, że w sumie lepiej nie podpowiadać głupich pomysłów i rzekł: - A tak bez okazji. -------------- https://twitter.com/MarcinBrixen https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>