Polskie schronisko ze swastyką

 |  Written by geoal  |  2
W ostatnich tygodniach pojawiło się kilka tekstów dotyczących "wygonionych" z Ziem Zachodnich, oczywiście z zastrzeżeniem, iż notki te "nie są wyrazem współczucia dla ludności ... pochodzenia niemieckiego", a traktować je należy jako hołd oddany prawdzie historycznej, ukazanie dorobku zwykłych ludzi, którzy tam żyli, tworzyli, zostawili swe ślady.

Już za kilka dni, w terminie 18-19 stycznia 2014 roku odbędą się zawody Pucharu Świata w narciarstwie biegowym w Jakuszycach. Nazwisko Justyny Kowalczyk przyciągnie wielu fanów z całej Polski, oczywiście liczni goście z zagranicy, a do tego jak zwykle tysiące aktywnych miłośników narciarstwa biegowego, tych z kraju, Czech oraz nie tak odległych Niemiec. Ktokolwiek ruszy się poza wyznaczone na Polanie Jakuszyckiej miejsca dla kibiców, przypnie narty do nóg, ruszy się z tego miejsca by pobiegać, w pewnym momencie zapragnie chwili odpoczynku, wytchnienia, posilenia się w dostępnej przy trasach bazie turystycznej. Zobaczmy jakie niespodzianki mogą spotkać strudzonych wędrowców.

Stacja Turystyczna Orle to pozostałość po powstałej przy hucie szkła osadzie Karlsthal (XVIIIw.), jest niewątpliwie miejscem, do którego każdy trafi. W hallu dawnego budynku administracyjnego huty, a obecnie schroniska turysta odnajdzie informacje nawiązujące do historii tych okolic związanej z istnieniem przemysłu szklarskiego. Ryciny przedstawiające dawne metody pozyskiwania szkła, zachowane fotografie wyglądu osady z lat 30-tych XXw. W latach 1945-90 cały ten przygraniczny rejon Gór Izerskich zajęty był przez Wojska Ochrony Pogranicza, bez prawa przebywania osób postronnych. Materiału zdjęciowego, relacji słownych z tego prawie półwiecza nie odnajdziemy.

Po chwili odpoczynku można udać się do wnętrza Gór Izerskich, którego istotnym elementem na mapie turystycznej jest Chatka Górzystów. Po drodze nie sposób nie zauważyć pozostałości po zabudowie dawnej wsi Groß-Iser, założonej przez uciekiniera z Czech, który w 1630 roku wybudował pierwszy dom. Przez setki lat stały tu budy pasterskie, a mieszkańcy, jak to zwykle na terenach przygranicznych bywa, dorabiali trudniąc się przemytem. Właściwy rozwój osady nastąpił w latach 30-tych XXw, gdy wybudowano drogę z pobliskiego Świeradowa.Rozwój ruchu turystycznego spowodował budowę kilku schronisk, gospody, wzrost zamożności mieszkańców, którzy mogli ufundować swym pociechom nowy budynek szkoły.


Wchodzący do środka tego rodzinnego schroniska turysta od razu dostrzeże na przeciwległej ścianie półki z książkami, a centralnie, nad przejściem do kolejnych pomieszczeń znakomitą czarno-białą fotografię protoplasty właścicieli schroniska.


Oczekiwanie na zamówiony posiłek nowi goście skracają sobie przeglądając miniwystawę historii tej okolicy. Wydruki zdjęć dostępnych w internecie, okraszone krótkim teksem, przedwojenna mapa, zaprezentowane powyżej zdjęcie szkoły, na którym widoczny jest budynek główny wraz z dodatkowym pomieszczeniem do prac ręcznych dla chłopców.
Schronisko w szkole
Dziś, ponad pół wieku od wysiedleń, z prawie pięćdziesięciu budynków na Polanie Izerskiej pozostał jeden - dawna szkoła, w której jest schronisko górskie Chatka Górzystów. Mieszkają tam Wiesława i Sławomir Polańscy z dwójką dzieci.
- Miejsce to było zwane "Małą Syberią" z powodu długich i srogich zim. Tak jest do dziś. To na Hali Izerskiej przed kilku laty zanotowano polski rekord zimna: -36 stopni - opowiada Wiesława Polańska.
Dziś schronisko chętnie odwiedzają nie tylko turyści polscy, ale i niemieccy, których ciągnie pamięć o przodkach. Grupa byłych mieszkańców Gross Iser i Świeradowa raz w roku, w czerwcu, od kilkunastu lat robi tutaj spotkanie wspominkowe.
Ciągnie pamięć o przodkach, co jest zrozumiałe dla każdego komu dane było odwiedzić Wilno, Lwów, kresy. Nie powinno więc dziwić, że Halę Izerską odwiedził Günter Möhwald, najstarszy żyjący mieszkaniec tej osady, przyjęty przez burmistrza Świeradowa, regularnie odwiedza również Miejski Zespół Szkół w Świeradowie i spotyka się z uczniami, którzy w ramach unijnego projektu "Einstein - każdy ma w sobie ukryty potencjał. Z jednej ojczyzny dwa narody" poznają historię regionu. Ach, te programy unijne.
Na zajęciach uczniowie badają dwunarodowościową historię Świeradowa (Bad Flinsberg), który niegdyś był kolebką narodu niemieckiego, a po 1945 roku stał się ojczyzną Polaków.
Ojczyzna Polaków, pięknie powiedziane, tylko czy do tej pory napisałem coś, poza słowem WOP, o półwieczu tej Naszej "małej ojczyzny" czy to jest jednak "tabula rasa"?. Maj 1945 roku weszli ruscy, wysiedlili, później zainstalował się WOP, między latami 1953-60 zabudowania zniszczono, a cudem ocalała szkoła. Dlaczego, w jaki sposób, a kto by dociekał, kogo to interesuje, ważna jest inna historia.
- Chętnie oglądają archiwalne zdjęcia wiszące na ścianach schroniska. Łza im się w oku kręci - mówi Wiesława Polańska. Jest ich jednak coraz mniej, a ich dzieci i wnuki nie są zainteresowane podtrzymywaniem tradycji. 
Dzieci, wnuki nie są zainteresowani, ale dzisiejsi mieszkańcy "ojczyzny Polaków" dbają o pamięć, pomnażają zbiory.

W porównaniu z zeszłym sezonem zimowym zbiory wzbogaciły się kolejne zdjęcie, nie znajdziemy go tak łatwo w internecie, odpowiednio wyeksponowane, stosownie do znaczenia powiększona odbitka przedwojennego zdjęcia, ukazujące nowooddany budynek szkolny w całej okazałości.
Cofnijmy się więc do września 1938 roku, teren III Rzeszy. Jeszcze nie opadła ekstaza po dokonanym w dniach 12 marca - 13 marca Anschlussie Austrii, jeszcze stygną pospiesznie wylewane betonowe stropy bunkrów stawianych za graniczną Izerą, końcówka września 1938 jednoznacznie kojarzy się Czechom ze słowem Sudetenland. Jak więc może może wyglądać w swej całej krasie budynek szkoły publicznej?.
poniższe zdjęcie celowo nieostre

"Chatka Górzystów"  Wiesława & Sławomir Polańscy
Hala Izerska 1,
59-850 Świeradów Zdrój Skr. poczt. 31,
tel. (+48)75 75 325 33 kom. (+48) 607 426 998
chatkagorzystow@o2.pl
Galeria ze strony internetowej  nie zawiera tego kontrowersyjnego zdjęcia.  Jeszcze?.

Czyż wówczas w tym miejscu mogło zabraknąć oficjalnych flag państwowych, a nawet dwóch?. Cóż, to przypadek że akurat był 1938 rok, byli mieszkańcy podzielili się swymi zbiorami, ze łzą w oku będą ich rodacy oglądać kawałek historii, kto by dla takiej chwili myślał o oszołomach w moherowych beretach, o jakimś kodeksie karnym. Wprawdzie Günter Möhwald miałby problemy z wyeksponowaniem tego zdjęcia w jakimś bawarskim schronisku: 

Sąd Najwyższy w Karlsruhe
Przekreślona swastyka i inne zniekształcone nazistowskie symbole mogą być pokazywane publicznie, jeżeli można jednoznacznie rozpoznać, że są skierowane przeciwko nazizmowi - orzekli sędziowie. Ich antyfaszystowski charakter musi być jednak rozpoznawalny już na pierwszy rzut oka - zastrzegli.

Czesi również nie są skłonni do pobłażania
09.11.2009
Czeski minister obrony Martin Bartak ogłosił zawieszenie w obowiązkach dwóch oficerów czeskiej armii, którzy w czasie misji w Afganistanie nosili nazistowskie symbole.
Bartak zareagował na doniesienia dziennika "Mlada Fronta Dnes". Gazeta napisała, że w czasie służby w brygadzie szybkiego reagowania w afgańskiej prowincji Logar jeden z oficerów, Jan Czermak, nosił hełm z wymalowanym symbolem dywizji SS Hohenstaufen, czyli przeciętą mieczem literą "H". Wojskowy tłumaczył, że "H" to pierwsza litera czeskiego zdrobnienia jego imienia, które brzmi Honza, i że traktował to jako żart, ale teraz już wie, że to symbol nazistowski.
Drugi z oficerów Hynek Matonoha miał na hełmie symbol formacji SS Dirlewanger, ale nie potrafił wyjaśnić dlaczego. Dowodzona przez Oskara Dirlewangera formacja została skierowana do tłumienia powstania warszawskiego. Brała udział m.in. w rzezi cywilnej ludności Woli.
Obaj żołnierze zaledwie w piątek, po powrocie z misji, zostali odznaczeni przez ministra Bartaka i szefa sztabu - podała gazeta. 
Bartak poinformował ponadto o zawieszeniu w obowiązkach pułkownika Perta Prochazki, dowódcy obu żołnierzy, który - według dziennika - kazał spalić hełmy i kompromitujące zdjęcia swoich podwładnych. Kilka fotografii zachowało się jednak i trafiło do gazety. O skandalu poinformował dowództwo czeski dyplomata.

Przecież to jednak jest Polska, hakenkreuzfahne szkody nie czyni, drobny gest wobec byłych gospodarzy tych ziem, łezka w oku, wspomnienie przeszłości. Tak mile widziani czescy turyści pijąc piwo Lwóweckie podziwiać będą powiewajace swastyki przed budynkiem byłego schroniska, tłumacząc dzieciom, że wprawdzie granicy nie ma, paszportu nie trzeba posiadać, lecz jesteśmy w Polsce, kraju gdzie pojęcie denazyfikacji nie jest znane.

Ile wody musi upłynąć w Izerze by w celu wyeksponowania ich w schroniskowych izbach pamięci potomkowie mieszkańców Grosse Isere przekazali pamiątki po swych przodkach, jak dotąd przebywające w aresztach domowych, owe książeczki członka NSDAP, Eisernes Kreuz I Klasse za kampanię wrześniową, można mnożyć pamiątki, których eksponowanie jest nadal na terenie Niemiec zabronione. 

W dziesiątkach miast na Dolnym Śląsku realizowane są unijne programy ze słowem "europejski", podążając Śladami Wielkich Europejczyków prezydenci i burmistrzowie eksponują dwunarodowościową historię w ten sposób, że Polskie są jedynie nieoznakowane ruiny zamkniętych zakładów przemysłowych. Zamkniętych za unijne środki.
Warto zaglądać przykładowo do Ratusza w Lubaniu, by monitorować proces honorawania Wielkich Europejczyków, może już popiersie Karla Henke zostało właściwie wyeksponowane, wszak to syn tej ziemi, a do jakich stanowisk doszedł, zaczynając przecież jako zwykły młynarz.
Pozostało 5 dni do rozpoczęcia zawodów Pucharu Świata, napływający goście zwiedzają gościnne Góry Izerskie, patrzą i wyciągają wnioski. Może miejsowi społecznicy też powinni wyciągnąć wnioski?

Izerska Hala
Do pkt 30 .Chatka Górzystów, 840 m n.p.m. 
Płaska, często zawiewana, prowadzi do schroniska „Chatka Górzystów” przez Dziczy Jar, Halę Izerską oraz Rezerwat Torfowiska Doliny Izery. Gospodarze schroniska "Chatka Górzystów" wydają bezpłatnie herbatę dla posiadaczy aktualnego karnetu dla użytkowników tras biegowych Ośrodka Narciarstwa Biegowego. Karnet do nabycia w Biurze Stowarzyszenia Biegu Piastów.
data pierwszej publikacji 13.01.2014r.
5
5 (2)

2 Comments

Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Piszesz o skrajnym przypadku, który jest wręcz naruszeniem obowiązującego prawa.
Ja natomiast mam kilka spostrzeżeń o znacznie mniejszym kalibrze, ale dla mnie nieprzyjemnych i owocujących tym, że jak dawniej często jeździałam do Świeradowa, Szklarskiej Poręby i Karpacza, tak od mniej więcej lat 10 już tam nie jeżdżę. Właśnie mniej więcej wtedy w sudeckich miejscowościach najwyraźniej postawiono na to, by przede wszystkim niemiecki turysta czuł się tam "jak u siebie w domu". Infomatory w hotelach były niemal wyłącznie w języku niemieckim, telewizory hotelowe nastrojone na stacje niemieckojęzyczne, menu w restauracjach, barach i kawiarniach po niemiecku, a jedynie pod spodem drobnymi literami tłumaczenie na jezyk polski, czyli dokładnie odwrotnie niźli to jest normalnie w polskich restauracjach.
Nie wiem jak tam to wygląda teraz, bo jak napisałam - od 10 lat nie miałam okazji sprawdzić.
Sądzę jednak, że jeśli sie cos zmieniło, to raczej nie po mojej myśli.
 
Obrazek użytkownika geoal

geoal
Napiszę może notkę jak to restaurowano park norweski w Cieplicach, dla nieznających realiów ważny jest pewien kontekst sytuacyjny.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>