Prl-owscy „puławianie” ograli „chamów” .. i nas na 300 mld dolarów?

 |  Written by Docent zza morza  |  1
.. bo takie ponoć są aktualne majątkowe roszczenia żydowskie do bezspadkowego mienia w Polsce (najwyraźniej funkcjonująca od lat kwota 65 mld dolarów nie jest już aktualna, „bo gdzie procent, panie, no gdzie”?).

Kol. „Patryk Wrzesień” przypomniał nam o amerykańskiej ustawie 447/JUST – w sprawie której polskie media milczą jak zaklęte, a rząd siedzi cicho jak mysz pod miotłą...

„...która zakłada składanie corocznych raportów przez Departament Stanu z zakresu zaawansowania realizacji roszczeń na rzecz organizacji żydowskich przez Polskę i 45 innych krajów, które sygnowały Deklarację Terezińską.”

- =>  Ustawa 447 u nas

Czyli w tym roku możemy się spodziewać pierwszego amerykańskiego raportu w tej kwestii...

- => Puławianie
A historia PRL-u to dzieje zmagań „puławian” – przywiezionych tu na stalinowskich czołgach (i głównie żydowskiego pochodzenia) z „chamami”– lokalnym lumpenproletariatem, o prawo zarządzania Polską i Polakami w interesie kremlowskiego hegemona.

Raz górą byli jedni (do 1956 roku), raz drudzy – aż do ostatecznego tryumfu „puławian” przy Okrągłym Stole, po tym jak Jaruzelski ustalił wraz z D. Rockefellerem w 1985 roku strategiczne założenia planowanej „transformacji”.- => Pakt Jaruzelski-Rockefeller

image

Nawet gdy nomenklatura związana z  „chamami” pozornie dominowała w aparacie komunistycznym oraz w strukturach rządowych, to i tak wpływ „puławian” jako zakulisowych doradców i ekspertów praktycznie nigdy nie został wyeliminowany, a jedynie czasami kosmetycznie ograniczany... I stąd spokojnie można powiedzieć, że reguły panujące w PRL były praktycznie ich dziełem...

A skoro fundamentem ładu społecznego – atakowanego wtedy przez „uciskane masy”oraz ich  samozwańczych reprezentantów – są kwestie własności oraz odpowiedzialności cywilnej – to i nie dziwota, że właśnie te dwie kwestie zostały wtedy maksymalnie i świadomie zabagnione.

A podstawową kwestią społeczną jest własność nieruchomości, regulowana przez stosowne umowy notarialne oraz stosowne zapisy w księgach wieczystych (a informacja o wszelkich takich lokalnych zmianach – kto co kupił, lub sprzedał - jest np. podawana u mnie w lokalnej gazecie).

Otóż „chamy” miały bardzo blade pojęcie o takich wymogach i zawiłościach, przystając na podsunięte im prymitywne i „proletariackie” uregulowania – ten, kto dostał „przydział od partii” na dany grunt, czy dane mieszkanie, nie musiał się kłopotać o jakieś tam papierkowe „burżuazyjne wymysły”i po prostu sobie tam spokojnie mieszkał.

I tak miało być „zawsze”,bo tak wynikało z logiki „walki klas” oraz doktryny „naukowego socjalizmu”...I dlatego towarzysze niewiele się kłopotali zapisami w księgach wieczystych.

I dopóki trwał „realny socjalizm”, to i brak uaktualnień tych zapisów miał niewielkie znaczenie... Ale „naukowy socjalizm” nagle, zakulisową decyzją nowojorskich banksterów (bo ten, kto coś powołuje, ten zwykle ma też prawo to coś odwołać) – „wziął się i zwinął”...

No i naraz okazało się, że ludzie, którzy po wojnie zostali zmuszeni do opuszczenia swych willi, czy mieszkań – nadal, wedle ksiąg wieczystych, są ich pełnoprawnymi właścicielami, a zamieszkujący je od lat ludzie – nie mają do nich żadnych praw, a nakłady ponoszone przez nich przez te wszystkie lata na remonty tegoż domku, czy lokalu – po prostu przepadają...
- =>Agnes Trawny nie musi płacić za odzyskany dom

Drugą kwestią są prawa właściciela gruntu do obiektów na nim postawionych przez kogoś innego.

„Jeżeli ktoś wybuduje trwale związany z gruntem budynek na cudzym - na przykład dzierżawionym - gruncie, budynek stanie się własnością właściciela gruntu, a budowniczy budynku będzie tylko właścicielem nakładów poniesionych na wzniesienie obiektu.
Jedyny wyjątek stanowi przypadek, kiedy na oddanym w użytkowanie wieczyste gruncie, użytkownik wieczysty wzniósł budynki zgodnie z umową.”
   - =>  Budynek na cudzym gruncie

A jak zabagniono te kwestie w powojennej Warszawie?

- =>  Dekret Bieruta
I tak to „na cudzym gruncie” w polskich miastach wybudowano po wojnie (lub odbudowano) multum nieruchomości. No i kto był/jest ich właścicielem? Ano właściciel gruntu (albo jego spadkobiercy)...

A jak to było przed wojną w polskich miastach? „Wasze ulice, nasze kamienice...?”

Co prawda istnieje taka instytucja prawna jak „zasiedzenie”(w „dobrej”albo „złej wierze”)... - => Własność przez zasiedzenie
Widzimy więc, że dochodzi tu do kolizji wielu norm prawnych – co otwiera prawnikom pole do popisu.

A jeśli chodzi o dzisiejsze roszczenia żydowskie, to należy pamiętać o dwóch sprawach:

1 – mienie bezspadkowe, od czasów rzymskich, przechodzi na rzecz danego państwa. U nas regulują to przepisy kodeksu cywilnego, czyli art. 935, który jasno i wyraźnie mówi, że mienie polskich obywateli, którzy nie zostawili spadkobierców, przechodzi na własność państwa polskiego.
2 - Na mocy - => umowy indemnizacyjnej pomiedzy USA i PRL z 1960 r.  wszelkie roszczenia wysuwane przez amerykańskich Żydów w stosunku do majątku znajdującego się na terytorium Polski powinny być kierowane do rządu amerykańskiego!

Sprawa wydaje się więc jednoznacznie rozstrzygnięta – „pisz pan na Berdyczów!”

Ale są tu niestety nadal dwie b. ważne kwestie:
1 – siły, które potrafiły zorganizować ogólnoświatową kampanię oszczerstw i kłamstw pod naszym adresem (na bazie pisaniny Grossa oraz pomniejszych oszczerców), tak łatwo nie odpuszczą, zwłaszcza, że „już zwietrzyły krew”, z uwagi na

2 – postawę rządu M. Morawieckiego, który „jest miękki jak galareta” i rejteruje wszędzie tam, gdzie tylko na niego krzykną...

image

Co prawda dziś żydowski „ogon” nadal dosyć swobodnie macha amerykańskim „psem” – ale podobno my też powoli jesteśmy awansowani na „sojusznika i strategicznego partnera USA”.

Ciekawe więc, jak się też USA teraz zachowa w tym sporze między swymi dwoma sojusznikami, zwłaszcza, gdy prawo wyraźnie stoi po naszej stronie?

A jakakolwiek byłaby to decyzja, to i tak będzie ona dla nas swoistym błogosławieństwem - bo albo zostaniemy jednoznacznie poparci, albo dostaniemy kolejny - po wybrykach p. Mosbacher - sygnał o wartości amerykańskich obietnic i deklaracji.

I dlatego, mimo kreciej roboty „puławian” przed laty, jestem dziś dobrej myśli...

 
5
5 (1)

1 Comments

Obrazek użytkownika stronnik

stronnik
Właśnie dzisiaj pan Pompeo upomniał się o haracz. W dodatku państwowy przekazior i inne media zupełnie pominęly fragmemt o tym traktującuy. Zatem sytuacja staje się coraz bardziej klarowna,  ale i trudniejsza dla rządu PiS, który zupełnie nie zauważa narastającego problemu. Czy i tym razem rząd będzie usiłował chować glówę w piach? Zapewne tak, o ile coś lub ktoś nie zmusi go do wypowiedzenia się. Zastanawia zupełna zgoda wśród mediów "prawicowych", które nie zadają rządzącym odpowiednich pytań. Poliycy PiS mają ewidentnie rozwinięty medialny parasol ochronny, zatem bardzo zaskakuje decyzja portalu wpolityce.pl, który wyłamał się i  opublikował odnośne fragmenty.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>