Przeklęci Wyklęci

 |  Written by  |  11

Święto Żołnierzy Wyklętych dało wielu osobom publicznym pretekst do zaprezentowania swojego „niekonwencjonalnego” stanowiska. Kukiz, Wielomski, Zychowicz... że nie wspomnę o lewicowym i liberalnym planktonie.

 

Bohaterowie, czy zbrodniarze?

 

Środowiska patriotyczno-prawicowe zawyły z oburzenia. I o to głównie chodziło, a nie o tzw. poważną i merytoryczną dyskusję o najnowszej historii Polski.

 

Ci, którzy za Zychowiczem przypominają niewygodne fakty z dziejów czynnego oporu antykomunistycznego popełniają jeden błąd. Błąd zasadniczy. Abstrahują od kontekstu historycznego, wytykając nowo-kreowanym bohaterom brak anielskości.

 

No cóż, Jezusowi wypędzającemu handlarzy ze świątynie też jej zabrakło.

 

Zamiast toczyć polemiki o moralność w czasach powszechnej demoralizacji – lata II WŚ w jakiś sposób zdemoralizowały wszystkich jej uczestników i świadków – chciałbym odwołać się do przykładu pochodzącego z kultury popularnej, który jednak jest bardzo mocno osadzony w historii najnowszej.

 

Amerykański historyk, Stephen E. Ambrose, napisał książkę „Kompania Braci”. Dokumentalna opowieść o kompanii amerykańskich spadochroniarzy zrobiła światową karierę, stając się kanwą wyprodukowanego przez Spielberga doskonałego serialu pod tym samym tytułem.

 

Jednym z jej drugoplanowych bohaterów był kapitan Ronald C. Speirs, oficer – jak pisze Ambrose - „z dość dwuznaczną reputacją”. Wśród żołnierzy krążyły opowieści o tym, że zastrzelił pijanego podkomendnego i przeprowadził osobiście egzekucję 10 niemieckich jeńców. Jednocześnie był świetnym dowódcą, który cieszył się dobrą opinią wśród przełożonych i szczerym szacunkiem podkomendnych. Jeden z nich, wiele lat po opisywanych wydarzeniach, powiedział:

 

„Święcie wierzę w to, frontowy żołnierz ma pełne prawo osądzać drugiego frontowego żołnierza. Tylko żołnierz frontowej kompanii piechoty może wiedzieć, jak trudno w tych warunkach zachować zdrowie psychiczne, zrobić swoje i zachować jakieś resztki honoru. Trzeba nauczyć się wybaczać innym i sobie pewne rzeczy, których się dopuszcza w tych warunkach”.

 

Słowa te kieruję do tych, którzy frontowymi żołnierzami nigdy nie byli, natomiast ochotniczo walczą dzisiaj „do krwi ostatniej” na froncie ideologicznym i propagandowym.

 

A wy, Szanowni Czytelnicy, pamiętajcie też o tym, że amerykańscy spadochroniarze walczyli przez rok pod sztandarami oficjalnej armii, a wielu Wyklętych przez ponad 10 lat w konspiracji...

 

 

5
5 (6)

11 Comments

Obrazek użytkownika Dixi

Dixi
Masz rację, TŁ!
Jak zawsze zresztą:):):)
Na marginesie chciałbym tylko dodać kilka zdań.
1.Pacyfizm wobec Niemców i Ruskich, delikatnie mówiąc, nie sprawdza się.
A już szczególnine - wobec  t a k i c h  okupantów.
Naśladowanie Gandhiego to samobójstwo.
Ochrony nie daje nawet kolaboracja (o czym przekonali się na własnej skórze i Polacy, i Żydzi - zwłaszcza ci drudzy).
Francuzi, Skandynawowie mogli coś kombinować...
My nie.
Jak napisał Józef Mackiewicz: "Niemcy robią z nas w bohaterów, sowieci - g.wno."
No, Niemcy też ostatnio zdążyli wielu zeszmacić.
Metodami pokojowymi...
Tak więc "si vis pacem, para bellum"
2. Mieliśmy inną sytuację, niż Amerykanie, to chyba jasne.
Byli wśród nich ochotnicy, ale wielu nie podchodziło do wojny w Europie z entuzjazmem, przeciwnie (vide "Paragraf 22"). Stąd zdarzające się przypadki tchórzostwa i (różnie nazywanych) "syndromów" psychicznych (gen, Patton uderzył za to żołnierza). U niektórych przekonanie o sensie prowadzenia wojny gwałtownie wzrastało po wyzwoleniu niemieckich obozów koncentracji i zagłady...
3. AK było regularną armią.
Aliancką.
Dowództwo utrzymywało dyscyplinę i dbało o honor żołnierza polskiego.
Warto też pamiętać o morale i ideałach "wyniesionych z domu".
Utrzymanie wzorowego porządku było łatwiejsze w miastach, bo oddziały partyzanckie działają w innych warunkach.
Pod patriotyczne podziemie podszywali sie zwyczajni bandyci i mordercy, w tym - komuniści.
Wielokrotnie kradnąc chwalę, a własne zbrodnie przypisując "bandom wrógów ludu".
Pozdrawiam!
--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika tł

Mała polemika, Dixi, odnośnie punktu 3. AK nie było armią regularną sensu stricte, choć jej umocowanie prawne było bezsprzeczne. Między armią regularną, a "regularną" armią konspiracyjną jest przepaść, wyrażająca się chociażby w stosunku do pojmanych przez wroga żołnierzy obydwu tych formacji.

Po wtóre, amerykańscy spadochroniarze też byli ochotnikami.

PS. Przekonanie o sensowności prowadzenia wojny jest najsilniejsze u tych, których owa wojna w jakiś sposób dotknęła. Zołnierzy AK i póżniejszych formacji antykomunistycznych dotknęła ona szybciej  i bardziej niż american boys. Porównywanie morale tych armii nie ma sensu. Ma natomiast sens powoływanie się na oceny ferowane przez żółnierzy wobec innych żołnierzy, szczególnie w sytuacjach gdy czyny ocenianych są kontrowersyjne z punktu widzenia prawa i moralności.

Polska nie potrzebuje bohaterów bez skazy. Potrzebuje prawdziowych bohaterów. Naturalne prawa wojny są inne niż naturalne prawa pokoju. Niech szczezną "etycy", którzy tej prostej prawdy nie pojmują.
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi
Nie twierdziłem, że nie było amerykańskich ochotników, przeciwnie, napisałem to nawet:):):)
Żołnierz bez munduru uznawany jest za dywersanta (chyba nawet przez wszystkie kraje) i grozi mu kara śmierci. To istotna różnica pomędzy członkiem ruchu oporu a umundurowaną formacją wojskową.
"Cichociemni" raczej nie nosili mundurów, a jak najbardziej należeli do regularnej armii, nie?:):):)
Oczywiście w Polsce (i nie tylko) podczas okupacji nikt z podziemia paradował (poza Hubalem) w mundurze. Z przyczyn oczywistych.
Regularne wojsko od bandy odróżniają nie tylko mundury, a nawet - nie mundury przede wszystkim.
Maruderzy to już banda.
Poza tym zgadzam się z Tobą.
 
--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika tł

Cichociemni należeli do AK. Przed zrzutem składali przysięgę AK uzupełnioną o dodatkowy tekst:

ROTA ARMII KRAJOWEJ

W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej, przysięgam być wierny Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej. Stać nieugięcie na straży Jej honoru, o wyzwolenie z niewoli walczyć ze wszystkich sił aż do ofiary mego życia. Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, Naczelnemu Wodzowi i wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało. Tak mi dopomóż Bóg.

ROTA PRZYSIĘGI ŻOŁNIERZY ODBIORU ZRZUTÓW

W obliczu Boga Wszechmogacego i Najświętszej Marii Panny, jako żołnierz powołany do służby specjalnej przysięgam, że poświęconego mi sprzętu, poczty i pieniędzy strzec będę nie tylko jako dobra państwowego ale i jako środków i pieniędzy przeznaczonych dla odzyskania wolności Ojczyzny, a tajemnicy służby specjalnej dochowam, nawet wobec moich przełożonych i kolegów w konspiracji i nie zdradzę jej nikomu, aż do końca wojny. Tak mi Panie Boże dopomóż.

A poza tym się z Tobą zgadzam ;-)
Obrazek użytkownika Dixi

Dixi
Oj, TŁ!
To był lapsus.
Może nie aż tak duży, bo chodziło o żołnierzy, którzy po Wrześniu przedostali się do Angli, gdzie byli sformowani i szkoleni.
A chodzili tam w takich "cywilkach":):):):

 
--------------------------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
na fb mam paru lemingów-bezmózgów i juz zaczęły pojawiać się przebąkiwania o tym, że Wyklęci dopuszczali się zbrodni.
No to wyprodukowałam notkę:  "Każdego, kto ośmieli się napisać lub opublikować jakikolwiek paszkwil na temat Żołnierzy Wyklętych typu parufki, GW lub skrzek Senyszyn, wywalę z hukiem, bez uprzedzenia. W realu też nie będę poznawać takiego człowieka."
Po tym wpisie, żaden się nie ośmielił.... i niech tak trzymaja dalej.
 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Te nieustanne kampanie miłości czy nienawiści przetaczające się przez internet, całkowicie pomijające rzeczywistość. A tu nagle Ukraińcy zaproponowali Polsce sojusz. Ale kto to zauwazył? Nikt. Ważne informacje toną w powodzi kampanii przeciw muzułmanom, pedofilom, bolszewikom i komu tam jeszcze...
Obrazek użytkownika tł

Coś Ci to przypomina ;-)?
 
"W lipcu 1948 r. Paweł Jasienica został aresztowany w Kra­kowie. W toku śledztwa udowodniono mu przynależność do bandy „Łupaszki”, do której wstąpił po zdezerterowaniu z Woj­ska Polskiego i w której pozostawał do sierpnia 1945 r., pełniąc początkowo funkcje adiutanta, a następnie zastępcy dowódcy bandy. Banda ta grasowała na terenach województwa białostockiego, dokonywała z bronią w ręku napadów na posterunki Milicji Obywatelskiej, na placówki Wojska Polskiego i na lud­ność cywilną podejrzaną o sympatyzowanie z Polską Partią Ro­botniczą.
 
W szczególności w śledztwie zebrano dowody wskazujące na to, że Jasienica w kwietniu 1945 r., kierując grupą, dokonał na- padu na miejscowość Narewkę, podczas którego rozbrojono kil­ku milicjantów i zrabowano broń z posterunku Milicji Obywatelskiej, zamordowano 4 członków Polskiej Partii Robotniczej i obrabowano spółdzielnię. W tym samym miesiącu kierowana przez Jasienicę banda wykonała wyrok śmierci na mieszkańcu wsi w okolicy Puszczy Białowieskiej oraz dokonała napadu na 20-osobową grupę członków Związku Walki Młodych, których rozebrano do naga i dotkliwie pobito. Również w kwietniu 1945 r. Jasienica i jego grupa dokonali napadu na posterunek Milicji Obywatelskiej w Boćkach, powiat Bielsk Podlaski, pod­czas którego zamordowano kilku funkcjonariuszy. Ponadto w rejonie Puszczy Białowieskiej Jasienica uczestniczył w spa­leniu wioski zamieszkanej przez ludność białoruską, a nieco póź­niej w napadzie na spółdzielnię w Siemiatyczach oraz w dwóch napadach na oddziały Wojska Polskiego i Armii Radzieckiej. W wyniku tych napadów zabito kilkunastu żołnierzy.
 
W toku śledztwa Jasienica przyznał się, że działał w bandzie „Łupaszki” i że dopuścił się zarzuconych mu zbrodni."
 
W dniu 3 maja 1949 r. śledztwo przeciwko Jasienicy zostało umorzone z powodów, które są mu znane. Został on zwolniony z więzienia.

To fragment przemówienia tow. Wiesława do "aktywu" z 19 marca 1968 roku ;-).
 
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
dziwne podobieństwo.....
A przy okazji, wyobraziłam sobie tow. Wiesława i jego charakterystyczny tembr głosu, gdy wypowiada te słowa, brrr
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>