Jak Nieznani Żołnierze ocalają wielkość narodów?

 |  Written by Nessun Dorma  |  0

Dlaczego śmierć kaprala Nathana Cirillo wstrząsnęła Kanadą? Należał do regimentu Argyll and Sutherland Highlanders o ponad stuletniej tradycji i marzył o profesjonalnej karierze żołnierskiej. O jego życiu nie wiedzieliśmy nic, dopiero po jego odejściu dowiadujemy się coraz to nowych szczegółów. Z pozoru był przeciętnym, równym młodym mężczyzną, który miał wielu przyjaciół i lubił razem z nimi się zabawić. Równocześnie różnił się od rówieśników rzadko spotykaną odpowiedzialnością i troską o bliskich i zwierzęta. Jako samotny ojciec wychowywał kilkuletniego synka, poświęcał także wiele czasu ratując psy, przeznaczone do uśpienia i znajdując dla nich opiekunów i bezpieczne schronienie. Sam był właścicielem dwóch psów. Dorabiał, pracując wieczorami jako ochraniarz w lokalnym barze. Nic nie wskazywało na to, że zostanie bohaterem.

22 października Nathan stał na warcie pod pomnikiem weteranów światowych wojen, przy grobie Nieznanego Żołnierza w Ottawie. Było to dla niego wielkie wyróżnienie, przyjechał na służbę z odległego Hamilton, opowiadając wszystkim, że to wielka sprawa. To poważne nastawienie nie przeszkodziło mu z humorem potraktować kłopotliwą sytuację, w jakiej znalazł się stojący obok na warcie jego najbliższy przyjaciel Branden Stevenson, któremu zaczęła się osuwać skarpeta tradycyjnego i malowniczego munduru. Kiedy Nathan zauważył ten niezręczny moment, przedłużał ceremonialny marsz przy pomniku, by wprawić przyjaciela w jeszcze większe zakłopotanie i po służbie śmiać się z tej anegdoty wspólnie z przyjaciółmi. Nie doczekał zmiany warty.

Jego zabójca, terrorysta, wariat, opętany ślepą nienawiścią nieszczęśnik zaparkował samochód przy głównej ulicy Ottawy Wellington, podbiegł od tyłu do pomnika, oddał dwa celne strzały w plecy kaprala Cirillo, chybił mierząc do jego współtowarzysza i odszedł, by podjechać pod wejście do Parlamentu Kanady, wtargnąć do środka w szaleńczej misji i zginąć od strzału marszałka straży.

W tym czasie trwała walka o ocalenie Nathana Cirillo; kilka osób bez reszty oddało się próbie uratowania żołnierza. Pięknie opowiada o tym Barbara Winters, prawnik, która uczestnicząc w akcji ratunkowej cały czas mówiła do leżącego pod pomikiem Nathana. Usłyszał od niej, weteranki służby w kanadyjskiej marynarce, że jest dzielny, dobry, kochany przez towarzyszy broni i rodzinę, że rodzice są z niego dumni, że nie jest sam, kochany przez tych, którzy są przy nim. Czy te nieustannie powtarzane słowa, słowa zaklęcia, słowa jak modlitwa, próbujące zatrzymać uchodzące życie były wysłuchane przez umierającego żołnierza? Kobieta, która je wypowiadała, wspominając przez łzy, jest o tym przekonana.

Nie miałem wątpliwości, że tragiczne wydarzenie w Ottawie, 22 października 2014, należy do tych niezrozumiałych wyborów Opatrzności, decydującej o losach nie tylko ludzi, ale i historii narodów. Nathan Cirillo zginął, oddając hołd tradycji, hołd bohaterom, którzy walcząc o wolność i niepodległość oddali życie w I i II wojnie światowej. Jego śmierć przypomniała Kanadyjczykom, na jakich wartościach zbudowany został ich kraj, co naprawdę jest ważne i jak łatwo oddalić się od ideałów, tworzących wielkość państwa i jego mieszkańców.

Dzielny kapral, poległy pod pomnikiem Nieznanego Żołnierza, podobnie jak śmiertelnie staranowany dwa dni wcześniej na parkingu inny żołnierz jest zapewne ofiarą decyzji kanadyjskiego rządu, który wbrew protestującej opozycji zdecydował się wysłać kanadyjskie myśliwce do walki z barbarzyńcami, eksterminującymi chrześcijan i obcinającymi głowy dziennikarzom wolnego świata. Po tragedii w Ottawie, ci sami przywódcy opozycyjnych partii, jak jeden mąż poparli oficjalne stanowisko Kanady. Nie ma rozbieżności zdań wobec zbrodni, jest solidarność i wspólny front.

Tysiące ludzi wyległo na ulice Hamilton, by obserwować pogrzeb Nathana Cirillo. Za trumną szła jego rodzina, bliscy i jego pięcioletni synek, w żołnierskiej czapce ojca. Za nimi maszerowali nie tylko koledzy z hamiltońskiego regimentu Argyll and Sutherland Highlanders, maszerowała cała armia: cztery tysiące pięciuset żołnierzy wszelkich formacji, oddziały policji i innych służb mundurowych. Ponad orszakiem przeleciał bombowiec, zabytek II wojny światowej. Jeden oddał życie za wszystkich, wszyscy oddali hołd ofierze jednego. Dziennikarze napiszą, że był to pokaz siły i jedności państwa, ludzie wielkiego serca dostrzegą w tym powrót do ideałów i zwycięstwo ducha nad śmiercią.

Aleksander Rybczyński

fot. internet

5
5 (6)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>