Wybór mebli należy do właściciela domu

 |  Written by Katarzyna  |  5
Jesteśmy narodem chrześcijańskim, w przeważającej mierze katolikami. Doświadczenie krzyża łączyło nas w walce o niepodległą Polskę. Z naszego domu wyszedł największy z rodaków św. Jan Paweł II. To dziedzictwo sprawia, że w wielu krajach postrzegani jesteśmy jako społeczeństwo wierne Bożym przykazaniom. A my w kraju już zaczynamy rozumieć, że nie zawsze tacy jesteśmy. Ulegamy propagandzie, presji, przyglądamy się, jak łamana jest polska tradycja, kultura, jak wprowadzane jest prawo mające za nic polską konstytucję. Pozwalamy by inni meblowali nasz dom według swojego gustu. Co gorsze, dajemy się prowokować do zachowań niegodnych katolika i Polaka, kupujemy kolejny recital nowomowy o tolerancji wymagającej rezygnacji z własnej tożsamości i własnego bezpieczeństwa.
Przez lata robiono nam gębę antysemitów, by wymusić odszkodowania, choć nie jesteśmy odpowiedzialni za niemieckie zbrodnie i komunistyczne czystki partyjne władzy narzuconej nam przez sowieckiego okupanta.
Teraz rozpoczął się kolejny szał propagandowy.
O zgrozo! nie chcemy przyjmować uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu, choć grozi im zagłada.
Jesteśmy społeczeństwem ksenofobicznym - zawsze byliśmy zdystansowani nie tylko wobec osób z odległych krajów i innych kultur, ale też obcokrajowców w Polsce - Romów, Litwinów, Białorusinów czy Ukraińców - twierdzi psycholog społeczny prof. Janusz Czapiński i dodaje - spojrzenie na obcokrajowców zmienia się dopiero, gdy ich obecność w Polsce można przekuć na konkretny zysk, typu zatrudnienie na czarno Ukrainki do sprzątania.
Nie wiem, na jakiej podstawie psycholog społeczny może wyciągać takie wnioski, bo przeprowadzone badania nie upoważniają do nich.
Po pierwsze, nie jest to prawda, wręcz odwrotnie, byliśmy przez wieki krajem przyjmującym obcych, którzy u nas znajdowali schronienie i stawali się Polakami z wyboru wnosząc w polską kulturę swoją wiedzę i umiejętności.
Nie wycinaliśmy w pień wierzących głosząc jednocześnie hasło - Liberté, égalité, solidarité!
Nie wypędzaliśmy edyktem z Polski Żydów.
Konflikty narodowościowe były, ale to dla Polaków głównie kończyły się masowymi grobami.
Tylko ignorant i człowiek złej woli taką opinię jak psycholog prof. Czapiński może głosić.
Dziś to mniejszości, jak choćby niemiecka, próbują nam, Polakom meblować państwo.
Po drugie, obowiązkiem naukowca jest porównanie, jak ma się to do reakcji na inne narody w państwach Europy.
Nie słyszałam o pobiciu w Polsce jakiegokolwiek obcokrajowca tylko za to, że jest innej narodowości czy innej kultury. Mówienie o Ukrainkach służących Polakom jest cynicznym szczuciem, odgrzewaniem kompleksów narodowościowych II RP.
Zapytam szanownego profesora psychologa. A gdzie pracują Polki w Niemczech, komu zmieniają pieluchy i podcierają tyłki? A jednak nie mamy tam statusu mniejszości narodowej, a dzieci z rodzin mieszanych są germanizowane.
W Polsce mniejszość niemiecka ma wszystkie prawa, to samo jest z Ukraińcami Cyganami czy Litwinami.
A już mówienie o ksenofobii w przypadku przyjmowania emigrantów z krajów muzułmańskich zakrawa na kiepski czarny humor.
Jeśli profesor nie odróżnia uzasadnionego lęku od ksenofobii, to znaczy, że powinien swój tytuł profesorski powiesić na kołku. Jeśli tego lęku nie rozumie psycholog społeczny, to biedna jest polska nauka.
Jak można się nie bać przybyszów z krajów muzułmańskich, kiedy od lat docierają do nas informacje i obrazy okrucieństwa wojen wywoływanych przez ekstremistyczne i terrorystyczne organizacje muzułmańskie. Mapa zagrożeń atakami terrorystycznymi w Europie wyraźnie wskazuje, że zagrożenie to jest wprost proporcjonalne do liczby społeczności muzułmańskich w danym kraju.
Przecież nie o lęk wobec samej religii islamskiej tu chodzi, choć jej odłamy głoszą śmierć bezbożnym i nie jest to wymysł ksenofobów a fakt. Od wieków jednak żyją wśród nas muzułmanie i nie czujemy przed nimi strachu. Swoje miejsce w ojczyźnie okupili nie tylko pracą ale również walką w jej obronie. Są pełnoprawnymi obywatelami Rzeczpospolitej i nikt, poza lewackimi ekologami, nie dyktuje im, jak mają żyć i jaką tradycję zachować.
Polacy nie żyją już za żelazną kurtyną komunistycznego baraku, wiedzą, co się dzieje we Francji czy Wielkiej Brytanii.
W przyjmowaniu, między innymi, przez nas uchodźców, których nie chcą czy nie mogą przejąć kraje południowej Europy kryje się wiele pytań, wśród nich najważniejsze o nasze bezpieczeństwo.
Niczego Polakom nie wyjaśniono, o niczym nie poinformowano, np. jak będzie wyglądał status uchodźców, gdzie będą mieszkać, co z pracą, na jak długo przyjmujemy ich?
Najbardziej irytuje fakt, że władza wszystkich, którzy zadają te niewygodne pytania, obrzuca epitetami ksenofobów, nacjonalistów i niewdzięczników za pomocą pismaków i dyżurnych autorytetów. Kolejna doskonała okazja do podziałów społecznych w gorącym okresie wyborczym.
Nie trzeba Polakom przypominać, że od 1831 r. tj. od klęski powstania listopadowego po rok 1981 jesteśmy narodem emigracyjnym z powodów politycznych, a do dziś narodem emigrantów zarobkowych.
Nie jesteśmy niewdzięcznikami i pamiętamy, że gdy wybuchła rewolucja bolszewicka i zapanował chaos, tysiące polskich sierot na Dalekim Wschodzie przed śmiercią głodową uratował japoński rząd przyjmując ich do siebie mimo różnic kulturowych.
Pamiętamy też, że muzułmański Iran przyjął ponad 120 tys. Polaków ewakuowanych z Syberii. Byli to żołnierze, kobiety i dzieci, sieroty i półsieroty. Polscy wychodźcy zostali rozlokowani w irańskich miastach, gdzie spotkali się z serdecznym i niezwykle gościnnym przyjęciem miejscowych władz i ludności.
Nie ma na kuli ziemskiej miejsca, kraju, gdzie by nie można było spotkać rodaków.
Bywa, niestety i tak, że Polak Polakowi na emigracji wilkiem, nie jesteśmy bowiem narodem aniołów.
Nie jest to jednak przywara tylko polskich emigrantów, choć stereotypy każą nam wierzyć, że inne nacje są solidarne, pomagają sobie i trzymają się razem. Najsilniejszy mit to solidarność społeczności żydowskich, co jest oczywistą bzdurą, z którą już dawno rozprawiła się Hannach Arendt w „Korzeniach totalitaryzmu”.
Wyjątkowo obrzydliwe jest jednak służalcze poniżanie Polaków przez niektórych dziennikarzy w Polsce. Posługują się przy tym językiem pogardy, kłamstwem i manipulacją faktami.
Kiedy trwała akcja zbierania podpisów pod petycją przyjęcia chrześcijan z Syrii, byliśmy posądzani o wybiórcze traktowanie miłosierdzia wobec bliźnich. Krytykowano rząd, który zgadzając się na ich przyjęcie, musi wydać, co prawda nie pieniądze, bo te gwarantuje Fundacja Estery, ale wizy chrześcijańskim uchodźcom.
Kiedy przed kilkoma dniami przybyły do nas pierwsze rodziny Koptów media mainstreamowe celowo przemilczały fakt, że są to rodziny chrześcijańskie i bynajmniej nie z liczby 2000 tych, których zobowiązała się przyjąć Ewa Kopacz w imieniu polskiego państwa. Tylko w portalach katolickich mogliśmy jasno wyczytać, że uchodźcy ci sami sobie opłacili podróż wyczarterowanym samolotem.
Z powodu tej manipulacji w Internecie pojawiły się liczne głosy oburzenia i protesty przeciwko sprowadzaniu islamistów do Polski. Atmosferę dodatkowo podgrzano informacją, że w Warszawie powstał drugi już meczet dla muzułmanów. Dyżurny propagandzista Żakowski nie omieszkał oskarżyć „słoiki” o podrzucenie świńskich łbów do meczetu.
Skala nienawiści do wszystkiego co polskie u tego pismaka przechodzi wszelkie granice. Piana pogardy cieknie z każdej jego wypowiedzi i nie jest w tym odosobniony.
Siła, z jaką atakuje się i prowokuje Polaków broniących własnej kultury i tożsamości przybiera cechy gwałtu psychologicznego. Trudno bowiem nieustannie tłumaczyć, że nie jest się wielbłądem. Normalny człowiek, w tym chrześcijanin, wie, że jego obowiązkiem jest udzielenie schronienia uciekającym przed zagładą bez względu na narodowość i wyznanie. Tu nie może być dyskusji, bo każdy z nas może się znaleźć w takiej sytuacji. Rzecz w tym, że na takiej postawie żerują politycy i to cynicznie wykorzystując ją do walki właśnie z religią.
Do narzucania nam ulicznych homo-orgii i tęczowego symbolu na Placu Zbawiciela w Warszawie doszła teraz nagonka na Polaków, którzy słusznie boją się, że w ślad za uchodźcami z krajów muzułmańskich przybędą do nas bojówkarze.
Nie bada się przyczyn niechęci Polaków do muzułmańskich uchodźców, nie dyskutuje się z Polakami, nie wyjaśnia niczego, po prostu obrzuca się inwektywami manipulując faktami.
Ciekawe, że znowu tolerancji i gościnności uczą nas ci sami, którzy wmawiają Polakom antysemityzm zniekształcając przez lata obraz historii Polski do tego stopnia, że, jak pisze prof. Andrzej Nowak, z badań socjologicznych wynika, iż
pewien procent społeczeństwa /.../ zwłaszcza w najmłodszym pokoleniu, wychowanym właśnie w III RP, jest zdania, że w Katyniu też główną ofiarą byli Żydzi – i to, że zabijali ich tam Polacy.
Niech mi ktoś znajdzie państwo, poza krajami totalitarnymi, w którym władza, opłacana przez obywateli jest tak wrogo nastawiona do własnego narodu i służąca obcym interesom.
Niech ktoś znajdzie choć jedną gazetę w Niemczech, która z taką pasją niszczy wszystko, co niemieckie, tak jak to robią dziennikarze polskojęzycznych gazet z polskością.
Trzeba być wyjątkowym szubrawcem, żeby atakować rodaków za to, że bronią własnego domu przed multikulturą wiedząc, co stało się ze społeczeństwami Zachodu, wiedząc też lepiej niż szarzy obywatele, że polityka multikulturowa jest jedynym skutecznym sposobem na poradzenie sobie z krnąbrnymi Polakami.
To tak jakby walczyć dyrektywą unijną o to, jak mają być umeblowane wszystkie domy w naszym kraju; jakie mają tam być telewizory, komputery, jak ma wyglądać sypialnia, kuchnia i jakie mają stać książki na półkach. Wszystkiego po trochu, w ramach poprawności politycznej i hamak, i tapczan, i palenisko na łook, i mikrofalówka. Na jednej ścianie Che Guevara, na drugiej Mahomet, a krzyż najlepiej pod łóżkiem, bo może ateista się obrazić.
Tym właśnie jest multikulturowość, która dodatkowo grozi w czasie kryzysu budzeniem się demonów skrajnego nacjonalizmu i atakiem na Bogu ducha winnych obcokrajowców, jak to miało miejsce ostatnio w Irlandii wobec polskiego nastolatka.
To o to chodzi wszystkim Lisom, Żakowskim, Paradowskim i Olejnikom; zetrzeć wszystko, co jest polskie, zniszczyć, wdeptać w ziemię poprzez edukację, kulturę i publicystykę. Pasja, z jaką to robią przy każdej okazji każe pytać, kim są ci ludzie, komu służą i jakie pieniądze za to biorą. To, jakich mieli rodziców i dzięki komu mają pracę w mediach, już wiemy dzięki książce Resortowe dzieci, ale to wszystkiego nie wyjaśnia.
Naprawdę czas najwyższy zrobić z tym porządek. Jesteśmy we własnym domu i mamy prawo go meblować jak sobie życzymy i żaden pismak nie będzie nam dyktował, ani nas wyzwał i poniżał.
Nie dajmy się jednak podpuszczać do aktów przemocy. Dyskutujmy merytorycznie, nie stosujmy demagogii w stylu pajaca pod muszką. Przyjęcie uchodźców wymaga logistycznych i prawnych rozwiązań. Społeczeństwo powinno wiedzieć, jakie rozwiązania przygotowuje władza, jakie z tego czekają nas niebezpieczeństwa, jak władza zamierza przed nimi nas bronić.
Te trzy świńskie ryje w meczecie są sygnałem, że komuś bardzo zależy na pogromach. To wygodne, nie trzeba wtedy analizować przyczyn masowej emigracji z Afryki, nie trzeba odpowiadać na kłopotliwe pytania Co dalej? Czy całą Afrykę przeniesiemy do Europy? Czy masowa islamizacja państw europejskich to bezradność rządów czy też świadoma polityka?
Pytań jest więcej i bynajmniej nie wynikają one z ksenofobii, a z sytuacji międzynarodowej, która narzuca poszczególnym państwom politykę niszczącą ich bezpieczeństwo.
Mamy prawo domagać się od polskiego rządu obrony polskich interesów i nie jest to chory nacjonalizm.
Mamy prawo domagać się, by w pierwszej kolejności, wreszcie umożliwiono Polakom żyjącym w postsowieckich republikach powrotu do Ojczyzny, bo to nie oni wyemigrowali, ale ojczyzny pozbawił ich wróg.
Mamy wreszcie prawo domagać się od polskiego rządu obrony interesów Polaków mieszkających na Litwie, w Niemczech czy w Wielkiej Brytanii, bo takie jest prawo Unii Europejskiej funkcjonującej również dzięki pracy i pieniądzom polskiego podatnika.
Jeśli rząd tego nie robi, to znaczy, że nie jest polskim rządem i czas pokazać mu czerwoną kartkę, zamiast kupować lewacką propagandę i skakać sobie w dyskusjach do oczu ku uciesze piarowskich spin doktorów.
To nasza ojczyzna i pora umeblować ją po swojemu, ale nie pod dyktando różnej maści ideologów, którzy o niczym innym nie marzą jak tylko o tym, by na naszych lękach załapać się do władzy i przez kolejne lata układać w Parlamencie z nudów pasjanse.
źródło: Rozmyślania przy zmywaku;)

__________________________________________________________

Brytyjskie MSZ - Hiszpania, Francja, Wielka Brytania zagrożone terroryzmem

cytat: Andrzej Nowak, Uległość czy niepodległość, Doświadczenie krzyża, str. 184

Zapraszam do słuchania

audycja 649 (czwartkowa)

 
5
5 (3)

5 Comments

Obrazek użytkownika polfic

polfic
Ten Czapiński to już nie pierwszy raz idiotyzmy wypisuje.
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna
Jego idiotyzmy powtórzyły wszystkie portale mainstreamowe. Nie był to więc jedynie wygłup "analityka" polskiej mentalności. Nie mam juz cierpliwości do takich idiotyzmów. Na starość stanę się przez nie rewolucjonistką. ;-)
Obrazek użytkownika polfic

polfic
Takie czasy nastały, że konserwatyści stają się rewolucjonistami :)
Obrazek użytkownika stronnik

stronnik
Jak zawsze bardzo przemyślany tekst. Ten Czapiński mółgby pobierać nauki u Katarzyny. Mógłby gdyby chciał i mógł. Możliwe że takie pseudo profesory są rezulatatem uporczywego wpajania do głów pewnych substytutów wiedzy. Potem dostają tacy tytyuł profesora nie tyle w uznaniu działalności naukowej co w uznaniu zasług w szerzeniu tych właśnie bzdur wynikających z nakazu szerzenia poprawności politycznej albo jakiejkolwiek innej. Polska jest nasycona ludźmi którzy przejawiają jakieś sadystyczne wręcz zdolnoći do łajania nas Polaków za każdy przejaw polskości czy patriotyzmu. Przy pomocy pedagogiki wstydu, oskarżeniami o rozmaite izmy czy przy pomocy kłamstw co do naszych narodowych wad i przywar, dodatkowo je wyolbrzymiając i demonizując. Prosta konstatacja że tacy ludzie jak Czapiński po prostu są, tutaj nie wystarcza. Oni są zawsze tam gdzie ich potrzebują. Bo sam Żakowski czy Czapiński nie jest w stanie zmusić jakiejś redakcji by opublikowała jego wypociny. To u niego zamawia ktoś jakiś tekst, ktoś to potem czyta i akceptuje. To są ludzie którym nie przeszkadza taki tekst, z którym się zgadzają. I to jest następna, ukryta cecha tego systemu skrytego za takim Czapińskim. Coś jednak wiemy o tych zleceniodawcach, skwapliwie oczekujących nowych partii pomyj jakie poprzez media zdołąją wylać nam w twarze (a jednak NIemiec pluje nam w twarz). Ale mnie nurtuje pytanie, czy jest metoda i siła by tych ludzi odsunąć od możliwości wylewwanai tych pomyj? Ile zależy tu od przejęcia władzy przez PiS a ile od nas samych? Czy jesteśmy zdani na łaskę i niełaskę medialnych koncernów, które zamawiają takie teksty? Czy istnieją możliwości instytucjonalnego rozprawienia się z problemem braku ochrony naszych najważniejszych i pomniejszych interesów, przed wrogą propagandą płynącą z niepolskich ale polskojęzycznych mediów? Wydaje się że zapowiedź prezydenta o repolonizacji mediów jest krokiem we właściwą stronę. Ale bądźmy też przygotowani na to, że zanim je odzyskamy, wyleją na nasze głowy jeszcze większe wiadra pomyj i zintensyfikują pedagogikę wstydu, byśmy nie poczuli się dobrze w roli krzywdzicieli tych biednych, pozbawianych możliwości pracy, pożal się Boże funkcjonariuszy medialnych. Niemieccy właściciele gazet, po cichu wspierani przez Merkel będą do ostatku sił walczyli o Polskę dla siebie. Czeka nas niezwykle trudny okres w tworzeniu historii Polski.
Obrazek użytkownika Katarzyna

Katarzyna
Czy jest możliwość? Ba! Trudne pytanie i na pewno niejedna odpowiedź na nie.  Trochę nam już głowy umeblowano i nie zawsze zdajemy sobie sprawę nawet w dyskusjach prawicowych, że narzucono nam kierunek dyskusji, a i klikaniem, kupowaniem wzmacniamy Czapińskich.
Tego muszą dokonać politycy i prawdziwe elity intelektualne. To wymaga wsparcia.

Ech, temat na długie Polaków rozmowy. Myślmy, główkujmy i dyskutujmy, ale przede wsztkim działajmy.
To prawda, że po wyborach "czeka nas niezwykle trudny okres w tworzeniu historii Polski." Ale jak Piłsudski poradził sobie z polityką Dawida Lloyda George i Lenina krasnoarmiejcami, to może nam się uda?
Nie mamy zresztą zbyt wielkiego wyboru.
Dziękuje za dobre słowo
Pozdrawiam
Katarzyna

Więcej notek tego samego Autora:

=>>