
Niedawno po raz pierwszy w życiu obejrzałem konferencję prasową Władymira-Władymirowicza. Tak zwaną „konferencję prasową”, bo w gruncie rzeczy nie była to żadna konferencja, tylko monolog śmiesznego tyrana do całego świata i własnych niewolników. Przez jakiś czas nosiłem w sobie to piorunujące doświadczenie, gdy nagle zapaliła mi się w mózgu lampka: ja przecież gdzieś to już widziałem!








