Być za życiem

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Klasa trzecia a miała lekcje pod nazwą Przygotowanie Do Życia W Grupie Jednostek. Lekcje te nie odbywały się tylko w klasie, trzecia a często udawała się w różne miejsca aby zobaczyć jak to życie wygląda.
Tego dnia udali się do szpitala.
- No bo czy jest lepsze miejsce? - zapytała retorycznie pani pedagog. - Czy jest lepsze miejsce do nauki życia niż to, w którym się o to życie walczy?
W szpitalu powitała ich młoda pani doktor.
- My tutaj w szpitalu ratujemy życie. Czy ktoś z was wie na czym to polega?
- Aborcja. Eutanazja - podały głosy z tłumu uczniów.
- No nie, to nie do końca tak - nachmurzyła się pani doktor. - Teraz aborcja i eutanazja są passe. Teraz wszyscy są za życiem! Zaraz sami zobaczycie!
I poprowadziła ich na oddział porodowy. Tam weszli do jakiegoś pokoju, w którym była cała ściana pełna małych drzwiczek. Na środku stał wielki stół, na którym leżało kilka niemowlaków.
Trzecia a weszła razem z panią doktor i panią pedagog, a za nimi wszedł inny pan doktor z kolejnym niemowlakiem z ramionach. Ułożył je na stole obok pozostałych i powiedział do pani doktor:
- Ostatnie.
- Ile urodziła?
- Sześć.
- No to niech pan losuje.
Pan doktor zaczął wskazywać palcem kolejne bobasy:
- Trą, trą, misia bela, misia kasia kąfacela, misia a, misia be, misia kasią ką fa ce.
Wybrał niemowlaka, wziął go i wyszedł do sąsiedniego pomieszczenia wołając:
- Ma pani syna!
Zza drzwi dobiegł gwar radosnych głosów.
- I tak to właśnie wygląda! - pani doktor starannie zamknęła drzwi. - Czy jest coś piękniejszego? Ludzie latami starają się o dziecko, a my im to umożliwiamy! Dajemy im szczęście ojcostwa, radość macierzyństwa! Dajemy im życie! Jesteśmy za życiem!
Trzecia a też się ucieszyła, ale krótko, bo ktoś spojrzał na stół i spytał co z pozostałymi bobasami.
- No jak to co - odparła beztrosko pani doktor i poklepała jedno z drzwiczek. - Do lodówy i mrozimy.
Zapadła cisza.
- Co, nie cieszycie się? Przecież pacjentom urodziło się dziecko! Synek! Taki śliczny!
- Tak, ale... Te tutaj...
- Przecież to tylko zarodki, kupa komórek i tyle - machnęła ręką pani doktor. - Zamrozi się tak jak inne tutaj.
- Na zawsze?
- Medycyna nie zna pojęcia "na zawsze". Jak rodzice się zdecydują na kolejne dziecko, to się któreś rozmrozi.
- A jak nie?
- To jak wygaśnie umowa zarodki się zutylizuje i tyle - wzruszyła ramionami pani doktor. - Co wy się tak tym przejmujecie? Przecież to nie człowiek. Głosować nie może, pracować nie może, nie siada, nie gada, nawet się wysrać samo nie potrafi. No, dalej, idziemy na spotkanie ze szczęśliwą rodziną, której się właśnie urodził syn. Życie! Zawsze trzeba być za życiem!
Wrócił pan doktor, zatarł wesoło ręce i otworzył jedne z drzwiczek. Powiało okropnym mrozem. I wyszli.
Agregat lodówki huczał wesoło.

--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
5
5 (4)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>