Co robił Schetyna w Paryżu?

 |  Written by MD  |  17
Z pierwszą oficjalną wizytą zagraniczną następca Sikorskiego na stołku polskiego ministra spraw zagranicznych udał się do Paryża. Próbuję znaleźć jakieś uzasadnienie tego posunięcia i jedyne wytłumaczenie jakie mi przychodzi do głowy to takie, że pan Schetyna studiując historię we Wrocławiu przeczytał kawałek jakiejś książki o relacjach polsko-francuskich z czasów Księstwa Warszawskiego albo może z początku lat dwudziestych XX wieku i na tej podstawie uznał, że Paryż "jest naszym strategicznym partnerem, historycznym i politycznym przyjacielem".

Francja rzeczywiście kilka razy w naszych dziejach spojrzała na Polskę przyjaznym okiem  a nawet zdażało się jej podać nam pomocną dłoń. Niemniej jednak stanowisko Paryża zawsze było funkcją relacji z Niemcami. W XVI czy XVII wieku Francja rywalizowała z Habsburgami, którzy obok swych dziedzicznych krajów na południu Rzeszy, przejęli w swe władanie tron cesarski a także hiszpański a w konsekwencji również Niderlandy. Stąd palącym problemem Paryża było znalezienie sojusznika, który skutecznie szachowałby Wiedeń od wschodu. Idealnie na takiego sprzymierzeńca nadawała się Turcja prowadząca ekspansję na Bałkanach. Rzeczpospolita wówczas nie spełniała kryteriów sojusznika Paryża, mimo poważnej pozycji w Europie, gdyż utrzymywała dość poprawne a nawet bliskie relacje z Habsburgami i jednocześnie sama zmagała się w rejonie Morza Czarnego z potęgą turecką co jeszcze bardziej zbliżało ją do Habsburgów a oddalało do Paryża. 

W wieku XVIII doszło do gruntownej przebudowy sił w Europie. Potęga Rzeszy została podcięta poprzez rywalizację prusko-austriacką, załamaniu uległa pozycja Rzeczypospolitej i Turcji a wydatnie wzrosło znacznie Rosji. W tej sytuacji Turcja nie tylko zaprzestała ekspansji ale sama stała się ofiarą agresji Rosji. W konsekwecji Francja utrzymując jeszcze dobre relacje ze Stambułem wspierała go przeciw Moskwie a przy okazji również przyjaznym okiem spojrzała na naszą konfederację barską z 1768 roku skierowaną również przeciw zwierzchności Moskwie.

 W dobie wojen napoleońskich wskrzeszenie Polski było bardzo korzystne dla Francji z uwagi na potrzebę pilnowania pokonanej Austrii i Prus. Turcja bowiem z uwagi na przewagę Rosji do tego celu już nie nadawała. Ponadto ziemie polskie były ważnym bastionem w starciu z Rosją, która utrzymując sojusz z Anglią niweczyła zmagania Napoleona w rywalizacji z Londynem. Klęska  Napoleona w wojnie z Rosją i jego upadek ponownie położył kres dominacji Francji w Europie. Zbliżenie prusko-rosyjskie ułatwiło Berlinowi ostateczne wygranie rywalizacji z Austrią a następnie pokonanie Francji w 1870 r.

Skuteczna polityka kanclerza zjednoczonych pod berłem pruskim Niemiec Bismarcka pogrążyła Francję w izolację polityczną, z której wyszła dopiero na przełomie XIX i XX wieku ponownie pozyskując na sojusznika na wschodzie, tym razem w postaci Rosji. W 1914 roku Francja uniknęła powtórki z 1870 roku dzięki temu, że Niemcy zmuszone były walczyć jednocześnie na dwa fronty. Ustanowienie w Rosji dyktatury komunistycznej zostało uznane przez ówczesne mocarstwa za okoliczność uniemożliwiająca kontynuowanie współpracy z Moskwą. Stąd wsparcie udzielone przez Paryż odradzającej się Polsce i w konsekwencji dobre relacje polsko-francuskie w dwudziestoleciu międzywojennym.

Sojusz polsko-francuski nie sprawdził się w latach 1939-1940 ale wyłącznie z winy Paryża. Bowiem zdecydowana reakcja zbrojna Francji we wrześniu 1939 roku z całą pewnością zmusiłaby Niemcy do zatrzymania ekspansji w Polsce jak również również powstrzymałaby Stalina od realizacji paktu Ribbentrop-Mołotow. Kreml czekał przecież z wkroczeniem do Polski aż do uzyskania pewności że nasi zachodni sojusznicy nic poważnego Niemcom nie zrobią. Z punktu widzenia Paryża jednak powodem klęski w 1940 roku była nie tyle własna bezczynność co dopuszczenie do przymierza Berlina z Moskwą. Stąd Francja jako pierwsza uznała stalinowski PKWN za władzę w Polsce i dość luźne podejście do udziału w strukturach NATO i to nawet mimo zimnej wojny.

Obecnie dla Francji nadal głównym przeciwnikiem są Niemcy i to mimo głośnego mówienia o wzajemnym pojednaniu. Ambicje Paryża z pewnością nie są skłonne na przyzwolenie przewodnictwa Niemiec w Europie do czego wzywał w Berlinie Sikorski. Postawa Polski wobec Niemiec wyznaczona jeszcze przez Tuska totalnie eliminuje nasz kraj z grona państw z którymi Paryż chciałby się sprzymierzyć. W dodatku zbliżenie na linii Putin-Merkel jest poważnym niebezpieczeństwem dla Paryża i ten podjął z Berlinem wyścig o względy Kremla co widać zwłaszcza na przykładzie sprzedaży Moskwie osławionych okrętów desantowych. Schetyna zaś zamiast budować niezbędny dla ratowania Polski system sojuszy udaje, że już w nim jesteśmy.

fot. tvp.info.pl
5
5 (5)

17 Comments

Obrazek użytkownika polfic

polfic
Oj, tam. Gdzieś musiał pojechać, to pojechał. Jakie to ma znaczenie dokąd?

Pozdrawiam :)
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Oczywiscie.
Symbolicznie nie chcial jechac do Niemiec.
Dobrze, ze nie pojechal na Litwe prowadzaca rasistowska polityke wobec Polakow.
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Litwa nie prowadzi wobec Polaków polityki rasistowskiej. O ile wiem i o ile dobrze pamiętam wizytę na Litwie, Polacy i Litwini należą do tej samej, białej rasy, więc gdzie tu rasizm??
Owszem, ostatnio Litwa dyskryminowała Polaków, można więc tę politykę nazwać antypolską, ale nie rasistowską!
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika MD

MD
Pierwsza wizyta nowego szefa MSZ na Litwie wcale nie byłaby złym rozwiązaniem, oczywiście pod warunkiem rozsądnego przygotowania jej przesłania oraz porządnego planu politycznego wobec Litwy. Gdyby Schetyna choć podjął takie wyzwanie....
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Litwa zaczyna wysyłać drobne przyjazne sygnały wobec Polaków. Umówmy się, ze strachu przed Rosją, ale na poczatek dobre i to.
Mądrze przygotowana i poprowadzona wizyta mogła poprawić zarówno sytuację Polaków żyjących na Litwie, jak i relacje obu państw.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika MD

MD
Podjęcie działań na kierunku litewskim to nie tylko sprawa żyjących tam Polaków, ale też aktywne podjęcie przeciwdziałania w tym regionie wobec poczynań Kremla. Obecnie Rosja czuje się wręcz gospodarzem w kwestii mniejszości narodowych na Litwie, nie mówiąc o Łotwie i Estonii.
Obrazek użytkownika fritz

fritz
Sa znane przypadki rasizm na tle narodowosciowym, Rasa stricte nie jest chyba tym kryterium rasizmu albo inaczej jak szeroko interpretujemy pojecie rasy, albo zawezamy pojecie rasy?

Najbardziej znanym przypadkiem jest herrenrasse i podludzie, untermenschen.
 
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
ktoś źle użył pojęcia "rasa"  nie oznacza, że mamy ten błąd powielać. Jeśli to robimy, w pewnym sensie przyznajemy mu rację.
Nie ma ras: litewskiej i polskiej, są narody: polski i litewski.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika ro

ro
A licho ich tam wie, tych Lietuvsów, jaką oni politykę wobec Polski prowadzą. 
Rasistowską, czy nie - w każdym razie wredną!

Zwracam tylko uwagę, że unia polsko-litewska nie została rozwiązana (no chyba że uznamy jej "unieważnienie" przez Moskwę) i dobrze by było ją wreszcie wypowiedzieć.
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
że wredną, zgoda! Chodzi tylko o precyzyję w doborze słów frown

Może obecna sytuacja czegoś ich nauczy i może coś zmieni w relacjach?
 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika ro

ro
Ich? Zmieni?

Przypomnij sobie rozmowę Maćka i Zbyszka ze Skirgiełłą (jeśli dobrze zapamiętałem imię).
Ich nic nie zmieni. 
A nawet jeżeli zmieni się tonacja w związku z obecną sytuacją, to i tak na końcu drogi migoczą światła w Ponarach. "Mitem założycielskim" RL jest nienawiść do Polski. Nie wyobrażam sobie, że potrafiliby na dłuższą metę zastąpić ją czymś innym.
Owszem, możemy mieć z Lietuvisami doraźne interesy, ale oczy powinniśmy mieć wtedy dookoła głowy. 
Obrazek użytkownika MD

MD
Nie byłbym tego pewien, czy Schetyna nie chciał złożyć swej pierwszej wizyty w Niemczech, wracając z Paryża był przecież w Berlinie. W moim przekonaniu Berlin jako pierwsza stolica do odwiedzenia zarezerwowana została dla samej premierzycy. Wszak w jej szufladzie leży już zaproszenie od Frau Merkel.
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Schetyna być może naczytał się Łysiaka. Takie:  "Empirowy pasjans", czy "Cesarski poker" nawet na studiach historycznych były honorowane jako lektury (pod warunkiem, że inne, bardziej naukowe pozycje również w gronie lektur się znalazły) laugh

A poważniej, skoro i Berlin, i Paryż zabiegają o względy Moskwy, mądra polska polityka zagraniczna powinna podtrzymywać taką samą temperaturę relacji wobec tych stolic, a w sprzyjających warunkach próbować je rozgrywać przeciwko sobie. Tylko do tego potrzeba  mężów stanu i zręcznych, przebiegłych polityków, a my najpierw mieliśmy łasego na pochlebstwa bufona, a teraz mamy faceta, który będzie chciał się odegrać za upokorzenia.
Sama poezja!
Możliwe, że wizyta w Paryżu miała podkreślić przeciwieństwo względem polityki Tuska i Sikorskiego.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika MD

MD
Rozgrywanie Berlina i Paryża należy teraz do Putina. Dla Francji zawsze liczył się sprzymierzeniec na wschodzie, który mógł znacząco wpływać na Niemcy. Wizja Polski tak jak i całego bloku państw Europy Środkowo-Wschodniej w Paryżu jest bardzo zbliżona do wyobrażeń na temat państw półkolonialnych. Przykładem tego mogą być pamiętne słowa Chiraca o zmarnowaniu okazji do siedzenia cicho. Tusk przypinając Polskę do niemieckiego rydwanu potwierdził Francuzom ich wyobrażenia nie mówiąc o postawie władz Polski wobec tragedii z 10 kwietnia 2010.

Pierwsza wizyta nowego szefa MSZ ma oczywiście znaczenie symboliczne i z pewnością dostrzeżona zostanie w Waszyngtonie czy Sztokholmie jako wyraz udziału w czołganiu się po łaski władcy Kremla a z pewnością nie podniesie naszej pozycji do roli partnera Francji czy Niemiec.
Obrazek użytkownika ciociababcia

ciociababcia
Wygląda na to, że Schetyna nawiazuje relacje  proruskimi pastwami i reaktywuje Trojkąt Wajmarski. Tak sam powiedział w Berlinie.
Komorowski naciska na wejście do strefy euro... tutaj też Schetyna musi zadziałać. Dziekański już ma plan! będzie ogłupiać Polaków (siebie uważa za elity, a nas za owce).

http://wgospodarce.pl/informacje/16568-prezydencki-minister-o-przyjeciu-...

_________________
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków

Więcej notek tego samego Autora:

=>>