Plany wojenne Austro-Węgier

 |  Written by Godziemba  |  5
W 1914 roku austriacki plan wojny legł w gruzach, a wojska rosyjskie były o krok od pokonania monarchii habsburskiej.

    Przed wybuchem I wojny światowej Austro-Węgry były krajem znacznie słabiej rozwiniętym niż jego najważniejszy sojusznik - Niemcy. Nadal ponad 55% mieszkańców monarchii habsburskiej zatrudnionych było w rolnictwie, a jedynie 20% w przemyśle. Produkcja przemysłowa skoncentrowana była w Austrii właściwej, Czechach i na Śląsku.

    Z zakładów zbrojeniowych najlepiej rozwinięta była spółka akcyjna Józefa Werndla. Fabryki zbrojeniowe były w stanie wytwarzać różnorodny sprzęt wojenny dobrej jakości, jednak ich rozwój ograniczała, powodowana względami oszczędnościowymi, szczupłość zamówień rządowych.

     Trudności finansowe państwa sprawiły, iż w 1914 roku armia liczyła zaledwie 450 tysięcy żołnierzy, znacznie ustępując innym państwom kontynentu. Możliwości mobilizacyjne kraju obejmowały 1,5 mln żołnierzy i  2 mln słabo wyszkolonych i wyposażonych członków Landsturmu.

    Korpus oficerski składał się w ¾ z oficerów pochodzenia niemieckiego. Jego wyszkolenie fachowe stało na wysokim poziomie, ale jednak brakowało mu samodzielności działania.

    Piechota austriacka wyposażona była w karabin Mannlicher wz. 1895 o kalibrze 8 mm, a kompanie karabinów maszynowych w ckm  Schwarzlose wz. 1907/12 o kalibrze 8 mm. Zdecydowana większość jednostek Landsturmu nie posiadała karabinów maszynowych, a wyposażona była w przestarzałe karabiny powtarzalne.

    Artyleria miała 2600 dział polowych oraz 260 dział fortecznych, które w części były przestarzałe i ich zasięg znacznie niższy od analogicznych typów w innych armiach. Cały transport opierał się na zaprzęgach konnych. Wojska łączności były słabo rozbudowane, a w całej armii znajdowało się zaledwie 11 radiostacji, stąd łączność radiowa nie było wykorzystywana.

    Stosunkowo liczne jednostki kawalerii były dobrze wyszkolone, ale nie przygotowane do nowoczesnych form walki. Nie przewidywano dla nich walki pieszej, a ich głównym celem było rozpoznanie i osłona.

    Podstawową słabością sieci kolejowej w Galicji było istnienie zaledwie 2 linii (Kraków-Lwów oraz Chabówka-Nowy Sącz-Jasło-Lwów) łączących Galicję Zachodnią z Galicją Wschodnią, co bardzo utrudniało zaopatrzenie wojsk walczących w Galicji Wschodniej. Drugim mankamentem był brak połączeń Bukowiny z Węgrami. Kolejną słabością było złe rozmieszczenie linii rokadowych na tyłach – po utracie Lwowa, linia rokadowa Jarosław-Stanisławów wchodziła od razu w strefę walk i nie mogła być wykorzystywana.

    Granica austriacko-rosyjska ciągnęła się od Przemszy aż po Prut. Na całej swej długości granica biegła, poza Zbruczem i Wisłą, lądem – bez jakichkolwiek przeszkód naturalnych. Galicja była więc niemal całkowicie otwarta i dostępna. Od strony Wołynia jedyną osłoną wodną był Bug.

    Austriacy rozbudowali więc dwie twierdze – w Przemyślu i Krakowie. Umocnienia w Przemyślu obejmowały 34 duże forty na obwodzie i 28 fortów w centrum. Przemyśl miał pełnić ważną rolę w momencie porażki własnych wojsk w bitach granicznych. Twierdza w Krakowie zamykała wejście do doliny Morawy i Wagu – najkrótszą drogę na Wiedeń, a także zabezpieczała operacje przeciw Małopolsce Wschodniej.

    Do 1913 roku głównodowodzącym armii był cesarz Franciszek Józef I, ale w tym roku, z uwagi na podeszły wiek, przekazał on część swych uprawnień następcy tronu arcyksięciu Franciszkowi Ferdynandowi, mianując go generalnym inspektorem sił zbrojnych. Po jego zamordowaniu w Sarajewie, na początku lipca naczelnym wodzem został arcyksiążę Fryderyk, jednak faktyczne dowództwo sprawował szef sztabu generalnego.

     Dopiero po wzroście napięcia w Europie, spowodowanym aneksją w 1908 roku przez Wiedeń Bośni i Hercegowiny, szef sztabu generalnego Austro-Węgier gen. Franc Conrad von Hötzendorf, pełniący te funkcję od 1906 roku, nawiązał bliskie kontakty ze swym niemieckim odpowiednikiem gen. von Moltke. Gen. Conrad uważał, iż armia austro-węgierska była zdolna do pokonania Serbii i Czarnogóry, jednak nie była w stanie samodzielnie odeprzeć atak rosyjski. Jakkolwiek gen. Moltke obiecywał wsparcie, to jednocześnie był zdecydowanym zwolennikiem generalnej ofensywy na zachodzie, przy pozostawieniu na wschodzie jedynie jednostek, niezbędnych do obrony Prus Wschodnich.

     Gen. Conrad zdawał sobie sprawę, że Austro-Węgry będą zmuszone walczyć jednocześnie na co najmniej dwóch frontach. Uważając słusznie Rosję za najgroźniejszego przeciwnika, zamierzał osiągnąć szybkie zwycięstwo na Bałkanach, zanim Rosjanie zakończą mobilizację swych wojsk.

     Jednocześnie austriacki plan wojny z Rosją zakładał uderzenie lewym skrzydłem , złożonym z dwóch armii, w kierunku północnym między Wisłą a Bugiem. Pobicie koncentrujących się wojsk rosyjskich miało następnie umożliwić zwrot ku wschodowi, aby wraz z kolejnymi dwiema armiami, tworzącymi zgrupowanie osłonowe w Małopolsce Wschodniej, pobić siły rosyjskie w rejonie Równego i Płoskirowa. W optymistycznym scenariuszu wojska austriackie miały dalej zepchnąć Rosjan na południe ku Morzu Czarnemu lub na Kijów.

     Warunkiem powodzenia tego planu, oprócz pomyślnego wyniku poszczególnych bitew, było współdziałanie z 8 armią niemiecką w Prusach Wschodnich, która – w myśl obietnic von Moltke – miał uderzyć na Rosjan przez Narew w kierunku Siedlce-Brześć. Niemcy nie pomogli swym sojusznikom, obawiając się przeciwdziałania koncentrujących się w okolicach Warszawy sił rosyjskich. Ponadto Rosjanie bardzo łatwo mogliby uniknąć ewentualnego uderzenia niemieckiego, wycofując się zawczasu za umocnioną linię Narwi i Biebrzy, co doprowadziłoby do krwawych i długich walk.

      Po wypowiedzeniu wojny Serbii, Wiedeń w dniu 28 lipca 1914 rozpoczął mobilizację swej armii. W dwa dni później uczynili to samo Rosjanie. Konieczność zapewnienia wystarczającej liczby składów kolejowych dla wojsk (dwie armie) koncentrujących się przeciw Serbii sprawiła, iż dopiero w dniu 4 sierpnia rozpoczęto mobilizację jednostek (trzy armie) przeznaczonych na front antyrosyjski.

     Podstawowym błędem Conrada było skierowanie zbyt małej liczby jednostek na lewe skrzydło, które miało uderzyć w kierunku Kraśnika i Lublina oraz w rejonie Zamościa i Chełma. Austriacki szef sztabu nie był zdolny do tak śmiałej decyzji jak von Schlieffen i nie zapewnił swemu lewemu skrzydłu wystarczającej przewagi, kosztem prawego skrzydła, spełniającego funkcję osłonową. Nie stworzono także odwodu operacyjnego, którym można było w razie konieczności wesprzeć natarcie lub obronę na poszczególnym skrzydle. Kolejnym błędem było rozparcelowanie dywizji kawalerii między poszczególne armie, zamiast zgromadzić je w jednym miejscu, pod jednym dowództwem.

     Plan austriacki oparty był na zbyt optymistycznych przesłankach, aby mógł zakończyć się sukcesem. Także Rosjanie nie pozostali bierni, lecz aktywnie działali, bezwzględnie wykorzystując zalety swego położenia geograficznego względem Galicji i błędy dowództwa austriackiego.

     W dniu 23 sierpnia 1914 roku 1 armia gen. Victora Dankla rozpoczęła marsz w kierunku Lublina, odnosząc zwycięstwo pod Kraśnikiem, a następnie pod Komarowem. Jej działania wspierała 4 armia gen. Moritza von Auffenberga, przesuwająca się w kierunku Chełma.

    Równocześnie 8 armia rosyjska gen. Brusiłowa przekroczyła Zbrucz spychając Austriaków na zachód. Na początku września 1914 roku oddziały rosyjskiego frontu południowo-zachodniego rozpoczęły generalną ofensywę, uderzając na dwie armie austriackie, zajęły Lwów, a następnie wyszły na tyły austriackie. Rosyjska próba okrążenia i zniszczenia armii przeciwnika nie powiodła się – wojska austriackie nie dały się odciąć od Wisły i w połowie września oparły się na linii Sanu. W celu ratowania swego sojusznika przed  klęską Niemcy przerzuciły kilka dywizji na Górny Śląsk.

     Po zajęciu Tarnowa i Bochni Rosjanie zbliżyli się do twierdzy Kraków, która stanowiła ostatnią znaczącą przeszkodę na drodze do Wiednia. Pomimo wielu ataków oddziałom rosyjskim nie udało się zdobyć Krakowa. Ostatecznie formacje rosyjskie zostały powstrzymane w połowie grudnia 1914 roku w bitwie pod Limanową i Łopanowem. Sukces ten okupiono gigantycznymi stratami wynoszącymi ponad milion żołnierzy, w tym 200 tysiącami zabitych i 500 tysiącami wziętych do niewoli. Pomimo poboru kolejnych roczników, armia austriacka nigdy nie osiągnęła stanu z sierpnia 1914 roku. 

Wybrana literatura:

J. Dąbrowski – Wielka wojna
J. Pajączkowski-Dydyński – Plany operacyjne mocarstw centralnych przeciw Rosji
N. Stone – The Eastern Front 1914-1916
A. Chwalba – Samobójstwo Europy. Wielka Wojna 1914-1918
B. Liddell Hart – History of the First World War
M. Zgórniak – 1914-1918. Studia i szkice z dziejów I wojny światowej

Img.: http://pl.wikipedia.org/wiki/Armia_Austro-W%C4%99gier
5
5 (2)

5 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
wprawdzie, jak napisałeś, kawaleria była "nie przygotowane do nowoczesnych form walki. Nie przewidywano dla nich walki pieszej, a ich głównym celem było rozpoznanie i osłona", nie odegrała jakieś większej roli w czasie walk, ale.... nie mogłam sobie odmówić wklejenia wizerunku własnie tej formacji. Taka malownicza....
Zdaje się, że ogólnie kawalerzyści mają w sobie "to coś"...laugh
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Rozumiem. Za mundurem ( a szczególnie takim pięknym) panny sznurem ... :))

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika ro

ro
Artykuł jak zwykle ciekawy, dziękuję.
Niestety, nie było mi dane posłuchać o tym z pierwszej ręki, czyli od dziadka, k.u.k. Gestütwachmeistra (układał nieszczęsne konie na potrzeby armii Najjaśnieszego Pana, a tak je kochał...).

Ale jak zwykle nie potrafię zrozumieć, dlaczego wciąż w publikacjach dotyczących Małopolski i Zachodniego Podola pokutuje "Galicja". Pół biedy, jeżeli tylko w kontekście zaboru austriackiego - wiedeńskie "gałgany" tak sobie dla drwiny wymyśliły tę nazwę, to ostatecznie niech im będzie. Na tej samej zasadzie jak w kontekście okupacji "księstwo" Hansa Franka nazywane jest (mniej drwiąco, a bardziej groźnie) Generalną Gubernią.

Wiem, wiem, "historyczna przynależność" Królestwa "Galicji" i "Lodomerii" do korony austro-węgierskiej! Wywiedziona przez niejakiego Rosenthala na potrzeby Marii Teresy.

Skąd Gallowie na Rusi Halickiej? 
Hałyczyna ma tyle wspólnego z Galicją, tą prawdziwą, ile... Włodzimierz z wytwórnią lodów merowstwa (np. Marsylii).
To że Austriacy łamali sobie języki na słowiańskich nazwach, nie znaczy, że my musimy to od nich przejmować.
Oni z pewnością nie będą na naszą cześć "leben in Wiedeń auf der Dunaj".

PS
Dlaczego drwina? Powiat halicki był terenem ubogim i zacofanym, podobnie jak prawdziwa Galicja. "Hałyczyna" jeszcze w w czasie II RP była określeniem pejoratywnym, oznaczającym teren biedny i zacofany. W każdym kraju jest taki outsider (poprawiający innym samopoczucie). Niemcy mają bodajże Saksonię, Włochy - Kalabrię, Stany Zjednoczone - Ohio, w Hiszpanii trafiło na Galicję.
W Polsce też...
Tyle że to akurat takie gadanie austriacko-węgierskie.

PS PS
Nie potrafię tego udowodnić na piśmie, ale dawno temu spotkałem się z interpretacją, że nazwa Halicz wywodzi się od... spadku. Tak jak Wola, czy Ligota.
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Niejktórzy uważają, iż Galicję tak nazwano z sentymentu. Habsurgowie panowali wcześniej w Hiszpanii, gdzie znajduje się prowincja Galicja.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika ro

ro
Pewnie z sentymentu...

Wiem od Ojca, że Jego rodzice - (oboje jeszcze przed I wojną byli nauczycielami w tarnopolskiem) bardzo nie lubili tej nazwy. Dziadek ponoć zawsze sie zżymał, gdy słyszał "Galicja i Lodomeria"
-Gruźlica i dyzenteria - przedrzeźniał.

Ta sympatia do "Galicji", poprzez Ojca, przeszła na mnie.
:-)

Pozdrawiam 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>